wtorek, 30 grudnia 2014

Strefa 27 - rozdział 18

~Rozdział 18
~Okrutny los, niesprawiedliwy układ

- Bądź wdzięczna. - powiedział Jason. - Gdybyśmy nie przemienili go w wampira, cztery lata temu, obecnie wąchałby kwiatki od spodu.
    - Gabriel... - wymamrotała Maddy, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Od tylu lat żyła myśląc, że jej mały braciszek jest martwy.
    - Cześć, siostrzyczko. - powiedział uśmiechnięty chłopiec. Jego włosy były rude, oczy natomiast niebieskie. Miał ten wzrok po Lily. Pocieszający, pełen dobrej energii.


    - Możemy zawrzeć układ. - zaapelował wampir. - Idąc z nami, będziesz blisko brata. Taki warunek chyba ci wystarczy? - dodał, spoglądając obojętnie na Blondynkę.
    - Chyba Wam na mózg padło. - odezwał się Riven. - Nie ma... - przerwał, gdyż Liz podbiegła do niego w szaleńczo szybkim tempie, ze swoim psychicznym uśmieszkiem i ogniem w dłoni. W tej chwili naprawdę się jej wystraszył. Jeden niewłaściwy ruch i po nim.
    - To nie z Tobą rozmawiamy, prawda? - rzekła wampirzyca.
    Lily użyła podmuchu wiatru i odrzuciła Czarnowłosą na jeden ze stołów, jednocześnie go łamiąc. Arthur będzie zły.
    - To bolało... - wymamrotała Liz.
    - Elizabeth, uspokój się. - powiedział jej towarzysz. Maddy zdziwiła się nieco, dlaczego jest ich tylko dwójka. Gdzie jest Marc i Doloris? Dlaczego nie przyszła cała czwórka?
    - Mamy dość Waszych gierek. - oświadczył Ken, podchodząc do kompanów. - Czego chcecie? - spytał, posyłając groźne spojrzenie wampirzycy, która od dłuższego czasu patrzyła na niego z rozbawieniem. Szał w jej oczach był przerażający.
    - Czy wyrażamy się niejasno? - zapytał Jason. - Pragniemy, żeby Pionek poszedł z nami i wypełnił swoją misję. To tyle.
    - Jaką misję? - zapytała Maddy, wstając z podłogi. Starała się zachować zimną krew. Pamiętała tego wampira. To On zaatakował jej dom jedenaście lat temu. W dniu, w którym przyszła zabrać Lily z tego miejsca...
    - Przywołanie Czystokrwistych, oczywiście. - wyjaśniła Elizabeth z szerokim uśmiechem.
    - Kim są Ci Czystokrwiści? - spytał Riven.
    - Wampirami o potężnej mocy. Dzięki nim możemy pokonać Defekty. - dodała Czarnowłosa.
    - A jakie są tego koszty?
    - Dla Was dość spore. - uśmiech wampirzycy przyprawiał o ciarki. - Czystokrwiści to wampiry, akceptujące życie jedynie krwiopijców. Co prawda, nasza kasta stanie się silniejsza z nimi u boku. Ale postaramy się w miarę nad nimi panować, więc bez obaw.
    - Zapytam jeszcze raz. - Rzekł Jason. - Pionku, - sposób, w jaki to wymawiał, wkurzał Blondynkę. - czy pójdziesz z nami dobrowolnie? - mówił z taką pogardą, jakby uważał Lily wyłącznie za narzędzie, służące do przywołania Czystokrwistych. Dziewczyna zacisnęła pięści.
    - Nie. - odparła, spoglądając na Gabriela. Jej brat teraz jest wampirem. I to uratowało mu życie.
    - Jesteś tego pewna? - kąciki ust Wampira uniosły się lekko, ukazując kły. - Damy Ci jeden dzień. Zastanów się porządnie. Może Twój kochany Braciszek pomoże Ci w wyborze. - po tych słowach, wraz z Liz, zniknął. Jedynie rudzielec został, wpatrzony w pozostałych. Ponownie uśmiech zawitał na jego twarzy. Podszedł do swojej siostry i przytulił się do niej. Lily zacisnęła wargi, najwidoczniej powstrzymując się od płaczu. Upadła na kolana i uściskała serdecznie Gabriela.

    ***

    Wszyscy siedzieli w głównym salonie. Blondynka cały czas przytulała swojego brata, który siedział obok niej z szerokim uśmiechem na twarzy. Riven przyglądał się mu. Nie mógł uwierzyć, że po tylu latach okazało się, że Gabriel żyje. Zginął cztery lata temu, goniąc Defekty. Również był obdarzonym. Jego słuch był dużo lepszy niż u innych.
    - Co jest Romeo, - odezwał się szeptem Ken. - zazdrość dupę ściska? - zapytał, wskazując wzrokiem Lily, która nadal nie wypuszczała Rudowłosego ze swoich objęć. Czarnowłosy westchnął. Nie miał siły mu się jakoś odgryźć. Cały czas przyglądał się rodzeństwu. Każdy reagował inaczej na powrót Gabriela do żywych. Lily trzymała brata blisko siebie, Maddy siedziała cicho wpatrzona w podłogę. Vaice natomiast chodził po pokoju poddenerwowany. Laurel nie odrywała wzroku od starszego brata Lily, który sprawiał wrażenie naprawdę wściekłego.
    - Dlaczego do nas nie przyszedłeś? - zapytał po pewnym czasie Vaice.
    - Wampiry nie pozwoliły mi wychodzić z pokoju. - odpowiedział pewny siebie Gabriel. - Miałem cierpliwie czekać.
    Maddy spojrzała na młodszego brata. Za każdym razem, kiedy się uśmiechał, ukazywał kły. To było okropne, widzieć go jako krwiopijcę. Nie mogła znieść myśli, że to właśnie przemiana uratowała mu życie. Wampiry dobrze to zagrały. Musiały porządnie wszystko przemyśleć od samego początku.
    - Ken, - zaczęła szeptem Kate. - możesz czytać jego myśli?
    - Nie, coś mnie blokuje. - odparł blondyn, marszcząc brwi. - To chyba podejrzane...
    - Mylisz się. - powiedziała szybko Lily. - Gabriel jest obdarzonym. Jego moc to lustro.
    - Potrafię odbić Twój dar, a także zwrócić go przeciwko Tobie. Innymi słowy, jestem odporny na wszelkiego rodzaju magię. - dodał rudowłosy. Po chwili chłopiec wyswobodził się z uścisku swojej siostry i podszedł do Vaice'a.
    - Opowiesz mi jeszcze historię o Złodzieju Darów? - spytał, uśmiechając się.
    - Złodziej Darów? - powtórzyła Laurel. - Kto to jest?
    - To stara legenda. - rzekła Lily. - Tytułowy Złodziej Darów to ktoś w rodzaju dżina. On spełni Twoje dowolne życzenie, ale w zamian musisz oddać mu swoją moc. Stajesz się człowiekiem. - dodała.
    - Jest o nim pełno historii pobocznych. - uzupełniła Maddy. - Że staje się stróżem obdarzonych, którzy stali się zwyczajnymi ludźmi. Albo chodzi po nocy w postaci psa. Jest tego naprawdę sporo.
    - Jasne, opowiem Ci. - powiedział Vaice, ignorując pozostałych. Jego uśmiech był blady, jakby właśnie rozmawiał z duchem.

    ***

    Lily wyszła na balkon. Musiała zaczerpnąć świeżego powietrza. Był już wieczór. Gwiazdy świeciły na niebie, przywołując jedne z najmilszych wspomnień. Blondyna westchnęła. Ta mała wampirzyca grała jej na nerwy. Co to za cholerny układ, który wymyśliła?! Lily była pewna jednego, uratowali Gabriela tylko z jej powodu. Gdyby nie była pionkiem, jej brat nie siedziałby teraz w salonie i nie słuchał historii Vaice'a. Nie byłoby go tutaj. Nie żyłby. Dziewczyna przełknęła ślinę, starając się nie myśleć o poczuciu winy, które powróciło. Po tylu latach ponownie czuła się odpowiedzialna za śmierć Gabriela. Zacisnęła pięści. Gdyby tylko przybyła tam wcześniej...
    - Złość piękności szkodzi. - podskoczyła, słysząc ten głos. Spojrzała na Rivena i uśmiechnęła się lekko, próbując dać mu do zrozumienia, że wszystko jest w porządku.
    - Co robią moi bracia? - zapytała, nie spuszczając wzorku z czarnowłosego.
    - Vaice zasnął, a Gabriel poznaje resztę grupy. - odparł. - Bardzo przeżywasz? - podszedł bliżej i oparł się o barierkę balkonu.
    - Nie wiem, jak Ci odpowiedzieć. - rzekła Lily, spoglądając na ziemię. - Co byś czuł, gdyby okazało się, że Meredith żyje?
    Riven przygryzł wargę.
    - Pewnie byłbym zmieszany, - powiedział w końcu. - ale także szczęśliwy.
    - Ah tak... - wymamrotała blondynka.
    - Gabriel będzie miał teraz niezłe przywileje. - Czarnowłosy postanowił zmienić nieco temat.
    - To znaczy?
    - Tulisz go, odkąd się pojawił wiecznie przy nim jesteś...
    - Ty masz podobne, a może nawet lepsze przywileje. - Lily uśmiechnęła się i położyła niepewnie głowę na ramieniu Rivena. Chłopak objął ją ręką, po czym szybko zorientował się, że ona się trzęsie.
    - Ty drżysz! - rzekł, odpychając ją dłońmi i trzymając za ramiona, aby patrzyła na niego i nie odwróciła wzroku. - Co się stało?
    - Jutro przyjdą po Gabriela. - wyszlochała Lily. - Co się z nim stanie, jak go zabiorą? Postawili mi warunek. Będę mogła z nim być, jeśli z nimi pójdę, ale co zrobią, jeśli się nie zgodzę? Nie będzie im już potrzebny i mogą go... - przestała mówić, ponieważ poczuła łzy w napływające jej do oczu. Czarnowłosy bez zastanowienia przytulił blondynkę, ukrywając jej twarz w swoich ramionach.
    - Nie pozwolę im na to. - wyszeptał jej do ucha.
    - Są silniejsi! - wykrzyczała. - Mogą Cię zabić... - nie wytrzymała. Łzy popłynęło po jej policzkach.
    - Na to również im nie pozwolę. - dodał Riven.

    ***

    Nad ranem Lily wcześnie wstała. Ubrała się i zbiegła na dół, sprawdzając pokój, w którym spał Gabriel. Nie było go tam. Zaniepokojona poszła do salonu. Odetchnęła z ulgą, kiedy spostrzegła swojego brata, siedzącego na kanapie. Jednak jej serce przyspieszyło, gdy zobaczyła kogoś jeszcze. Wampir wyłonił się z cienia, ze swoim krzywym uśmieszkiem.
    - Czas minął. - zaapelował. - Zdecydowana?
    - Co Ty tutaj robisz? - zapytała Lily, marszcząc brwi. - I gdzie reszta twojej ekipy?
    - Jestem. - głos Elizabeth był piskliwy i jednocześnie słodki. Jak tak się przypatrzeć, ona jest w wieku Gabriela ma dziesięć lat. Rudowłosy miał tyle, kiedy zginął. Z powodu przemiany w krwiopijcę jego proces starzenia stanął prawdopodobnie w miejscu.
    - A reszta? - dopytywała się blondynka.
    - Marc jest na dalekiej misji, a Doloris ostatnio nie chce z Wami dyskutować. - dodał Jason.
    - Czego chcecie?! - po schodach zeszła Laurel. Słowa te wypowiedziała tak głośno, z nadzieją, że reszta ekipy ją usłyszy i jak najszybciej się tutaj zjawi.
    - To chyba oczywiste. - odpowiedziała Liz. - Przyszliśmy po Pionka.
    Jasnowłosa podeszła do Lily i stanęła przed nią.
    - Ona nigdzie nie idzie! - rzekła stanowczo. Pamiętała słowa Maddy, która prosiła ją, aby chroniła blondynkę. Zdawała sobie jednak sprawę, że w porównaniu do reszty drużyny, to ona jest najsłabsza. Lecz pomimo tego, chciała przynajmniej grać na czasie, dopóki nie zjawi się ktoś inny. Na razie tylko tyle mogła zrobić.
    - To nie była sugestia. - odezwała się wampirzyca. - To rozkaz!

    ***

    Vaice nasłuchiwał głosów, które dochodziły z salonu. W ręku trzymał nóż, będąc gotowy zaatakować w każdej chwili. Czekał tylko na odpowiedni moment. Sam dałby radę skoczyć na jednego wampira. Jest ich dwójka.
    - Przyszli. - drgnął na przyciszony dźwięk głosu swojej siostry. - Co zamierzasz zrobić?
    - Poderżnąć im gardło i powyrywać łby. - odparł Vaice.
    - A co zrobisz, jeśli zabiorą Lily? - dopytywała się Brązowooka.
    - Nie zabiorą.
    - Mają świetną kartę przetargową. Skąd ta pewność?
    - Czy możesz się wreszcie zamknąć?! - Mężczyzna stłumił krzyk, żeby jego zasadzka nie wyszła na jaw. - Dlaczego Ty zawsze jesteś przeciwko mnie?!
    - Nie jestem. Po prostu chcę dla Was obojga, dla Ciebie i Lily, jak najlepiej. Wiem, że to trudne, ale musimy powiedzieć jej, co się wydarzyło w noc katastrofy. O wampirach w domu, o naszej ucieczce...
    - Zamilcz.
    - Zostawiliśmy ją. Tak samo Gabriela i resztę młodszego rodzeństwa. To było samolubne. Jak długo zamierzasz ją zwodzić? - Mimo przestróg swojego brata, kobieta mówiła nadal. Chciała wymusić na nim poczucie winy. Ona żałowała tego, co się wydarzyło dawno temu.
    - Bywa, że łatwiej jest łyknąć kłamstwo niż przetrwać prawdę. Idę tam i skończę nieszczęsny żywot tych krwiopijców. Lily będzie bezpieczna. - dodał Vaice, przeczesując włosy. Zacisnął rękę na rękojeści ostrza i zaczął kierować się do salonu.
    - Póki jest Pionkiem, nigdy nie będzie bezpieczna. - te słowa usłyszał jako ostatnie, nim wyszedł.

    *** 

    - Odejdź! - Vaice wparował do pomieszczenia jak strzała. W ręce trzymał sztylet, który kierował w stronę Jasona.
    - Mam szczerą nadzieję, że przemyślałaś naszą propozycję. - Wampir zignorował Brata Blondynki i starał się zachować kontakt wzrokowy z dziewczyną.
    - Ja... - wymamrotała Lily przez ściśnięte gardło. Gabriel przyglądał się jej z oczekiwaniem.
    - Ona nigdzie nie idzie! - krzyknęła Laurel. Kolana jej się trzęsły, starała się nie załamać głosu.
    - Daj jej zadecydować. - powiedziała Elizabeth, uśmiechając się szeroko.
    Lily nie miała pojęcia, co ma zrobić. Normalnie nigdy nie zgodziłaby się na taki układ, ale w grę wchodzi Gabriel, jej najmłodszy brat. Co zrobią z nim, jeśli ona odmówi? Zabiją go? A może po prostu zabiorą? Tak dawno go nie widziała. W jej sercu roiło się od emocji. Czuła się winna, cieszyła się z powrotu brata, była wdzięczna, że wampiry uratowały go...
    - Nie... - zaczęła powoli. Czuła na sobie wzrok każdego, kto znajdował się w salonie. - Nie pójdę.
    Jason uniósł brew do góry, w pytającym geście. Po chwili jednak uśmiechnął się, pokazując lekko swoje kły.
    - Dobrze więc. - podszedł do siedzącego na kanapie chłopca i, ku zdziwieniu wszystkich, jakby znikąd w jego dłoni pojawił się pistolet. Przystawił go do głowy Gabriela. Rudowłosy rozszerzył oczy i kątem oka spoglądał na starszego wampira.
    - Co Ty...?! - zaczęła przerażona Lily.
    - Jason, co to ma znaczyć? - spytał łamliwym głosem chłopiec. Przełknął ślinę, ukazując swój strach.
    - Nie jesteś mi już do niczego potrzebny. Po co nam kolejna gęba do wyżywienia? - Wampir zaczął napierać palcem na spust, w każdej chwili gotowy do strzału.
    - P-pisitolet nie zabije... - zaczął Gabriel. Na marne próbował ukryć uczucie bojaźni, wymalowane na jego twarzy.
    - Drewniane kule zabiją. Coś jeszcze? Gdyby nie fakt, że jesteś teraz jednym z nas, może oddałbym Cię Pionkowi. Ale w końcu, wampiry nie mogą żyć wśród obdarzonych, czyż nie? - uśmiech Jasona poszerzył się w szaleńczym grymasie. Lily lustrowała wzrokiem jego twarz. Nie kłamał. On zabije Gabriela. Zabije go. Pozbawi życia, tylko dlatego, że ona się nie zgodziła pójść z nimi. Znowu przez nią, jej brat zginie. Znowu się spóźniła. Znowu go zawiodła.
    - Prze...! - zaczęła blondynka, jednak w tym momencie usłyszała strzał. Zacisnęła oczy, starając się uchronić umysł przed kolejnym widokiem czyjejś śmierci. Kiedy wreszcie odważyła się spojrzeć na Wampiry, odetchnęła z ulgą. Jason wycelował w sufit w ostatniej chwili. Gabriel żyje.
    - Czyżbyś się rozmyśliła? - zapytał starszy wampir, nie przestając się uśmiechać. - Zostały mi jeszcze dwa naboje. - potrząsł pistoletem udowadniając swoje słowa.
    - Czy jeśli pójdę, darujecie mu życie? - zadała pytanie blondynka.
    - Lily, nie odzywaj się! - Vaice spojrzał na nią wściekłym wzrokiem. - Nie działaj... - nie zdążył. Liz podbiegła do niego i z całej siły uderzyła go pięścią w brzuch, sprawiając, że mężczyzna poleciał w tył na ścianę, nieco ją uszkadzając.
    - Vaice! - krzyknęła Laurel. Chciała podbiec do niego, ale nogi odmówiły jej posłuszeństwa.
    - Nędzna wywłoka. Lepiej, jak będzie trzymał język za zębami. - oświadczyła Elizabeth, rozmasowując rękę.
    - Więc, Pionku? - ponaglił Jason. - Im szybciej stąd pójdziemy, tym więcej osób nie zostanie rannych. Sadystyczna część Liz się odzywa. - dodał.
    - Zgoda... - wymamrotała blondynka.
    - Lily... - Laurel chciała jakoś zatrzymać koleżankę, ale podzieliła ten sam los, co Vaice. Blondynka zaczęła się trząść.
    - Chodź. - powiedział starszy wampir.
    - Siostrzyczko... - Gabriel patrzył się na nią przestraszonymi oczami. Dziewczyna podeszła do Jasona i spiorunowała go przelotnie wzrokiem. Jej młodszy brat szybko znalazł się przy jej boku i chwycił ją za rękę. Blondynka uśmiechnęła się do niego blado. Chciała dać mu poczucia bezpieczeństwa i zapewnić, że nie pozwoli mu umrzeć.
    - Lily? - wstrzymała oddech, słysząc ten głos. Riven nie mógł znaleźć lepszej chwili. Blondynka zacisnęła zęby, próbując powstrzymać narastający smutek i żal.
    - Kolejny natrętny. - rzekła Liz, spoglądając na czarnowłosego wściekłym wzrokiem. Była gotowa powalić również jego.
    - Elizabeth, daj spokój. - uprzedził ją starszy wampir. - Mamy już, co chcieliśmy. Idziemy.
    - Co to ma znaczyć?! - krzyknął Riven, podchodząc nieco bliżej. Młoda wampirzyca nie posłuchała Jasona, tylko zamachnęła się, żeby ogłuszyć również czarnowłosego. Ten jednak przewidział to i szybko uniknął ataku.
    - Elizabeth! - upomniał dziewczynkę Wampir. Liz tylko prychnęła w odpowiedzi i po chwili już stała u boku starszego. Czarnowłosy jednak nie chciał się poddać. Zaczął biec w stronę krwiopijców, lecz po chwili Jason kopnął go z półobrotu, powodując upadek chłopaka. Wampir nie czekał, aż jego przeciwnik wstanie na nogi, tylko podniósł go niemiłosiernie targając za włosy i odepchnął na drugi koniec pokoju. Czarnowłosy zahaczył jednak o wazon stojący na stoliku koło kanapy. Naczynie się rozbiło, raniąc plecy chłopaka.
    - Riven! - krzyknęła Lily. Chciała podbiec do niego, ale Gabriel ją powstrzymał.
    - Przeżyje. Idziemy. - zaapelował Jason. Chwycił blondynkę za ramię i po krótkiej chwili zniknęli, jak we mgle.


    _____________________________________________________
    Witam :D Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Bez obaw – to jest dopiero początek całej akcji, jaką zaplanowałam :3 Pozdrawiam i życzę udanego Sylwestra! Swoją drogą, możecie mi napisać, jak go spędzicie, jestem tego bardzo ciekawa :) Ja jadę do starszej siostry z koleżanką. Piszcie ;D

13 komentarzy:

  1. Jaki ładny szablon! Tylko czcionka mogłaby być trochę większa, bo ciężko się czyta takie małe literki, przynajmniej mi :P
    szczerze, to od początku się domyślałam, że jeśli Lily nie zgodzi się na dobrowolne pójście z wampirami, to zabiją Gabriela. Dlatego nie zdziwiłam się, kiedy Jason przyłożył mu lufę pistoletu do głowy. Ale zdziwiłam się, kiedy Lily na początku powiedziała, że nie zamierza nigdzie z nimi iść. Myślałam, że od razu się na to zdecyduje, ze względu na brata.
    A teraz jest mi jej bardzo szkoda, chociaż Rivena też. Dopiero co przyznali się do swoich uczuć, a już muszą się rozstać. To okropne i mam nadzieję, że mimo, ze minęło już cztery miesiące od odejścia Lily, to ekipa weźmie się w końcu w garść i odszukają ją i uratują. W końcu wampiry też nie są niezwyciężone! Poza tym nasi bohaterowie maja Arthura i jego pomysły, są też obdarzonymi, wiec nie są tacy całkiem bezbronni. Niech zepną poślady i zamiast popadać w depresję, spróbują ją jakoś ocalić!
    A co do Elizabeth, to naprawdę już sama nie wiem, co mam o niej myśleć! jest krwiożerczym wampirem i jest bezczelna i wydaje jej się, że wszystko może, ale jest też tak słodka i urocza, ze nią da się jej nie lubić :P
    Udanego Sylwestra! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Umieram! Biedna Lily! Ba. Biedny Riven. Biedni wszyscy. Nienawidzę tych wampirów z rozdziału na rozdział coraz bardziej. Najbardziej brzydzę się Liz. Jakbym ją dostała w swoje raczki to zafundowałabym jej szereg takich tortur co nawet w średniowieczu się ludziom nie śniło. Ta dziewczyna ma wspaniały dar do zrażania do siebie każdego w promieniu stu kilometrów >.<
    Gabriel ma dziesięć lat? O.o Żartujesz sobie ze mnie? A ja myślałam, ze to będzie umięśniony men z czarnymi kruczymi włosami o spojrzeniem Vlada Palovnika, a ty wyskakujesz z czymś takim? Mały, niegroźny, rudy wampirek, który nawet nie ogarnia co się wokół niego dzieje? Ranisz mnie dziewczyno, niszczysz i ranisz me uczucia, odczucia i plany... ;-;
    A i oczywiście, gdy miedzy Lily i Rivenem zaczęło się rozwijać jakieś uczycie ty musiałaś TO zrobić? Pozwoliłaś jej aby pozwoliła się porwać?!!! I co ja mam z tobą począć kobieto? No co? Groźby już nic nie dają? Trzeba by było zacząć wcielać je w życie... [Znajdę cię i zabije.] &.&
    Było wszystko świetnie wspaniały emocjonujący rozdział, ale nie dodawałabym tego ostatniego fragmentu bo przez niego mi emocje opadły, a tak to było gorąco jak w piekarniku na Saharze ;)
    Poza tym życzę weny i pomysłów :*
    Buziaki, Inna :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Gabriel, nie zmienił się odkąd stał się wampirem więc może postara się uwolnić siostrę ale z drugiej strony jest tylko dzieckiem. Szkoda mi wszystkich, każdy na jakiś sposób przeżywa utrautratę Lily. Mam nadzieje, że nic jej nie będzie albo nie zmienią ją w wampira, ale to by było chyba niemożliwe bo do przywołania czy tam czegoś :) czystokrwistych potrzebny jest obdarzony. Bardzo ładny szablon, mi tam czcionka pasuje. Życzę weny i zapraszam do mnie na nowy rozdział alex2708.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana, ale nam zaserwowałaś smutny rozdział:( Bardzo mi żal wszystkich bohaterów, bo każdy żałuje tego, co stało się z Lily. Do ostatniej chwili miałam nadzieję, że jednak nie zgodzi się pójść z wampirami, ale rozumiem jej decyzję. Nie mogła pozwolić by coś stało się Gabrielowi. Nie po to go odzyskała by teraz go znowu stracić i to jeszcze przez swoją decyzję. Riven obiecywał, że jej pomoże, ale cóż zrobić, że nie był w stanie? Ciekawa jestem, co teraz będzie. Minęły cztery miesiące, a oni zamiast jej szukać, wymyślać plan jak ją odbić albo chociaż dowiedzieć się czegoś na jej temat to zamknęli się w sobie i płaczą po cichu jakby to miało coś pomóc. Mam nadzieję, że się wreszcie ogarną i wymyślą sposób by ją odzyskac. Bo nie wyobrażam sobie, że mogło jej się coś stać. W końcu to bardzo ważna, jak nie najważniejsza, postać opowiadania!
    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział!:)
    I życzę Szczęśliwego Nowego Roku!:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział skończył się w nieodpowiednim miejscu. Przynajmniej moim skromnym zdaniem. Ten fragment o tym, że Lily nie ma już tyle czasu byłoby lepszym początkiem nowy rozdział, a nie jako końcówka starego. Tyle marudzenia ;)
    Te wampiry są jakieś strasznie wyrozumiałe. Dają czas na zastanowienie, zamiast wyciągać wszystkie asy z rękawów i zmusić Lily, by z nimi poszła. Zawsze wchodziło w grę porwanie, prawda? Poza tym zdziwił mnie nieco fakt, że tak chętnie opowiadają bohaterom o roli pionka, swoich planach i nieobecnych towarzyszach. W każdym razie Liz oczywiście wykazała się okrucieństwem. To zaskazkujące, że kiedy się nie pojawia, to ktoś na tym cierpi. Ta mała jest naprawdę przerażająca. Przez wykorzystanie Gabriela, ta decyzja nie była łatwa... Własciwie to sytuacja bez wyjścia i niestety tak to się chyba musiało skończyć. Najbradziej szkoda mi Rivena... Teraz, przez tą sytuację pewnie będzie cierpiał. Trochę zastanawia mnie fakt, że bohaterowie nie szukają Lily, ale siedzą bezczynnie rozpaczając. Musza się wziąc w garść, bo inaczej Lily naprawdę stanie się krzywda...
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, no i oczekuję jakiegoś wyjaśnienia co te wampiry robią z Lily.
    Życzę duzo weny i sukcesów w nowym roku. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha, wiedziałam, że o czymś zapomnę. Piękny nowy szablon *_*
      (PS: Jakiś dziwny ten mój komentarz :/ )

      Usuń
  6. No nareszcie udało mi się wszystko przeczytać! Trochę czasu mi to zajęło, ale wiedz, że przeczytałam każdy rozdział od deski do deski.
    Najpierw zacznę od rzeczy, które według mnie powinny zostać doszlifowane. Czytając Twoje opowiadanie zauważyłam, że dialogi znacznie przewyższają ilością opisy. Nie mówię, że w ogóle ich nie ma, ale trochę mi ich brakowało, szczególnie na początku. Im dalej zagłębiałam się w Twoją historię tym więcej się ich pojawiało i tutaj plus dla Ciebie, bo widać że rozwijasz swoje umiejętności. Uważam jednak, że ten najnowszy rozdział jest napisany najlepiej, więc jeśli resztę będziesz pisała w ten sposób, to będę wręcz wniebowzięta :D.
    Druga sprawa. Zauważyłam również, że bardzo lubujesz się w używaniu zwrotów typu: "jasnowłosa", "czarnowłosy", itp. itd. Wiem i w pełni rozumiem potrzebę ich użycia, jednak wydaje mi się, że pojawiają się trochę za często. Zwiększ liczbę rzeczowników określających płeć (chłopak/dziewczyna). Możesz przecież wprowadzić pojęcie "obdarzonych" i stosować je jako synonim, kiedy masz na myśli jakąś osobę, a nie chcesz cały czas powtarzać jej imienia.
    Myślę, że to tyle, jeśli chodzi o marudzenie, bo do reszty nie mogę się przyczepić. Tylko zwiększ trochę liczbę opisów i będzie cacy :D.
    Co do historii, którą tutaj przedstawiłaś, to muszę przyznać, że miałaś bardzo dobry pomysł. Cała ich wyprawa ze strefy 27 do strefy 14, aby uwolnić Arthura, wprowadzanie kolejnych bohaterów wyszło Ci fantastycznie.
    (No dobra jednak będę jeszcze marudzić). O ile przyjęcie Laurel i Kena (który nie raz mnie rozśmieszył, szczególnie nazywając Rivena Ślepym Romeem) do zespołu odbyło się stopniowo, tak Kate strasznie szybko się u nich zadomowiła. Trochę mnie to zdziwiło. Poza tym jej postać coraz bardziej zaczyna mnie denerwować. Wydaje się strasznie zarozumiała i mam wrażenie jakby chciała, żeby wszyscy dookoła jej usługiwali. A sposób w jaki odrzuca zaloty Vaice'a jest co najmniej niemiły. A właśnie Vaice. Wciąż się zastanawiam, dlaczego nie chce wyjawić prawdy o Lily. Rozumiem, że robi to dla jej dobra, no ale bez przesady! Szczególnie, że teraz Lily zabrały wampiry i nie wiadomo, co się z nią dzieje.
    A propos wampirów... O ile na początku psychopatyczny charakter Elizabeth nadawał aury grozy, tak teraz mała wampirzyca zaczyna mnie trochę męczyć. Odnoszę wrażenie, że tylko by wszystkich torturowała. Zwolniłaby trochę tempo :D.
    Kolejna sprawa. Uwolnienie Arthura. Jakoś im to poszło zbyt łatwo. Przyszli, wzięli faceta, wyszli i nikt ich nawet nie ścigał. Trochę to było mało realistyczne.
    No i kurde, ile można było czekać aż Riven i Lily w końcu wyznają sobie miłość??? Całe siedemnaście rozdziałów! Ken jednak ma rację, Riven naprawdę jest ślepy, skoro dopiero teraz odważył się wyznać dziewczynie miłość.
    Co by tu jeszcze... A. Muszę Ci oddać, że jeśli chodzi o humor, to spokojnie możesz wymyślać nowe zabawne scenki. Nie ma to jak zatłuc Kena wałkiem do ciasta. Brawo, Lily!
    Okej, wydaje mi się, że napisałam już wszystko, co chciałam. Wybacz za tyle marudzenia (i to w jednym komentarzu), ale to co wypisałam powyżej nie dawało mi spokoju. Wierzę, że im dalej, to będzie już tylko lepiej :D. Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę weny.
    P.S. Kurde, chyba pierwszy raz w życiu napisałam aż takiego tasiemca!

    OdpowiedzUsuń
  7. No i już jestem :) Rozdział zrobiła na mnie wrażenie równie wielkie jak twój nowy szablon. Bardzo, bardzo dobre. Rozdział nawet długi ci wyszedł co się liczy :) Co by tu napisać żeby się nie powtarzać? (tak to jest gdy przed tobą już pojawiły się liczne i mądre komentarze, a ty i tak chcesz czymś zabłysnąć. x) ) Błyszczeć niczym niestety nie będę :( Pokrótce: Przede wszystkim szkoda mi Lily i Rivena. Te cholerne wampiry muszą tyle mieszać! Liz mnie już denerwuje(co świadczy dobrze dla ciebie- oczywiście. W końcu w każdej historii szuka się ulubieńca jak i najgorszego wroga i zdradzę ci, że już ich sobie tu wybrałam. :D)
    Z dalszych "przemyśleń" to Gabriel jest lekkim zaskoczeniem - bynajmniej dla mnie :) Wyobrażałam sobie w tej roli zupełnie kogoś innego. :)
    Pozdrawiam ciepło i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No i nadrobiłam wszystko :3 Trochę czasu mi to zajęło ale jestem z siebie dumna. :D
    Poza tym jestem zła na siebie. Sądzę, że wielu uzna mnie za bez serca, gdzie już pisałam. Naprawdę, to strasznie wkurzył mnie Gabriel. Boshe... wszyscy się rozkleili widząc dzieciaka a Lily oddała swoje życie. Skoro już uznali go za martwego to po co od nowa się nim zajmować?! >.< Przecież to logiczne, że i tak wampiry go zabiją. Zamiast jednej gęby do wyżywienia, mają teraz dwie, bo i jeszcze Lily. Meh, nie wróże jej dobrze, ale mam nadzieję, że aż tak źle nie będzie. Oby przeżyła i Riven też. Oni nie mogą umrzeć x.x
    Nie dziwię się, że tak przeżyli odejście Lily. Szkoda mi ich, co do Liz. To moja nienawiść do tej gówniary jeszcze bardziej wzrasta x.x
    Pozdrawiam gorąco :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Żyję, żyję pytanie tylko co się z naszą Lily stanie? Zamieni się w wampira? Nie, nie sądzę to byłoby takie za proste...za banalne. Jedno pytanie? Dlaczego nasza rodzinka siedzi z założonymi rękami i czeka aż spadnie gwiazdka, czy też zdarzy się cud? No naprawdę, że nawet Riven nie podjął się poszukiwań Lily? Przecież człowiek ma w sobie taki instynkt żeby walczyć o swoją rodzinę, a oni się zachowali naprawdę dość chłodno wobec tego całego zabrania Lily inaczej Pionka przez wampirów. Powinni ją odnaleźć, wyprowadzić z rąk tych wampirów, a oni siedzą i czekają na to aż pojawi się jakiś znak od niej. Na pewno się pojawi bo bez tego nie byłoby opowiadania...
    Co do całej tej sytuacji...czyli, że Pionek jest potrzebny do wybudzenia Czystokrwistych, no dobra okej fany pomysł, ale czy te wampiry są na tyle naiwne twierdząc, że zdołają kontrolować Czystokristych, sama nazwa mówi, że są to wampiry o dość większej mocy niż te zwykłe, więc sądzę, że oni nie zdołają nimi rządzić, prędzej to wszyscy czystkrwiści wybiją tą całą paczuszkę wampirów i tyle z tego będzie. A właśnie jak tak sobie układam myśli to się zastanawiam czy czasem nasza Lily nie będzie miała jakiś moc NAD, które jeszcze bardziej rozrosną się w niej albo ugryzie ją jakiś ważny wampir i przez to ugryzienie ona stanie się NAD wampirem coś takiego mi przychodzi do głowy, ale wiesz, że to moje gdybanie...Czego nie chcę w opowiadaniu i wystrzegam Cię od tego, gdyż podobny motyw zastosowałaś w poprzednim opowiadaniu to utrata pamięci, zapomnienie uczuć wobec innych. Nic mnie tak nie drażni jak właśnie coś takiego, dlatego nie chce, żeby Lilly się zjawiła i nagle nic nie czuję do Rivena bo się wkurza. Także Droga Autorko nie rób tego, bo wtedy opowiadanie straci i to dużo. W ogóle to zajebiście wychodzą Ci sceny Lily - Riven więc ja chcę więcej! Jestem bardzo ciekawa co wydarzy się takiego w następnej części, więc czekam...:)
    Pozdrawiam
    KV

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj. :)
    No w końcu zabrałam się za czytanie. Jestem złą na siebie, że dopiero teraz. :/
    Ciekawią mnie ci Czystokrwiści. Jak na razie, chyba najbardziej. Kim oni są, dlaczego wampiry tak bardzo pragną ich przywołać, czy co tam zrobić...muszą być niesamowicie potężni. Ale tak myślę, że zapanuje niezły chaos, gdy przybędą i..strach? Pewnie tak...
    Fakt, rozdział smutny. Pełen emocji. Najbardziej szkoda mi Lily oczywiście, Rivena...biedny. Tylko dlaczego nie szuka Lily? To jest akurat trochę dziwne.
    No i co stało się z Lily w końcu? Cztery miesiące to dużo, nawet bardzo...tyle czasu potrzeba do obudzenia Czystokrwistych? :O
    Gabriel...wydał mi się taki kochany..i naiwny, nawet bardzo. No al cóż. ;)
    Czekam na kolejną notkę, buziaki. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak się cieszyłam, że Lily w końcu może być z bratem, a wampiry ich rozdzielają! Co za chamy! Po co im nasza bohaterka? Nieźle obmyślili ten swój plan. Jestem ciekawa, co stanie się z bohaterką? Biedny Riven... Lecę czytać dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak mogła z nimi pójść? Aaaaaaaa
    Martwię się o Rivena, mam nadzieję, że nic mu się nie stało. ;/



    http://zasnute.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Coś Ci się spodobało? Masz jakieś sugestie? Nie wahaj się o tym napisać!
SPAM dodajemy w zakładce do tego przeznaczonej.