~Rozdział 23
~Sprytny plan, powód i ponowne
spotkanie
Lily przechadzała
się korytarzem po budynku. Uważnie oglądała obrazy i
zapamiętywała drogę, jaką przebyła. Do tej pory polegała na
Gabrielu. Spuściła głowę na wspomnienie o bracie. O jej zmarłym
bracie...
-
On umarł ponad pięć lat temu. Pogodziłaś się już z jego
śmiercią, idiotko. - skarciła
się w myślach. Nie potrafiła przestać o tym myśleć. Po głowie
chodziły jej wspomnienia z fałszywym Gabrielem. Jakim cudem on
mógł wydawać się jej ta wiarygodny?! Wiedział o niemalże
wszystkim. Nawet o starych historyjkach Vaice'a, na temat Złodzieja
Darów.
Kątem oka zauważyła, że przechodzi obok biblioteki. Zwykła
przychodzić tutaj, kiedy jej się strasznie nudziło. Jednakże w
tym miejscu mało było książek o tematyce, która ją
interesowała. Głównie dominowały tutaj historia i legendy. Lecz
nigdy wcześniej nie zastanawiała się, czy znajdzie tutaj coś na
temat Pionka i Czystokrwistych. Wampiry nie powinny być na tyle
głupie, żeby trzymać takie rzeczy w zwyczajnej bibliotece, do
której ona miałaby dostęp, więc nigdy specjalnie się tym nie
interesowała. Stanęła przed drzwiami i położyła dłoń na
klamce. Wahała się przed wejściem do środka. Co się stanie,
jeśli natknie się na jakiegoś krwiopijcę? Będzie ją wypytywał.
Miała szczerze dość ich wszystkich. Nabrała powietrza i
delikatnie nacisnęła klamkę.
Kiedy znalazła się w środku, od razu poczuła zapach książek.
Żałowała tylko, że większość z nich jest stara i poniszczona.
Jak to w bibliotece było kilka półek, na których oczywiście
znajdowały się księgi. W kątach nieruchomo stało kilka stolików
krzesłami. Na podłodze leżało wiele dywanów o zmyślnych
wzorach, a każdy był do każdego zbliżony kolorystycznie, dzięki
czemu wystrój wydawał się bardzo spokojny, gdyby nie rażący
pomarańcz na ścianach.
Lily
podeszła do jednej z półek i przejechała palcem po rzędzie
książek. Przymknęła oczy i wybrała jedną z nich. Tom, który
trzymała w ręce nosił tytuł „Czysta siła”.
Od razu skojarzyła to z Czystokrwistymi. Rozejrzała się po
pomieszczeniu, szukając wzrokiem jakiegoś wampira. Nikogo nie
było, całe szczęście. Dziewczyna podeszła do najbliższego
stolika, usiadła i otworzyła książkę na pierwszej lepszej
stronie. Zmarszczyła brwi, czytając. Zesztywniała, kiedy natknęła
się na interesujący ją fragment.
„Brama
rozlewu krwi wymaga. W dniu odpowiednim,
Pionka
włosy i oczy złote się staną. One moc jego wyzwolą.
Wnet
klucz będzie potrzebny do otwarcia wrót.
Kluczem
i Bramą są związane krwią dusze.
Aby
wyzwolić ich moc trzeba...”
- Wydaję mi się, że nie powinnaś się interesować czymś takim.
- momentalnie zerwała się z miejsca i obejrzała, słysząc ten
głos. Jason spoglądał na nią z wrogą miną. Szybko przybrała
pokerową twarz i popatrzyła na niego wilkiem. Nie chciała
pokazywać, jak bardzo się go boi. Większość wampirów tutaj się
go słuchała, nawet ta mała Liz. Z tego Lily wywnioskowała, że
jego moc może być silniejsza od reszty gromadki. W gardle czuła
gulę, która denerwowała ją. Chciała coś powiedzieć, lecz
spodziewała się, że jej głos będzie się urywał. Wiedziała
to.
- Po co ci to? - zapytał krwiopijca. Zmierzył ją wzrokiem,
czekając na odpowiedź. Sposób, w jaki na niego patrzyła, wydał
mu się nietypowy. Uśmiechnął się do siebie. Pogardzała nim, co
go bardzo cieszyło. - Mogłabyś zabić wzrokiem, wiesz? - zaśmiał
się.
- C-co ci do tego? - odparła obdarzona. Skarciła się za to w
myślach. Nie zauważyła nawet, kiedy wstrzymała oddech, gapiąc
się na wampira.
- Jednakże – zaczął Jason. - nie tylko oczy mówią o tym, co
teraz czujesz. Może i czai się w nich chęć morderstwa, ale sama
spójrz. - wskazał palcem w dół. - Twoje nogi drżą.
Lily rozszerzyła oczy. Miał rację. Momentalnie postarała się
uspokoić. Wyrównała oddech i stanęła prosto. Spojrzała twardo
na krwiopijcę.
- Jeśli masz jakąś sprawę do mnie, pospiesz się i mi ją
powiedz. - była z siebie dumna za tę kwestię. Nie jąkała się,
oraz nie drżała. Dla niej to ogromny wyczyn.
- Nie wtykaj nosa tam, gdzie nie powinnaś. - rzekł Jason,
pochylając się ku niej. Z bliska wyglądał bardziej przerażająco.
Wampir wyminął ją i zabrał ze stolika książkę. Dziewczyna
zacisnęła pięść. Nigdy nie była tak ciekawa zakończenia.
Gdyby tylko doczytała ostatnie zdanie...
Rozejrzała się po pomieszczeniu i zorientowała, że krwiopijca
poszedł sobie. Wypuściła ze świstem powietrze i ponownie poszła
w stronę półki, na której była ta książka. Znowu przejechała
dłonią po tomach i wyciągnęła losowo jeden. Nie miała tytułu,
księga po prostu była czerwona. Nic więcej jej nie zdobiło.
Żadnych wzorów, żadnych napisów na okładce, nic. Lily
postanowiła nie popełniać ponownie tego błędu i zasiadać do
stolika. Skuliła się w kącie w cieniu dwóch półek. Otworzyła
książkę i zaczęła czytać.
***
Jason wszedł do swojego pokoju, w którym znajdowała się Liz i
Marc. Trzymał w dłoni książkę z biblioteki.
- Coś nie tak? - zaciekawiła się Elizabeth. - Wyglądasz na
nieźle wkurzonego.
Wampir nie odpowiedział na jej pytanie. Spojrzał na swoich
podwładnych wilczym wzrokiem i zmarszczył brwi.
- Liz, - zaczął najbardziej władczym tonem, na jaki go było
stać. - spal to. - dziewczynka była zaskoczona. Jednak dosłownie
po kilku sekundach wzięła do ręki tom i wykonała rozkaz. Po
krótkiej chwili książka zamieniła się w popiół.
- Czyżby nasza zdobycz zainteresowała się literaturą? - spytała
wampirzyca.
- Niestety, muszę Cię jeszcze o coś prosić, Elizabeth. Tak samo
Ciebie, Marc. - na słowa starszego wampira każdy spoważniał.
Rzadko się zdarzało, żeby Jason mówił do małej krwiopijczyni
pełnym imieniem. Jak to sobie dziewczynka zastrzegała, nie lubi
tego. Każe siebie nazywać po prostu Liz.
- O co znowu chodzi? - zapytał Młodszy wampir.
- Dzisiaj większość wampirów wychodzi na polowanie. - zaczął
Jason. - Chcę, abyście Wy tutaj zostali i pilnowali dziewczyny.
Jeśli się Wam uda ją zatrzymać, hojnie Was wynagrodzę.
Elizabeth uśmiechnęła się na słowa starszego. Uwielbiała tego
typu zadania. Dla niej to była łatwa nagroda.
Wampirzyca bez wahania pokiwała głową na znak przyjęcia rozkazu.
Marc jednakże zaczął głębiej myśleć. Dlaczego Jason mu ufa po
tym, co zrobił ostatnio?
- Nie spieprz tego tym razem. - Wampir był teraz pewny, że starszy
zwraca się do niego. Wyszczerzył kły w brzydkim uśmiechu i
posłał Jasonowi pewne siebie spojrzenie. Wiedział, że ten daje
mu drugą szansę. Ślepo mu wierzy.
***
Lily mimo skupienia, jakie włożyła w przeczytanie tej grubej,
czerwonej księgi nie potrafiła nic zrozumieć. Słowa były pisane
w starodawnym języku i na dodatek zaszyfrowanym. Dziewczyna
westchnęła, odkładając książkę na jej prawowite miejsce. Po
tym postanowiła udać się do swojego pokoju. Za niedługo
nadejdzie zmierzch, czyli chwila, w której ucieknie. To będzie jej
jedyna szansa. Wampiry pójdą na polowanie.
- Hej, tęskniłaś? - usłyszała nagle znany jej głos.
Nienawidziła osoby, do której należał ten niezmiernie słodki
dźwięk.
- Oczywiście, że nie. - odpowiedziała blondynka, spoglądając na
Elizabeth złowrogim spojrzeniem. Gdyby mogła, udusiłaby tę
wampirzycę już dawno. Jednakże pierwsza próba poszła na marne,
głucha aria nie działała na tą małą. Lecz Lily była również
świadoma, że dopóty dopóki jest Pionkiem, krwiopijcy nic nie
mogą jej zrobić, łącznie z Liz.
- A szkoda. Bo wiesz, zostajemy z Tobą dziś wieczorem. -
Dziewczynka nie ukrywała niczego. Ciężko ją rozgryźć, mówi
wszystko, co jej przyjdzie na język, jest szczera do bólu. Nie
posiada żadnych słabych punktów. Taki jest wynik obserwacji
młodej wampirzycy przez Lily. W skrócie, Elizabeth jest niemal
niepokonana.
- Mało mnie to obchodzi. W końcu ciągle mnie pilnujecie, czyż
nie? - rzekła obdarzona. Już się nauczyła, że nie może
pokazywać strachu ani innych tego typu emocji przy wampirach. Musi
być silna.
- Faktycznie. To tak tylko, żebyś niczego nie próbowała, jasne?
- upewniła się Liz. Uśmiech na chwilę zszedł jej z twarzy i
przez dosłownie moment wyglądała śmiertelnie poważnie, co
przeraziło Lily.
- Mhm... - wymamrotała w odpowiedzi. Mimo wszystko wiedziała, że
takie coś może się jej przydarzyć. Dlatego już od pewnego czasu
planowała ucieczkę. Nie zamierzała walczyć z Liz, gdyż to
byłoby popchnięcie się ku śmierci. Elizabeth odwróciła się i
wyszła z pomieszczenia. Jej kroki były dumne, jakby ktoś przed
chwilą dał jej ogromny powód do radości.
***
Jason siedział na krześle w swoim pokoju. Wpatrywał się w ścianę
i rozmyślał. Jego plan był perfekcyjny, tak uważał. Nie miał
żadnej luki, zero niedopowiedzeń, nic nie mogło pójść źle.
Jednakże brakowało mu czegoś ważnego. Każdy detal potrzebował
powodu. Wampiry chciały przywołać Czystokrwistych – to im
dodawało otuchy. Lecz jest jedna rzecz, która nadal nie dawała mu
spokoju. W tym momencie w jego pokoju pojawiła się zakapturzona
postać. Uśmiechnął się na jej widok. Dziewczyna była
zdesperowana, żeby do nich dołączyć. Chciała być tym, czym
była jej dawna kompanka. Dlatego dla nich pracowała.
- Pionek nadal jest uśpiony. - poinformowała go. Na te słowa
zacisnął pięści. To, co zrobił to tego czasu najwidoczniej nie
wystarczyło. Żeby wykonać dalszy krok, potrzebuje powodu,
kolejnego wyjaśnienia, żeby nie naprowadzić na prawdziwy trop
kompanów tej blondyny. Nie mogą się domyślić prawdy... Jedyny
prawdziwy problem stanowił ten naukowiec.
- Możesz odejść. - zaapelował Jason. Po jego słowach postać
momentalnie zniknęła. W tym samym momencie do pokoju weszła
Elizabeth. Starszy wampir wkurzył się. Nikt dzisiaj nie dawał mu
spokoju.
- Potrzebujesz czegoś, Liz? - zapytał najbardziej potulnym tonem.
Nie chciał, żeby mu puściły nerwy.
- Właściwie to nie. Coś Cię trapi? - rzekła wampirzyca,
spoglądając na starszego z oczekiwaniem. - Mam ci może w czymś
pomóc? - dodała spokojnie.
- W sumie... - zamyślił się Jason. - Jako jedyna z Naszej czwórki
znasz moje prawdziwe zamiary i prawdziwą formę Naszego planu.
Musisz stworzyć mi sytuację, w której Klucz w końcu zacznie
działać. - uśmiechnął się cynicznie i popatrzył na nią
znacząco.
- Dotychczasowe środki nie podziałały? - upewniła się młoda.
- Najwidoczniej nie. - odparł Starszy wampir.
Dziewczynka uśmiechnęła się szeroko, pokazując kły.
- Chyba już mam pewien pomysł.
***
Zbliżał się wieczór. Riven spojrzał na nocne niebo. W zimie
wszystko wyglądało niemalże szaro. Uwielbiał ta porę roku.
Mimo, że jest zimno i wietrznie, on kochał takie warunki. Łatwiej
się ukryć w nocy. Zadrżał z zimna. Zaczął pocierać dłońmi,
byleby tylko się ogrzać. Cały dzień chodził po strefie
piętnastej. Ludzie tutaj zaczęli już go kojarzyć. Starsze
kobiety mówiły o nim jak o facet, który nie potrafi się
ciepło ubrać. Uważał to za prawdę. Miał na sobie tylko
cienką kurtkę, pod nią swoją ukochaną bluzę i koszulkę oraz
zwyczajne spodnie jeansowe. Nic dziwnego, że tak go kojarzą.
Westchnął i włożył ręce do kieszeni. Jego dłoń natknęła
się na małe zawiniątko, które od pewnego czasu trzymał w
kurtce. Spojrzał w kierunku lasu. Jedna trzecia tamtego terenu
znajduje się jeszcze w Strefie piętnastej, lecz pozostała część
to zagadka. Można tam było spotkać Defekty oraz wampiry. Jednakże
wytwory nieudanego eksperymentu Arthura nie atakował żadnego
krwiopijcy. Bali się ich, bardziej niż obdarzonych. To stanowiło
odwieczną zagadkę dla reszty ekipy Rivena. Może powodem był
fakt, że i Defekty i Wampiry to krwiożercze bestie. Chłopak
ruszył szybkim krokiem w stronę otwartej części lasu. Cały
teren w strefie piętnastej już został przez niego przeszukany.
Pozostała tylko tamta część. Tam musi znajdować się Lily. Z
całą pewnością.
***
Wieczorem Lily jak sama sobie obiecywała – wcieliła swój plan
ucieczki w życie. W swoim pokoju pod kołdrą ustawiła kilka
poduszek, żeby było widać, że niby śpi. Wampiry jakieś
dziesięć minut temu wyruszyły na polowanie, więc poza Liz i
Marc'iem była sama. Otworzyła okno i spojrzała w dół. Na oko od
ziemi dzieliło ją jakieś jedenaście metrów. Westchnęła cicho,
wypuszczając powietrze ze świstem. Powoli weszła na parapet i
momentalnie poczuła, jak bardzo jest jej zimno. Oczywiście od
czterech miesięcy miała na sobie te same ubrania, które wzięła
z posiadłości Arthura, czyli czarną bluzkę na ramiączkach i
krótkie spodenki. Wzięła ze sobą koc, którym się okryła.
Dawało jej to mały kamuflaż i odrobinę ciepła. Największym
problemem były jej trampki. Szybko przemokną od śniegu. Tego była
pewna.
Skupiła całą swoją uwagę na prądach powietrza, które krążyły
wokół niej. Skoro jest obdarzoną o takiej zdolności, postanowiła
to wykorzystać. Spokojnie usiadła na parapecie i zsunęła się w
dół. Wstrzymała oddech, kiedy jej ciało powili spadało na
ziemię. Było jej strasznie zimno. Dzięki magi powietrza udało
jej się kontrolować upadek i wylądować bezszelestnie i
bezpiecznie na nogach. Owinęła się szczelniej kocem i ruszyła
naprzód. Uśmiechnęła się do siebie. Pierwszy punkt jej się
udał, ale to kwestia czasu, nim wampiry ją zauważą. Możliwe, że
już tak się stało. W tym momencie musi się pospieszyć. Im dalej
znajdzie się od budynku, tym ma większe szanse uciec. Pewnym
krokiem ruszyła przed siebie. Zaczęła biec, żeby jak najszybciej
zniknąć z pola widzenia krwiopijców, którzy mieli jej pilnować.
Zacisnęła zęby, kiedy poczuła śnieg na gołych kostkach. Było
cholernie zimno.
***
Elizabeth siedziała w pokoju Jasona i oglądała krajobraz za
oknem. Kiedy zobaczyła poruszający się punkt, zaczęła się
śmiać. Jej śmiech odbijał się echem od ścian pomieszczenia, do
mogło doprowadzić normalnego człowieka do obłędu. Szybko wstała
z fotela i ruszyła na korytarz. Tak jak oczekiwała, momentalnie
udało jej się znaleźć swojego kompana.
- Marc, - zaczęła mówić z szerokim uśmiechem. - czy wiesz, że
Pionek właśnie ucieka?
- Że co? - wampir wydawał się być zaskoczony, co dało odpowiedź
młodej.
- Idź po nią. Masz ją tu sprowadzić z powrotem. - jej ton
przybrał podobną barwę do głosu Starszego.
- Dlaczego tylko ja? Tobie również kazano ją strzec.
- Ale to nie ja nagrabiłam sobie u Jasona, co nie? Jeśli ponownie
chcesz się wdać w jego łaski, idź. Chyba się domyślasz, dokąd
ona zmierza, czyż nie?
Marc pokiwał głową na znak zrozumienia. Szybko wyminął
Elizabeth i poszedł ku wyjściu z budynku. Dziewczynka jeszcze
długo stała w korytarzu i uśmiechała się do siebie. Kiedy
spojrzała w kierunku, w którym udał się jej kompan, już go tam
nie było. Wampirzyca zaczęła się śmiać. Zaczęła być z
siebie dumna. Wszystko się układało tak, jak ona tego chciała.
Mogła poruszać każdym, niczym marionetką. To jej się bardzo
podobało.
***
Lily biegła co sił. Nogi ją bolały od zimna, niemal zaczęła
tracić czucie w stopach. Ledwo co mogła dostrzec w tak gęstym
lesie, a późna pora nie ułatwiała jej zadania.
Obejrzała się za siebie. Nie mogła dostrzec budynku, w którym ją
przetrzymywały wampiry. Była pewna, że krwiopijcy użyli
jakiegoś czaru, który chronił ich przed wzrokiem wścibskich
ludzi. W końcu, gdyby tak nie było, jej kompani znaleźliby tę
bazę i zrobili niezłą destrukcję, żeby ją odzyskać.
Uśmiechnęła się na myśl o tym. Jeśli jej się uda, zobaczy się
z przyjaciółmi, których nie widziała prawie cztery miesiące.
Zbliżał się grudzień. Tak długo ich nie widziała. Wspominanie
ich dodawało jej otuchy, żeby dalej kroczyć. Jedyne, czego się
bała, to ponowne spotkanie z Rivenem. Tak bardzo za nim tęskniła,
jednak to ona zgodziła się bezmyślnie pójść za wampirami i to
na jego oczach. Ciekawa była, czy jest przez to na nią zły... a
może równie jak ona tęskni? Może jej szuka, albo czeka przed
drzwiami? Nie wiedziała. Niczego nie mogła być pewna.
Nagle czyjaś sylwetka zabłysła jej przed oczyma. Przerwała swoje
rozmyślania i przyspieszyła bieg. Bała się, że to może któryś
z wampirów odkrył jej nieobecność. Nogi plątały się jej i co
chwila potykała się o korzenie drzew. Mimo wszystko czuła, że
ktoś za nią biegnie. Słyszała kroki.
- Zostaw mnie! - krzyknęła wreszcie. Starała się, żeby jej głos
zabrzmiał pewnie i nie okazywał strachu, jaki w tej chwili czuła.
Jednakże zdyszana nie panowała nad swoją barwą głosu i nie
mogła określić, jak to było słychać.
- Lily! - ten głos rozdarł jej wszelkie wątpliwości. Stanęła
na chwilę i nabrała większej ilości powietrza. Obróciła się
powoli i spojrzała na tajemniczą sylwetkę. Poczuła dziwny smak w
ustach, łzy napływały jej do oczu. Zaczęła się bać, że to
tylko jej fantazja płata jej figle. Jednakże widziała, że przed
nią stoi Riven. Mogła go dostrzec w tej ciemności. Wszędzie by
go rozpoznała. Podeszła do niego powoli i ostrożnie, jakby miał
zaraz zniknąć. Jednakże kiedy znalazła się bliżej, zaczęła
lustrować go wzrokiem. Uśmiechnął się do niej i wyciągnął
rękę, którą ona szybko chwyciła. Była teraz kilka centymetrów
od ukochanego. Niespodziewanie uderzyła go z całej siły pięścią
w brzuch. Chłopak skulił się i odsunął od dziewczyny.
- Lily... - zaczął słabym głosem.
- Nie udawaj. Mam już dość twoich gierek, - powiedziała pewna
siebie. - Marc.
Chłopak przez chwilę wydawał się być zaskoczony, ale potem
wyprostował się i przemienił. Przed nią nie stał Riven, tylko
wampir.
- Skąd wiedziałaś? - zapytał krwiopijca, spoglądając na nią
przenikliwie.
- Riven szybciej biega. Bez problemu by mnie dogonił, więc
niepotrzebnie udawałeś wolniejszego. Poza tym, kiedy się
uśmiechnąłeś, widziałam kły. On by prędzej umarł niż stał
się jednym z Was. - głos dziewczyny był drwiący. Marc podszedł
do niej i chwycił za ramię. Koc, którym się do tej pory owijała,
upadł na ziemię.
- Wracasz ze mną. - rozkazał i szarpnął nią.
- Nie! - spróbowała się wyrwać, ale uścisk wampira był za
silny. - Nigdzie z Tobą nie idę, wracam do domu!
- Obiecałaś mi... - zaczął Marc, jednakże przerwał, jakby
dalsza część zdania drażniła jego gardło.
- Co niby ci obiecywałam?! - wykrzyczała Lily, mając cichą
nadzieję, że ktoś ją usłyszy. Ktokolwiek.
- Obiecałaś mi, że pomimo okrutnej prawdy zostaniesz ze mną. -
powiedział w końcu krwiopijca. Coś jej zaświtało w głowie. W
dniu, w którym Marc ukazał jej prawdę, prosił ją o pozostanie w
bazie.
Lily zacisnęła zęby i spoliczkowała chłopaka, żeby ją puścił.
Specjalnie zgięła palce przy uderzeniu, żeby go zadrapać. Na
chwilę jego uścisk stał się swobodniejszy, więc blondynka
wykorzystała okazję i wyrwała się. Wampir jednak nie ustąpił i
drugą dłonią uchwycił ramię Lily, po czym z całej siły kopnął
ją w brzuch. Dziewczyna krzyknęła z bólu i skuliła się.
Upadłaby na ziemię, gdyby nie silna ręka krwiopijcy, trzymająca
ją za ramię.
- Obiecywałam to Gabrielowi, nie Tobie! - wysyczała przez
zaciśnięte zęby. Włożyła w te słowa najwięcej jadu, na ile
było ją stać.
- Mimo wszystko wracasz do bazy ze mną, czy tego chcesz, czy... - w
tym momencie Marc przerwał. Lily spojrzała na niego. Poluźnił
uścisk, a po chwili puścił całkowicie jej ramię, po czym upadł
nieprzytomny na ziemię. Obdarzona patrzyła na niego jakby
zobaczyła ducha. Była zaskoczona. W miejscu, gdzie wcześniej stał
wampir, teraz znajdowała się inna osoba. Teraz była pewna, że
przed nią był prawdziwy Riven. Wstała z ziemi i zlustrowała
chłopaka wzrokiem. On natomiast patrzył na nieprzytomnego
krwiopijcę morderczym spojrzeniem. Lecz po chwili ich oczy się
spotkały. Lily podeszła do niego bliżej. Wiedziała, że to
prawdziwy on. Usłyszał ją i przybiegł tutaj. Tak bardzo się
cieszyła z tego powodu. Powoli wyciągnęła rękę i objęła nią
jego twarz, żeby przekonać się, czy to nie kolejna iluzja, czy
zmyłka. Pogładziła go po policzku, grzejąc dłoń jego ciepłem.
Oddychał ciężej, gdyż dosłownie chwilę temu do niej biegł.
Poruszył się gwałtownie, przez co Lily się wzdrygnęła.
Podszedł do niej i przytulił, chowając jej twarz w swoich
ramionach. Dziewczyna objęła go i wtuliła się.
- Wreszcie Cię znalazłem... - wyszeptał łagodnie Riven. - Nawet
nie wiesz, jak za Tobą tęskniłem.
______________________________________________
Udało się! Skończyłam ten rozdział! Nie wiem jak Wy, ale ja
jestem z siebie dumna, że tak sobie stwierdzę nieskromnie...
Wiem, że może wdało mi się tutaj kilka powtórzeń, później je
sprawdzę, lecz na razie rozdział prezentuje się tak. Wzięłam
sobie do serca wasze rady na temat opisywania bohaterów jako
„Blondwłosych”. Dlatego tutaj jest ich bardzo mało, może
nawet wcale. Ech, nawet nie wiecie, ile się przy tym musiałam
skupić. Siła przyzwyczajenia utrudniała mi to zadanie. Jeśli u
kogoś mam jakąś zaległość, postaram się jeszcze dzisiaj –
ewentualnie jutro – ją nadrobić, więc proszę nie krzyczeć, że
o kimś zapomniałam.
Mam teraz ferie, więc mam również więcej czasu ^^ No, prawie...
Pozdrawiam wszystkich i życzę miłego dnia! Tia, nie mam już co
życzyć, po przecież miłych ferii Wam nie pożyczę, bo wiem, że
innym się one skończyły... Pozdrawiam jeszcze raz! :P
Hejo! :3 Rozdział jak zawsze jest świetny! Baaardzo mi się podobał! *♡*
OdpowiedzUsuńEch... Nie sądziłam, że ktoś przyłapie Lily, jak myszkowała w tej bibliotece. No, ale to w końcu siedziba wampirów, więc było się czego spodziewać. Bynajmniej choć trochę dowiedziała się o Pionku. Szkoda tylko, że zjawił się ten... No jak on miał? Jason? Chyba tak. Wybacz, ale czytam już tyle blogów i te wszystkie imiona mi się mieszczką xD Ale do tematu! Musiał się zjawić? Gdyby nie on, to Lily dowiedziałaby się czegoś więcej... Ale lepsze to, niż nic :D
Wiesz? Już od porwania Lily czekałam, aż ucieknie i w końcu doczekałam się tego momentu! Jestem cała happy! Gdybyś widziała moją radość, gdy przeczytałam, że bohaterka zdecydowała uciec! :D Skakałam z radości! :3
Czyli uciekła. Jak pojawił się nieprawdziwy Riven to myślałam,że to naprawdę on! Naprawdę! Ale dałam się zmylić! xD Jak dobrze, że Lily domyśliła się,że to podstęp. Jak od razu bezmyślne rzuciłabym się chłopakowi na szyję. Widzisz, jaka jestem :/ Całe szczęście, że bohaterka jest inna! Jak walnęła go, to oczy omal nie wyszły mu z orbit! ;p
Ale gdy pojawił się już prawdziwy Riven... To co innego! Kochana! Wywołałaś ogromny uśmiech na mojej twarzy! :D Myślałam, że się pocałują! Zawiodłaś mnie! :/ Ale to i tak nie zmienia faktu, że jestem przeszczęśliwa, że w końcu się spotkali! *♡* Teraz tylko czekać, aż zorientują się, że Lily uciekła...
Elizabeth... No niby jest taka wredna, ale jakoś ją polubiłam. Nie wiem sama, dlaczego xD
No to czekam kochana na nn! Potopu weny życzę, ściskam! Buziaczki! :***
PS. Nie mówiłam tego, ale mówię teraz. Szablon śliczny! Baaardzo mi się podoba! ♡
madziula0909
Cóż, co to by była za akcja i tajemnice, gdyby wszystko wyszło tak od razu? Lily specjalnie nie doczytała tego fragmentu :P Chodzi o to, by jak najdłużej trzymać Was w napięciu, co po prostu uwielbiam :3
UsuńHaha, cieszę się niezmiernie, że wywołałam uśmiech na twojej twarzy. No i nie bój się, Lily i Riven zapewne nie raz się jeszcze pocałują, więc po co słodzić teraz? :P
Dziękuję za komentarz :*
Hejka ^^ Widzę długi rozdział! Och tak! :33 No, no. Wampiry są jednak do kitu xD Przetrzymują takie książki, które ona miała na wyciągnięcie ręki. Ucieszyłam się, że Lily znalazła coś na temat pionka, jednakże od razu zdenerwował mnie ten głupi Jason. x.x Taki trochę dupek : c Chyba i on trafi na listę znienawidzonych przeze mnie wampirów tuż obok Liz. Jedynie Marc wydaje się z nich najlepszy, ale to już pewnie pisałam i się powtarzam x,x Taki władczy ton, jakby Jason sam był czysto-krwistym. Aż boję się pomyśleć, jacy będą tamci x.x Te tajniackie plany Liz i Jasona są okropne. Boje się, że coś zrobią przyjaciołom Lily. No i jej samej! : c Nie sądziłam, że ta mała potrafi kontrolować nawet biednym Marckiem :c Cholera! To jest dopiero zły charakter w tej historii. Nie jakiś tam Arthur, tylko to małe stworzenie x.x Kiedy Marc przemienił się w Rivena to miałam ochotę go rozszarpać! Co za świnia! Jak on tak mógł?! Niby dobry ale jednak samolubnie myśli.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Lili i Riven są razem ale teraz na litość boską nich uciekają x.x Boję się o nich! Przecież ta mała głupia Liz może ich znaleźć.
Mam nadzieję, że uda im się przetrwać. Liczę na to! Kocham tych dwoje i naprawdę czekam aż Lily zrzuci z siebie miano pionka. W końcu pionek musi być dziewicą ;> hihihi! :D
Pozdrawiam gorąco i czekam zniecierpliwiona na następny rozdzialik ^^ Ściskam kochana! :*
Długi bo długi, staram się w miarę opisywać wszystko bardziej, więc mogą z tego wyjść dłuższe rozdziały :)
UsuńWidzę, że dobrze przedstawiłam Jasona. Ma być on właśnie takim "Władcą" :P
Cóż, cieszę się, że tak się boisz o Lily i Rivena. I widzę, że ten fragment z dziewicą ci jakoś zapadł w pamięć... xD
Serdecznie dzięki za komentarz ;*
Jeju, uwielbiam długie rozdziały!
OdpowiedzUsuńNo po prostu swietny, ale głupota wampirów mnie przeraziła, chodzi o te księgi :D
Lubię trochę tajemnicy, rozdział mnie wciągnął c:
Życzę dużo weny no i zapraszam do mnie c:
Bardzo dziękuję za opinię :D Miło wiedzieć, że kogoś moje rozdziały tak wciągają :)
UsuńRiven znalazł ją w końcu! Kurcze, już się bałam, że Marc zabierze ją z powrotem i Liz znowu się uda spełnić to, co miała zrobić (patrz -> pilnować Lily), ale coś mi tu nie gra. Totalnie coś mi nie gra, Liz podeszła do tego wszystkiego zbyt łatwo, puściła tylko Marca żeby znalazł Lily. Czemu mam wrażenie, że to, że zignorowała tę ucieczkę ma coś wspólnego z obudzeniem działania tego klucza?
OdpowiedzUsuńBtw. Jason, nie znoszę cię.
http://zasnute.blogspot.com/
Twoje przeczucia mogą być słuszne...
UsuńJednak co by było, gdyby Marc zabrał Lily z powrotem? Cała ucieczka byłaby bez sensu, nie sądzisz? :)
Dziękuję za opinię ;*
Też jestem z Ciebie dumna, bo rozdział był świetny! I wreszcie doprowadziłaś do spotkania Lily i Rivena. Ogromnie mi się to podobało! Miałam wrażenie, że Lily nie zdecyduje się na ucieczkę skoro będzie ją pilnowała Liz. Marc to mniejszy problem, ale ta mała wampirzyca mogłaby naprawdę zrobić jej coś złego. Byłam zaskoczona, że mimo wszystko uciekła. W sumie był to idealny moment. Zawsze to dwa wampiry do pokonania bądź przechytrzenia, a nie kilka czy kilkanaście. Ucieszył mnie jeden fakt, że Liz wysłała Marca, by przywlókł Lily z powrotem, bo gdyby poszła sama to z pewnością nie byłoby łatwo jej to to uniemożliwić. Jestem przekonana, że ona doskonale o tym wiedziała, a mimo to wysłała Marca. Nie mam pojęcia dlaczego, ale mam wrażenie, że Liz gra na dwa fronty. Jason zresztą też. Ukrywa coś przed resztą i ma jakieś ukryte cele. Tylko jakie? Pewnie działa na swoją korzyść, ale nie mogę rozgryźć o co chodzi!
OdpowiedzUsuńKochana, z każdym rozdziałem jest coraz więcej tajemnic. Jedne rozwiązujesz, a na ich miejsce stwarzasz nowe. Szalenie mi się to podoba;) Nie pozwalasz nam odetchnąć i chyba to najbardziej mnie przyciąga do tego opowiadania! :) A teraz jestem strasznie ciekawa czy Lily uda się uciec i czy wróci do przyjaciół. Może specjalnie pozwolili jej zwiać by spotkała się z Kluczem i wtedy wezmą oboje? Nie wymyślam, bo nigdy nie zgaduję;D
Więc czekam na więcej scen Lily i Rivena i na dalszy ciąg wydarzeń!
Pozdrawiam! ;*
Zgodzę się z Tobą w stu procentach. Łatwiej uciec dwóm wampirom niż kilkunastu :D
UsuńNawet nie wiesz, jaki uśmiech wpłynął na moją twarz, kiedy czytałam twój komentarz ^^
Ale jedno moge przysiąc - odetchnąć od tajemnic to ja Wam nie dam przez długi, długi czas :P
:*
Szczerze? Zdziwiłaś mnie bardzo! Naprawdę myślałam, że skoro Marc i Liz zostają, aby pilnować Lily, to ta nie odważy się uciec. Dziewczyna jest naprawdę odważna i najpierw myślałam, że postępuje naprawdę głupio. Potem, kiedy jednak Liz wysłała za nią Marc'a miałam nadzieję, że chłopak odwróci się od reszty wampirów i pomoże jej uciec. Ale kompletnie zaskoczyło mnie to, że spotkała Rivena. Oby udało im się bezpiecznie dostać do domu! Chociaż z drugiej strony, jeśli ją tam zabierze, to nikt nie będzie bezpieczny! Wampiry nie cofną się przed niczym, żeby zdobyć potrzebnego im pionka! Chyba, że Lily wcześniej utraci dziewictwo, ale to oznacza, że musi dojść między nią a Rivenem do baaardzo dużego zbliżenia :P
OdpowiedzUsuńA James mnie naprawdę intryguje...Z pewnością ma coś do ukrycia i teraz zastanawiam się, kim jest ta zakapturzona postać? On coś knuje, a ja już tak bardzo chcę wiedzieć, co :P To naprawdę bezwzględna postać, ale wydaje mi się, że ma jakąś słabość do Liz. Może dlatego, że to tylko małe dziecko? Przecież jako, że oboje są wampirami, to dla niego nie jest zagrożeniem, a jedynie małą, irytującą osóbką :P Naprawdę chwilami nie wiem, co myśleć na jej temat. Raz wydaje mi się, że już ją lubię i naprawdę jest słodka, a za chwilę mam ochotę ja rozszarpać. Jedno jest pewne: ta postać nikomu nie zostanie obojętna!
Pozdrawiam! :*
Chyba naprawdę każdemu spodobał się fakt, że Lily musi stracić dziewictwo, żeby przestać być Pionkiem. Przypadek? Nie sądzę.. xD
UsuńNa razie jako jedyna zwróciłaś uwagę na zakapturzoną postać, która informuje Jasona. Zastrzegam, że ona ma jakieś znaczenie :)
Ja stworzyłam Liz, żeby właśnie każdy mógł wybrać pomiędzy faworyzowaniem jej lub nienawidzeniem. Jej postać łatwo można znienawidzić i polubić. Zależy od gustu :D
Dziękuję za komentarz ;*
Kurczę, teraz to tak namieszałaś że aż nie ogarniam co się dzieje! Hahahahah xD
OdpowiedzUsuńTa ucieczka, od samego początku myślałam że nie wypali, bo przecież, weź ucieknij wampirowi xD Ale jak już zwiała, to pomyślałam że głupio robi, że będzie w niebezpieczeństwie. Jak wyruszył za nią Marc <3 Myślałam że pomoże jej uciec, bo to przecież dobry, kochany wampirek, z tego co pamiętam, chyba że coś się zmieniło w tej materii xD No ale spotkanie Rivena.. to dopiero było zaskoczenie! Boje się że nie dotrą bezpiecznie do domu. Ba! Uważam że to głupie, bo jeśli wampiry będą ich szukać, to to będzie pierwsze miejsce gdzie pójdą! A raczej z nimi nie wygrają, prawda?
No ale, jestem z Ciebie dumna! Świetny rozdział. Jak zawsze u Cb! I nie myśl że ot podlizywanie się! Bo absolutnie nie. Naprawdę, na bs jest mało, naprawdę dobrych blogów. Ten zdecydowanie kocham <3
Czekam jak zawsze z niecierpliwością na nowy rozdział! I życzę Ci kupę weny na kolejne wspaniałe rozdziały!
Jeju, dziękuję :) Miło, że uważasz, iż moje opowiadanie jest takie dobre. Ja osobiście uważam, że jeszcze daleko mi do profesjonalizmu. A twoje słowa tak jakoś podnoszą mnie na duchu... :D
UsuńMarc jest kochanym wampirkiem... czasami. W końcu, w tym rozdziale taki miły to on nie był, czyż nie?
Dziękuję za cudny komentarz :D
Yuhu! *udajemy wariata* Lilly uratowana. Bezpieczna w ramionach Rivena. Ale nie idziemy jeszcze spać... Koszmar się nie skończył. Oni uciekną, ale tak czy tak wampiry na pewno nie odpuszczą. Obawiam się, że będzie małe starcie (na które jednak już się cieszę jak głupek). Więc, podciągnijcie portki Drużyno i ostrzcie miecze, kołki czy co tam jeszcze macie xD Nie, no sorry, jak się podekscytuję to pieprzę jak potrzaskany chomik (a nie mówiłam? ;p)
OdpowiedzUsuńNie wiem co jeszcze mogłabym dopowiedzieć.
Czekam na nn!
Weny, dużo, dużo!
Pozdrawiam, Jess ;*
Udajemy wariata! Yay :D Normalnie padłam, czytając twój komentarz xD Również jak kilka innych rozbawił mnie i po prostu ciężko powstrzymać się od śmiechu :D
UsuńCieszę się, że rozdział ci się spodobał ^^ Myślę, że doczekasz się ciekawej potyczki już za niedługo :3
Dziękuję ślicznie za komentarz :D
Lily uratowana <3 Nienawidzę tych wampirów... grrr.... Świetny rozdział :D Dużooo emocji xd Czekam na nexta :D Cudowny rozdział, życzę weny :*
OdpowiedzUsuńhttp://wolfs-queen.blogspot.com
Zapraszam do siebie :)
Dziękuję za opinię ;*
UsuńBiedna Lily. Wcale jej się nie dziwię, że nie ma pojęcia, co ma robić w tak dużym domu należącym do wampirów. Biblioteka wydaje się wybawieniem, w takiej sytuacji. W drugiej strony jakie ciekawe książki może posiadać banda krwiopijców? Kiedy bohaterka wchodziła do środka pomieszczenia nie myślałam, że znajdzie tam coś interesującego. Sądziłam, że zagłębi się we własnych ponurych myślach. Jednak pozytywnie mnie zaskoczyłaś! Księga! Czystokrwiści! Normalnie szalałam z radości! A zaraz za tym poczułam to napięcie, odkrywania jakiegoś sekretu! Normalnie mam ochotę cię zbić kijem golfowym! Jak mogłaś napisać, że ten okropny wampir ją tam przyłapał! Teraz nie znam zakończenia! Ughh! Zawsze w swoim opowiadaniu robisz tak, że kiedy rozwiązuje się jedna tajemnica, mam wrażenie, że doszły cztery kolejne! Czasem już nie wiem, co mam ze sobą zrobić! Ja chcę wiedzieć! W dodatku ten śmierdzący Jason kazał spalić księgę! Jak teraz dowiem się, jakie było zakończenie?
OdpowiedzUsuńPrzez cały rozdział chodziło mi po głowie, że Marc pozwoli odejść Lily. Paliła mi się nawet jakąś lampka w głowie, która mówiła mi, że pomoże jej w ucieczce. Niestety jak się potem okazało, myliłam się. Liz próbowała nastraszyć Lily ale na szczęście jej się nie udało. Dobrze, że dziewczyna postanowiła uciec. Trzymałam za nią kciuki. Kolejny raz mamy jakąś postać. Nawiązanie do tego, że chciałaby być taka jak jej dawna kompanka, przypomniało mi o Valentinie, a to doprowadziło mnie do... Nie to niemożliwe. W każdym razie klucz jest dalej uśpiony i już się boję, co takiego wymyśliła Liz, aby uaktywnić klucz. Z pewnością nie będzie to nic przyjemnego. Odniosłam wrażenie, że Liz wysłała za uciekającą Lily Marca specjalnie. Wiedziała, że coś się stanie i bohaterka odzyska wolność.
Teraz krzyczę na Lily! Jak mogła tak źle przygotować się do ucieczki? Tyle czasu była w tym domu, mogła rozejrzeć się, czy w całym domu nie ma czegoś, w co mogłaby się ubrać, bądź uchroniłoby ją to przez zimnem. Nie było tam nigdzie jakichś starych ubrań, albo czegoś takiego? Jakby nie brać do domu miała daleko, co jeśli podzieliłaby los dziewczynki z zapałkami i by zamarzła?
Marc miał ciekawy pomysł, aby udawać Rivena, ale na szczęście dzielna Lily nie dała się nabrać. Tak bardzo się bałam, że zaciągnie ją z powrotem do domu, a potem ukara na próbę ucieczki. Nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa, faktem że Riven zdąrzył na czas.
Kochana, to był wspaniały rozdział. Tyle emocji naraz.
Życzę wodospadu weny, pozdrawiam ;*
A dlaczego właśnie kijem golfowym? Wizja tego mnie przeraziła ;_;
UsuńWiększość Twoich spostrzeżeń jest trafne (muszę bardziej się postarać, żeby was zaskoczyć *^*).
Cóż, wampiry nie były na tyle wspaniałomyślne, żeby trzymać w bazie ciepłe ubrania. To był jeden z ich sposobów, żeby Lily siedziała w budynku, to się bardziej wyjaśni w następnym rozdziale ;)
Dziękuję za komentarz ;*
Hejka!
OdpowiedzUsuńNo więc, rozdział był cudowny. Cały czas trzymał w napięciu i nawet nie miałam chwili oddechu, bo nie ukryję, że prawie wstrzymywałam oddech przez większość rozdziału.
Szczerze, to myślałam, że Lily nie podoła temu wcale nie cieknie. Sama nie wiem czemu, po prostu tak czułam. Ale, że napotka Rivena to wywnioskowałam po tytule rozdziału. Czyli nie zna do końca przepowiedni, a szkoda. Ja tam się nie mogę doczekać aż rozegra się jakaś ostateczna walka albo coś. Nie to, że jest mało akcji, bo sądzę, iż jest wręcz przeciwnie; ale fajnie będzie już czuje. Hahha.
Ale wracając do tego, co jest teraz. Kiedy Marc przeobraził się w Rivena, nawet się tego nie spodziewałam. Naprawdę mnie zaskoczyłaś. Byłam pewna, że to jest prawdziwy i w końcu się spotkają. A kiedy dowiedziałam się prawdy, to sobie pomyślałam "tak myślałam, że nie da rady uciec” i po raz kolejny rozstałam zaskoczona przez Ciebie. Można powiedzieć, że grunt to wyczucie czasu, a Riven ma je niesamowite. :)
Dobrze, że odzwyczaiłaś się od pisania blondwłosych i zielonookich, bo nie dość, że to dziwnie brzmi, to wszyscy się z tego śmieją, nazywając „blogowym trendem”. Coś w tym jest, bo zanim się o tym dowiedziałam, to sama miałam do tego predyspozycje. :)
Nie zauważyłam żadnych powtórzeń, ale w sumie jestem chora, więc moja czujność jest dwa razy mniejsza.
A, jednak znalazłam jakiś błąd. Zła odmiana imion. Otóż, kiedy piszesz z Marc’iem, nie potrzebny jest ten apostrof. Używa się go tylko do odmiany imion i nazwisk o zakończonych imionach na e. A, wbrew pozorom, nie robi się tak nawet z literką y. Pewnie skąd to wiem, co? A na Internecie dokładnie o tym przeczytałam.
Może nawet ci doślę linka.
LINK
Tylko nie myśl, że się wymądrzam czy coś XD
Ściskam!
~ secondvsage
heksville.blogspot.com
Dziękuję za miłe słowa :D
UsuńKażdy chyba myślał, że Lily nie uda się uciec, albo że Marc jej w tym pomoże... Cieszę się, że Cię zaskoczyłam :P
Co do tej odmiany imion, to "Marc" brałam na logikę (?) gdyż jest ono podobne do naszego miesiąca "Marzec" i gdyby pojawiło się zdanie "W Marcu nie ma nic dobrego" ciężko by było odróżnić imię od nazwy miesiąca, czyż nie? Jednakże postaram się coś popatrzeć, choć nie mam pewności, czy ten apostrof dalej będzie się pojawiał.
Jeszcze raz dziękuję za komentarz ;D
Wow rozdział cudowny *.* Liz ughhh jak ja jej nienawidze, i co ona wie czego inni nie? Czbyłozy w tej książce było coś jeszcze? Tyle pytań, dobra rozdział cudowny itd Wykryłam tylko jeden błąd. Teraz moge przejść do tego na co tyle czekałam. LILY I RIVEN! Tyle na to :3 No to już wiemy czemu nie mógł ich znaleźć. Te głupie zaklęcie czy coś. Teraz tylko ile mają czasu zanim Marc oprzyoprzytomnieje. No bo chyba go nie zabił? Chyba, że coś przeoczyłam. Teraz czekam na powrót starego teamu. Uśmiechnięty Vaice, chamska Kate, uśmiechnięta, optymistyczna Lauren, zakochany Romeo i cyniczny Ken :333 Dobra teraz jeszcze sprawa z kluczem... Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :) Pozdrawiam i życzę weny
OdpowiedzUsuń