~Rozdział 15
~Odrzucony Vaice, kim jest pionek?
Lily po raz
kolejny zmieniła pozycję, próbując zasnąć. Nie mogła uwierzyć,
że wreszcie, od długiego czasu mogła spokojnie położyć się w
ciepłym, przytulnym łóżku bez obaw, że zaraz może zostać
zaatakowana przez defekty, a nie może spać. Ironia losu...
Wstała z łóżka
i przetarła oczy. Była piąta nad ranem. Ten czas, który ona
spędziła na zasypianiu szybko minął. Westchnęła i postanowiła
pójść się napić. Może szklanka ciepłego mleka coś pomoże?
Wątpiła w to, ale nikt nie zabroni spróbować. Zeszła na dół.
Ten dom ma trzy piętra, nie wliczając piwnicy, w której jest
laboratorium. Blondynka wybrała sobie pokój na drugim piętrze.
Weszła powoli do kuchni. Nie wiedziała dlaczego, ale to wzbudziło
w niej nostalgię. Tak, jakby już kiedyś w nocy się zakradała. W
pomieszczeniu było ciemno. Wytężyła wzrok, żeby móc cokolwiek
dostrzec. Kątem oka zauważyła na jednej ze ścian czerwoną plamę,
lecz kiedy tam spojrzała, nic nie spostrzegła. Przełknęła głośno
ślinę, kiedy usłyszała kroki. Chwyciła pierwszy lepszy
przedmiot, który mógł posłużyć jej jako broń i czekała. Cisza
stawała się nie do zniesienia. Co jakiś czas słychać było
stukot. Nie była tu sama. Nagle oślepiło ją jasne światło. Ktoś
zaświecił lampę. Tym kimś, okazał się być Ken.
- Ech, to tylko
ty. - oświadczyła Lily, spoglądając na ręce.
- Czy ty
zamierzałaś rąbnąć włamywacza wałkiem do ciast? - zapytał
blondyn. W dłoniach dziewczyny faktycznie, znajdowała się owa
rzecz. To ją chwyciła, lecz była niemal pewna, że to jakiś
tasak czy coś...
- Skąd miałam
wiedzieć, że będziesz się tu kręcić o piątej nad ranem? -
odparła Lily, na co Ken parsknął śmiechem.
- Nawet nie
wiesz, jak wyglądałaś kiedy włączyłem światło. - zaśmiał
się. - Strzeżcie się wszyscy, oto Pani Wiatru z wałkiem w dłoni!
- Sprawiasz, że
w tej chwili mam ochotę cię walnąć po łbie tym wałkiem! -
zaapelowała blondynka, odkładając przedmiot na blat.
- Cały się
trzęsę. - zażartował chłopak. - Co tutaj robisz tak wcześnie?
- Bronię domu
przed włamywaczami. - odparła Lily sarkastycznie. - Nie mogę
spać.
- Mam zawołać
Niedoszłego Romea, żeby pomógł ci zasnąć? - blondyn zacisnął
zęby, powstrzymując śmiech. Lily poczuła, że robi się cała
czerwona.
- Czemu
„Niedoszły”? - postanowiła szybko zmienić temat, co
niespecjalnie jej wyszło.
- Tajemnica. -
oświadczył Ken. - Idę się przejść. - dodał, wychodząc z
pokoju. Blondynka westchnęła. Była zmęczona. Ale oczywiście,
znając życie, jak wróci do łóżka znowu nie będzie mogła
zasnąć. Zamiast tego postanowiła się czymś zająć. Była
pewna, że nikt nie wstanie tak wcześnie, więc miała pełno czasu
na dosłownie wszystko. Poszła z powrotem na górę, do swojego
pokoju i ubrała się w swój ukochany płaszcz. Szybko przeczesała
włosy i wybiegła z domu do ogrodu. Przechadzała się, oglądając
kwiaty. Niektóre zostały zniszczone poprzez czas, ale większość
zachowała swoje piękno. W ogrodzie było dużo róż i hiacyntów.
Widziała te kwiaty również na zdjęciu z Meredith.
***
Vaice wstał wyjątkowo wcześnie. Dziewiąta rano nie była jego
rutyną, lecz mimo wszystko chciał jak najszybciej pójść do
miasta. Nie mógł usiedzieć dłużej w tej rezydencji. Kilka
kilometrów za nią był las, tam powinna chodzić reszta, znając
ich upodobania do natury. Ubrał się w jeansy i kurtkę, po czym
wyszedł z mieszkania. Postanowił zjeść na mieście. Miał ze sobą
jakieś trzydzieści dolarów, bezproblemowo powinno mu wystarczyć.
Musiał jednak uważać, żeby nikt go nie śledził w drodze
powrotnej. Jeśli straż odkryje Arthura, będzie mogiła.
Wszedł do pierwszego lepszego baru i usiadł w jednym ze stolików.
Obserwował ludzi, będących w tym miejscu. Wywnioskował, że
większość z nich to pijacy, próbujący zatopić smutki w
alkoholu. Niektórzy to po prostu grupy niby twardzieli, na których
trzeba uważać, żeby nie podpaść. Tacy mogą nie być dobrzy w
rozmowie, za to przywalą mocno. Vaice westchnął. Mimo
narastającego problemu z defektami, świat schodzi na psy. W tym
momencie mężczyzna zauważył znajomą mu sylwetkę, wchodzącą do
baru. Brązowe włosy, czekoladowe oczy...
- Cześć Kate. - powiedział, zaskakując przy tym dziewczynę.
- Ranny ptaszek z ciebie. - odparła. - Co tutaj robisz?
- Siedzę. Nie mogę? - zapytał uśmiechając się. Dopiero teraz
spostrzegł, że brązowowłosa jest niczego sobie. Zmierzył ją
wzrokiem.
- Dlaczego gapisz się na mnie, jak ciele na malowane wrota? -
spytała speszona. Dosiadła się jednak do stolika Vaice'a.
- A powiedz, czy twój ojciec był może złodziejem? - zaczął
mężczyzna.
- Bo ukradł i umieścił wszystkie gwiazdy w moich oczach? - Kate
zrobiła znużoną minę. - Zatkało?
Brat Lily nie wiedział, co na to odpowiedzieć. Tekst się nie
udał, co oznaczało, że brązowowłosa jest sprytniejsza, niż
przypuszczał.
- No... - bąknął Vaice.
- Znam typy takie jak ty. - rzekła ponownie Kate.
- Tak? - Mężczyzna uśmiechnął się krzywo.
- Typowy Casanova, podrywacz, który siedzi w związku tylko przez
pierwsze trzy tygodnie, a potem skacze z kwiatka na kolejny kwiatek.
Mam może rację?
- Kurde, - Vaice prychnął śmiechem. Po raz pierwszy przegrywał w
rozmowie z dziewczyną. - a ty co? Feministka?
- A żebyś wiedział, że tak. - odparła brązowowłosa. Brat Lily
uniósł brew, w geście mówiącym „serio?”, po czym ponownie
zmierzył dziewczynę wzrokiem. Ubierała się w krótkie spodenki,
seksowną bluzkę na ramiączkach i szpilki. I oto proszę państwa
jest Feministka.
- Przestań się na mnie gapić. Nienawidzę takich typów, jak ty.
- oświadczyła Kate.
- Nienawidzisz? Dlaczego?
- Już trzy razy tacy ludzie mnie wykorzystali.
- Ale ja nie jestem „takimi ludźmi”. Jestem Vaice. Zwykły
Vaice. Co mam zrobić, żebyś zmieniła o mnie zdanie?
- Dać mi spokój i pomarzyć o czymś realnym. - mina brązowowłosej
spoważniała. W tym momencie wstała i skierowała się do drzwi.
Brat Lily podążył za nią.
***
Lily postanowiła przed śniadaniem przejść się po lesie, który
widziała z okna mieszkania Arthura. Oglądała każde drzewa, każdy
pień, każdą gałązkę... to było dla niej obce, nie móc
rozeznać się w lesie. Po raz pierwszy nie miała zielonego
pojęcia, dokąd zmierza i gdzie trafi. Nagle coś błysnęło jej
przed oczami. Kilkanaście metrów dalej zauważyła czyjąś
sylwetkę. Znała tę postać, i nie zajęło jej długo rozpoznanie
jej.
- Płoń! - usłyszała ten cieniutki, słodki głos. Po chwili
kilka drzew stanęło w ogniu. Blondynka zasłoniła oczy dłonią,
ponieważ blask płomieni oślepiał. Kiedy większość już
zgasła, z powrotem spojrzała w miejsce, w którym wcześniej stała
wampirzyca. Nie było jej tam. Lily usłyszała donośny śmiech
wśród drzew, który dochodził znikąd. Nie mogła określić,
gdzie znajduje się źródło. Dziewczynka także zniknęła.
- A ja wiem, kim jest pionek! - zaśmiała się czarnowłosa, ciągle
ukrywając się wśród drzew. - A ja wiem, kim jest pionek!
Znalazłam pionka! - śpiewała. Śmiała się szaleńczym tonem,
który przerażał blondynkę.
- Gdzie jesteś?! - krzyknęła Lily, rozglądając się wokół. -
Pokaż się!
- Znalazłam pionka, znalazłam pionka! - krzyczała. Blondynka
zrozumiała aluzję.
- W takim razie zdradź mi, - zaczęła. - kim jest pionek?
Po wypowiedzeniu tych słów, jakby znikąd pojawiła się Liz.
Podeszła bliżej.
- Nie wiem. - odrzekła. - Jednak jest prosty sposób, żeby to
sprawdzić. - uśmiechnęła się chytrze.
- J-jaki? - Lily skarciła się w myślach za ten błąd. Nie mogła
jednak spokojnie rozmawiać z wampirzycą. Dziewczynka była
przerażająca, mimo swojego młodego wieku. Na dodatek przeżyła
atak Głuchej Arii Powietrza. Musi być naprawdę potężna, a tamta
walka była tylko jedną czwartą jej umiejętności.
- Pionek służy jako pośrednik, który jest w stanie przyzwać
Czystokrwiste wampiry. - na dźwięk tych słów blondynka zacisnęła
pięści. - Warunek, jaki musi spełniać pionek, to czysta krew.
- Czysta krew? - upewniła się Lily.
- Czysta krew jest wspaniała w smaku. Ludzie, którzy są
szczęśliwi, mają gorzką krew. Pionek jest zazwyczaj smutny.
- Tak więc przykro mi. - przerwała jej blondynka. - Ale żadne z
nas nie spełnia twoich oczekiwań.
- Jesteś pewna? - zapytała Elizabeth. - Czy żadne z was nie
cierpi z powodów rodzinnych?
Lily przez chwilę starała się sobie cokolwiek przypomnieć.
Nie chcesz
zobaczyć siostry?
Na razie wolę
nie wiedzieć, dlaczego mnie zostawiła.
Arthur kochał
Meredith.
Zostawiła
mnie dla faceta.
Blondynka rozszerzyła oczy.
- Pionkiem może być każdy? - spytała, starając się ukryć
przerażenie.
- Zawiodę twoje oczekiwania. To może być tylko kobieta. -
oświadczyła wampirzyca, szczerząc szerzej kły. - Myślałaś, że
to ten gościu? Ten ładny, nie? - dodała, śmiejąc się.
Lily stała prosta jak struna. Musiała być czujna, kiedy przed nią
stoi czarnowłosa. Liz mogłaby ją zaatakować w każdej chwili. Na
dodatek jest cholernie szybka. Gdyby zaczęła się walka, byłby
nie lada problem.
- Wy, zwyczajni obdarzeni, nie jesteście w stanie docenić
metalicznego smaku krwi i nigdy nie odróżnicie słodki rodzaj od
gorzkiego. - zaapelowała czarnowłosa. - Ale ja to mogę sprawdzić.
Nie pamiętasz swojej przeszłości, mam rację?
Blondynka zacisnęła pięści.
***
Vaice wrócił do mieszkania Arthura zasmucony. Wyglądało na to,
że Kate go nie cierpi. Wkurzało go to, ponieważ ona oceniła go
po „typie faceta” jakim jest.
- Vaice, widziałeś Lily? - zapytał Riven, podchodząc do
mężczyzny.
- Nie, nie widziałem jej od rana. - odparł Brat Blondynki
wzdychając.
- Coś się stało? - dodał ponownie czarnowłosy. - Wyglądasz na
przybitego.
- Po raz pierwszy dostałem kosza. - oświadczył Vaice, siadając
na sofie.
Riven wzruszył ramionami i podszedł do siedzącej w kącie Laurel.
- Widziałaś Lily? - zapytał ponownie.
- Szukasz kogoś, Niedoszły Romeo? - Ken wyręczył jasnowłosą w
odpowiedzi. - Tak się składa, że widziałem twoją ukochaną.
- Ukochaną? - Laurel nie mogła się powstrzymać od tego pytania.
- Nie słuchaj go. - odparł czarnowłosy.
- Wychodziła gdzieś rano. Nie mogła spać. Może przez ciebie nie
mogła zasnąć, co? - Blondyn uśmiechnął się szeroko, co
sprawiło, że Riven zarumienił się na jego słowa.
- Pójdę jej poszukać. - zaapelował czarnowłosy, posyłając
Kenowi sarkastyczny uśmieszek, po czym wyszedł z budynku.
- A ja idę za Niedoszłym Romeem. Może być śmiesznie. - dodał
Blondyn, idąc w ślady Rivena.
***
Lily cofnęła się od wampirzycy. Co prawda bała się jej, lecz
była świadoma tego, że nikt nie wie, gdzie ona jest. Nikt nie
usłyszy jej krzyku, nikt nie przyjdzie na ratunek. Czarnowłosa
uśmiechała się cynicznie.
- Boisz się mnie, prawda? Nie chcesz wiedzieć, kim jest pionek? -
zapytała Liz. - Są dwie kandydatki.
- Zgaduję, że nie powiesz mi, które z nas to ten twój pionek? -
zagadnęła Blondynka, przyglądając się oczom czarnowłosej.
- A może powiem? - rzekła wampirzyca. - Jednak sama nie jestem
pewna. Musiałabym sprawdzić to po smaku krwi. - na te słowa Lily
rozszerzyła oczy. Poczuła nagle, że robi jej się słabo. O ile
pamiętała, z lekcji przetrwania swojego brata, wampiry
przemieniają za pomocą trucizny, która jest w ich kłach. Jeżeli
krwiopijca ugryzie w nadgarstek, jest się bezpiecznym, gdyż nie
grozi przemiana. Blondynka westchnęła, chociaż łapanie powietrza
przychodziło jej z trudem.
- Boisz się. - oświadczyła Liz, poszerzając uśmiech. - Podaj mi
rękę. Jeżeli twoja krew jest słodka, jesteś pionkiem. Lecz
jeśli ma gorzki smak, możesz czuć się bezpiecznie.
- Skąd mam wiedzieć, że jeżeli okażę się owym pionkiem, nie
zabierzesz mnie do wampirzej strefy?
- Sprytne pytanie. Ale ja cię nie pytałam o zgodę. Wydałam
polecenie. - ton czarnowłosej spoważniał, tak jak jej mina. Teren
wokół Lily zapłonął ogniem. Blondynka przeraziła się. Znała
siłę wampirzycy i wiedziała dobrze, że w pojedynkę nie da jej
rady. Elizabeth chwyciła jej rękę i wysunęła kły. Lily
próbowała się wyrwać, ale uścisk Liz był silny. Ugryzła.
Blondynka zacisnęła powieki i po chwili poczuła, jak wampirzyca
upada na ziemię. Otworzyła oczy i spostrzegła swojego wybawcę.
- Riven... - szepnęła ledwo słyszalnie. Czarnowłosy podskoczył,
a jako, iż Liz była mała, uderzył ją kolanem, powalając na
ziemię.
- To bolało! - wydukała dziewczynka, po czym zniknęła.
Czarnowłosy podbiegł do Lily.
- Nic ci nie jest? - zapytał z troską w głosie.
- Chyba nic... - odparła Blondynka. Riven podniósł jej rękę,
żeby móc zobaczyć ślad ugryzienia. Lily spojrzała na jego twarz
i udało jej się przechwycić jego spojrzenie. Patrzyli na siebie
przez dłuższą chwilę, a blondynka nie spostrzegła, jak ich
twarze dzieli zaledwie kilka centymetrów.
- Halo?! - usłyszeli nagle. - Niedoszły Romeo, gdzieś ty
zniknął?! - Riven poznał już, kto to był. Lily odskoczyła od
niego jak oparzona, po czym wbiła wzrok w ziemię.
Po chwili ich oczom ukazał się Ken.
- Ups. - podszedł bliżej czarnowłosego. - Romeo, przeszkodziłem
ci w zalotach?
- Nie dożyjesz jutra. Masz to już zagwarantowane. - odparł Riven,
wywołując podejrzliwy uśmiech na twarzy blondyna.
***
Elizabeth szła ciemnym korytarzem. Spieszyła się i nie zdążyła
zatrzymać się na krótkie „cześć” ze strony Dolly. Stanęła
przed ogromnymi drzwiami, po czym pchnęła je ostrożnie. W pokoju
zastała Jasona wraz z Marc'iem. W pomieszczeniu było pełno
bibelotów, między innymi skór zwierząt.
- O co chodzi, Liz? - zapytał wampir, spoglądając na czarnowłosą.
Dziewczynka uśmiechnęła się szeroko, szczerząc kły, na których
pozostał ślad krwi.
- Znalazłam pionka.
_________________________________________________________________________________
_________________________________________________________________________________
Witam :D No, ten rozdział zdecydowanie lepiej mi się pisało, niż
poprzedni. Myślę, że w następnym (niestety) nie pojawi się Liz,
lecz powinien się on wam spodobać (^^)
FryzuSS, Ty lubisz opisywać, ja wolę tworzyć dialogi, ale się
dopełniamy :P Kurovalkyria, specjalnie dla ciebie "romantyczne spojrzenie" między Lily a Rivenem :D Pozdrawiam wszystkich ;)
A więc to blondynka jest pionkiem...no nareszcie się nam wyjaśniło to wszystko :) Ah te spotkania z Liz są super, bardzo mi się podobał dialog między nimi, tak się zaczytałam, że patrzę, a tu koniec. No rozdział bardzo mi się podobał od samego początku. Widzę, że mamy coś wspólnego jeśli chodzi o opowiadania...moja Lilly trzymała patelnię, a Twoja wałek ^^ dobrały się obydwie;) No te blondynki ;) Jak zobaczyłam, że tym włamywaczem okazał się Ken to zaraz na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Ten gość mnie rozwala, ale niezapominane chwilę to Ken i Riven no Ci są niepowtarzalni razem. Dobrze, że Lauriel podłapała słówko "ukochana" może coś tam dopowie do ucha Lily jeśli chodzi o Rivena, oj taką mam nadzieję ;)
OdpowiedzUsuńCo do małej wampirzycy...rozumiem, że Lily nie zostanie przemieniona w wampira, bo jednak Liz ugryzła ją w rękę czy nadgarstek, tak mam rację? Mam nadzieję, że nie zostanie wampirem choć takie romantyczne ugryzienie Rivena byłoby znacznie ciekawe ;) No jak już o tym mowa, to wiesz do czego zmierzam :D Dziękuję Ci bardzo, że specjalnie dla mnie dałaś to króciutkie romantyczne spojrzenie, tylko brakowało mi tu tego pocałunku! Kurde Ken musiałeś, no po prostu musiałeś przyjść w takim momencie ;( Sądzę, że po tych słowach Kena o zalotach Lily powinna już się coś domyślać, no już chyba każdy domyślałby się...a jednak Lily jest inteligentna, więc i jeszcze to spojrzenie...niech w końcu się obudzą CI nasi zakochani...:)
Rozdział ekstra, super bombowy ;) Oby tak dalej ;)
Pozdrawiam
KV
Nie ma jak pomylić tasak z wałkiem do ciasta xd Nie spodziewałam się, że włamywaczem okaże się Ken. On jest mega xd a Riven staje się coraz bardziej uroczy... Czekam na next <3
OdpowiedzUsuńWybacz poślizg w czytaniu ale zabrakło mi czasu :)
OdpowiedzUsuńTobie pisało się lepiej a mnie czytało się świetnie. Jako, że jestem osobą wielbiącą dialogi to możesz się domyśleć jak spodobał mi się ten rozdział ;) (oczywiście nie pogardzę też dobrymi opisami xd)
Wiesz co ? Ubóstwiam Ken'a :D Stworzyłaś z niego naprawdę świetną i porywającą postać. :)
Najważniejsze to, to że w końcu wiemy kim jest pionek i "czym" tak na prawdę jest :)
No i na koniec dodam: Biedny Vaice :'( xD Coś mu nie wyszło :D ale jestem przekonana że tak łatwo to on jej nie odpuści ;D
Pozdrawiam :)
Jaaaki ładny blog, no no wchodząc tu, to zdjęcie zrobiło na mnie wrażenie.. ; >
OdpowiedzUsuńZresztą to opowiadanie też czyta się bardzo przyjemnie.. :)
Pozdrawiam & zapraszam też do mnie ;))
mackenziexox.blogspot.com
Hm... czemu po Twoich słowach "następny może Wam się spodobać" od razu wpadło mi do głowy, że coś wydarzy się między Rivenem i Lily? :D Jeśli mam rację to już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału. Od dawna czekam na rozwinięcie wątku romantycznego, bo tych dwoje zdecydowanie na siebie leci, a z powodu własnej głupoty nie potrafią się odważyć na pierwszy śmielszy ruch.
OdpowiedzUsuńTak myślałam, że to własnie ona będzie pionkiem. A teraz mamy już chyba pewność. Mnie również przeraża ta Lizz. Niby mała, młoda, a ma w sobie tyle siły, że zawsze gdy jest w pobliżu grupy to mam złe przeczucia. Skoro nawet Lily nie byłaby w stanie z nią wygrać (a przynajmniej tak się wydaje) to chyba nikt nie miałby tyle mocy. Ciekawa jestem czy uda jej się złapać pionka. Oby nie!
Pozdrawiam!:**
Hej ;)
OdpowiedzUsuńJaki śliczny szablon! Wow. :D
Czyli Lily to pionek. Wiedziałam, haa. Tylko co teraz, będą na nią polować, czy coś? nie no, ten wątek jest niesamowity, tak jak to, że tylko pionek może przywołać Czystokrwiste wampiry. Fajnie fajnie. :)
Mała Liz mnie przeraża, takie to małe, a tak w głowie potrafi namieszać...mimo to, że się jej boję, to zaczęłam ją uwielbiać, serio. :P
Początek świetny poza tym, nie ma to jak pomylić tasak z wałkiem...ale, ja także byłabym chyba do tego zdolna :)
Riven jest słodki. Naprawdę. Taki kochany, lubię go. :P
Ojej, ale Lily strachliwa ;) Rozbawił mnie ten wałek. Co najwyżej włamywacz dostałby po głowie, ale dobrze, że okazało się, że to tylko Ken. Może on także nie mógł spać, tylko się nie przyznawał? Tak w ogóle to nie myślałam, że Vaice jest takim typem faceta. Brałam go za raczej miłego i opiekuńczego, a nie takiego co wymienia dziewczyny jak skarpetki! Z jednej strony jestem zadowolona z tego, że znalazł się ktoś, kto mu odmówił i jednocześnie, trochę mi go szkoda. Postać Liz zaczyna mnie irytować. Już któryś raz atakuje bohaterów, jednak nic z tego nie wynika. W porządku, wreszcie wie kto jest pionkiem, ale co dalej? Nie mogę się doczekać kiedy coś poważnego z tego wyniknie. Jak ty jest, że zawsze przyjaciele znajdują się w odpowiednim miejscu i czasie? Swoją drogą bohaterowie mają jakąś paranoję. To że Lily gdzieś wyszła nie znaczy od razu, że coś się z nią stało. Mimo to plus dla nich za czujność. W końcu dowiadujemy się kim jest pionek (nie żeby ktoś się nie domyślił, haha) ale przynajmiej stało się to jasne na sto procent ;D Kolejny rozdział bardzo dobry ;3 Z rozdziału na rozdział pisanie idzie ci co raz lepiej ;D Czekam na kolejny ;>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
PS: Piękny nowy szablon :3
Hahaha! Rozbroiła mnie ta scena między Kate a Vaice'm! No poważnie, zaczynam jednak lubić tę dziewczynę, od razu się na nim poznała, brawo! No i nareszcie coś z Lily i Rivenem! Oj...miałam nadzieję, że się pocałują, czy coś, a tu wchodzi Ken i wszystko psuje...Nie ma to jak mieć świetne wyczucie czasu. No, ale przynajmniej już coś zaszło, teraz czekać tylko na to, co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńA no właśnie, to już jest koniec! Przeczytałam całeeeego bloga! Co prawda w nieco dłużej niż chciałam, ale i tak się cieszę, bo miałam oprócz tego mnóstwo roboty w domu i co chwilę musiałam się odrywać, żeby zająć się czymś innym. Tak czy owak Lizz znalazła pionka, więc teraz pewnie ona i jej towarzysze będą chcieli schwytać biedną Lizz, a ja nie mogę się już doczekać, jak ich powstrzymasz! czekam z niecierpliwością na kolejny, ale dodałam twojego bloga do obserwowanych, więc będę o tym od razu poinformowana :D
Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny :*
Na rogi Gorloga, kiedy wreszcie ci kretyni uzmysłowią sobie, że się kochają> No kiedy? Długo jeszcze karzesz nam czekać? Bo ja tu z każdym następnym rozdziałem w którym oni tak kombinują umieram po kawałeczku ;-;
OdpowiedzUsuńTa pierwsza scena z Kenem i Lily naprawdę mnie rozbawiła. „Bronię domu [wałkiem] przed włamywaczami” :D
Boże, boże. Vaice. Czy ty się zmienisz? Ale tak serio to moim skromnym zdaniem nie jest taki zły kiedy nie próbuje poderwać wszystkiego co się rusza.
Akcja z Liz bezcenna. No cóż w sumie od początku spodziewałam się, że Lily będzie pionkiem/ Zastanawiam się tylko jak oni wybrną z tej całej sytuacji. Mam szczerą nadzieję, że sobie jakoś poradzą :)
No, uff, nadrobiłam wszystkie rozdziały i mogę teraz oczekiwać spokojnie następnego ^^ Życzę wodospadu weny i morza pomysłów :*
Buziaki, Inna :3
Wybacz, że wpadłam dopiero teraz i muszę szybciutko wypadać...
OdpowiedzUsuńMiałam trochę do nadrobienia, ale szybciutko się uwinęłam. Dzisiaj jednak wracam do internatu i to moje ostatnie chwile z laptopem do końca następnego tygodnia :')
Nie wiem... Może powinnam rzucać chociaż "super" z komórki? Co o tym myślisz? Wolałabyś takie "super"? Idk.
No ale...
Rozdział podobał mi się bardzo, bardzo. Szczególnie wielkie wejście Kena. Skomentuje to twitterowo:
Ken>>>>>>>Świat
Nie myślałam, że uda ci się wykreować postać męską lepszą od Rivena.
A Riven i Lily to życie, o! Uwielbiam ich wspólne sceny, które opisujesz w tak świetny sposób, brawo, brawo, brawo!
Uwielbiam podchody i niedopowiedzenia, więc proszę, niech oni nie będą parą jak najdłużej, bo to w ciul romantyczne!
Te spojrzenia, hihihi!
Tylko nie zrozumiałam trochę akcji z Liz. Nie wiem czemu, może nie byłam dostatecznie skupiona?
Lily pionkiem. Oja 0.0
Więcej, gdy dobiorę się do lapka następnym razem. Teraz serdecznie pozdrowię, pochwalę szablon i zaproszę do siebie, bo do 19:40 powinien pojawić się rozdział na Darknessie ;]
xx
Nogitsune
Ahhh tak lubię Kena ale musiał przeszkodzić :/ Lily pionkiem? No to będzie się działo.
OdpowiedzUsuńJa tam lubię Liz, nie jako osobę raczej jako postać która może coś wnieść, taka maĺa irytująca ale jednak ma moc :)
Nieee, dlaczego Lily pionkiem? x.x ugh! Nienawidzę tej małej wampirki. Głupia jest i nieogarnięta. Bleee. Zabić ją! Wbić osinowy kołek, oderwać głowę. -,-
OdpowiedzUsuńNo co jest nie tak z tym Rivenem?! Kiedy wreszcie zdecyduje się na bliższy kontakt z Lily?! Ken cały czas go popycha w tym kierunku a on nic! Co za głupota x.x
Ależ go ładnie spławiła! Kate is the best! Hahah, wciąż mam uśmiech na twarzy po przeczytaniu ich rozmowy.
OdpowiedzUsuńCzyli Lily jest pionkiem, tak podejrzewam. W sumie spodziewałam się tego, czułam w środku, że to ona.
http://zasnute.blogspot.com/