niedziela, 27 lipca 2014

Strefa 27 - prolog

Prolog

~Wspomnienie

Wstała z łóżka. Znowu nie mogła spać. Cały czas śniły jej się koszmary, w których uciekała przed wampirem. Śni jej się wojna, wielki rozlew krwi. Potrząsnęła głową i ruszyła na korytarz. Ciemność nie przeszkadzała jej. Zeszła po schodach na dół. Jednak kiedy usłyszała dźwięk tłuczonego szkła, jęknęła po cichu. Hałas dochodził z kuchni. Ten dom był bardzo duży, można by się w nim zgubić po ciemku. Uchyliła drzwi i zajrzała. Na stole i kilku blatach były zapalone świece. Dzięki nim mogła dostrzec tę okropną scenę, mającą miejsce w kuchni.
    - Maddy ? - wyszeptała. ?Widziała siostrę, leżącą w kałuży krwi i dwóch mężczyzn. Nie wyglądali normalnie. Byli nienaturalnie bladzi. Kiedy zauważyli dziewczynkę, mającą osiem lat, wchodzącą do pomieszczenia, podeszli powoli do niej i uśmiechnęli.
    - Nie zbliżajcie się... - wymamrotała. - Nie zbliżajcie się do mnie! - krzyknęła, choć wiedziała, że to na nic się nie zda.

Dale nie pamiętała nic. Wszystko zasłonił płaszcz ciemności.

11 lat później...

    - Znowu zaatakowali ? - zapytała Lily. Momentalnie chwyciła swój sztylet.
    - Uspokój się. - zapewnił ja jej brat. - Riven już się tym zajął. - zacisnęła pięści i usiadła na ławce. Spojrzała na krajobraz. Zastanawiała się, jak długo jeszcze będzie musiała żyć w klatce.
    Właśnie tamtego dnia, kiedy straciła pamięć, zdarzyła się katastrofa. Dawniej świat dzielił się na wampiry, ludzi i obdarzonych. Obdarzeni to ludzie, którzy od urodzenia posiadają jakiś dar. Lily na przykład ma wizję i panowanie nad powietrzem. Od zawsze, osoby takie jak ona, prowadziły wojnę z wampirami o dominację. Lecz pewnego dnia zwykły człowiek chciał im dorównać. Był naukowcem. Zaczął projektować małe roboty, które po pewnym czasie zbuntowały się. Uciekły, opanowały połowę ludzi w kraju i zamieniły ich w żywiące się krwią bestie. Do dziś, wampiry i obdarzeni muszą walczyć z nimi. Stworzono strefy. Strefa 27, to miejsce Lily nazywała domem. Był tu las, stare i niedokończone budowle oraz kilka domów.
    - To wszystko przez niego... - wyszeptała Lily. Nienawidziła tej wojny. Strefa 27 zaliczała się do jednej z najbiedniejszych. W całym kraju poszukiwani są wspólnicy tego naukowca. Sam obecnie znajduje się w więzieniu, w strefie 14.
    - Widziałaś ostatnio jakieś defekty ? - zapytał ponownie jej brat. Defektem był nazywany każdy człowiek, który został przejęty przez wytwór naukowca.
    - Dawno jakiemuś nie skopałam porządnie dupy. - odparła Lily. - Vaice, gdzie teraz jest Maddy ?
    - Nie wiem, nie widziałem jej. - po tych słowach poszedł w głąb lasu. - Idę na patrol.
    - Dobrze. - wymamrotała przez zaciśnięte zęby. Dobrze wiedziała, że jej brat tak naprawdę idzie wypatrywać jakiejś ślicznotki. Był typowym podrywaczem. Przeczesała delikatnie swoje długie, blond włosy i ruszyła ku miejscu, które nazywała domem. Była to tak naprawdę niedokończona budowla, ale dla niej to coś w rodzaju schronienia. Czuła się tam bezpieczna. Padła na materac i wpatrywała się w sufit.





Ta-daam :3 Nowe opowiadanie wystartowało dość szybko. To jest na razie tylko prolog, a jeżeli chodzi o kontynuację The story of darkness, to myślę nad czymś w rodzaju drugiego sezonu, czy coś w tym rodzaju. Na razie (czyli dopóki nie wymyślę głównej fabuły do 2 sezonu :P) macie tutaj opowiadanie, które zakiełkowało w mojej głowie i nie daje mi myśleć :)
UWAGA!
Nazwa opowiadania została zmieniona. Zamiast "Krzyki uczuć" jest to teraz po prostu "Strefa 27" 

czwartek, 24 lipca 2014

The story of darkness rozdział 25

~Rozdział 25

~<Wspomnienia, ostateczne starcie, wreszcie razem>~

Rose:
Po raz kolejny wstałam z ziemi chwiejnym krokiem. Otarłam krew spływającą mi z czoła i spojrzałam na Alistera.
    - Obiecuję, że jeszcze będę tańczyć nad twoim grobem... - szepnęłam.
    Mój ojciec uśmiechnął się triumfalnie. Był pewien swojego zwycięstwa. Niedoczekanie...


    Nick:
    Obudziłem się na ziemi. Zamrugałem kilka razy, aby odzyskać ostrość wzroku. Kiedy tylko spróbowałem się poruszyć, odczułem palący ból w klatce piersiowej. Mimowolnym ruchem usiadłem. Usłyszałem krzyk.
    - Iris! - instynktownie spojrzałem w stronę czerwonowłosej. Spostrzegłem dość koszmarny scenariusz. Wampiry, Hetry. Są zapewne podwładnymi Alistera. Jednak nie to przykuło moją uwagę. Iris biegała z nożem w kółko i rozcinała ciała poziomu Z. Była cała we krwi i chwiała się przy każdym ruchu. Po chwili stanęła w miejscu i przecięła gardło najbliższemu wampirowi, po czym chwyciła go za tył głowy i ugryzła z szyję. Po kilku minutach odepchnęła go i popatrzyła się na mnie. Upadła nieprzytomna na ziemie, wśród ciał innych wampirów. Chciałem do niej podejść, ale rażący ból w piersi uniemożliwiał mi to zadanie.
    - Zadowolony ? - usłyszałem głos, odbijający się echem w pomieszczeniu.
    - Niby z czego ? - nie ukrywałem zdenerwowania.
    - Właśnie od teraz jesteś prawowitym krwiopijcom. - John uśmiechnął się kpiąco. - I również dzięki tobie Iris jest w tej chwili całkowicie bezsilna. - wymamrotał to przez nos, jednak słyszałem każde jego słowo.
    - Nie rozumiem, niby czemu. - spojrzałem na czerwonowłosą. Nadal leżała nieprzytomna, jednak na razie jestem bezpieczny, nic nie powinno nas zaatakować.
    - To Ty nie wiesz, jak wygląda przemiana człowieka w wampira ? - zaśmiał się. Fakt, nie jestem ekspertem od krwiopijców, ale on chyba też nie.
    - Niestety nie wiem.
    - Wampir musi upić większość twojej krwi, a potem ty musisz wypić krew wampira.
    - Co !? - ja tu nie wytrzymam. Naprawdę chciałem wstać, jednak wszystko mnie bolało.
    - Głuchy ? - John wydawał się na mnie wściekły, nie wiem czemu. - Iris musiała upić nieco swojej krwi i … - zaniemówił. Zagryzłem wargę i poczułem na ustach krew. Była bardzo słodka. Spojrzałem na czerwonowłosą. Miała dziwne piętno na przedramieniu. Na ramieniu, nogach...
    - Te wampiry gryzły ją. - zaapelowałem, zdziwiony sam tą informacją.
    - No i co z tego ? To wampiry, używają kłów jako broni, nie ? - czy mi się wydaje, czy on uważa mnie za kompletnego idiotę ?
    - Nie spotkałem jeszcze wampira, który walczy kłami. Oni próbowali napić się jej krwi, to jest właśnie dziwne. - krwiopijcy piją ludzką krew, wampirza jest dla nich praktycznie niczym. Nie rozumiem...
    - Moje podejrzenia były i są słuszne. - powiedział. - Jesteś debilem. Nie wiem, co Iris w tobie widzi.
    - Odwal się, coś się tak uczepił !?
    - Ona kurde śmierdzi zapachem ludzkiej krwi! Twojej krwi, idioto!
    Chyba się nie dogadamy.
    - Co tu jeszcze robisz ? - postanowiłem szybko zmienić temat. - Jesteś niespełnioną duszą, musisz chyba już sobie iść ?
    - Posiedzę sobie tu jeszcze. - uśmiechnął się chytrze i spojrzał na mnie.
    Nagle usłyszałem coś dziwnego. Spostrzegłem, że Iris gdzieś zniknęła. Rozszerzyłem oczy i mimo rażącego bólu, wstałem na nogi. Zacząłem iść w stronę wyjścia.
    - Uważaj, łowco, bo jeszcze coś sobie uszkodzisz. - śmiał się jak wariat.
    - Masz coś do łowców ?
    - Niecodziennie taki staje się wampirem. - no szlag, niech on pójdzie podenerwować kogoś innego!
    Cassie:
    Rose już traciła siły, gdyby nie Nataniel, pewnie teraz byłaby już martwa. Sama nie jestem lepsza. Leżę półprzytomna na ziemi i nie mogę nic zrobić, tylko patrzeć. Czasem zastanawiam się, co by było, gdyby Dayan nie zginął. Może walczyłby teraz w mojej obronie ? Zachciało mi się śmiać. Jestem chyba jakaś nienormalna. Może i jestem. Nigdy nie chciałam zostać łowczynią nagród, ale bez tego nigdy nie spotkałabym Dayana, Iris, Rose i reszty. Mój karabin leży za daleko, nie dosięgnę go. Zastanawiam się, dlaczego któryś z wampirów Alistera nie przyszedł mnie wykończyć ? Jestem przecież człowiekiem. Mogą wypić moją krew doszczętnie, ale tego nie chcą.
    Nagle przed moimi oczami ukazał się dziwny obraz. Jeden z krwiopijców chciał ugryźć Rose. Czemu ? Ona również jest wampirem, to nic im nie da, a pragnienie tylko się wzmocni. Nataniela także nie próbują... coś mi tu nie gra. Coś jest nie tak. Każdy z tych wampirów jest stworzeniem Alistrera. Bezmyślne potwory, czekające tylko na ofiarę. Ale nie chcą pić ludzkiej krwi, co oznacza... rozszerzyłam oczy. Wampiry Alistera, wampiry poziomu Z, żywią się krwią innych krwiopijców. Teraz to ma sens, ideą tego szaleńca jest wprowadzenie świata bez ludzi, dlatego zmienił tok żywienia. Ale co z pozostałymi wampirami ?
    - Cassie. - usłyszałam czyjś szyderczy głos. - Znowu sama ? - Nobuna! Co ona tu jeszcze robi ?
    - Czego … chcesz ? - wymamrotałam, choć każdy mięsień mojego ciała mnie bolał. Ujrzałam twarz Nelly. Jej ręka była nieco pokrwawiona, a oczy podkrążone. Uśmiechała się jak szaleniec. To było u niej najbardziej przerażające.
    W tej chwili upadła na ziemię. Najwidoczniej coś ją uderzyło.
    - Iris! - krzyknęła Rose.

Iris:
    - Nobuna... - szepnęłam. Moje ruchy były powolne i chwiejne. Wkurzało mnie to, ale nie mogę jej wybaczyć tego, co zrobiła. Poczułam, jak ziemia się pode mną trzęsie, a powietrze gęstnieje. Należy jej się kara.
    Kula ognia o mało nie odcięła mi głowy. Nelly zaatakowała mnie pierwsza, na co ja odpowiedziałam jej kopniakiem w żebra. O dziwo, była słabsza. To jest moja szansa.
    - Rose, padnij! - krzyknęłam i utworzyłam płomień w rękach, po czym rzuciłam w stronę Alistera. Moja siostra posłuchała mnie i szybko przykucnęła. Ogień trafił mojego ojca, sprawiając, że zaczął się wić w płomieniach.
    - Alister! - powiedziała Nobuna i zaczęła absorbować ogień z jego ciała. Jednak ja uśmiechnęłam się, gdyż ucierpiał przy tym na tyle, by nie mógł już walczyć. Ponownie cisnęłam w niego płomieniem.
    - Z prochu powstałeś, w proch się obrócisz. Teraz zrozumiałam znaczenie tych słów. - zaapelowałam. Nobuna już nie nadążała z absorpcją ognia. Alister spłonął.
    - Ty łajzo! - krzyknęła Nelly.
    - Ty będziesz następna. - dodałam. Jednak wiedziałam, że ogień nie zadziała na kogoś, kto również go kontroluje. Ale jestem piątą. Kontroluję wszystkie żywioły. To dla mnie oznacza wygraną. Wygram to.
    Zacisnęłam pięści. Alister zginął tak łatwo. Gdybym tylko odkryła tę moc dużo wcześniej...
    Może dzięki temu Rose nigdy nie musiałaby cierpieć ? Może bym nigdy nie została zraniona z powodu Nicka ? A może mama nigdy nie zostawiłaby mnie... ?

Wspomnienie...
    - Iris! - krzyknęła Rose, kiedy zobaczyła mnie, trzymającą w ręce nóż. Obok mnie leżało ciało tajemniczego mężczyzny. To on próbował mnie zabić. Alister patrzył na mnie z politowaniem. Mama się trzęsła. Chciałam to wytłumaczyć, ale z jakiegoś powodu nie mogłam wykrztusić słowa.

Następnego dnia szłam z mamą do lasu. To pierwszy raz, kiedy byłam daleko od domu. Cały czas chodziłam jak otumaniona. Nie mogłam przyjąć do wiadomości, co stało się z tym człowiekiem. Czy ja... zabiłam go ?
    - Iris. - głos mamy nieco mnie orzeźwił. - Przez jakiś czas zostaniesz tutaj. - wskazała na małą polanę. Wszędzie było pusto, a woń kwiatów wypełniała powietrze. Popatrzyłam na to wszystko ze strachem w oczach.
    - Mamo... ? - po raz pierwszy powiedziałam coś od dłuższego czasu. Kucnęła przy mnie.
    - Wrócę za kilka minut, obiecaj, że zaczekasz tu na mnie. - powiedziała. - Obiecaj! - kiwnęłam głową. Mama poszła po pewnym czasie, zostawiając mnie samą.

Nadal siedziałam na tej łące. Złapałam mysz polną i zatopiłam w niej swoje kły. Ile to już minęło ? Rok ? Może więcej ? Dlaczego jeszcze po mnie nie wróciła ? Nagle poczułam coś na swoim policzku. Przetarłam go. Był mokry. Spojrzałam w górę, spodziewając się deszczu. Jednak pogoda była ładna. W tej chwili zorientowałam się, że to łzy. Czemu ja płaczę ? Nigdy nie płakałam. Nigdy nic mnie nie obchodziło...
    - Iris ? - zobaczyłam moją siostrę, która przykucnęła przy mnie. Nie wytrzymałam. Rzuciłam jej się na szyję, a ona, również szlochając, przytuliła mnie.


Tak to właśnie było. Kiedy to sobie przypomniałam, zrobiło mi się smutno, ale nie żałuję. Może tak właśnie miało być. Uchyliłam się przed kolejnym ciosem Nobuny. Jej ciosy były coraz bardziej chaotyczne.
    - Zabiłaś go... - wyszeptała. Uśmiechnęłam się.
    - Więc, jesteśmy kwita. - powiedziałam. Co prawda, Nick wciąż żyje, ale lepiej, żeby ona o tym nie wiedziała. Najwidoczniej to wkurzyło ją bardziej.
    - Nick! - krzyknął Nataniel. Nelly od razu spojrzała w jego stronę. To dało mi szansę. Użyłam tym razem żywiołu ziemi. Wielki stalagmit wyrósł z ziemi i przeciął jej ciało na wylot.
    - Cieszę... się... - wymamrotała. - on...ży...je. - to były jej ostatnie słowa.
    - Rose! - kolejny krzyk Nataniela. Spojrzałam w ich stronę. Moja siostra zaczęła znikać.
    - Ona się budzi. - zaapelowała Cassie. Wszyscy są ranni. Musimy teraz już tylko odpocząć. To koniec, nareszcie.

Nick:
Minęły dwa dni, odkąd wygraliśmy w kończącej bitwie. Rose obudziła się, a pierwszym co zrobiła... było to tak zwane „podziękowanie” Natanielowi, za dotrzymywanie jej towarzystwa, kiedy jeszcze się nam nie ujawniła. Jasnowłosy cały czas siedział wtedy przy niej. Jej podziękowaniem był mały całus. Uśmiechnąłem się. Cassie poinformowała mnie o większości spraw. O śmierci Dayana, oraz Lalawel, która okazała się być Anną- dawną przyjaciółką Iris. Właśnie, Iris! Nie miałem okazji porozmawiać z nią od dwóch dni, może więcej. Dziś podobno ma być noc spadających gwiazd.
    - Nick. - Cassie uśmiechała się do mnie. - Iris jest w lesie, niedaleko hotelu, na najbliższej polanie. - zaapelowała. Czy ona czyta mi w myślach ?!
    - Dzięki... ? - wymamrotałem i wyszedłem z pomieszczenia. Biegłem przed siebie.
    Cassie miała rację. Iris była tam i patrzyła na niebo.
    - Nie zimno ci ? - drgnęła, kiedy usłyszała moje pytanie. Odwróciła się. Księżyc delikatnie odbijał się w jej oczach.
    - Nie... - odparła, po czym wróciła do oglądania gwiazd.
    - Dziś jest noc spadających gwiazd, wiesz ? - zapytałem, podchodząc do niej bliżej. - Obejrzymy razem ?
    - Przepraszam. - zaczęła. - Zamieniłam cię w potwora, zabiłam na twoich oczach twoją byłą dziewczynę i …
    - Hej, to ja prosiłem cię o przemianę. I szczerze mówiąc, cieszę się z tej decyzji. - spojrzała na mnie z niedowierzaniem. - Po za tym, myślę, że Nelly zrozumiała coś ważnego. A teraz, jestem szczęśliwy. Teraz nie masz powodu, żeby wymazać mi pamięć.
    - A John ? Nie to, że ja... tylko... chcę wiedzieć, co się z nim stało. - zapytała, rumieniąc się.
    - Powiedział, że odejdzie, jeśli coś mu obiecam. - odparłem. - Obiecałem mu, że nigdy nie będziesz przeze mnie płakać.
    Uśmiechnęła się, nie przerywała wpatrywania się w gwiazdy.
    - Iris. - powiedziałem, zwracając na siebie jej uwagę. Popatrzyła na mnie wyczekująco. W tym momencie złapałem ją za ramiona i pocałowałem. Oddała delikatnie pocałunek. Po dłuższej chwili odsunąłem się od niej.
    - Kocham cię, Iris. - wyszeptałem jej do ucha.
    - Heh, można by rzec, że kiedyś mi już to powiedziałeś. - odparła. - Kiedy oddajesz wampirowi swoją krew dobrowolnie, jest to fakt, że go kochasz.
    - To chyba już wtedy mogłem ci to powiedzieć. - uśmiech nie schodził z jej twarzy. Stanęła teraz przede mną, a jej warga zaczęła drżeć.
    - Więc, ja chyba też mogę to w końcu powiedzieć... - zaczęła, po czym spojrzała mi prosto w oczy. - Tęskniłam za tobą, Nick. - z jej oczu popłynęły łzy. To chyba pierwszy raz od dwóch lat, kiedy widzę jej łzy. Bez słowa ją przytuliłem. Chwilę staliśmy tak w bezruchu, aż w końcu usiedliśmy na ziemi i zaczęliśmy oglądać gwiazdy. Spojrzałem z powrotem na Iris. Uśmiechnąłem się.
    - Widziałeś tamtą gwiazdę ? - zapytała, również spoglądając na mnie.
    - Tak. Była bardzo ładna.
    - Kłamiesz, cały czas patrzysz się na mnie. - zaśmiała się i szturchnęła mnie w ramię.
    - Ale widziałem jej odbicie w twoich oczach. To dodało jej uroku, sprawiając, że to była najpiękniejsza rzecz, jaką z życiu widziałem. - zamarła.
    - Niezły z ciebie poeta, wiesz ? - wyszczerzyła zęby szerzej. - Takiego chyba cię pokochałam. - po chwili Iris pocałowała mnie. Tego pocałunku, nie zapomnę do końca życia.


*~ Koniec

-----------------
 Tak, to już koniec serii "The story of darkness" ale za niedługo postaram się wrzucić nowe opowiadanie :)

czwartek, 10 lipca 2014

The story of darkness rozdział 24

~Rozdział 24

~<Złamane serce, ten ból >~

Iris:
    - John. - szepnęła Nobuna. Stałam jak osłupiała, słysząc to imię. Niby jest mi bliskie, ale zarazem tak dalekie... w porę się opamiętałam, gdyż miałam świadomość kto przede mną stoi. Ogień rozbłysnął wszędzie. Nie mogłam się ruszyć, czułam gorąco.
    - Iris! - krzyk Rose odbił mi się echem u głowie. Teraz sobie przypomniałam, ja także posiadam moc błękitnokrwistego. Ja również jestem silna, nawet silniejsza od Nobuny. Skupiłam się doszczętnie i w moich dłoniach pojawiła się woda. Rozbryznęłam ją wokół siebie i po krótkiej chwili ogień zgasł. Rozejrzałam się dokoła. Uśmiechnęłam się triumfalnie. Nelly tylko prychnęła i ponownie mnie zaatakowała. Kule ognia leciały ku mnie z niezwykłą celnością. Z wampirzą prędkością je unikałam, jednak to było okropne. Chwilę później usłyszałam strzał z pistoletu. Nobuna uchyliła się przed nabojem. Odwróciłam się i ujrzałam czarnowłosego, który bez skutku strzelał do Nelly. Podziwiam go za to. Do niedawna biegał za nią, byleby nic jej się nie stało, a teraz sam do niej strzela. Cóż za ironia losu...
    Za bardzo się zagapiłam i nie zauważyłam wybuchu, który odrzucił mnie kilka metrów. Otarłam sobie kolano. Jednak nie tylko ja ucierpiałam. Nick w końcu trafił Nobunę w rękę, przez co ta uciekła. Nie pozwolę jej!
    Momentalnie wstałam i zaczęłam biec za nią. Nie mogłam spuścić jej z oka. Jestem szybsza, co działa teraz na moją korzyść. Rzuciłam się na nią i zaczęłyśmy się szarpać. Kiedy w końcu przyszpiliłam ją do ziemi, wyciągnęłam mój ukochany sztylet i zamachnęłam nim. Nim się obejrzałam, zostałam przez kogoś pchnięta i odrzucona od jasnowłosej. Leżałam przez chwilę na ziemi.
    - Dzięki. - zaapelowała Nobuna i zaczęła biec dalej. Spojrzałam na twarz sprawcy.
    - Alister! - krzyknęłam. Kiedy ponownie stanęłam na nogach, spojrzałam na niego groźnie.
    Nagle Rose go zaatakowała. Ubrała swoje ulubione rękawice z kolcami i syczała na niego.
    - Urodziłaś się pod szczęśliwą gwiazdą, Rose. - oświadczył mój „ojciec”. - Dlaczego mnie teraz atakujesz ?
    - Nie obchodzi mnie, skąd pochodzę ani co się ze mną stanie w najbliższej przyszłości. Liczy się tylko to, obyś ty się w niej nie znalazł! - po tym uderzyła go prosto w nos. Lekko się zakrwawił. Zauważyłam również, że skoro jest Alister, są również i bliźniaczki, które obecnie starały się podejść do Nataniela i Nicka. Skorzystałam z okazji i pobiegłam w ślady Nelly.


Wybiegła głębiej w las i weszła do jakiejś starej, niedokończonej budowli. Oczywiście pobiegłam za nią. W środku było ciemno, ale z moim wampirzym wzrokiem wszystko widziałam. Tylko ta wilgoć...
    - Nie umiesz odpuścić ? - usłyszałam dobrze znany mi głos. Odwróciłam się. Nobuna stała na lekkim podwyższeniu i patrzyła na mnie z politowaniem.
    - Nie umiesz dokończyć zaczętych spraw ? - odparłam pytaniem na pytanie. - Możemy to dzisiaj zakończyć, Nobuna. - dodałam wymachując sztyletem.
    - Powinnaś zginąć już dawno temu.
    - Widocznie wiem, jak oszukać przeznaczenie, w porównaniu do ciebie. - uśmiechnęłam się. Wiedziałam, że to ją rozzłości. I miałam rację.
    Jednak ona również wyszczerzyła kły.
    - Biedna, bezbronna, samotna Iris... - zaapelowała. Bezbronna ? Chyba nieco się pospieszyła... - Zapomniałaś o takiej ważnej rzeczy. I zataczasz teraz błędne koło.
    - Nie rozumiem teraz, o czym mówisz ? - naprawdę, to robi się pokręcone.

Kochasz mnie ? To pozwól mi być krwiopijcą.

W głowie ponownie zabrzmiał mi ten głos. Dlaczego ja go znam, kiedy słyszę go po raz pierwszy ?
    - Co ty znowu kombinujesz, Nobuna ? - czarnowłosy kompletnie wyrwał mnie z zamyślenia. Zaraz, skąd on się tu wziął ?
    - Skoro chcecie mnie „zgładzić” - zaczęła. - to Iris powinna odzyskać wspomnienia, które kazała mi wymazać. Och, wybacz, czy tobie też chce wymazać pamięć po tym wszystkim ? - zaśmiała się. Chodzi jej o naszą wcześniejszą rozmowę z Nickiem. Skąd ona... nie, to teraz nie jest ważne. Ważne, o czym ona mówi. Jakie wymazanie pamięci.
    - Czy to ma coś wspólnego z imieniem „John” ? Mówiłaś coś na ten temat... - powiedziałam, choć nieco się zawahałam. Bałam się spojrzeć na czarnowłosego, bałam się jego wzroku.
    - Jak najbardziej. Może chcesz sobie przypomnieć ? - nie zdążyłam odpowiedzieć, a zza ściany wyłoniła się męska sylwetka. To była niespełniona dusza. Jak Sue. Mężczyzna około 20 lat, wysoki brunet o niebieskich oczach. Miał charakterystyczne rysy twarzy, podobne do...
    - Jest podobny do Nicka, nie uważasz ? - uśmiechnęła się Nelly. W tej chwili fala gorzkich wspomnień przewinęła mi się przez głowę. Upadłam na kolana. Pamiętam go. To również tgen sam mężczyzna, który zaatakował mnie i Nicka w bazie Alistera.


    - Skoro mnie kochasz, to zamień mnie w wampira. - zaapelował John i patrzył się na nią, wyczekując odpowiedzi.
    - Wiesz, że to byłoby szaleństwo. Po za tym... wolę jednak nie.
    - Dlaczego ?
    - Nie ufam ci. Nie mogę być pewna, czy nie zostawisz mnie.
    - Wiesz, że ja nigdy nie opuszczę cię.


Tak, pamiętam to. John, moja pierwsza miłość. Jednak był również podrywaczem, dlatego nigdy mu nie ufałam. Bałam się go przemienić w wampira. To prawda, że poszłam potem do Nobuny, a ona wykasowała mi pamięć. Teraz to pamiętam.
    - To jego portret zawisł jako następny w wielkim budynku wampirów. - zaapelowała Nelly. - Nick to z pewnością pamięta.
    - W budynku wampirów !? - niemal krzyknęłam. - To znaczy, że on...
    - Stał się wampirem. - uśmiechnęła się chytrze. Poczułam, że blednę. Kochałam go, jednak Nick...
    - Kochałaś ? - zapytał brunet. Szlag! W bazie Alistera czytał mi w myślach, teraz też. Niech to...
    - Mogę dać ci szansę. Jest może niespełnioną duszą, ale nie bez powodu. Jego ostatnim życzeniem jest...
    - ...abyś wróciła do mnie. - dokończył John. Czuję się dziwnie. Dwa lata temu, to Nick zostawił mnie dla Nelly, a teraz ona każe mi zrobić to samo.
    Poczułam ucisk na ręce. Czarnowłosy chwycił mnie i powiedział:
    - Nie pozwolę jej odejść. - jego wzrok był taki pewny siebie, mogłabym się z w nim zakochać jeszcze raz. Ukradkiem oka zobaczyłam, że Nobuna cała się trzęsie i zaciska pięści. Po chwili wyjęła nóż i zaczęła biec ku mnie.
    - Zgiń wreszcie!!! - krzyczała. Nie mogłam tego uniknąć, ani wyciągnąć mojej broni. Zamknęłam oczy i czekałam na koniec, który... nie nadszedł. Otworzyłam oczy i to, co ujrzałam, tak mnie zmroziło, że zbladłam jeszcze bardziej. W tej chwili cały mój świat, jest we krwi i zwija się z bólu. Nick... osłonił mnie ? W ostatniej chwili skoczył między mnie i Nelly i oberwał w żebra. Nóż wbił się za głęboko, może nie przeżyć.
    - Nie! - krzyknęłam i uklękłam obok niego. Nelly cofnęła się i rzekła.
    - Zaraz będzie tu cała armia wampirów poziomu Z od Alistera. Oni cię zgładzą, zobaczysz! - ona nawet w takiej chwili jest mściwa. W tej chwili uciekła. Zwiała, a właśnie przed chwilą sama skaleczyła Nicka. Nie wiem, czemu, ale jestem taka smutna, że mogłabym rozwalić cały ten budynek. Czarnowłosy ciężko oddychał. Co ja mam zrobić ?
    - Zamień mnie w wampira. - głos Johna ocucił nieco mój umysł. - tak brzmią jego myśli. - spojrzałam na Nicka. On chce tej przemiany. Ale jeżeli teraz to zrobię, będę bezsilna, kiedy przybędą wampiry Alistera. Ale on zaraz umrze. Chwyciłam jego dłoń. Przypomniałam sobie jego słowa, pełne ciepła „Nie pozwolę ci odejść”. Jeżeli teraz zamienię go w wampira, przeżyje. Dla krwiopijcy taki cios to nic.
    - Nie godzę się na to, abyś zginął.

I na tym dziś skończymy :D W następnym rozdziale ( może już finałowym, powoli zbliżamy się do końca) będziecie mogli być świadkami walki Nelly i Iris. Tym razem, na śmierć i życie ;P
Mam nadzieję na komentarze :)

środa, 9 lipca 2014

Witaj nowy świecie!


Witam. Jestem Jane Hatwey, może mnie znacie z mojego poprzedniego bloga (http://pisanietopasja.uchwycone-chwile.pl/). Byłam tam znana jako Vampire_girl123. Postanowiłam jednak przenieść się na bloggera, gdyż wydaje mi się bardziej zaawansowany. Zapraszam do czytania moich opowiadań, w zakładce Spam możecie zaprosić mnie do siebie, z przyjemnością do was zerknę i poczytam, w tej zakładce informujcie mnie również o nowościach.

W zakłądce "opowiadania" są wszystkie rozdziały opowiadania z mojego poprzedniego bloga, można je wszystkie przeczytać. Samo opowiadanie dokończę na tej stronie, po czym zacznę nowe :)
UWAGA! Blog nadal jest w fazie tworzenia. Nie jest jeszcze gotowy, więc proszę nie wytykać mi jakiś błędów, niedogodności ;D