czwartek, 19 lutego 2015

Strefa 27 - rozdział 23

~Rozdział 23
~Sprytny plan, powód i ponowne spotkanie

Lily przechadzała się korytarzem po budynku. Uważnie oglądała obrazy i zapamiętywała drogę, jaką przebyła. Do tej pory polegała na Gabrielu. Spuściła głowę na wspomnienie o bracie. O jej zmarłym bracie...

    - On umarł ponad pięć lat temu. Pogodziłaś się już z jego śmiercią, idiotko. - skarciła się w myślach. Nie potrafiła przestać o tym myśleć. Po głowie chodziły jej wspomnienia z fałszywym Gabrielem. Jakim cudem on mógł wydawać się jej ta wiarygodny?! Wiedział o niemalże wszystkim. Nawet o starych historyjkach Vaice'a, na temat Złodzieja Darów.
    Kątem oka zauważyła, że przechodzi obok biblioteki. Zwykła przychodzić tutaj, kiedy jej się strasznie nudziło. Jednakże w tym miejscu mało było książek o tematyce, która ją interesowała. Głównie dominowały tutaj historia i legendy. Lecz nigdy wcześniej nie zastanawiała się, czy znajdzie tutaj coś na temat Pionka i Czystokrwistych. Wampiry nie powinny być na tyle głupie, żeby trzymać takie rzeczy w zwyczajnej bibliotece, do której ona miałaby dostęp, więc nigdy specjalnie się tym nie interesowała. Stanęła przed drzwiami i położyła dłoń na klamce. Wahała się przed wejściem do środka. Co się stanie, jeśli natknie się na jakiegoś krwiopijcę? Będzie ją wypytywał. Miała szczerze dość ich wszystkich. Nabrała powietrza i delikatnie nacisnęła klamkę.
    Kiedy znalazła się w środku, od razu poczuła zapach książek. Żałowała tylko, że większość z nich jest stara i poniszczona. Jak to w bibliotece było kilka półek, na których oczywiście znajdowały się księgi. W kątach nieruchomo stało kilka stolików krzesłami. Na podłodze leżało wiele dywanów o zmyślnych wzorach, a każdy był do każdego zbliżony kolorystycznie, dzięki czemu wystrój wydawał się bardzo spokojny, gdyby nie rażący pomarańcz na ścianach.
    Lily podeszła do jednej z półek i przejechała palcem po rzędzie książek. Przymknęła oczy i wybrała jedną z nich. Tom, który trzymała w ręce nosił tytuł „Czysta siła”. Od razu skojarzyła to z Czystokrwistymi. Rozejrzała się po pomieszczeniu, szukając wzrokiem jakiegoś wampira. Nikogo nie było, całe szczęście. Dziewczyna podeszła do najbliższego stolika, usiadła i otworzyła książkę na pierwszej lepszej stronie. Zmarszczyła brwi, czytając. Zesztywniała, kiedy natknęła się na interesujący ją fragment.

    Brama rozlewu krwi wymaga. W dniu odpowiednim,
    Pionka włosy i oczy złote się staną. One moc jego wyzwolą.
    Wnet klucz będzie potrzebny do otwarcia wrót.
    Kluczem i Bramą są związane krwią dusze.
    Aby wyzwolić ich moc trzeba...”

    - Wydaję mi się, że nie powinnaś się interesować czymś takim. - momentalnie zerwała się z miejsca i obejrzała, słysząc ten głos. Jason spoglądał na nią z wrogą miną. Szybko przybrała pokerową twarz i popatrzyła na niego wilkiem. Nie chciała pokazywać, jak bardzo się go boi. Większość wampirów tutaj się go słuchała, nawet ta mała Liz. Z tego Lily wywnioskowała, że jego moc może być silniejsza od reszty gromadki. W gardle czuła gulę, która denerwowała ją. Chciała coś powiedzieć, lecz spodziewała się, że jej głos będzie się urywał. Wiedziała to.
    - Po co ci to? - zapytał krwiopijca. Zmierzył ją wzrokiem, czekając na odpowiedź. Sposób, w jaki na niego patrzyła, wydał mu się nietypowy. Uśmiechnął się do siebie. Pogardzała nim, co go bardzo cieszyło. - Mogłabyś zabić wzrokiem, wiesz? - zaśmiał się.
    - C-co ci do tego? - odparła obdarzona. Skarciła się za to w myślach. Nie zauważyła nawet, kiedy wstrzymała oddech, gapiąc się na wampira.
    - Jednakże – zaczął Jason. - nie tylko oczy mówią o tym, co teraz czujesz. Może i czai się w nich chęć morderstwa, ale sama spójrz. - wskazał palcem w dół. - Twoje nogi drżą.
    Lily rozszerzyła oczy. Miał rację. Momentalnie postarała się uspokoić. Wyrównała oddech i stanęła prosto. Spojrzała twardo na krwiopijcę.
    - Jeśli masz jakąś sprawę do mnie, pospiesz się i mi ją powiedz. - była z siebie dumna za tę kwestię. Nie jąkała się, oraz nie drżała. Dla niej to ogromny wyczyn.
    - Nie wtykaj nosa tam, gdzie nie powinnaś. - rzekł Jason, pochylając się ku niej. Z bliska wyglądał bardziej przerażająco. Wampir wyminął ją i zabrał ze stolika książkę. Dziewczyna zacisnęła pięść. Nigdy nie była tak ciekawa zakończenia. Gdyby tylko doczytała ostatnie zdanie...
    Rozejrzała się po pomieszczeniu i zorientowała, że krwiopijca poszedł sobie. Wypuściła ze świstem powietrze i ponownie poszła w stronę półki, na której była ta książka. Znowu przejechała dłonią po tomach i wyciągnęła losowo jeden. Nie miała tytułu, księga po prostu była czerwona. Nic więcej jej nie zdobiło. Żadnych wzorów, żadnych napisów na okładce, nic. Lily postanowiła nie popełniać ponownie tego błędu i zasiadać do stolika. Skuliła się w kącie w cieniu dwóch półek. Otworzyła książkę i zaczęła czytać.

    ***

    Jason wszedł do swojego pokoju, w którym znajdowała się Liz i Marc. Trzymał w dłoni książkę z biblioteki.
    - Coś nie tak? - zaciekawiła się Elizabeth. - Wyglądasz na nieźle wkurzonego.
    Wampir nie odpowiedział na jej pytanie. Spojrzał na swoich podwładnych wilczym wzrokiem i zmarszczył brwi.
    - Liz, - zaczął najbardziej władczym tonem, na jaki go było stać. - spal to. - dziewczynka była zaskoczona. Jednak dosłownie po kilku sekundach wzięła do ręki tom i wykonała rozkaz. Po krótkiej chwili książka zamieniła się w popiół.
    - Czyżby nasza zdobycz zainteresowała się literaturą? - spytała wampirzyca.
    - Niestety, muszę Cię jeszcze o coś prosić, Elizabeth. Tak samo Ciebie, Marc. - na słowa starszego wampira każdy spoważniał. Rzadko się zdarzało, żeby Jason mówił do małej krwiopijczyni pełnym imieniem. Jak to sobie dziewczynka zastrzegała, nie lubi tego. Każe siebie nazywać po prostu Liz.
    - O co znowu chodzi? - zapytał Młodszy wampir.
    - Dzisiaj większość wampirów wychodzi na polowanie. - zaczął Jason. - Chcę, abyście Wy tutaj zostali i pilnowali dziewczyny. Jeśli się Wam uda ją zatrzymać, hojnie Was wynagrodzę.
    Elizabeth uśmiechnęła się na słowa starszego. Uwielbiała tego typu zadania. Dla niej to była łatwa nagroda.
    Wampirzyca bez wahania pokiwała głową na znak przyjęcia rozkazu. Marc jednakże zaczął głębiej myśleć. Dlaczego Jason mu ufa po tym, co zrobił ostatnio?
    - Nie spieprz tego tym razem. - Wampir był teraz pewny, że starszy zwraca się do niego. Wyszczerzył kły w brzydkim uśmiechu i posłał Jasonowi pewne siebie spojrzenie. Wiedział, że ten daje mu drugą szansę. Ślepo mu wierzy.

    ***

    Lily mimo skupienia, jakie włożyła w przeczytanie tej grubej, czerwonej księgi nie potrafiła nic zrozumieć. Słowa były pisane w starodawnym języku i na dodatek zaszyfrowanym. Dziewczyna westchnęła, odkładając książkę na jej prawowite miejsce. Po tym postanowiła udać się do swojego pokoju. Za niedługo nadejdzie zmierzch, czyli chwila, w której ucieknie. To będzie jej jedyna szansa. Wampiry pójdą na polowanie.
    - Hej, tęskniłaś? - usłyszała nagle znany jej głos. Nienawidziła osoby, do której należał ten niezmiernie słodki dźwięk.
    - Oczywiście, że nie. - odpowiedziała blondynka, spoglądając na Elizabeth złowrogim spojrzeniem. Gdyby mogła, udusiłaby tę wampirzycę już dawno. Jednakże pierwsza próba poszła na marne, głucha aria nie działała na tą małą. Lecz Lily była również świadoma, że dopóty dopóki jest Pionkiem, krwiopijcy nic nie mogą jej zrobić, łącznie z Liz.
    - A szkoda. Bo wiesz, zostajemy z Tobą dziś wieczorem. - Dziewczynka nie ukrywała niczego. Ciężko ją rozgryźć, mówi wszystko, co jej przyjdzie na język, jest szczera do bólu. Nie posiada żadnych słabych punktów. Taki jest wynik obserwacji młodej wampirzycy przez Lily. W skrócie, Elizabeth jest niemal niepokonana.
    - Mało mnie to obchodzi. W końcu ciągle mnie pilnujecie, czyż nie? - rzekła obdarzona. Już się nauczyła, że nie może pokazywać strachu ani innych tego typu emocji przy wampirach. Musi być silna.
    - Faktycznie. To tak tylko, żebyś niczego nie próbowała, jasne? - upewniła się Liz. Uśmiech na chwilę zszedł jej z twarzy i przez dosłownie moment wyglądała śmiertelnie poważnie, co przeraziło Lily.
    - Mhm... - wymamrotała w odpowiedzi. Mimo wszystko wiedziała, że takie coś może się jej przydarzyć. Dlatego już od pewnego czasu planowała ucieczkę. Nie zamierzała walczyć z Liz, gdyż to byłoby popchnięcie się ku śmierci. Elizabeth odwróciła się i wyszła z pomieszczenia. Jej kroki były dumne, jakby ktoś przed chwilą dał jej ogromny powód do radości.

    ***

    Jason siedział na krześle w swoim pokoju. Wpatrywał się w ścianę i rozmyślał. Jego plan był perfekcyjny, tak uważał. Nie miał żadnej luki, zero niedopowiedzeń, nic nie mogło pójść źle. Jednakże brakowało mu czegoś ważnego. Każdy detal potrzebował powodu. Wampiry chciały przywołać Czystokrwistych – to im dodawało otuchy. Lecz jest jedna rzecz, która nadal nie dawała mu spokoju. W tym momencie w jego pokoju pojawiła się zakapturzona postać. Uśmiechnął się na jej widok. Dziewczyna była zdesperowana, żeby do nich dołączyć. Chciała być tym, czym była jej dawna kompanka. Dlatego dla nich pracowała.
    - Pionek nadal jest uśpiony. - poinformowała go. Na te słowa zacisnął pięści. To, co zrobił to tego czasu najwidoczniej nie wystarczyło. Żeby wykonać dalszy krok, potrzebuje powodu, kolejnego wyjaśnienia, żeby nie naprowadzić na prawdziwy trop kompanów tej blondyny. Nie mogą się domyślić prawdy... Jedyny prawdziwy problem stanowił ten naukowiec.
    - Możesz odejść. - zaapelował Jason. Po jego słowach postać momentalnie zniknęła. W tym samym momencie do pokoju weszła Elizabeth. Starszy wampir wkurzył się. Nikt dzisiaj nie dawał mu spokoju.
    - Potrzebujesz czegoś, Liz? - zapytał najbardziej potulnym tonem. Nie chciał, żeby mu puściły nerwy.
    - Właściwie to nie. Coś Cię trapi? - rzekła wampirzyca, spoglądając na starszego z oczekiwaniem. - Mam ci może w czymś pomóc? - dodała spokojnie.
    - W sumie... - zamyślił się Jason. - Jako jedyna z Naszej czwórki znasz moje prawdziwe zamiary i prawdziwą formę Naszego planu. Musisz stworzyć mi sytuację, w której Klucz w końcu zacznie działać. - uśmiechnął się cynicznie i popatrzył na nią znacząco.
    - Dotychczasowe środki nie podziałały? - upewniła się młoda.
    - Najwidoczniej nie. - odparł Starszy wampir.
    Dziewczynka uśmiechnęła się szeroko, pokazując kły.
    - Chyba już mam pewien pomysł.

    ***

    Zbliżał się wieczór. Riven spojrzał na nocne niebo. W zimie wszystko wyglądało niemalże szaro. Uwielbiał ta porę roku. Mimo, że jest zimno i wietrznie, on kochał takie warunki. Łatwiej się ukryć w nocy. Zadrżał z zimna. Zaczął pocierać dłońmi, byleby tylko się ogrzać. Cały dzień chodził po strefie piętnastej. Ludzie tutaj zaczęli już go kojarzyć. Starsze kobiety mówiły o nim jak o facet, który nie potrafi się ciepło ubrać. Uważał to za prawdę. Miał na sobie tylko cienką kurtkę, pod nią swoją ukochaną bluzę i koszulkę oraz zwyczajne spodnie jeansowe. Nic dziwnego, że tak go kojarzą. Westchnął i włożył ręce do kieszeni. Jego dłoń natknęła się na małe zawiniątko, które od pewnego czasu trzymał w kurtce. Spojrzał w kierunku lasu. Jedna trzecia tamtego terenu znajduje się jeszcze w Strefie piętnastej, lecz pozostała część to zagadka. Można tam było spotkać Defekty oraz wampiry. Jednakże wytwory nieudanego eksperymentu Arthura nie atakował żadnego krwiopijcy. Bali się ich, bardziej niż obdarzonych. To stanowiło odwieczną zagadkę dla reszty ekipy Rivena. Może powodem był fakt, że i Defekty i Wampiry to krwiożercze bestie. Chłopak ruszył szybkim krokiem w stronę otwartej części lasu. Cały teren w strefie piętnastej już został przez niego przeszukany. Pozostała tylko tamta część. Tam musi znajdować się Lily. Z całą pewnością.

    ***

    Wieczorem Lily jak sama sobie obiecywała – wcieliła swój plan ucieczki w życie. W swoim pokoju pod kołdrą ustawiła kilka poduszek, żeby było widać, że niby śpi. Wampiry jakieś dziesięć minut temu wyruszyły na polowanie, więc poza Liz i Marc'iem była sama. Otworzyła okno i spojrzała w dół. Na oko od ziemi dzieliło ją jakieś jedenaście metrów. Westchnęła cicho, wypuszczając powietrze ze świstem. Powoli weszła na parapet i momentalnie poczuła, jak bardzo jest jej zimno. Oczywiście od czterech miesięcy miała na sobie te same ubrania, które wzięła z posiadłości Arthura, czyli czarną bluzkę na ramiączkach i krótkie spodenki. Wzięła ze sobą koc, którym się okryła. Dawało jej to mały kamuflaż i odrobinę ciepła. Największym problemem były jej trampki. Szybko przemokną od śniegu. Tego była pewna.
    Skupiła całą swoją uwagę na prądach powietrza, które krążyły wokół niej. Skoro jest obdarzoną o takiej zdolności, postanowiła to wykorzystać. Spokojnie usiadła na parapecie i zsunęła się w dół. Wstrzymała oddech, kiedy jej ciało powili spadało na ziemię. Było jej strasznie zimno. Dzięki magi powietrza udało jej się kontrolować upadek i wylądować bezszelestnie i bezpiecznie na nogach. Owinęła się szczelniej kocem i ruszyła naprzód. Uśmiechnęła się do siebie. Pierwszy punkt jej się udał, ale to kwestia czasu, nim wampiry ją zauważą. Możliwe, że już tak się stało. W tym momencie musi się pospieszyć. Im dalej znajdzie się od budynku, tym ma większe szanse uciec. Pewnym krokiem ruszyła przed siebie. Zaczęła biec, żeby jak najszybciej zniknąć z pola widzenia krwiopijców, którzy mieli jej pilnować. Zacisnęła zęby, kiedy poczuła śnieg na gołych kostkach. Było cholernie zimno.

    ***

    Elizabeth siedziała w pokoju Jasona i oglądała krajobraz za oknem. Kiedy zobaczyła poruszający się punkt, zaczęła się śmiać. Jej śmiech odbijał się echem od ścian pomieszczenia, do mogło doprowadzić normalnego człowieka do obłędu. Szybko wstała z fotela i ruszyła na korytarz. Tak jak oczekiwała, momentalnie udało jej się znaleźć swojego kompana.
    - Marc, - zaczęła mówić z szerokim uśmiechem. - czy wiesz, że Pionek właśnie ucieka?
    - Że co? - wampir wydawał się być zaskoczony, co dało odpowiedź młodej.
    - Idź po nią. Masz ją tu sprowadzić z powrotem. - jej ton przybrał podobną barwę do głosu Starszego.
    - Dlaczego tylko ja? Tobie również kazano ją strzec.
    - Ale to nie ja nagrabiłam sobie u Jasona, co nie? Jeśli ponownie chcesz się wdać w jego łaski, idź. Chyba się domyślasz, dokąd ona zmierza, czyż nie?
    Marc pokiwał głową na znak zrozumienia. Szybko wyminął Elizabeth i poszedł ku wyjściu z budynku. Dziewczynka jeszcze długo stała w korytarzu i uśmiechała się do siebie. Kiedy spojrzała w kierunku, w którym udał się jej kompan, już go tam nie było. Wampirzyca zaczęła się śmiać. Zaczęła być z siebie dumna. Wszystko się układało tak, jak ona tego chciała. Mogła poruszać każdym, niczym marionetką. To jej się bardzo podobało.

    ***

    Lily biegła co sił. Nogi ją bolały od zimna, niemal zaczęła tracić czucie w stopach. Ledwo co mogła dostrzec w tak gęstym lesie, a późna pora nie ułatwiała jej zadania.
    Obejrzała się za siebie. Nie mogła dostrzec budynku, w którym ją przetrzymywały wampiry. Była pewna, że krwiopijcy użyli jakiegoś czaru, który chronił ich przed wzrokiem wścibskich ludzi. W końcu, gdyby tak nie było, jej kompani znaleźliby tę bazę i zrobili niezłą destrukcję, żeby ją odzyskać. Uśmiechnęła się na myśl o tym. Jeśli jej się uda, zobaczy się z przyjaciółmi, których nie widziała prawie cztery miesiące. Zbliżał się grudzień. Tak długo ich nie widziała. Wspominanie ich dodawało jej otuchy, żeby dalej kroczyć. Jedyne, czego się bała, to ponowne spotkanie z Rivenem. Tak bardzo za nim tęskniła, jednak to ona zgodziła się bezmyślnie pójść za wampirami i to na jego oczach. Ciekawa była, czy jest przez to na nią zły... a może równie jak ona tęskni? Może jej szuka, albo czeka przed drzwiami? Nie wiedziała. Niczego nie mogła być pewna.
    Nagle czyjaś sylwetka zabłysła jej przed oczyma. Przerwała swoje rozmyślania i przyspieszyła bieg. Bała się, że to może któryś z wampirów odkrył jej nieobecność. Nogi plątały się jej i co chwila potykała się o korzenie drzew. Mimo wszystko czuła, że ktoś za nią biegnie. Słyszała kroki.
    - Zostaw mnie! - krzyknęła wreszcie. Starała się, żeby jej głos zabrzmiał pewnie i nie okazywał strachu, jaki w tej chwili czuła. Jednakże zdyszana nie panowała nad swoją barwą głosu i nie mogła określić, jak to było słychać.
    - Lily! - ten głos rozdarł jej wszelkie wątpliwości. Stanęła na chwilę i nabrała większej ilości powietrza. Obróciła się powoli i spojrzała na tajemniczą sylwetkę. Poczuła dziwny smak w ustach, łzy napływały jej do oczu. Zaczęła się bać, że to tylko jej fantazja płata jej figle. Jednakże widziała, że przed nią stoi Riven. Mogła go dostrzec w tej ciemności. Wszędzie by go rozpoznała. Podeszła do niego powoli i ostrożnie, jakby miał zaraz zniknąć. Jednakże kiedy znalazła się bliżej, zaczęła lustrować go wzrokiem. Uśmiechnął się do niej i wyciągnął rękę, którą ona szybko chwyciła. Była teraz kilka centymetrów od ukochanego. Niespodziewanie uderzyła go z całej siły pięścią w brzuch. Chłopak skulił się i odsunął od dziewczyny.
    - Lily... - zaczął słabym głosem.
    - Nie udawaj. Mam już dość twoich gierek, - powiedziała pewna siebie. - Marc.
    Chłopak przez chwilę wydawał się być zaskoczony, ale potem wyprostował się i przemienił. Przed nią nie stał Riven, tylko wampir.
    - Skąd wiedziałaś? - zapytał krwiopijca, spoglądając na nią przenikliwie.
    - Riven szybciej biega. Bez problemu by mnie dogonił, więc niepotrzebnie udawałeś wolniejszego. Poza tym, kiedy się uśmiechnąłeś, widziałam kły. On by prędzej umarł niż stał się jednym z Was. - głos dziewczyny był drwiący. Marc podszedł do niej i chwycił za ramię. Koc, którym się do tej pory owijała, upadł na ziemię.
    - Wracasz ze mną. - rozkazał i szarpnął nią.
    - Nie! - spróbowała się wyrwać, ale uścisk wampira był za silny. - Nigdzie z Tobą nie idę, wracam do domu!
    - Obiecałaś mi... - zaczął Marc, jednakże przerwał, jakby dalsza część zdania drażniła jego gardło.
    - Co niby ci obiecywałam?! - wykrzyczała Lily, mając cichą nadzieję, że ktoś ją usłyszy. Ktokolwiek.
    - Obiecałaś mi, że pomimo okrutnej prawdy zostaniesz ze mną. - powiedział w końcu krwiopijca. Coś jej zaświtało w głowie. W dniu, w którym Marc ukazał jej prawdę, prosił ją o pozostanie w bazie.
    Lily zacisnęła zęby i spoliczkowała chłopaka, żeby ją puścił. Specjalnie zgięła palce przy uderzeniu, żeby go zadrapać. Na chwilę jego uścisk stał się swobodniejszy, więc blondynka wykorzystała okazję i wyrwała się. Wampir jednak nie ustąpił i drugą dłonią uchwycił ramię Lily, po czym z całej siły kopnął ją w brzuch. Dziewczyna krzyknęła z bólu i skuliła się. Upadłaby na ziemię, gdyby nie silna ręka krwiopijcy, trzymająca ją za ramię.
    - Obiecywałam to Gabrielowi, nie Tobie! - wysyczała przez zaciśnięte zęby. Włożyła w te słowa najwięcej jadu, na ile było ją stać.
    - Mimo wszystko wracasz do bazy ze mną, czy tego chcesz, czy... - w tym momencie Marc przerwał. Lily spojrzała na niego. Poluźnił uścisk, a po chwili puścił całkowicie jej ramię, po czym upadł nieprzytomny na ziemię. Obdarzona patrzyła na niego jakby zobaczyła ducha. Była zaskoczona. W miejscu, gdzie wcześniej stał wampir, teraz znajdowała się inna osoba. Teraz była pewna, że przed nią był prawdziwy Riven. Wstała z ziemi i zlustrowała chłopaka wzrokiem. On natomiast patrzył na nieprzytomnego krwiopijcę morderczym spojrzeniem. Lecz po chwili ich oczy się spotkały. Lily podeszła do niego bliżej. Wiedziała, że to prawdziwy on. Usłyszał ją i przybiegł tutaj. Tak bardzo się cieszyła z tego powodu. Powoli wyciągnęła rękę i objęła nią jego twarz, żeby przekonać się, czy to nie kolejna iluzja, czy zmyłka. Pogładziła go po policzku, grzejąc dłoń jego ciepłem. Oddychał ciężej, gdyż dosłownie chwilę temu do niej biegł. Poruszył się gwałtownie, przez co Lily się wzdrygnęła. Podszedł do niej i przytulił, chowając jej twarz w swoich ramionach. Dziewczyna objęła go i wtuliła się.
    - Wreszcie Cię znalazłem... - wyszeptał łagodnie Riven. - Nawet nie wiesz, jak za Tobą tęskniłem.
    ______________________________________________
    Udało się! Skończyłam ten rozdział! Nie wiem jak Wy, ale ja jestem z siebie dumna, że tak sobie stwierdzę nieskromnie...
    Wiem, że może wdało mi się tutaj kilka powtórzeń, później je sprawdzę, lecz na razie rozdział prezentuje się tak. Wzięłam sobie do serca wasze rady na temat opisywania bohaterów jako „Blondwłosych”. Dlatego tutaj jest ich bardzo mało, może nawet wcale. Ech, nawet nie wiecie, ile się przy tym musiałam skupić. Siła przyzwyczajenia utrudniała mi to zadanie. Jeśli u kogoś mam jakąś zaległość, postaram się jeszcze dzisiaj – ewentualnie jutro – ją nadrobić, więc proszę nie krzyczeć, że o kimś zapomniałam.
    Mam teraz ferie, więc mam również więcej czasu ^^ No, prawie...
    Pozdrawiam wszystkich i życzę miłego dnia! Tia, nie mam już co życzyć, po przecież miłych ferii Wam nie pożyczę, bo wiem, że innym się one skończyły... Pozdrawiam jeszcze raz! :P   

23 komentarze:

  1. Hejo! :3 Rozdział jak zawsze jest świetny! Baaardzo mi się podobał! *♡*
    Ech... Nie sądziłam, że ktoś przyłapie Lily, jak myszkowała w tej bibliotece. No, ale to w końcu siedziba wampirów, więc było się czego spodziewać. Bynajmniej choć trochę dowiedziała się o Pionku. Szkoda tylko, że zjawił się ten... No jak on miał? Jason? Chyba tak. Wybacz, ale czytam już tyle blogów i te wszystkie imiona mi się mieszczką xD Ale do tematu! Musiał się zjawić? Gdyby nie on, to Lily dowiedziałaby się czegoś więcej... Ale lepsze to, niż nic :D
    Wiesz? Już od porwania Lily czekałam, aż ucieknie i w końcu doczekałam się tego momentu! Jestem cała happy! Gdybyś widziała moją radość, gdy przeczytałam, że bohaterka zdecydowała uciec! :D Skakałam z radości! :3
    Czyli uciekła. Jak pojawił się nieprawdziwy Riven to myślałam,że to naprawdę on! Naprawdę! Ale dałam się zmylić! xD Jak dobrze, że Lily domyśliła się,że to podstęp. Jak od razu bezmyślne rzuciłabym się chłopakowi na szyję. Widzisz, jaka jestem :/ Całe szczęście, że bohaterka jest inna! Jak walnęła go, to oczy omal nie wyszły mu z orbit! ;p
    Ale gdy pojawił się już prawdziwy Riven... To co innego! Kochana! Wywołałaś ogromny uśmiech na mojej twarzy! :D Myślałam, że się pocałują! Zawiodłaś mnie! :/ Ale to i tak nie zmienia faktu, że jestem przeszczęśliwa, że w końcu się spotkali! *♡* Teraz tylko czekać, aż zorientują się, że Lily uciekła...
    Elizabeth... No niby jest taka wredna, ale jakoś ją polubiłam. Nie wiem sama, dlaczego xD
    No to czekam kochana na nn! Potopu weny życzę, ściskam! Buziaczki! :***
    PS. Nie mówiłam tego, ale mówię teraz. Szablon śliczny! Baaardzo mi się podoba! ♡
    madziula0909

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, co to by była za akcja i tajemnice, gdyby wszystko wyszło tak od razu? Lily specjalnie nie doczytała tego fragmentu :P Chodzi o to, by jak najdłużej trzymać Was w napięciu, co po prostu uwielbiam :3
      Haha, cieszę się niezmiernie, że wywołałam uśmiech na twojej twarzy. No i nie bój się, Lily i Riven zapewne nie raz się jeszcze pocałują, więc po co słodzić teraz? :P
      Dziękuję za komentarz :*

      Usuń
  2. Hejka ^^ Widzę długi rozdział! Och tak! :33 No, no. Wampiry są jednak do kitu xD Przetrzymują takie książki, które ona miała na wyciągnięcie ręki. Ucieszyłam się, że Lily znalazła coś na temat pionka, jednakże od razu zdenerwował mnie ten głupi Jason. x.x Taki trochę dupek : c Chyba i on trafi na listę znienawidzonych przeze mnie wampirów tuż obok Liz. Jedynie Marc wydaje się z nich najlepszy, ale to już pewnie pisałam i się powtarzam x,x Taki władczy ton, jakby Jason sam był czysto-krwistym. Aż boję się pomyśleć, jacy będą tamci x.x Te tajniackie plany Liz i Jasona są okropne. Boje się, że coś zrobią przyjaciołom Lily. No i jej samej! : c Nie sądziłam, że ta mała potrafi kontrolować nawet biednym Marckiem :c Cholera! To jest dopiero zły charakter w tej historii. Nie jakiś tam Arthur, tylko to małe stworzenie x.x Kiedy Marc przemienił się w Rivena to miałam ochotę go rozszarpać! Co za świnia! Jak on tak mógł?! Niby dobry ale jednak samolubnie myśli.
    Cieszę się, że Lili i Riven są razem ale teraz na litość boską nich uciekają x.x Boję się o nich! Przecież ta mała głupia Liz może ich znaleźć.
    Mam nadzieję, że uda im się przetrwać. Liczę na to! Kocham tych dwoje i naprawdę czekam aż Lily zrzuci z siebie miano pionka. W końcu pionek musi być dziewicą ;> hihihi! :D
    Pozdrawiam gorąco i czekam zniecierpliwiona na następny rozdzialik ^^ Ściskam kochana! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długi bo długi, staram się w miarę opisywać wszystko bardziej, więc mogą z tego wyjść dłuższe rozdziały :)
      Widzę, że dobrze przedstawiłam Jasona. Ma być on właśnie takim "Władcą" :P
      Cóż, cieszę się, że tak się boisz o Lily i Rivena. I widzę, że ten fragment z dziewicą ci jakoś zapadł w pamięć... xD
      Serdecznie dzięki za komentarz ;*

      Usuń
  3. Jeju, uwielbiam długie rozdziały!
    No po prostu swietny, ale głupota wampirów mnie przeraziła, chodzi o te księgi :D
    Lubię trochę tajemnicy, rozdział mnie wciągnął c:
    Życzę dużo weny no i zapraszam do mnie c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za opinię :D Miło wiedzieć, że kogoś moje rozdziały tak wciągają :)

      Usuń
  4. Riven znalazł ją w końcu! Kurcze, już się bałam, że Marc zabierze ją z powrotem i Liz znowu się uda spełnić to, co miała zrobić (patrz -> pilnować Lily), ale coś mi tu nie gra. Totalnie coś mi nie gra, Liz podeszła do tego wszystkiego zbyt łatwo, puściła tylko Marca żeby znalazł Lily. Czemu mam wrażenie, że to, że zignorowała tę ucieczkę ma coś wspólnego z obudzeniem działania tego klucza?

    Btw. Jason, nie znoszę cię.

    http://zasnute.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje przeczucia mogą być słuszne...
      Jednak co by było, gdyby Marc zabrał Lily z powrotem? Cała ucieczka byłaby bez sensu, nie sądzisz? :)
      Dziękuję za opinię ;*

      Usuń
  5. Też jestem z Ciebie dumna, bo rozdział był świetny! I wreszcie doprowadziłaś do spotkania Lily i Rivena. Ogromnie mi się to podobało! Miałam wrażenie, że Lily nie zdecyduje się na ucieczkę skoro będzie ją pilnowała Liz. Marc to mniejszy problem, ale ta mała wampirzyca mogłaby naprawdę zrobić jej coś złego. Byłam zaskoczona, że mimo wszystko uciekła. W sumie był to idealny moment. Zawsze to dwa wampiry do pokonania bądź przechytrzenia, a nie kilka czy kilkanaście. Ucieszył mnie jeden fakt, że Liz wysłała Marca, by przywlókł Lily z powrotem, bo gdyby poszła sama to z pewnością nie byłoby łatwo jej to to uniemożliwić. Jestem przekonana, że ona doskonale o tym wiedziała, a mimo to wysłała Marca. Nie mam pojęcia dlaczego, ale mam wrażenie, że Liz gra na dwa fronty. Jason zresztą też. Ukrywa coś przed resztą i ma jakieś ukryte cele. Tylko jakie? Pewnie działa na swoją korzyść, ale nie mogę rozgryźć o co chodzi!

    Kochana, z każdym rozdziałem jest coraz więcej tajemnic. Jedne rozwiązujesz, a na ich miejsce stwarzasz nowe. Szalenie mi się to podoba;) Nie pozwalasz nam odetchnąć i chyba to najbardziej mnie przyciąga do tego opowiadania! :) A teraz jestem strasznie ciekawa czy Lily uda się uciec i czy wróci do przyjaciół. Może specjalnie pozwolili jej zwiać by spotkała się z Kluczem i wtedy wezmą oboje? Nie wymyślam, bo nigdy nie zgaduję;D
    Więc czekam na więcej scen Lily i Rivena i na dalszy ciąg wydarzeń!

    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgodzę się z Tobą w stu procentach. Łatwiej uciec dwóm wampirom niż kilkunastu :D
      Nawet nie wiesz, jaki uśmiech wpłynął na moją twarz, kiedy czytałam twój komentarz ^^
      Ale jedno moge przysiąc - odetchnąć od tajemnic to ja Wam nie dam przez długi, długi czas :P
      :*

      Usuń
  6. Szczerze? Zdziwiłaś mnie bardzo! Naprawdę myślałam, że skoro Marc i Liz zostają, aby pilnować Lily, to ta nie odważy się uciec. Dziewczyna jest naprawdę odważna i najpierw myślałam, że postępuje naprawdę głupio. Potem, kiedy jednak Liz wysłała za nią Marc'a miałam nadzieję, że chłopak odwróci się od reszty wampirów i pomoże jej uciec. Ale kompletnie zaskoczyło mnie to, że spotkała Rivena. Oby udało im się bezpiecznie dostać do domu! Chociaż z drugiej strony, jeśli ją tam zabierze, to nikt nie będzie bezpieczny! Wampiry nie cofną się przed niczym, żeby zdobyć potrzebnego im pionka! Chyba, że Lily wcześniej utraci dziewictwo, ale to oznacza, że musi dojść między nią a Rivenem do baaardzo dużego zbliżenia :P
    A James mnie naprawdę intryguje...Z pewnością ma coś do ukrycia i teraz zastanawiam się, kim jest ta zakapturzona postać? On coś knuje, a ja już tak bardzo chcę wiedzieć, co :P To naprawdę bezwzględna postać, ale wydaje mi się, że ma jakąś słabość do Liz. Może dlatego, że to tylko małe dziecko? Przecież jako, że oboje są wampirami, to dla niego nie jest zagrożeniem, a jedynie małą, irytującą osóbką :P Naprawdę chwilami nie wiem, co myśleć na jej temat. Raz wydaje mi się, że już ją lubię i naprawdę jest słodka, a za chwilę mam ochotę ja rozszarpać. Jedno jest pewne: ta postać nikomu nie zostanie obojętna!
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba naprawdę każdemu spodobał się fakt, że Lily musi stracić dziewictwo, żeby przestać być Pionkiem. Przypadek? Nie sądzę.. xD
      Na razie jako jedyna zwróciłaś uwagę na zakapturzoną postać, która informuje Jasona. Zastrzegam, że ona ma jakieś znaczenie :)
      Ja stworzyłam Liz, żeby właśnie każdy mógł wybrać pomiędzy faworyzowaniem jej lub nienawidzeniem. Jej postać łatwo można znienawidzić i polubić. Zależy od gustu :D
      Dziękuję za komentarz ;*

      Usuń
  7. Kurczę, teraz to tak namieszałaś że aż nie ogarniam co się dzieje! Hahahahah xD
    Ta ucieczka, od samego początku myślałam że nie wypali, bo przecież, weź ucieknij wampirowi xD Ale jak już zwiała, to pomyślałam że głupio robi, że będzie w niebezpieczeństwie. Jak wyruszył za nią Marc <3 Myślałam że pomoże jej uciec, bo to przecież dobry, kochany wampirek, z tego co pamiętam, chyba że coś się zmieniło w tej materii xD No ale spotkanie Rivena.. to dopiero było zaskoczenie! Boje się że nie dotrą bezpiecznie do domu. Ba! Uważam że to głupie, bo jeśli wampiry będą ich szukać, to to będzie pierwsze miejsce gdzie pójdą! A raczej z nimi nie wygrają, prawda?
    No ale, jestem z Ciebie dumna! Świetny rozdział. Jak zawsze u Cb! I nie myśl że ot podlizywanie się! Bo absolutnie nie. Naprawdę, na bs jest mało, naprawdę dobrych blogów. Ten zdecydowanie kocham <3

    Czekam jak zawsze z niecierpliwością na nowy rozdział! I życzę Ci kupę weny na kolejne wspaniałe rozdziały!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, dziękuję :) Miło, że uważasz, iż moje opowiadanie jest takie dobre. Ja osobiście uważam, że jeszcze daleko mi do profesjonalizmu. A twoje słowa tak jakoś podnoszą mnie na duchu... :D
      Marc jest kochanym wampirkiem... czasami. W końcu, w tym rozdziale taki miły to on nie był, czyż nie?
      Dziękuję za cudny komentarz :D

      Usuń
  8. Yuhu! *udajemy wariata* Lilly uratowana. Bezpieczna w ramionach Rivena. Ale nie idziemy jeszcze spać... Koszmar się nie skończył. Oni uciekną, ale tak czy tak wampiry na pewno nie odpuszczą. Obawiam się, że będzie małe starcie (na które jednak już się cieszę jak głupek). Więc, podciągnijcie portki Drużyno i ostrzcie miecze, kołki czy co tam jeszcze macie xD Nie, no sorry, jak się podekscytuję to pieprzę jak potrzaskany chomik (a nie mówiłam? ;p)
    Nie wiem co jeszcze mogłabym dopowiedzieć.
    Czekam na nn!
    Weny, dużo, dużo!
    Pozdrawiam, Jess ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udajemy wariata! Yay :D Normalnie padłam, czytając twój komentarz xD Również jak kilka innych rozbawił mnie i po prostu ciężko powstrzymać się od śmiechu :D
      Cieszę się, że rozdział ci się spodobał ^^ Myślę, że doczekasz się ciekawej potyczki już za niedługo :3
      Dziękuję ślicznie za komentarz :D

      Usuń
  9. Lily uratowana <3 Nienawidzę tych wampirów... grrr.... Świetny rozdział :D Dużooo emocji xd Czekam na nexta :D Cudowny rozdział, życzę weny :*
    http://wolfs-queen.blogspot.com
    Zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Biedna Lily. Wcale jej się nie dziwię, że nie ma pojęcia, co ma robić w tak dużym domu należącym do wampirów. Biblioteka wydaje się wybawieniem, w takiej sytuacji. W drugiej strony jakie ciekawe książki może posiadać banda krwiopijców? Kiedy bohaterka wchodziła do środka pomieszczenia nie myślałam, że znajdzie tam coś interesującego. Sądziłam, że zagłębi się we własnych ponurych myślach. Jednak pozytywnie mnie zaskoczyłaś! Księga! Czystokrwiści! Normalnie szalałam z radości! A zaraz za tym poczułam to napięcie, odkrywania jakiegoś sekretu! Normalnie mam ochotę cię zbić kijem golfowym! Jak mogłaś napisać, że ten okropny wampir ją tam przyłapał! Teraz nie znam zakończenia! Ughh! Zawsze w swoim opowiadaniu robisz tak, że kiedy rozwiązuje się jedna tajemnica, mam wrażenie, że doszły cztery kolejne! Czasem już nie wiem, co mam ze sobą zrobić! Ja chcę wiedzieć! W dodatku ten śmierdzący Jason kazał spalić księgę! Jak teraz dowiem się, jakie było zakończenie?
    Przez cały rozdział chodziło mi po głowie, że Marc pozwoli odejść Lily. Paliła mi się nawet jakąś lampka w głowie, która mówiła mi, że pomoże jej w ucieczce. Niestety jak się potem okazało, myliłam się. Liz próbowała nastraszyć Lily ale na szczęście jej się nie udało. Dobrze, że dziewczyna postanowiła uciec. Trzymałam za nią kciuki. Kolejny raz mamy jakąś postać. Nawiązanie do tego, że chciałaby być taka jak jej dawna kompanka, przypomniało mi o Valentinie, a to doprowadziło mnie do... Nie to niemożliwe. W każdym razie klucz jest dalej uśpiony i już się boję, co takiego wymyśliła Liz, aby uaktywnić klucz. Z pewnością nie będzie to nic przyjemnego. Odniosłam wrażenie, że Liz wysłała za uciekającą Lily Marca specjalnie. Wiedziała, że coś się stanie i bohaterka odzyska wolność.
    Teraz krzyczę na Lily! Jak mogła tak źle przygotować się do ucieczki? Tyle czasu była w tym domu, mogła rozejrzeć się, czy w całym domu nie ma czegoś, w co mogłaby się ubrać, bądź uchroniłoby ją to przez zimnem. Nie było tam nigdzie jakichś starych ubrań, albo czegoś takiego? Jakby nie brać do domu miała daleko, co jeśli podzieliłaby los dziewczynki z zapałkami i by zamarzła?
    Marc miał ciekawy pomysł, aby udawać Rivena, ale na szczęście dzielna Lily nie dała się nabrać. Tak bardzo się bałam, że zaciągnie ją z powrotem do domu, a potem ukara na próbę ucieczki. Nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa, faktem że Riven zdąrzył na czas.
    Kochana, to był wspaniały rozdział. Tyle emocji naraz.
    Życzę wodospadu weny, pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dlaczego właśnie kijem golfowym? Wizja tego mnie przeraziła ;_;
      Większość Twoich spostrzeżeń jest trafne (muszę bardziej się postarać, żeby was zaskoczyć *^*).
      Cóż, wampiry nie były na tyle wspaniałomyślne, żeby trzymać w bazie ciepłe ubrania. To był jeden z ich sposobów, żeby Lily siedziała w budynku, to się bardziej wyjaśni w następnym rozdziale ;)
      Dziękuję za komentarz ;*

      Usuń
  11. Hejka!

    No więc, rozdział był cudowny. Cały czas trzymał w napięciu i nawet nie miałam chwili oddechu, bo nie ukryję, że prawie wstrzymywałam oddech przez większość rozdziału.
    Szczerze, to myślałam, że Lily nie podoła temu wcale nie cieknie. Sama nie wiem czemu, po prostu tak czułam. Ale, że napotka Rivena to wywnioskowałam po tytule rozdziału. Czyli nie zna do końca przepowiedni, a szkoda. Ja tam się nie mogę doczekać aż rozegra się jakaś ostateczna walka albo coś. Nie to, że jest mało akcji, bo sądzę, iż jest wręcz przeciwnie; ale fajnie będzie już czuje. Hahha.
    Ale wracając do tego, co jest teraz. Kiedy Marc przeobraził się w Rivena, nawet się tego nie spodziewałam. Naprawdę mnie zaskoczyłaś. Byłam pewna, że to jest prawdziwy i w końcu się spotkają. A kiedy dowiedziałam się prawdy, to sobie pomyślałam "tak myślałam, że nie da rady uciec” i po raz kolejny rozstałam zaskoczona przez Ciebie. Można powiedzieć, że grunt to wyczucie czasu, a Riven ma je niesamowite. :)
    Dobrze, że odzwyczaiłaś się od pisania blondwłosych i zielonookich, bo nie dość, że to dziwnie brzmi, to wszyscy się z tego śmieją, nazywając „blogowym trendem”. Coś w tym jest, bo zanim się o tym dowiedziałam, to sama miałam do tego predyspozycje. :)
    Nie zauważyłam żadnych powtórzeń, ale w sumie jestem chora, więc moja czujność jest dwa razy mniejsza.
    A, jednak znalazłam jakiś błąd. Zła odmiana imion. Otóż, kiedy piszesz z Marc’iem, nie potrzebny jest ten apostrof. Używa się go tylko do odmiany imion i nazwisk o zakończonych imionach na e. A, wbrew pozorom, nie robi się tak nawet z literką y. Pewnie skąd to wiem, co? A na Internecie dokładnie o tym przeczytałam.
    Może nawet ci doślę linka.
    LINK
    Tylko nie myśl, że się wymądrzam czy coś XD

    Ściskam!
    ~ secondvsage
    heksville.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :D
      Każdy chyba myślał, że Lily nie uda się uciec, albo że Marc jej w tym pomoże... Cieszę się, że Cię zaskoczyłam :P
      Co do tej odmiany imion, to "Marc" brałam na logikę (?) gdyż jest ono podobne do naszego miesiąca "Marzec" i gdyby pojawiło się zdanie "W Marcu nie ma nic dobrego" ciężko by było odróżnić imię od nazwy miesiąca, czyż nie? Jednakże postaram się coś popatrzeć, choć nie mam pewności, czy ten apostrof dalej będzie się pojawiał.
      Jeszcze raz dziękuję za komentarz ;D

      Usuń
  12. Wow rozdział cudowny *.* Liz ughhh jak ja jej nienawidze, i co ona wie czego inni nie? Czbyłozy w tej książce było coś jeszcze? Tyle pytań, dobra rozdział cudowny itd Wykryłam tylko jeden błąd. Teraz moge przejść do tego na co tyle czekałam. LILY I RIVEN! Tyle na to :3 No to już wiemy czemu nie mógł ich znaleźć. Te głupie zaklęcie czy coś. Teraz tylko ile mają czasu zanim Marc oprzyoprzytomnieje. No bo chyba go nie zabił? Chyba, że coś przeoczyłam. Teraz czekam na powrót starego teamu. Uśmiechnięty Vaice, chamska Kate, uśmiechnięta, optymistyczna Lauren, zakochany Romeo i cyniczny Ken :333 Dobra teraz jeszcze sprawa z kluczem... Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :) Pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń

Coś Ci się spodobało? Masz jakieś sugestie? Nie wahaj się o tym napisać!
SPAM dodajemy w zakładce do tego przeznaczonej.