~Rozdział 18
~Okrutny los, niesprawiedliwy układ
-
Gabriel... - wymamrotała Maddy, nie mogąc uwierzyć własnym
oczom. Od tylu lat żyła myśląc, że jej mały braciszek jest
martwy.
-
Cześć, siostrzyczko. - powiedział uśmiechnięty chłopiec. Jego
włosy były rude, oczy natomiast niebieskie. Miał ten wzrok po
Lily. Pocieszający, pełen dobrej energii.
-
Możemy zawrzeć układ. - zaapelował wampir. - Idąc z nami,
będziesz blisko brata. Taki warunek chyba ci wystarczy? - dodał,
spoglądając obojętnie na Blondynkę.
-
Chyba Wam na mózg padło. - odezwał się Riven. - Nie ma... -
przerwał, gdyż Liz podbiegła do niego w szaleńczo szybkim
tempie, ze swoim psychicznym uśmieszkiem i ogniem w dłoni. W tej
chwili naprawdę się jej wystraszył. Jeden niewłaściwy ruch i po
nim.
-
To nie z Tobą rozmawiamy, prawda? - rzekła wampirzyca.
Lily
użyła podmuchu wiatru i odrzuciła Czarnowłosą na jeden ze
stołów, jednocześnie go łamiąc. Arthur będzie zły.
-
To bolało... - wymamrotała Liz.
-
Elizabeth, uspokój się. - powiedział jej towarzysz. Maddy
zdziwiła się nieco, dlaczego jest ich tylko dwójka. Gdzie jest
Marc i Doloris? Dlaczego nie przyszła cała czwórka?
-
Mamy dość Waszych gierek. - oświadczył Ken, podchodząc do
kompanów. - Czego chcecie? - spytał, posyłając groźne
spojrzenie wampirzycy, która od dłuższego czasu patrzyła na
niego z rozbawieniem. Szał w jej oczach był przerażający.
-
Czy wyrażamy się niejasno? - zapytał Jason. - Pragniemy, żeby
Pionek poszedł z nami i wypełnił swoją misję. To tyle.
-
Jaką misję? - zapytała Maddy, wstając z podłogi. Starała się
zachować zimną krew. Pamiętała tego wampira. To On zaatakował
jej dom jedenaście lat temu. W dniu, w którym przyszła zabrać
Lily z tego miejsca...
-
Przywołanie Czystokrwistych, oczywiście. - wyjaśniła Elizabeth z
szerokim uśmiechem.
-
Kim są Ci Czystokrwiści? - spytał Riven.
-
Wampirami o potężnej mocy. Dzięki nim możemy pokonać Defekty. -
dodała Czarnowłosa.
-
A jakie są tego koszty?
-
Dla Was dość spore. - uśmiech wampirzycy przyprawiał o ciarki. -
Czystokrwiści to wampiry, akceptujące życie jedynie krwiopijców.
Co prawda, nasza kasta stanie się silniejsza z nimi u boku. Ale
postaramy się w miarę nad nimi panować, więc bez obaw.
-
Zapytam jeszcze raz. - Rzekł Jason. - Pionku, - sposób, w jaki to
wymawiał, wkurzał Blondynkę. - czy pójdziesz z nami dobrowolnie?
- mówił z taką pogardą, jakby uważał Lily wyłącznie za
narzędzie, służące do przywołania Czystokrwistych. Dziewczyna
zacisnęła pięści.
-
Nie. - odparła, spoglądając na Gabriela. Jej brat teraz jest
wampirem. I to uratowało mu życie.
-
Jesteś tego pewna? - kąciki ust Wampira uniosły się lekko,
ukazując kły. - Damy Ci jeden dzień. Zastanów się porządnie.
Może Twój kochany Braciszek pomoże Ci w wyborze. - po tych
słowach, wraz z Liz, zniknął. Jedynie rudzielec został,
wpatrzony w pozostałych. Ponownie uśmiech zawitał na jego twarzy.
Podszedł do swojej siostry i przytulił się do niej. Lily
zacisnęła wargi, najwidoczniej powstrzymując się od płaczu.
Upadła na kolana i uściskała serdecznie Gabriela.
***
Wszyscy
siedzieli w głównym salonie. Blondynka cały czas przytulała
swojego brata, który siedział obok niej z szerokim uśmiechem na
twarzy. Riven przyglądał się mu. Nie mógł uwierzyć, że po
tylu latach okazało się, że Gabriel żyje. Zginął cztery lata
temu, goniąc Defekty. Również był obdarzonym. Jego słuch był
dużo lepszy niż u innych.
-
Co jest Romeo, - odezwał się szeptem Ken. - zazdrość dupę
ściska? - zapytał, wskazując wzrokiem Lily, która nadal nie
wypuszczała Rudowłosego ze swoich objęć. Czarnowłosy westchnął.
Nie miał siły mu się jakoś odgryźć. Cały czas przyglądał
się rodzeństwu. Każdy reagował inaczej na powrót Gabriela do
żywych. Lily trzymała brata blisko siebie, Maddy siedziała cicho
wpatrzona w podłogę. Vaice natomiast chodził po pokoju
poddenerwowany. Laurel nie odrywała wzroku od starszego brata Lily,
który sprawiał wrażenie naprawdę wściekłego.
-
Dlaczego do nas nie przyszedłeś? - zapytał po pewnym czasie
Vaice.
-
Wampiry nie pozwoliły mi wychodzić z pokoju. - odpowiedział pewny
siebie Gabriel. - Miałem cierpliwie czekać.
Maddy
spojrzała na młodszego brata. Za każdym razem, kiedy się
uśmiechał, ukazywał kły. To było okropne, widzieć go jako
krwiopijcę. Nie mogła znieść myśli, że to właśnie przemiana
uratowała mu życie. Wampiry dobrze to zagrały. Musiały porządnie
wszystko przemyśleć od samego początku.
-
Ken, - zaczęła szeptem Kate. - możesz czytać jego myśli?
-
Nie, coś mnie blokuje. - odparł blondyn, marszcząc brwi. - To
chyba podejrzane...
-
Mylisz się. - powiedziała szybko Lily. - Gabriel jest obdarzonym.
Jego moc to lustro.
-
Potrafię odbić Twój dar, a także zwrócić go przeciwko Tobie.
Innymi słowy, jestem odporny na wszelkiego rodzaju magię. - dodał
rudowłosy. Po chwili chłopiec wyswobodził się z uścisku swojej
siostry i podszedł do Vaice'a.
-
Opowiesz mi jeszcze historię o Złodzieju Darów? - spytał,
uśmiechając się.
-
Złodziej Darów? - powtórzyła Laurel. - Kto to jest?
-
To stara legenda. - rzekła Lily. - Tytułowy Złodziej Darów to
ktoś w rodzaju dżina. On spełni Twoje dowolne życzenie, ale w
zamian musisz oddać mu swoją moc. Stajesz się człowiekiem. -
dodała.
-
Jest o nim pełno historii pobocznych. - uzupełniła Maddy. - Że
staje się stróżem obdarzonych, którzy stali się zwyczajnymi
ludźmi. Albo chodzi po nocy w postaci psa. Jest tego naprawdę
sporo.
-
Jasne, opowiem Ci. - powiedział Vaice, ignorując pozostałych.
Jego uśmiech był blady, jakby właśnie rozmawiał z duchem.
***
Lily
wyszła na balkon. Musiała zaczerpnąć świeżego powietrza. Był
już wieczór. Gwiazdy świeciły na niebie, przywołując jedne z
najmilszych wspomnień. Blondyna westchnęła. Ta mała wampirzyca
grała jej na nerwy. Co to za cholerny układ, który wymyśliła?!
Lily była pewna jednego, uratowali Gabriela tylko z jej powodu.
Gdyby nie była pionkiem, jej brat nie siedziałby teraz w salonie i
nie słuchał historii Vaice'a. Nie byłoby go tutaj. Nie żyłby.
Dziewczyna przełknęła ślinę, starając się nie myśleć o
poczuciu winy, które powróciło. Po tylu latach ponownie czuła
się odpowiedzialna za śmierć Gabriela. Zacisnęła pięści.
Gdyby tylko przybyła tam wcześniej...
-
Złość piękności szkodzi. - podskoczyła, słysząc ten głos.
Spojrzała na Rivena i uśmiechnęła się lekko, próbując dać mu
do zrozumienia, że wszystko jest w porządku.
-
Co robią moi bracia? - zapytała, nie spuszczając wzorku z
czarnowłosego.
-
Vaice zasnął, a Gabriel poznaje resztę grupy. - odparł. - Bardzo
przeżywasz? - podszedł bliżej i oparł się o barierkę balkonu.
-
Nie wiem, jak Ci odpowiedzieć. - rzekła Lily, spoglądając na
ziemię. - Co byś czuł, gdyby okazało się, że Meredith żyje?
Riven
przygryzł wargę.
-
Pewnie byłbym zmieszany, - powiedział w końcu. - ale także
szczęśliwy.
-
Ah tak... - wymamrotała blondynka.
-
Gabriel będzie miał teraz niezłe przywileje. - Czarnowłosy
postanowił zmienić nieco temat.
-
To znaczy?
-
Tulisz go, odkąd się pojawił wiecznie przy nim jesteś...
-
Ty masz podobne, a może nawet lepsze przywileje. - Lily uśmiechnęła
się i położyła niepewnie głowę na ramieniu Rivena. Chłopak
objął ją ręką, po czym szybko zorientował się, że ona się
trzęsie.
-
Ty drżysz! - rzekł, odpychając ją dłońmi i trzymając za
ramiona, aby patrzyła na niego i nie odwróciła wzroku. - Co się
stało?
-
Jutro przyjdą po Gabriela. - wyszlochała Lily. - Co się z nim
stanie, jak go zabiorą? Postawili mi warunek. Będę mogła z nim
być, jeśli z nimi pójdę, ale co zrobią, jeśli się nie zgodzę?
Nie będzie im już potrzebny i mogą go... - przestała mówić,
ponieważ poczuła łzy w napływające jej do oczu. Czarnowłosy
bez zastanowienia przytulił blondynkę, ukrywając jej twarz w
swoich ramionach.
-
Nie pozwolę im na to. - wyszeptał jej do ucha.
-
Są silniejsi! - wykrzyczała. - Mogą Cię zabić... - nie
wytrzymała. Łzy popłynęło po jej policzkach.
-
Na to również im nie pozwolę. - dodał Riven.
***
Nad
ranem Lily wcześnie wstała. Ubrała się i zbiegła na dół,
sprawdzając pokój, w którym spał Gabriel. Nie było go tam.
Zaniepokojona poszła do salonu. Odetchnęła z ulgą, kiedy
spostrzegła swojego brata, siedzącego na kanapie. Jednak jej serce
przyspieszyło, gdy zobaczyła kogoś jeszcze. Wampir wyłonił się
z cienia, ze swoim krzywym uśmieszkiem.
-
Czas minął. - zaapelował. - Zdecydowana?
-
Co Ty tutaj robisz? - zapytała Lily, marszcząc brwi. - I gdzie
reszta twojej ekipy?
-
Jestem. - głos Elizabeth był piskliwy i jednocześnie słodki. Jak
tak się przypatrzeć, ona jest w wieku Gabriela ma dziesięć lat.
Rudowłosy miał tyle, kiedy zginął. Z powodu przemiany w
krwiopijcę jego proces starzenia stanął prawdopodobnie w miejscu.
-
A reszta? - dopytywała się blondynka.
-
Marc jest na dalekiej misji, a Doloris ostatnio nie chce z Wami
dyskutować. - dodał Jason.
-
Czego chcecie?! - po schodach zeszła Laurel. Słowa te
wypowiedziała tak głośno, z nadzieją, że reszta ekipy ją
usłyszy i jak najszybciej się tutaj zjawi.
-
To chyba oczywiste. - odpowiedziała Liz. - Przyszliśmy po Pionka.
Jasnowłosa
podeszła do Lily i stanęła przed nią.
-
Ona nigdzie nie idzie! - rzekła stanowczo. Pamiętała słowa
Maddy, która prosiła ją, aby chroniła blondynkę. Zdawała sobie
jednak sprawę, że w porównaniu do reszty drużyny, to ona jest
najsłabsza. Lecz pomimo tego, chciała przynajmniej grać na
czasie, dopóki nie zjawi się ktoś inny. Na razie tylko tyle mogła
zrobić.
-
To nie była sugestia. - odezwała się wampirzyca. - To rozkaz!
***
Vaice
nasłuchiwał głosów, które dochodziły z salonu. W ręku trzymał
nóż, będąc gotowy zaatakować w każdej chwili. Czekał tylko na
odpowiedni moment. Sam dałby radę skoczyć na jednego wampira.
Jest ich dwójka.
-
Przyszli. - drgnął na przyciszony dźwięk głosu swojej siostry.
- Co zamierzasz zrobić?
-
Poderżnąć im gardło i powyrywać łby. - odparł Vaice.
-
A co zrobisz, jeśli zabiorą Lily? - dopytywała się Brązowooka.
-
Nie zabiorą.
-
Mają świetną kartę przetargową. Skąd ta pewność?
-
Czy możesz się wreszcie zamknąć?! - Mężczyzna stłumił krzyk,
żeby jego zasadzka nie wyszła na jaw. - Dlaczego Ty zawsze jesteś
przeciwko mnie?!
-
Nie jestem. Po prostu chcę dla Was obojga, dla Ciebie i Lily, jak
najlepiej. Wiem, że to trudne, ale musimy powiedzieć jej, co się
wydarzyło w noc katastrofy. O wampirach w domu, o naszej
ucieczce...
-
Zamilcz.
-
Zostawiliśmy ją. Tak samo Gabriela i resztę młodszego
rodzeństwa. To było samolubne. Jak długo zamierzasz ją zwodzić?
- Mimo przestróg swojego brata, kobieta mówiła nadal. Chciała
wymusić na nim poczucie winy. Ona żałowała tego, co się
wydarzyło dawno temu.
-
Bywa, że łatwiej jest łyknąć kłamstwo niż przetrwać prawdę.
Idę tam i skończę nieszczęsny żywot tych krwiopijców. Lily
będzie bezpieczna. - dodał Vaice, przeczesując włosy. Zacisnął
rękę na rękojeści ostrza i zaczął kierować się do salonu.
- Póki jest Pionkiem, nigdy nie będzie bezpieczna. - te słowa usłyszał jako ostatnie, nim wyszedł.
- Póki jest Pionkiem, nigdy nie będzie bezpieczna. - te słowa usłyszał jako ostatnie, nim wyszedł.
*** ♫
-
Odejdź! - Vaice wparował do pomieszczenia jak strzała. W ręce
trzymał sztylet, który kierował w stronę Jasona.
-
Mam szczerą nadzieję, że przemyślałaś naszą propozycję. -
Wampir zignorował Brata Blondynki i starał się zachować kontakt
wzrokowy z dziewczyną.
-
Ja... - wymamrotała Lily przez ściśnięte gardło. Gabriel
przyglądał się jej z oczekiwaniem.
-
Ona nigdzie nie idzie! - krzyknęła Laurel. Kolana jej się
trzęsły, starała się nie załamać głosu.
-
Daj jej zadecydować. - powiedziała Elizabeth, uśmiechając się
szeroko.
Lily
nie miała pojęcia, co ma zrobić. Normalnie nigdy nie zgodziłaby
się na taki układ, ale w grę wchodzi Gabriel, jej najmłodszy
brat. Co zrobią z nim, jeśli ona odmówi? Zabiją go? A może po
prostu zabiorą? Tak dawno go nie widziała. W jej sercu roiło się
od emocji. Czuła się winna, cieszyła się z powrotu brata, była
wdzięczna, że wampiry uratowały go...
-
Nie... - zaczęła powoli. Czuła na sobie wzrok każdego, kto
znajdował się w salonie. - Nie pójdę.
Jason
uniósł brew do góry, w pytającym geście. Po chwili jednak
uśmiechnął się, pokazując lekko swoje kły.
-
Dobrze więc. - podszedł do siedzącego na kanapie chłopca i, ku
zdziwieniu wszystkich, jakby znikąd w jego dłoni pojawił się
pistolet. Przystawił go do głowy Gabriela. Rudowłosy rozszerzył
oczy i kątem oka spoglądał na starszego wampira.
-
Co Ty...?! - zaczęła przerażona Lily.
-
Jason, co to ma znaczyć? - spytał łamliwym głosem chłopiec.
Przełknął ślinę, ukazując swój strach.
-
Nie jesteś mi już do niczego potrzebny. Po co nam kolejna gęba do
wyżywienia? - Wampir zaczął napierać palcem na spust, w każdej
chwili gotowy do strzału.
-
P-pisitolet nie zabije... - zaczął Gabriel. Na marne próbował
ukryć uczucie bojaźni, wymalowane na jego twarzy.
-
Drewniane kule zabiją. Coś jeszcze? Gdyby nie fakt, że jesteś
teraz jednym z nas, może oddałbym Cię Pionkowi. Ale w końcu,
wampiry nie mogą żyć wśród obdarzonych, czyż nie? - uśmiech
Jasona poszerzył się w szaleńczym grymasie. Lily lustrowała
wzrokiem jego twarz. Nie kłamał. On zabije Gabriela. Zabije go.
Pozbawi życia, tylko dlatego, że ona się nie zgodziła pójść z
nimi. Znowu przez nią, jej brat zginie. Znowu się spóźniła.
Znowu go zawiodła.
-
Prze...! - zaczęła blondynka, jednak w tym momencie usłyszała
strzał. Zacisnęła oczy, starając się uchronić umysł przed
kolejnym widokiem czyjejś śmierci. Kiedy wreszcie odważyła się
spojrzeć na Wampiry, odetchnęła z ulgą. Jason wycelował w sufit
w ostatniej chwili. Gabriel żyje.
-
Czyżbyś się rozmyśliła? - zapytał starszy wampir, nie
przestając się uśmiechać. - Zostały mi jeszcze dwa naboje. -
potrząsł pistoletem udowadniając swoje słowa.
-
Czy jeśli pójdę, darujecie mu życie? - zadała pytanie
blondynka.
-
Lily, nie odzywaj się! - Vaice spojrzał na nią wściekłym
wzrokiem. - Nie działaj... - nie zdążył. Liz podbiegła do niego
i z całej siły uderzyła go pięścią w brzuch, sprawiając, że
mężczyzna poleciał w tył na ścianę, nieco ją uszkadzając.
-
Vaice! - krzyknęła Laurel. Chciała podbiec do niego, ale nogi
odmówiły jej posłuszeństwa.
-
Nędzna wywłoka. Lepiej, jak będzie trzymał język za zębami. -
oświadczyła Elizabeth, rozmasowując rękę.
-
Więc, Pionku? - ponaglił Jason. - Im szybciej stąd pójdziemy,
tym więcej osób nie zostanie rannych. Sadystyczna część Liz się
odzywa. - dodał.
-
Zgoda... - wymamrotała blondynka.
-
Lily... - Laurel chciała jakoś zatrzymać koleżankę, ale
podzieliła ten sam los, co Vaice. Blondynka zaczęła się trząść.
-
Chodź. - powiedział starszy wampir.
-
Siostrzyczko... - Gabriel patrzył się na nią przestraszonymi
oczami. Dziewczyna podeszła do Jasona i spiorunowała go przelotnie
wzrokiem. Jej młodszy brat szybko znalazł się przy jej boku i
chwycił ją za rękę. Blondynka uśmiechnęła się do niego
blado. Chciała dać mu poczucia bezpieczeństwa i zapewnić, że
nie pozwoli mu umrzeć.
-
Lily? - wstrzymała oddech, słysząc ten głos. Riven nie mógł
znaleźć lepszej chwili. Blondynka zacisnęła zęby, próbując
powstrzymać narastający smutek i żal.
-
Kolejny natrętny. - rzekła Liz, spoglądając na czarnowłosego
wściekłym wzrokiem. Była gotowa powalić również jego.
-
Elizabeth, daj spokój. - uprzedził ją starszy wampir. - Mamy już,
co chcieliśmy. Idziemy.
-
Co to ma znaczyć?! - krzyknął Riven, podchodząc nieco bliżej.
Młoda wampirzyca nie posłuchała Jasona, tylko zamachnęła się,
żeby ogłuszyć również czarnowłosego. Ten jednak przewidział
to i szybko uniknął ataku.
-
Elizabeth! - upomniał dziewczynkę Wampir. Liz tylko prychnęła w
odpowiedzi i po chwili już stała u boku starszego. Czarnowłosy
jednak nie chciał się poddać. Zaczął biec w stronę
krwiopijców, lecz po chwili Jason kopnął go z półobrotu,
powodując upadek chłopaka. Wampir nie czekał, aż jego przeciwnik
wstanie na nogi, tylko podniósł go niemiłosiernie targając za
włosy i odepchnął na drugi koniec pokoju. Czarnowłosy zahaczył
jednak o wazon stojący na stoliku koło kanapy. Naczynie się
rozbiło, raniąc plecy chłopaka.
-
Riven! - krzyknęła Lily. Chciała podbiec do niego, ale Gabriel ją
powstrzymał.
-
Przeżyje. Idziemy. - zaapelował Jason. Chwycił blondynkę za
ramię i po krótkiej chwili zniknęli, jak we mgle.
_____________________________________________________
Witam
:D Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Bez obaw – to jest
dopiero początek całej akcji, jaką zaplanowałam :3 Pozdrawiam i
życzę udanego Sylwestra! Swoją drogą, możecie mi napisać, jak
go spędzicie, jestem tego bardzo ciekawa :) Ja jadę do starszej
siostry z koleżanką. Piszcie ;D
Jaki ładny szablon! Tylko czcionka mogłaby być trochę większa, bo ciężko się czyta takie małe literki, przynajmniej mi :P
OdpowiedzUsuńszczerze, to od początku się domyślałam, że jeśli Lily nie zgodzi się na dobrowolne pójście z wampirami, to zabiją Gabriela. Dlatego nie zdziwiłam się, kiedy Jason przyłożył mu lufę pistoletu do głowy. Ale zdziwiłam się, kiedy Lily na początku powiedziała, że nie zamierza nigdzie z nimi iść. Myślałam, że od razu się na to zdecyduje, ze względu na brata.
A teraz jest mi jej bardzo szkoda, chociaż Rivena też. Dopiero co przyznali się do swoich uczuć, a już muszą się rozstać. To okropne i mam nadzieję, że mimo, ze minęło już cztery miesiące od odejścia Lily, to ekipa weźmie się w końcu w garść i odszukają ją i uratują. W końcu wampiry też nie są niezwyciężone! Poza tym nasi bohaterowie maja Arthura i jego pomysły, są też obdarzonymi, wiec nie są tacy całkiem bezbronni. Niech zepną poślady i zamiast popadać w depresję, spróbują ją jakoś ocalić!
A co do Elizabeth, to naprawdę już sama nie wiem, co mam o niej myśleć! jest krwiożerczym wampirem i jest bezczelna i wydaje jej się, że wszystko może, ale jest też tak słodka i urocza, ze nią da się jej nie lubić :P
Udanego Sylwestra! :*
Umieram! Biedna Lily! Ba. Biedny Riven. Biedni wszyscy. Nienawidzę tych wampirów z rozdziału na rozdział coraz bardziej. Najbardziej brzydzę się Liz. Jakbym ją dostała w swoje raczki to zafundowałabym jej szereg takich tortur co nawet w średniowieczu się ludziom nie śniło. Ta dziewczyna ma wspaniały dar do zrażania do siebie każdego w promieniu stu kilometrów >.<
OdpowiedzUsuńGabriel ma dziesięć lat? O.o Żartujesz sobie ze mnie? A ja myślałam, ze to będzie umięśniony men z czarnymi kruczymi włosami o spojrzeniem Vlada Palovnika, a ty wyskakujesz z czymś takim? Mały, niegroźny, rudy wampirek, który nawet nie ogarnia co się wokół niego dzieje? Ranisz mnie dziewczyno, niszczysz i ranisz me uczucia, odczucia i plany... ;-;
A i oczywiście, gdy miedzy Lily i Rivenem zaczęło się rozwijać jakieś uczycie ty musiałaś TO zrobić? Pozwoliłaś jej aby pozwoliła się porwać?!!! I co ja mam z tobą począć kobieto? No co? Groźby już nic nie dają? Trzeba by było zacząć wcielać je w życie... [Znajdę cię i zabije.] &.&
Było wszystko świetnie wspaniały emocjonujący rozdział, ale nie dodawałabym tego ostatniego fragmentu bo przez niego mi emocje opadły, a tak to było gorąco jak w piekarniku na Saharze ;)
Poza tym życzę weny i pomysłów :*
Buziaki, Inna :3
Gabriel, nie zmienił się odkąd stał się wampirem więc może postara się uwolnić siostrę ale z drugiej strony jest tylko dzieckiem. Szkoda mi wszystkich, każdy na jakiś sposób przeżywa utrautratę Lily. Mam nadzieje, że nic jej nie będzie albo nie zmienią ją w wampira, ale to by było chyba niemożliwe bo do przywołania czy tam czegoś :) czystokrwistych potrzebny jest obdarzony. Bardzo ładny szablon, mi tam czcionka pasuje. Życzę weny i zapraszam do mnie na nowy rozdział alex2708.blogspot.com
OdpowiedzUsuńKochana, ale nam zaserwowałaś smutny rozdział:( Bardzo mi żal wszystkich bohaterów, bo każdy żałuje tego, co stało się z Lily. Do ostatniej chwili miałam nadzieję, że jednak nie zgodzi się pójść z wampirami, ale rozumiem jej decyzję. Nie mogła pozwolić by coś stało się Gabrielowi. Nie po to go odzyskała by teraz go znowu stracić i to jeszcze przez swoją decyzję. Riven obiecywał, że jej pomoże, ale cóż zrobić, że nie był w stanie? Ciekawa jestem, co teraz będzie. Minęły cztery miesiące, a oni zamiast jej szukać, wymyślać plan jak ją odbić albo chociaż dowiedzieć się czegoś na jej temat to zamknęli się w sobie i płaczą po cichu jakby to miało coś pomóc. Mam nadzieję, że się wreszcie ogarną i wymyślą sposób by ją odzyskac. Bo nie wyobrażam sobie, że mogło jej się coś stać. W końcu to bardzo ważna, jak nie najważniejsza, postać opowiadania!
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na kolejny rozdział!:)
I życzę Szczęśliwego Nowego Roku!:*
Rozdział skończył się w nieodpowiednim miejscu. Przynajmniej moim skromnym zdaniem. Ten fragment o tym, że Lily nie ma już tyle czasu byłoby lepszym początkiem nowy rozdział, a nie jako końcówka starego. Tyle marudzenia ;)
OdpowiedzUsuńTe wampiry są jakieś strasznie wyrozumiałe. Dają czas na zastanowienie, zamiast wyciągać wszystkie asy z rękawów i zmusić Lily, by z nimi poszła. Zawsze wchodziło w grę porwanie, prawda? Poza tym zdziwił mnie nieco fakt, że tak chętnie opowiadają bohaterom o roli pionka, swoich planach i nieobecnych towarzyszach. W każdym razie Liz oczywiście wykazała się okrucieństwem. To zaskazkujące, że kiedy się nie pojawia, to ktoś na tym cierpi. Ta mała jest naprawdę przerażająca. Przez wykorzystanie Gabriela, ta decyzja nie była łatwa... Własciwie to sytuacja bez wyjścia i niestety tak to się chyba musiało skończyć. Najbradziej szkoda mi Rivena... Teraz, przez tą sytuację pewnie będzie cierpiał. Trochę zastanawia mnie fakt, że bohaterowie nie szukają Lily, ale siedzą bezczynnie rozpaczając. Musza się wziąc w garść, bo inaczej Lily naprawdę stanie się krzywda...
Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, no i oczekuję jakiegoś wyjaśnienia co te wampiry robią z Lily.
Życzę duzo weny i sukcesów w nowym roku. Pozdrawiam :*
Aha, wiedziałam, że o czymś zapomnę. Piękny nowy szablon *_*
Usuń(PS: Jakiś dziwny ten mój komentarz :/ )
No nareszcie udało mi się wszystko przeczytać! Trochę czasu mi to zajęło, ale wiedz, że przeczytałam każdy rozdział od deski do deski.
OdpowiedzUsuńNajpierw zacznę od rzeczy, które według mnie powinny zostać doszlifowane. Czytając Twoje opowiadanie zauważyłam, że dialogi znacznie przewyższają ilością opisy. Nie mówię, że w ogóle ich nie ma, ale trochę mi ich brakowało, szczególnie na początku. Im dalej zagłębiałam się w Twoją historię tym więcej się ich pojawiało i tutaj plus dla Ciebie, bo widać że rozwijasz swoje umiejętności. Uważam jednak, że ten najnowszy rozdział jest napisany najlepiej, więc jeśli resztę będziesz pisała w ten sposób, to będę wręcz wniebowzięta :D.
Druga sprawa. Zauważyłam również, że bardzo lubujesz się w używaniu zwrotów typu: "jasnowłosa", "czarnowłosy", itp. itd. Wiem i w pełni rozumiem potrzebę ich użycia, jednak wydaje mi się, że pojawiają się trochę za często. Zwiększ liczbę rzeczowników określających płeć (chłopak/dziewczyna). Możesz przecież wprowadzić pojęcie "obdarzonych" i stosować je jako synonim, kiedy masz na myśli jakąś osobę, a nie chcesz cały czas powtarzać jej imienia.
Myślę, że to tyle, jeśli chodzi o marudzenie, bo do reszty nie mogę się przyczepić. Tylko zwiększ trochę liczbę opisów i będzie cacy :D.
Co do historii, którą tutaj przedstawiłaś, to muszę przyznać, że miałaś bardzo dobry pomysł. Cała ich wyprawa ze strefy 27 do strefy 14, aby uwolnić Arthura, wprowadzanie kolejnych bohaterów wyszło Ci fantastycznie.
(No dobra jednak będę jeszcze marudzić). O ile przyjęcie Laurel i Kena (który nie raz mnie rozśmieszył, szczególnie nazywając Rivena Ślepym Romeem) do zespołu odbyło się stopniowo, tak Kate strasznie szybko się u nich zadomowiła. Trochę mnie to zdziwiło. Poza tym jej postać coraz bardziej zaczyna mnie denerwować. Wydaje się strasznie zarozumiała i mam wrażenie jakby chciała, żeby wszyscy dookoła jej usługiwali. A sposób w jaki odrzuca zaloty Vaice'a jest co najmniej niemiły. A właśnie Vaice. Wciąż się zastanawiam, dlaczego nie chce wyjawić prawdy o Lily. Rozumiem, że robi to dla jej dobra, no ale bez przesady! Szczególnie, że teraz Lily zabrały wampiry i nie wiadomo, co się z nią dzieje.
A propos wampirów... O ile na początku psychopatyczny charakter Elizabeth nadawał aury grozy, tak teraz mała wampirzyca zaczyna mnie trochę męczyć. Odnoszę wrażenie, że tylko by wszystkich torturowała. Zwolniłaby trochę tempo :D.
Kolejna sprawa. Uwolnienie Arthura. Jakoś im to poszło zbyt łatwo. Przyszli, wzięli faceta, wyszli i nikt ich nawet nie ścigał. Trochę to było mało realistyczne.
No i kurde, ile można było czekać aż Riven i Lily w końcu wyznają sobie miłość??? Całe siedemnaście rozdziałów! Ken jednak ma rację, Riven naprawdę jest ślepy, skoro dopiero teraz odważył się wyznać dziewczynie miłość.
Co by tu jeszcze... A. Muszę Ci oddać, że jeśli chodzi o humor, to spokojnie możesz wymyślać nowe zabawne scenki. Nie ma to jak zatłuc Kena wałkiem do ciasta. Brawo, Lily!
Okej, wydaje mi się, że napisałam już wszystko, co chciałam. Wybacz za tyle marudzenia (i to w jednym komentarzu), ale to co wypisałam powyżej nie dawało mi spokoju. Wierzę, że im dalej, to będzie już tylko lepiej :D. Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam i życzę weny.
P.S. Kurde, chyba pierwszy raz w życiu napisałam aż takiego tasiemca!
No i już jestem :) Rozdział zrobiła na mnie wrażenie równie wielkie jak twój nowy szablon. Bardzo, bardzo dobre. Rozdział nawet długi ci wyszedł co się liczy :) Co by tu napisać żeby się nie powtarzać? (tak to jest gdy przed tobą już pojawiły się liczne i mądre komentarze, a ty i tak chcesz czymś zabłysnąć. x) ) Błyszczeć niczym niestety nie będę :( Pokrótce: Przede wszystkim szkoda mi Lily i Rivena. Te cholerne wampiry muszą tyle mieszać! Liz mnie już denerwuje(co świadczy dobrze dla ciebie- oczywiście. W końcu w każdej historii szuka się ulubieńca jak i najgorszego wroga i zdradzę ci, że już ich sobie tu wybrałam. :D)
OdpowiedzUsuńZ dalszych "przemyśleń" to Gabriel jest lekkim zaskoczeniem - bynajmniej dla mnie :) Wyobrażałam sobie w tej roli zupełnie kogoś innego. :)
Pozdrawiam ciepło i życzę weny :)
No i nadrobiłam wszystko :3 Trochę czasu mi to zajęło ale jestem z siebie dumna. :D
OdpowiedzUsuńPoza tym jestem zła na siebie. Sądzę, że wielu uzna mnie za bez serca, gdzie już pisałam. Naprawdę, to strasznie wkurzył mnie Gabriel. Boshe... wszyscy się rozkleili widząc dzieciaka a Lily oddała swoje życie. Skoro już uznali go za martwego to po co od nowa się nim zajmować?! >.< Przecież to logiczne, że i tak wampiry go zabiją. Zamiast jednej gęby do wyżywienia, mają teraz dwie, bo i jeszcze Lily. Meh, nie wróże jej dobrze, ale mam nadzieję, że aż tak źle nie będzie. Oby przeżyła i Riven też. Oni nie mogą umrzeć x.x
Nie dziwię się, że tak przeżyli odejście Lily. Szkoda mi ich, co do Liz. To moja nienawiść do tej gówniary jeszcze bardziej wzrasta x.x
Pozdrawiam gorąco :3
Żyję, żyję pytanie tylko co się z naszą Lily stanie? Zamieni się w wampira? Nie, nie sądzę to byłoby takie za proste...za banalne. Jedno pytanie? Dlaczego nasza rodzinka siedzi z założonymi rękami i czeka aż spadnie gwiazdka, czy też zdarzy się cud? No naprawdę, że nawet Riven nie podjął się poszukiwań Lily? Przecież człowiek ma w sobie taki instynkt żeby walczyć o swoją rodzinę, a oni się zachowali naprawdę dość chłodno wobec tego całego zabrania Lily inaczej Pionka przez wampirów. Powinni ją odnaleźć, wyprowadzić z rąk tych wampirów, a oni siedzą i czekają na to aż pojawi się jakiś znak od niej. Na pewno się pojawi bo bez tego nie byłoby opowiadania...
OdpowiedzUsuńCo do całej tej sytuacji...czyli, że Pionek jest potrzebny do wybudzenia Czystokrwistych, no dobra okej fany pomysł, ale czy te wampiry są na tyle naiwne twierdząc, że zdołają kontrolować Czystokristych, sama nazwa mówi, że są to wampiry o dość większej mocy niż te zwykłe, więc sądzę, że oni nie zdołają nimi rządzić, prędzej to wszyscy czystkrwiści wybiją tą całą paczuszkę wampirów i tyle z tego będzie. A właśnie jak tak sobie układam myśli to się zastanawiam czy czasem nasza Lily nie będzie miała jakiś moc NAD, które jeszcze bardziej rozrosną się w niej albo ugryzie ją jakiś ważny wampir i przez to ugryzienie ona stanie się NAD wampirem coś takiego mi przychodzi do głowy, ale wiesz, że to moje gdybanie...Czego nie chcę w opowiadaniu i wystrzegam Cię od tego, gdyż podobny motyw zastosowałaś w poprzednim opowiadaniu to utrata pamięci, zapomnienie uczuć wobec innych. Nic mnie tak nie drażni jak właśnie coś takiego, dlatego nie chce, żeby Lilly się zjawiła i nagle nic nie czuję do Rivena bo się wkurza. Także Droga Autorko nie rób tego, bo wtedy opowiadanie straci i to dużo. W ogóle to zajebiście wychodzą Ci sceny Lily - Riven więc ja chcę więcej! Jestem bardzo ciekawa co wydarzy się takiego w następnej części, więc czekam...:)
Pozdrawiam
KV
Witaj. :)
OdpowiedzUsuńNo w końcu zabrałam się za czytanie. Jestem złą na siebie, że dopiero teraz. :/
Ciekawią mnie ci Czystokrwiści. Jak na razie, chyba najbardziej. Kim oni są, dlaczego wampiry tak bardzo pragną ich przywołać, czy co tam zrobić...muszą być niesamowicie potężni. Ale tak myślę, że zapanuje niezły chaos, gdy przybędą i..strach? Pewnie tak...
Fakt, rozdział smutny. Pełen emocji. Najbardziej szkoda mi Lily oczywiście, Rivena...biedny. Tylko dlaczego nie szuka Lily? To jest akurat trochę dziwne.
No i co stało się z Lily w końcu? Cztery miesiące to dużo, nawet bardzo...tyle czasu potrzeba do obudzenia Czystokrwistych? :O
Gabriel...wydał mi się taki kochany..i naiwny, nawet bardzo. No al cóż. ;)
Czekam na kolejną notkę, buziaki. ;)
Tak się cieszyłam, że Lily w końcu może być z bratem, a wampiry ich rozdzielają! Co za chamy! Po co im nasza bohaterka? Nieźle obmyślili ten swój plan. Jestem ciekawa, co stanie się z bohaterką? Biedny Riven... Lecę czytać dalej :D
OdpowiedzUsuńJak mogła z nimi pójść? Aaaaaaaa
OdpowiedzUsuńMartwię się o Rivena, mam nadzieję, że nic mu się nie stało. ;/
http://zasnute.blogspot.com/