piątek, 5 grudnia 2014

Strefa 27 - rozdział 16

~Rozdział 16
~Nieporozumienia i tajemnice, które ofiaruje przyszłość.

Wspomnienie.

Piętnastoletnia Lily siedziała w kącie pokoju. Cała się trzęsła. Mocno zaciskała pięści.

    - Ej, - Riven podszedł do niej. Przykucnął obok, żeby móc być z nią na równi. - dziwnie się zachowujesz... - powiedział, przyglądając się koleżance.
    - A co mam robić? - zapytała. - Gabriel zginął przeze mnie... - dodała, spoglądając na Czarnowłosego. Chłopak westchnął. Jej warga się trzęsła, a pomimo to powstrzymywała płacz.
    - Ulżyj sobie. - dodał, podając jej chusteczkę.
    - Nie mogę. - odparła Lily, starając się uśmiechnąć. - Obiecałam Vaice'owi, że nigdy nie zobaczy mnie smutnej. Muszę być silna.
    - To głupie. - powiedział Riven. - Czasami można nie dotrzymać obietnicy.
    - Nie. Przysięga jest ważna.
    - A co, jeśli ktoś złamie obietnicę?
    - Nie wolno. To złe. - dodała blondynka, patrząc na niebo. Czarnowłosy zaśmiał się lekko.
    - Jesteś zabawna, wiesz? - rzekł. Gdy nagle spojrzał na Lily, zaczęła się trząść. Była na granicy załamania.
    - Gabriel też tak mówił... - wymamrotała.

    ***

    Lily po raz kolejny syknęła z bólu, kiedy jej brat za mocno zacisnął bandaż na jej ranie.
    - Wybacz. - powiedział szybko, kontynuując pracę.
    - Przepraszasz już któryś raz z rzędu. Po prostu daj mi plaster i będzie dobrze. - odparła blondynka.
    - Masz ogromne szczęście, że ta wampirzyca nie była głodna. - dodał Vaice. - Ugryzła cię tylko w nadgarstek?
    - Mhm.
    - W takim razie w porządku. Nie przemienisz się. - uśmiechnął się. - Muszę jeszcze coś załatwić, dasz sobie już radę sama, co nie?
    - Przecież jestem już duża i silna. - oświadczyła Lily, szczerząc zęby. - Idź. - dodała. Jej brat wyszedł z pokoju. W tym samym momencie do środka weszła Laurel.
    - Dobrze się czujesz? - zapytała jasnowłosa, podchodząc bliżej koleżanki.
    - Jasne. Takie coś nie jest w stanie mnie zabić. - blondynka uśmiechnęła się w dowód swoich słów. Laurel nie mogła nie odwzajemnić tego gestu.
    - To świetnie. A właśnie, mam ci coś do powiedzenia. - zaapelowała jasnowłosa.
    - Zamieniam się w słuch.
    - Nadal masz ten szkic ducha z przeszłości?
    - Gdzieś w pokoju na pewno mam... - odparła Lily. - A co?
    - Udało mi się zdobyć informacje na temat jego imienia.
    - Żartujesz?
    - Nie. Nazywa się Richard Moon. Czy to imię coś ci mówi? - zapytała Laurel.
    Na dźwięk imienia mężczyzny, blondynka pobladła. Jej oczy wydawały się być nieobecne, niemal puste. Ciało stało się bardziej ociężałe.
    - Lily? - rzekła jasnowłosa z przerażeniem. Potrząsnęła koleżanką, która nie reagowała na jej zaczepki. - Co się dzieje, Lily?!
    - Laurel? - głos blondynki rozbrzmiał w uszach jasnowłosej. - Coś się stało? - Laurel patrzyła na nią, jakby zobaczyła ducha.
    - Ty przed chwilą... - zaczęła. - nie byłaś sobą. Nie wiem, jak ci to określić.
    - Wszystko jest w porządku. Naprawdę. A teraz powiesz mi, jakie miałaś wieści? Przyszłaś tu i zaczęłaś o czymś mówić...
    - Czekaj, co? - Laurel była zdezorientowana. - Wyjaśniłam ci przecież. Kiedy tylko usłyszałaś imię ducha przeszłości, otępiałaś!
    - Znasz jego imię?! - zapytała Lily z niedowierzaniem, co już kompletnie zdziwiło jasnowłosą.
    - Przecież... - mówiła. - Nie ważne. Nie znam. - dodała, wzdychając.
    - Rozumiem. - Blondynka uśmiechnęła się w odpowiedzi. Laurel patrzyła na nią, jak ciele na malowane wrota. Spróbowała sobie przypomnieć jej twarz sprzed minuty. Była taka nieobecna, bezuczuciowa. Jej oczy wyblakły, a uśmiech... nie było go. Jej usta były rozchylone. Wyglądała, jakby jej ciało było martwe, ale dusza nie chciała ujść. Była jak duch.

    ***

    Laurel weszła do pokoju, w którym znajdował się Riven, Kate i Vaice. Czarnowłosy był pochłonięty jakąś lekturą, natomiast brązowowłosa siedziała, wgapiona w sufit.
    Jasnowłosa usiadła obok Kate na kanapie. Ta zaczęła jej się przyglądać, przenikliwym wzrokiem. Laurel starała się teraz nie myśleć o sytuacji sprzed kilkunastu minut i skupić się na czymś innym. Jednak wzrok brązowowłosej lustrował ją na wylot.
    - Kim jest Richard Moon? - zapytała w końcu Kate. Vaice zareagował natychmiast i spojrzał na nią z przerażeniem wymalowanym na twarzy. Podszedł do kobiety.
    - Skąd go znasz?! - niemal krzyknął, przybliżając się do Brązowowłosej.
    - Nie znam go. Dlatego pytam. Odsuń się ode mnie, zboku. - odparła uszczypliwie i odepchnęła Brata Lily. - Wyczytałam to z jej serca. - dodała, wskazując wzrokiem na Laurel. Vaice pobladł jeszcze bardziej.
    - Znowu Ty? - spytał. - Miałaś go nie słuchać!
    - Znasz tego ducha?! - odpowiedziała jasnowłosa pytaniem na pytanie. - Mówiłeś, że... nic nie rozumiem. Wytłumacz mi to. Dlaczego nie chcesz, żeby Lily dowiedziała się prawdy o swojej przeszłości?! Dlaczego nie chcesz powiedzieć tego nam?! Ciągle same pytania! Ten duch nie przestanie mnie nękać, dopóty dopóki nie dowiem się celu jego ujawniania się mi. Muszę go zrozumieć. - skończyła. Od razu zaniemówiła, gdyż nie spodziewała się po sobie takiej odwagi.
    - Zgodzę się z Laurel. - oświadczył Riven, odrywając się od książki. - Wszystko wiesz, a kiedy my się czegoś dowiemy, od razu stawiasz nas w gorszym świetle, zamiast wszystko wyjaśnić.
    - Ponieważ nie mogę ryzykować, że Lily dowie się czegokolwiek o swojej przeszłości.
    - Dlaczego? Wytłumacz to! - dodał Czarnowłosy, wstając i podchodząc do mężczyzny.
    Vaice westchnął. Rozejrzał się po pomieszczeniu i podszedł do jednej z półek, na której leżały pacynki. Laurel pamiętała te zabawki. Zawsze się nimi bawiła w dzieciństwie. Brat Lily wziął jedną z nich i rzucił w kierunku Rivena, który z refleksem godnym podziwu złapał lalkę.
    - Poruszaj nią. - rzekł Vaice, na co czarnowłosy popatrzył na niego zdziwiony. - Zrób cokolwiek. - dodał szybko. Chłopak popatrzył się na pacynkę po czym chwycił ją jedną ręką i zrobił wyimaginowane „cześć”.
    - A teraz wyobraź sobie, że ta lalka to Lily. - powiedział Brat Blondynki. Te słowa kompletnie zaskoczyły całą resztę. - Bezwładna, obojętna. Sztuczny uśmiech i pusty wzrok. Porusza się tylko wtedy, kiedy ktoś jej powie, co ma robić. Na nic nie zareaguje z uczuciem. Czy chcesz poznać takie oblicze Lily? Jeśli ona dowie się prawdy o swojej przeszłości, będzie taka, jak ta pacynka. - dodał, wskazując na lalkę.
    - Skąd możesz to wiedzieć?! - zapytała Kate, najwidoczniej poirytowana całą sytuacją.
    - Bo już kiedyś ją taką widziałem. - odparł Vaice.
    Laurel była przerażona. Jeszcze dzisiaj widziała twarz blondynki, kiedy ta usłyszała o Richardzie. Ale dlaczego Lily tak szybko zapomniała jego imię? To było dla niej najbardziej podejrzane. Będzie musiała potem spytać o to Vaice'a.
    Riven patrzył na niego w osłupieniu. Zobaczyć obojętną Lily? To było niemożliwe do wyobrażenia... wiecznie roześmiana blondynka, która starała się nigdy nie płakać. Czarnowłosy westchnął.

    ***

    Lily postanowiła dzisiaj nie wychodzić z mieszkania. Arthur zamknął się w piwnicy i nie wpuszczał do siebie nikogo. W końcu jedenaście lat spędził w więzieniu. Usiadła na krześle w swoim pokoju i zaczęła gapić się na sufit. Po chwili zorientowała się, jak bardzo jej się nudzi. Jednak nie chciała powtarzać swojego błędu i pójść gdzieś. Pewnie znowu natknęłaby się na Liz, albo innego wampira. Wspomnienie Elizabeth sprawiło, że blondynka przypomniała sobie, co jeszcze wydarzyło się w tamtej chwili. Pierwszy raz widziała twarz Rivena z tak bliska. Nie wiedziała, co ma teraz zrobić. Jak się zachować?
    Rezygnuję z niego.
    Te słowa odbiły się echem w jej głowie.
    Wstała i zaczęła kierować się w stronę ogrodu. Co się jej stanie? Nie dbała o to teraz. Musiała się przewietrzyć i pozbierać myśli.

    *** (kliknij - )

    Na zewnątrz postanowiła pooglądać kwiaty. Nie miała nic lepszego do roboty. Przystanęła przy hiacyntach. Uśmiechnęła się na ich widok. Uwielbiała te kwiaty.
    - Hej. - usłyszała nagle znajomy głos. - Co robisz? - Riven podszedł do niej. Lily od razu zarumieniła się i spuściła wzrok.
    - Nic... - wymamrotała blondynka. Nie wiedziała, jak ma z nim teraz rozmawiać. Może będzie udawać, że nic się nie wydarzyło?
    - Słuchaj, - zaczął Czarnowłosy. - możemy pogadać?
    - Nie... - powiedziała szybko, odwracając się do niego plecami. - Chyba pójdę sprawdzić, co robi Vaice.
    - Ale to ważne...
    - Pa. - rzuciła szybko. Kiedy zamierzała już odejść poczuła, jak czyjaś dłoń łapie ją za rękę.
    - Lily... - ton jego głosu sprawił, że serce niemal nie wyskoczyło jej z piersi. Bała się teraz odwrócić, gdyż wiedziała, że jest cała czerwona na twarzy. - Ja...
    - Puść mnie. - rzekła blondynka stanowczo. Nie wiedziała, co robić. Riven nie posłuchał. Odwrócił ją tak, aby móc spojrzeć w jej oczy.
    - Dlaczego nie chcesz ze mną rozmawiać? - zapytał. Lily za wszelką cenę unikała jego wzroku.
    - No bo... Znaczy się... Ponieważ... - Blondynka starała się jakoś wytłumaczyć.

     Jednak nie mogła się wysłowić. Nie zorientowała się nawet, kiedy usta Rivena delikatnie musnęły jej wargi, łącząc się w pocałunku. Ten gest jeszcze bardziej zakłopotał Lily. Chciała zostać tak jak najdłużej. Chciała uciec. Chciała tych obu rzeczy naraz. Już dawno wyobrażała sobie tę chwilę.
    Kiedy Riven odsunął się od niej, od razu spuścił wzrok.
    - Nie mogłem już dłużej stać z boku... - powiedział spokojnie.

    Ogień. Wszystko płonie. Stara się oddychać, ale dym jej to utrudnia. Leży na ziemi pół przytomna. Oglądała tę katastrofę. Nagle czyjś cień podszedł do niej i uklęknął obok. Ten ktoś wyglądał, jakby przed chwilą płakał. Pochylił się i pocałował ją w czoło. To był Riven. Uśmiechnął się blado, po czym wstał i skierował się w źródło pożaru. Próbowała go zawołać, żeby zawrócił, ale nie mogła się poruszyć. Patrzyła tylko, jak jej drogi przyjaciel idzie na pewną śmierć. Kilka łez spłynęło po jej policzku, doszczętnie piekąc jej skórę. W oddali usłyszała śmiech. Elizabeth biegała w kółko i oglądała całą scenerię z ogromnym rozbawieniem.
    - Riven... - wymamrotała, dławiąc się łzami.

    Lily stała jak osłupiała. Ta wizja naszła ją już kiedyś. Jest ona tak odległa, ale również bardzo wyraźna. Dlaczego teraz ją widzi? W tym momencie spojrzała na czarnowłosego, który przyglądał się jej zdziwiony. Po chwili spuścił wzrok i odwrócił się do niej plecami.
    - Przepraszam... - rzekł, odchodząc. Blondynka nie wiedziała, o co mu chodzi. Po chwili zorientowała się, że płakała. Po jej policzkach spływały łzy. Tak samo, jak w wizji. Kiedy ją sobie przypomniała, aż nią coś wstrząsnęło. Chciała podbiec do Rivena, powiedzieć mu, że to nie tak. Źle to odebrał. Jednak coś sparaliżowało jej ciało. Upadła na kolana. Czarnowłosego nie było już w pobliżu. Zaczęła szlochać. To była wizja śmierci. Jeśli czegoś nie zrobi, Riven umrze.

    ***

    Liz weszła do pokoju starszego wampira. W środku zastała Marc'a.
    - Gdzie Jason? - zapytała znudzonym tonem.
    - Wyszedł. - oświadczył brunet. - A co chciałaś?
    - Kiedy w końcu pójdziemy po pionka? Minęło już ponad dziesięć lat...
    - Spokojnie. Mamy wtykę. Musimy czekać tylko na odpowiednią chwilę. - jego uśmiech sprawił, że po ciele młodej wampirzycy przeszedł dreszcz. Odwzajemniła ten gest, szczerząc kły.
    - Zapowiada się ciekawie.
    _______________________________________________________________
    I jak wam się spodobał ten rozdział? Napisałam końcówkę na szybko, więc za błędy przepraszam z góry.
    Witam serdecznie nowe czytelniczki ;)
    PS: Alice, oczywiście, że cię pamiętam, jak mogłabym zapomnieć :D Myślałam, że już całkiem porzuciłaś życie na bloggerze :)
    Pozdrawiam ;D
    Głosujcie w ankiecie!   

12 komentarzy:

  1. No nareszcie się pocałowali! Ile można czekać, no ja się pytam! To było słodkie, i ten gif...Zdecydowanie im kibicuję :D Ale ta wizja...Lily naprawdę musi coś zrobić, przecież te wizje to jakby to, co prawdopodobnie się wydarzy, a nie to, co wydarzy się na 100%. jakoś można to zmienić, prawda? on nie morze umrzeć...Jeśli już musisz kogoś uśmiercić, to zabij Lizz...Niby też ją lubię, ale już mniej, i w sumie jej śmierć wyszłaby paru osobom na dobre :P
    A i co do tej wtyki, to zastanawiam się...w ekipie naszych bohaterów jest zdrajca? Szczerze, to stawiam na Kate. Ona od początku była jakaś dziwna...
    No i zastanawia mnie jeszcze ta sprawa z tym duchem...Dlaczego Lily tak zareagowała, kiedy Laurel wypowiedziała jego imię? no poważnie, dziewczyno, musisz tak wszystko komplikować? :P Musisz teraz szybciutko dodać kolejny rozdział, bo cię normalnie zamorduję :*
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, jes, jes, jest… Taniec szczęścia ^^ Wreszcie ten kretyn (Riven) pocałował tą idiotkę (Lily). No, ale jak to w życiu bywa nic nie może się skończyć dobrze ;-; Wizja Lily przyprawiła mnie o ciary. Ogień? Serio? Chcesz zabić Rivena w taki sposób? Dlaczego?! Skoro już ma umrzeć to jakąś bohaterką śmiercią obrabiając Lily przed strzałem w pierś albo coś w ten deseń… A najlepiej w ogóle go nie zabijaj.
    No i ta przyszłość dziewczyny. Intryguje mnie coraz bardziej. Po tym wywodzie Vaice’a zastanawiam się czy czasem dobrze nie zrobił ubezpieczając ją przed przeszłością. Ciekawe kim jest ten cały Moon, by wywoływać taką reakcje w rodzeństwie. No i czemu Lily tak szybko zapomniała o nim, gdy Laurel to powiedziała? Czyżby zasługa braciszka? ^^
    Oby udało im się uratować. Ta Liz (a właściwie wszystkie te wampiry) przyprawiają mnie o mdłości. Nie podoba mi się to, że nazywają Lily pionkiem i co chcą z nią zrobić.
    Czekam niecierpliwie co dalej skombinujesz. Życzę wodospadów i oceanów wenny :*
    Buziaki, Inna :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwaga! Uwaga! Ogłaszam święto narodowe! Riven pocałował Lily! Nie no normalnie nie wierzę! Ken będzie pękać z dumy jak się o tym dowie! Zresztą tak samo jak ja. Tylko czemu Riven uciekł, trzeba było dowiedzieć się dlaczego płakała, może to były łzy szczęścia! Echh faceci... Mimo to stwierdzam, że wizja Lily mnie niepokoi. Coraz częsciej myślę, że ze strony Liz czeka ich ogromne niebezpieczeństwo! Boję się co się wydarzy... Nie możesz go zabić! Zainteresował mnie fragment z imieniem ducha. To wygląda tak jakby (haha uwaga moje dziwne domysły :P) jakby ktoś zahipnotyzował Lily (Tak, tak - wahadełkiem - robisz się co raz bardziej senna...) co sprawia, że dziewczyna zapomina, to co usłyszała, na jakieś określone hasła. Vaice,mnie naprawdę wnerwia tą tajemniczością, choć musze przyznać, że teoria Lily jako lalki jest świetnie wymyślona :D
    Wnioskuję, że gdzieś jest zdrajca (w kwestii wtyki) i szczerze stawiam na Kate, albo Arthura. Kropka, to na pewno któreś z nich :P
    Ogólnie rozdział mi się podoba, chociaż czasem gubię się z tymi czarnowłosymi, haha :P
    Wodospadu weny kochana, i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. No w końcu! *.*
    Kliknęłam i świetnie dobrałaś muzykę. Czytałam jednocześnie jej słuchając i fajnie wpasowało się z tekstem. :)
    Co do treści to oczywiście wiesz co najbardziej mi się spodobało. Tylko czemu tak krótko? Ech. Zawsze znajdę jakieś ale.. :) Plus jestem ciekawa jak zareaguje Ken gdy (jeśli) Riven mu coś powie. A powinien bo tworzą świetny duet. :D
    Trochę mi się powyjaśniało (bynajmniej tak myślę). Mam "teorię", że to co się działo z Lily czyli to, że była marionetką ma związek z wampirzycą. Poniekąd. W końcu ona szuka Pionka, a sama definicja tego wyrazu może być równa marionetce lub lalce (jak to to opisał Vaice). Czyli to Lily jest tym pionkiem, czyli będzie kimś kogo Liz będzie mogła ustawiać wedle własnej woli. Jestem ciekawa jak dalej pociągniesz tą historię.
    Pozdrawiam i czekam na więcej :)
    PS Nowy szablon wpasowuje się się opowiadania :) Jednak zaskoczyła mnie tu ta jasność po wejściu. Coś innego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O ile się nie mylę wspominałaś, że kolejny rozdział może nam się spodobać i... miałaś rację! Choć osobiście ubolewam trochę nad jego długością. Miałam wrażenie, że jest o wiele krótszy od poprzednich. Chyba, że to tylko moje subiektywne odczucie, to przepraszam:D

    Przede wszystkim na uwagę zasługuje odwaga Rivena. Myślałam, że nasz Romeo już nigdy nie zdecyduje się na wykonanie pierwszego kroku, choć trzymałam za niego kciuki bardzo mocno. A tu taka niespodzianka! Zrobił to w najmniej oczekiwanym dla mnie momencie, ale mega się ucieszyłam;D Może teraz wreszcie coś ruszy między nimi do przodu, bo się zabierają jak pies do jeża. Choć skoro zobaczył, że przez ten pocałunek płakała, to może uznał, ze to jego wina i zrobił coś źle? Dlaczego odszedł zamiast zapytać, co sie stało? No i przede wszystkim cóż to była za dziwna wizja? Dlaczego Riven ma umrzeć? Ajajaja było tak pięknie, a tu znowu tyle tajemnic! :D Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział; ) Podkręciłaś atmosferę ostro;D

    Pozdrawiam!:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurde! Pisałam komentarz, niechcący cofnęłam i teraz od początku muszę pisać.!!!A aaa! No to tak. Blogosferę dzisiaj porzucam bo jak dla mnie dalsze pisanie tej historii nie ma żadnego sensu. Amba fatima było i ni ma. Dalej. Vaice jest bratem Lilly i jest spoko z tego co przeczytałam, ale kojarzy mi się z takim czarnym charakterem. Pewnie przez to imię. Zaczynam poważnie martwić się o Lilly. Nie chodzi o tą wizję w której Rivien miał zginąć, ale o to że jest pionkiem i wampiry, a szczególnie ta cała Elizabeth, Elizka chce ją dorwać. Kiedy idziemy po pionka? Taka typowa wkurwiająca wampirzyca co zadaje za dużo pytań. Jak by ją nazwać? Jakoś to się nazywa, ale wyleciało mi z głowy, więc zostanie ochrzczona przeze mnie wkurwiająca. O jaaaa! Każdy tylko się całuje w opowiadaniach! Ha ha. Nie no ja tam takie sceny lubię czego nie, ale zawsze jakos się z tego śmieję. A gdyby tak riviena porwała Liz a potem Lilly miała by go odnaleźć i w ten sposób trafiła by prosto do wampirów? Było by gruuubo. Pozdrawiam życzę weny i ulepszenia bałwana. W końcu spadł śnieg.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mówiłam już, że kocham Twój gust muzyczny? Tak się składa, że not strong enough jest trzecie na mojej liście ulubionych w telefonie! Wow :D Dodatkowo piosenka idealnie wpasowała się w scenę! Tak, to zdecydowanie moja ulubiona scena z całego opowiadania i czekam na więcej takich niespodziewanych pocałunków! Myślę, że te z zaskoczenia są najlepsze. No i świetnie opisałaś wewnętrzną walkę Lily! Jezus, wiem że w tym rozdziale było jeszcze pierduliard ciekawych akcji, ale ja skupiłam się na tej jednej. Ych! Nie skomentuję szczerzej, ponieważ siedzę na przeciwbólówkach i nie lubię wtedy pisać nic, ale przeczytałam i stwierdziłam, że to zasługuje na komentarz!
    UWIELBIAM, UWIELBIAM, UWIELBIAM!
    Zapraszam też do siebie, bo dziś dodam rozdział napisany, ło matko, dawno xd :)
    Pozdrawiam i życzę weny!
    Nogitsune z darkness-of-the-soul.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. A miało być tak pięknie...no cóż. Powiem Ci, że trochę zdziwiła mnie ta scena, która zaistniała po pocałunku. Rozumiem, że Lily była w szoku bo zobaczyła wizję śmierci Rivena, ale mogła mu to powiedzieć, cokolwiek wyjaśnić dlaczego płaczę, jakkolwiek zareagować, a ona tak po prostu bez słowa pozwoliła mu uciec. W takim momencie? Tyle czasu czekała na coś takiego i po prostu mu pozwoliła odejść. Biedny chłopak ma pewnie teraz najgorsze myśli, tak długo czekałam na ten wątek, że wkurzę się kiedy posuniesz się do planu komplikowania ich uczucia. Niech Lily wszystko wytłumaczy, a poza tym gdzieś ty zostawiła Kena? O właśnie brakowało mi tu sceny z Rivenem i Kenem i chce więcej pocałunków z R i L. !!!!!!!!! Takowa prośba.
    Oczywiście nasza ukochana mała wampirzyca, która jak zwykle się nudzi i gada obsesyjnie o pionku, ależ ona mnie potrafi irytować tym swoim diabolicznym, psychicznym, niezrównoważonym stanem umysłu. Mają wtykę? Ciekawe kto nią jest? Ja myślę, że Kate...ale wolę być zaskoczona...
    A więc, Lily stanie się tzw. "marionetką" "lalką", kiedy odkryję swoją przeszłość. Ona jest chyba pod wpływem jakiegoś czaru, skro tak szybko zapomniała o tym duchu Richardzie Moon. Kolejna zagadka..kim jest Richard Moon? No i znowu muszę poczekać.
    Rozdział bardzo, bardzo, bardzo fajny :) więcej romantycznych uniesień!
    Pozdrawiam
    KV

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj ;)
    Bardzo ,ale to bardzo przepraszam, że komentuje tak późno. Mam ostatnio bardzo dużo na głowie...

    Co do rozdziału - wow.
    W końcu pocałunek! ;) Wszystko zapowiadało się super romantycznie i tak dalej, a tu nagle..znowu wizja. biedna Lily...wszystko poszło nie tal. No i Rivena szkoda. Co on musiał sobie pomyśleć...
    Spodobało mi się porównanie Lily do marionetki, lalki. To doskonale zobrazowało to, co może się stać z dziewczyną..
    Skomentuje krótko, ponieważ od razu zabiorę się za kolejny rozdział, póki mam jeszcze siły czytać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Doczekałam się pocałunku *.*
    Nie wiem co bym zrobiła gdyby Riven zginął...
    Nie będzie długiego komentarza bo muszę się dowiedziec co z nim będzie
    alex2708.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Nosz dlaczego ona się poryczała i dlaczego oni tak bardzo się odpychają i przyciągają jednocześnie? x.x Jak ja nie lubie miłosnych zagadek x.x Niby dobrze, że się pocałowali no ale to co się działo później zdenerwowało mnie :c No i jeszcze ta głupia Liz na końcu. Wampiry lubię, ale jej jednej to po prostu nie znoszę x.x

    OdpowiedzUsuń
  12. Pocałował ją! Pocałował ją! Pocałował ją!
    No nie mogę! Aaaa, idę dalej, muszę wiedzieć czy coś więcej z tego wyniknie!

    http://zasnute.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Coś Ci się spodobało? Masz jakieś sugestie? Nie wahaj się o tym napisać!
SPAM dodajemy w zakładce do tego przeznaczonej.