~Rozdział 9
~przeklęta strefa, plugastwo
obdarzonych.
Lily poszła za budynek, w którym
siedzieli jej kompani. Usiadła powoli na ziemi i objęła kostkę u
prawej nogi w dłonie.
- Cholera... - wymamrotała. Ból nie
ustępował. Już chodzenie stało się torturą, nie mówiąc o
bieganiu. Jednak nie to ją teraz najbardziej zamartwiało. Jej
wizja na temat Valentiny... Nie może powiedzieć reszcie, kiedy
rudowłosa jest w pobliżu. Przez to jeden z jej kompanów może
mieć kłopoty. Tak głosiła jej wizja. Musi powierzyć tę
tajemnicę innym, kiedy jej nie będzie. I jeszcze na dodatek muszą
zostać w tym miejscu na jakiś czas, dopóki Maddy nie wyzdrowieje.
Wstała powoli na równe nogi i
westchnęła głęboko. Postanowiła powiadomić pierwszą napotkaną
osobę o swojej wizji. Pierwsza osoba, którą zobaczy... tak,to
brzmi rozsądnie. Zaczęła powoli iść w stronę drzwi powrotnych,
żeby dołączyć do swoich kompanów w głównym salonie.
Niespodziewanie, zza zakrętu wyszedł ktoś, kogo teraz najmniej
się spodziewała.
- Tutaj jesteś. - zaapelował Riven.
Spojrzał na chwilę na jej prawą nogę. - Kostka nadal cię boli ?
- Ja to mam szczęście w
nieszczęściu. - pomyślała
Blondynka, krzywiąc twarz. - Nie. - odparła.
- Jesteś pewna ?
- zapytał ponownie czarnowłosy.
- Tak. - wzięła
głęboki oddech. Obiecała sobie... - Muszę z tobą porozmawiać.
- Zamieniam się w
słuch. - odparł chłopak. - Ale najpierw zadam ci jedno pytanie.
- Jakie ?
- Co to była za
wizja ?
Lily zaniemówiła.
Domyślił się ? Blondynka przełknęła głośno ślinę.
- Właśnie o tym
chciałam z tobą porozmawiać... - wymamrotała. - To wszystko to
pułapka.
- Co?
- Rachel
przyprowadziła nas tutaj. Valentina jest... nie wiem, jak to
nazwać. Nie jest sprzymierzeńcem.
- Rozumiem. Coś
jeszcze?
- Na razie nie mów
o tym innym. Jeżeli Valentina lub Rachel dowie się, że wiemy o
zaistniałej sytuacji, któreś z nas może ucierpieć. I
najważniejsze, nie wolno ci pić ich herbat. Jest w nich trucizna.
- Że co ? -
odrzekł zszokowany Riven. - Jeśli jest w nich trucizna, to
powinniśmy to powiedzieć reszcie, inaczej...
- Jednakże ta
trucizna nie zabija od razu. Ona po prostu osłabia nas i tyle.
- Tak było w
wizji?
- Nie do końca...
- odparła blondynka. Spuściła wzrok.
- Co to ma
znaczyć? - spytał ponownie czarnowłosy. Lily błądziła gdzieś
wzrokiem. Po chwili podciągnęła rękaw swojej bluzki, ukazując
poparzoną rękę. Riven rozszerzył oczy. Takie oparzenia nie
wystąpiły tylko od wrzątku od herbaty. Były głębsze.
Czarnowłosy nie mógł powstrzymać się, żeby nie dotknąć ręki
blondynki, co sprawiło, ze syknęła z bólu.
- To boli, wiesz ?
- powiedziała, chowając rękę.
- Wybacz, ale...
- zamilkł na chwilę. Musiał nabrać powietrza, żeby to
wykrztusić. - Będziesz to ukrywać, tak jak skręconą kostkę ? -
zapytał.
- Muszę. Jeśli
ktoś się dowie, będą podejrzliwi, skąd to się wzięło.
Rozumiesz, nie? - odparła Lily, starając się w miarę swoich
możliwości uśmiechnąć.
- Ty chyba sobie
żartujesz? - spytał ponownie Riven. - Jesteś Masochistką?
- Nie! - odparła
szybko blondynka.
- To w takim razie
chociaż pozwól sobie pomóc. - podszedł do niej z poważną miną
i nie wyglądało na to, że zamierza odpuścić.
- A co niby
chcesz zrobić? - wydukała spokojnie. Przegrywała z Rivenem.
Zawsze ulegała...
- Na przykład
mogę zabandażować ci kostkę, żeby ją nieco usztywnić. Potem
wystarczy obmyć oparzenia. Czy na tyle pozwolisz?
- Mhm... -
wymamrotała.
- W takim razie
zaczekaj tutaj na mnie. Pójdę po bandaże do Vaice'a.
- Nie!
- Dlaczego?
- Już ci mówiłam.
Nie wolno ci mówić innym o zaistniałej sytuacji. - powiedziała
poważnym tonem. Bałą się o zdrowie siostry, gdyż Maddy była
teraz najłatwiejszym celem w ich drużynie. Któreś z nich
ucierpi, jeśli Valentina dowie się, że oni odkryli ich podstęp.
- W taki razie
podwędzę bandaże. Nikt nic nie zauważy. Czyż nie? - rzekł
Riven. Lily zaśmiała się nieco.
- Uparty jesteś,
wiesz? - powiedziała.
- Swój swojego
znalazł. - odparł z szerokim uśmiechem. Po chwili skierował się
w stronę głównego salonu, żeby zabrać bratu blondynki bandaże.
***
Lizz szła wzdłuż
lasu. Cały czas nuciła jakąś melodię.
- ~Kat ma brudne
ręce od swych ofiar. Ciągle dla nich śmierć zwiastował, na na
na...~ - zaśpiewała na głos. Jej głos był aż przesadnie
słodki, dlatego gdy śpiewała, równać się mogła ze słowikami.
Kto by pomyślał, dziesięcioletnia wampirzyca, mająca na sumieniu
nie jedną ofiarę, z której bezlitośnie sączyła krew, może
naprawdę się cieszyć.
- Gdzie jest
pionek? - zapytała. Nie mówiła do nikogo. Zaczęła się śmiać.
- Znajdę go.
***
Po godzinie Lily i
Riven dołączyli do pozostałych, którzy siedzieli w głównym
salonie. Blondynka starała się za wszelką cenę ukryć
zabandażowaną rękę. To było najbardziej kłopotliwe.
- Wasza
przyjaciółka właśnie się obudziła. - do pokoju weszła Rachel,
wraz z powyższą wiadomością. - Chcecie z nią porozmawiać?
- Oczywiście! -
oświadczył Vaice. Wstał z fotela i ruszył za kobietą.
- Lily, - zaczęła
Laurel szeptem. - ty nie idziesz?
- Nie. - odparła
blondynka. - Czuję, że nie powinnam.
- Rozumiem. -
Jasnowłosa spuściła głowę. Wstała i wyszła na zewnątrz.
Chciała zaczerpnąć trochę świeżego powietrza.
***
Kiedy znalazła
się na zewnątrz, przywołała Meredith. Pojawiła się przed nią
postać, którą tylko ona może widzieć i słyszeć. Duch miał
długie, rude włosy i błękitne oczy.
- Meredith, masz
już odpowiedź na pytanie twojego brata? - zapytała jasnowłosa.
Siostra czarnowłosego milczała. - Rozumiem...
***
Riven postanowił
pozwiedzać budynek. Pozostawił Lily i Kena w wielkim salonie i
zaczął powoli kierować się na wyższe piętro. Znajdował się
teraz w korytarzu, przepełnionym obrazami. Każdy z nich
przedstawiał jakąś kobietę. Przechadzał się powoli wzdłuż
ciemnych, bordowych ścian i oglądał każde malowidło. Zatrzymał
się na jednym z obrazów. Widniała na nim osoba, wyglądająca
idealnie jak Valentina. Czarnowłosy wstrzymał oddech. To była
ona! Zerknął niżej. Na dole obrazu coś pisało.
Christiana
Valentina Roseworg
1803-1854
-
Ładna, prawda? - lekko podskoczył, na dźwięk nieznajomego głosu.
Kate stała tuż obok niego i podziwiała obraz.
-
Lubisz się skradać, prawda? - odparł chłodno.
Ku jego
zdziwieniu, brązowowłosa zaśmiała się głośno.
-
Zabawny jesteś. Valentina jest podobna do tej osoby, prawda?
- No...
- nie miał ochoty na rozmowę z nią, po tym co zrobiła jego
przyjaciółce. Specjalnie podłożyła stopę rudowłosej, żeby ta
wylała kubki z gorącą herbatą na Lily.
- Bo to
jej praprababka. - zaapelowała. - Jako jedyna nie dożyła setki w
ich rodzinie. Jej drugie imię nadano właśnie Valentinie.
- Czemu
mi to mówisz? - zniecierpliwił się Riven. To było podejrzane. Na
obrazie widniało uderzające podobieństwo, to chyba nie mogła być
inna osoba, jak nie Valentina.
- Bo
wiesz, - zaczęła. - ja również jestem obdarzoną. Potrafię
zaglądać do ludzkich serc. Dzięki temu wiem, że masz na imię
Riven, jesteś obdarzonym panującym nad ziemią, oraz miałeś
siostrę. - uśmiechnęła się szyderczo. Czarnowłosy rozszerzył
oczy. Ona mówiła prawdę.
- A-ah
tak... - wydukał. Starał się zachować porządną twarz.
-
Chcesz, żebym zdradziła ci coś ciekawego? - spytała.
- Co
takiego? - dodał Riven. Szczerze nie spodziewał się niczego
ciekawego.
- Ta
twoja koleżanka, blondyna, ona w tajemnicy cię... - nie
dokończyła, gdyż ziemia zadrżała i to nie za pomocą
umiejętności czarnowłosego. Coś się działo. Czarnowłosy
niewiele myśląc pobiegł na dół, z powrotem do głównego
salonu.
***
Laurel
usłyszała trzask. Szybkim krokiem wróciła do głównego salonu i
to, co zobaczyła sprawiło, że aż zaniemówiła. Niemal serce
podskoczyło jej do gardła. Riven pojawił się nagle i również
stanął w miejscu. Lily siedziała na fotelu, ale bardzo chciała
podbiec do brata. Valentina uśmiechała się szyderczo,
wyszczerzając długie kły. Trzymała nieprzytomnego Vaice'a za
włosy i ciągnęła za sobą niemiłosiernie.
- Jeśli
ktoś w tym pokoju się poruszy, odgryzę mu łeb. - zaapelowała
rudowłosa. Kątem oka spostrzegła stojącą obok Rivena Kate.
-
Valentina? - zapytała brązowowłosa. - Co tu się dzieje? -
dodała.
-
Jesteś wampirem, prawda, Christiana? - spytał czarnowłosy.
Domyślił się, że skoro rudowłosa bez wahania teraz ukazuje
ostre zęby jest również dużo starsza, niż wygląda.
- He? -
zapytała, udając zdziwienie. - Widziałeś portret? Może to
prawda, ale nigdy nie lubiłam mojego pierwszego imienia. Co do
zarzutu bycia wampirem... możesz się trochę mylić. - uśmiechnęła
się szerzej.
- Jak
to...? - zapytała Lily. Dobrze widziała uzębienie rudowłosej.
- Siedź
cicho. - powiedziała Valentina, mocniej szarpiąc Vaice'a. - Jestem
dla was najokropniejszym plugastwem, jednak dla pewnych osób...
jestem czymś w rodzaju genialnej broni.
Blondynka,
mimo iż zachowywała poważną minę, cała się trzęsła. Skąd
ona wie? Może rudowłosa planowała zaatakować od razu? Nie, nie
możliwe. Czyżby Riven się wygadał? Jednakże nie rozmawiał z
Valentiną przez większość czasu, więc skąd ona wie? Lily
spojrzała na swojego brata. Może... nie, jest zwykłym
człowiekiem. Na szczęście. Nie ugryzła go. Czy domyślił się
podstępu? Nie... albo zrobiła to...!
- Co
zamierzasz z nami zrobić? - zapytała Laurel.
- Na
początku trochę się pobawić. A potem... może pozabijać po
kolei? Sama nie wiem. - odparła rudowłosa. W tym momencie
Valentina syknęła z bólu i odskoczyła nieco dalej. Zza niej
ujawniła się Maddy. Brązowooka trzymała w ręku nóż. To ona,
pomyślała Lily. Mocą jej siostry jest panowanie nad wodą, więc
bez problemu wyczuła truciznę w którymś z ich napojów. Musiała
to powiedzieć Vaice'owi, nie zdając sobie sprawy z obecności
wroga w pobliżu.
- Tak
bardzo ryzykujesz życiem brata?! - spytała rudowłosa. - Dobrze
więc. Będziesz pierwszą, którą zabiję! - porzuciła Vaice'a na
ziemię i zaczęła wymachiwać w powietrzu rękami.
- Co
się dzieje? - szepnęła Laurel, zwracając się do Meredith,
stojącej obok.
- Dla
obdarzonych, Valentina jest plugastwem. - odparła dziewczyna
nadmiernie słodkim tonem – Czyli to może znaczyć tylko, że
jest nie tylko wampirem, ale i obdarzoną. - rzekła.
Laurel
rozszerzyła oczy. To prawda. Dla nich, obdarzonych, stać się
wampirem to coś okropnego, wręcz haniebnego. Nazywają takich
ludzi plugastwem. Rudowłosa po chwili powiedziała coś, co dla
wszystkich było słyszalne niczym echo.
-
Dezaktywacja, dwie iluzje. - zaapelowała Valentina. W tym momencie
wszystko się zmieniło. Całe pomieszczenie zaczęło cuchnąć
stęchlizną, ściany straciły jasny kolor, a na podłodze widoczne
były ślady po licznych bitwach. Tak naprawdę wyglądała ta
strefa. O ile to była strefa.
- To
miejsce to mój dom, od wieków. Jednak 11 lat temu, zostało
nazwane strefą. - zaapelowała Valentina. - Dokładnie dawną
strefą 26. Ale zostaliśmy zaatakowani, więc po pewnym czasie
słuch o nas zaginął. Teraz, to miejsce nazywane jest przeklętą
strefą. Dzięki mnie, utrzymujemy tu porządek.
-
Valentina, o czym ty mówisz?! - krzyknęła Kate, podbiegając do
kompanki. - To nieprawda, tak? Powiedz mi, że to tylko kiepski
żart!
-
Niestety, aby utrzymać to miejsce, potrzebuję jedzenia. Dokładnie,
krwi. - wyszczerzyła zęby, ukazując ostre jak brzytwa kły.
Brązowowłosa trzęsła się. Wyglądało na to, że o niczym nie
wiedziała. Aż do teraz...
Lily
spróbowała wykorzystać sytuację, w której jej przeciwniczka
była rozkojarzona rozmową, więc podeszła do niej od tyłu i za
pomocą swojego daru, odepchnęła ją na drugi koniec pokoju. Riven
momentalnie, za pomocą swojej super szybkości, podbiegł do
Vaice'a, pomagając mu wstać. Brat Lily był pół przytomny. Mimo
to blondynka cieszyła się, że żyje. Kate upadła na kolana i
zaczęła szlochać.
- To
nie prawda, to kłamstwo... - w kółko powtarzała te
słowa,starając się sobie wmówić, że to tylko zły sen, z
którego zaraz się obudzi. W tym czasie Lily podbiegła do
rudowłosej, niemiłosiernie katując ją za pomocą powietrza.
Brązowowłosa spojrzała na blondynkę. Dlaczego nie użyje tego
samego czaru, którym ją nastraszyła?
Valentina
w tym momencie wstała na równe nogi. Ręką wskazała na Lily.
-
Aktywacja, widmo! - krzyknęła ponownie echem. Blondynka uskoczyła
od ataku, jednak mimo to, w tajemniczy sposób, przed jej oczami nie
było już rudowłosej. Gdzie ona się podziewała? Nagle Lily
poczuła rażący ból. Ktoś uderzył ją w brzuch.
- Nie
łatwo jest walczyć z wrogiem, którego się nie widzi, nie
uważasz? - gdzieś w oddali słyszała głos swojej przeciwniczki.
Więc to jej moc? Iluzje? W jakiś sposób wpłynęła na umysł
blondynki, wymazując swój obraz? Sprytne.
***
Lizz
pojawiła się przed tajemniczą bramą. Nie zaprzeczy, że widziała
tę bramę, dobre kilka lat temu. Nie miała pojęcia, dlaczego, ale
czuła, że z tego miejsca wydobywa się ogromna moc. Moc
obdarzonej. Czy pionek był w tym miejscu? Wampirzyca delikatnie
dotknęła bramy, ale oderwała rękę gwałtownie, kiedy poczuła
ból w palcach.
-
Ochrona, co? - powiedziała ze znużeniem. - Nikt nie wejdzie bez
zaproszenia. Heh, bezużyteczny czar. Skoro pionek jest w środku,
po prostu go wybawię. - uśmiechnęła się. Nagle w jej dłoni
pojawił się ogień. Jednak on jej nie parzył. Ten ogień to był
jej dar. Rzuciła nim w stronę bramy, podpalając ją doszczętnie.
Teraz, ogień rozpościerał się po wewnętrznej stronie bariery.
Za niedługo, to miejsce będzie ledwie legendą.
***
Lily
poczuła zapach spalenizny. Coś się pali. Jej obawy oczywiście
się sprawdziły. Valentina ukazała się innym, po czym zaczęła
krzyczeć.
- Mój
dom! - tak brzmiały jej słowa. Vaice z pomocą Kena wybiegli z
budynku. Za nimi szły Laurel z Maddy.
-
Riven, Lily, pospieszcie się! - krzyknęła jasnowłosa,wychodząc
z budynku.
-
Valentina, chodźmy stąd, proszę. - powiedziała Kate, podchodząc
do kompanki. Bała się zarówno tego wydarzenia, jak i dawnej
przyjaciółki.
- Tutaj
mieszkałam, tutaj żyłam, tutaj umrę. - zaapelowała rudowłosa,
odpychając od siebie brązowowłosą, co sprawiło, że ta straciła
przytomność.
Riven
ledwo co widział, dym był wszędzie. Jednak nagle spostrzegł
Lily, która mimowolnie próbuje uciekać.
- Lily,
co ci się dzieje, musimy stąd iść! - zapytał podbiegając do
niej. Jednak po tym, jak spiorunowała go wzrokiem, on zrozumiał,
co się dzieje.
- Nie
możesz biec. - bardziej to oświadczył, niż zapytał. Westchnął,
po czym powoli kucnął. - Wejdź mi na plecy. Wyniosę cię stąd.
- Co?
Nie! Dam sobie radę sama! - odparła blondynka.
- Nie
pyskuj, przecież nie jestem ślepy! - krzyknął Riven, co totalnie
zaskoczyło Lily.
-
Ale...
-
Myślisz, że Maddy i Vaice mi wybaczą, jeśli teraz cię
zostawię?! - dodał. Blondynka niechętnie wykonała polecenie i
wspięła się na plecy czarnowłosego. Riven zaczął biec co sił
w nogach, gdyż ogień nadal rozchodził się wszędzie. Lily
owinęła przyjaciela ramionami, zamykając oczy. To nie była ta
wizja, którą widziała wcześniej. To nie ten sam ogień.
Otrząsnęła się jednak, kiedy poczuła znany jej zapach. Zapach
Rivena... lekko się zarumieniła, ale nadal czekała, aż znajdą
się na zewnątrz. Aż wyjdą z tego miejsca. Cały czas czekała...
Uśmiechnęła się lekko. Lubiła ten zapach. Wiedziała, że kiedy
go czuje, będzie bezpieczna. Zawsze...
Ta dam,
kolejny rozdział :D Staram się, żeby były one w miarę długie :) Dzisiaj jest premiera pierwszego odcinka drugiego sezonu "Log Horizon" i nie mogę wręcz usiedzieć w miejscu :D Heh, takie życie. Fani anime mnie zrozumieją :)
Pozdrawiam wszystkich c:
Pozdrawiam wszystkich c:
No uroczo zakończyłaś ten rozdział :) Muszę się troszeczkę uspokoić, bo tyle się działo, w tym rozdziale, ale był niesamowity! Jestem zachwycona, po prostu zachwycona.Ale zacznę nie po kolei
OdpowiedzUsuńPostać Lizz, bardzo mnie intryguję, wręcz fascynuję. Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam, ale Lizz jest małą dziewczynką? Podana była informacja, że to dziesięcioletnia wampirzyca, ale nie wiem jak to odczytać...ale pierwsze co to pasuję mi mała dziewczynka o słodkim głosie, śpiewającym niczym skowronek. I włada ogniem i zaraz mi się przypomniała Nobuna, ale to zupełnie inna postać. No dobra co ta wampirzyca nawyrabiała, szuka pionka i najprawdopodobniej go odnalazła i co dalej? Spaliła przeklętą strefę, 26, zniszczyła dom Valentyny, trochę mi jej szkoda, była taka zła...^^ Wiesz, ta moja słabość do mroku :) No Jane jestem ciekawa jaką nam tu ciekawą postać wykreowałaś jeśli chodzi o Lizz :)
Następny wątek jak mi się podobał to moment z portretem...Cholera jasna, dlaczego Kate nie dokończyła tego zdania ;( Jak mogłaś ;( Jakoś to przetrawię....Wracając do portretu fajny pomysł, z tym, że Valnetyna to wampir, a zarazem obdarzony i jeszcze to plugastwo, no masz łeb autorko, masz łeb. Z jednej strony dobrze, że Lizz podpaliła dom Valentyny, dzięki temu zakończyła się walka. nie wiem jak ona skończyłaby się dla Lily, ale jakoś nie wróżyłam dobrze, tym bardziej, że wampirzyca aktywowała moc widmo i nie można było jej zobaczyć. To chyba koniec Valentyny? Chyba, że się mylę?:)
No i ten wątek z Rivenem i Lily, ja naprawdę niecierpliwie czekam, i uwierz nie mogę znieść tego dialogu między Lily a Czarnowłosym. Blondynka po prostu tak rzuca jadem na tego chłopaka, że aż mi go żal jest i w dodatku chciał jej pomóc....Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)
Pozdrawiam
KV
Dopiero teraz przeczytalam na tablecie. Bede troche pozniej ale musialam to napisac. No musialam.
OdpowiedzUsuńW.O.W.
Pozdrawiam i czekaj na mnie!
Juls z krzywego taba bez polskich znakow i interpunkcji.
Ooo ! Jaki długi rozdział ;) Nie jestem pewna czy skleję dzisiaj coś sensownego ale spróbuję ;) Ten rozdział był po prostu niesamowity! Akcja tak szybko się potoczyła, że mimo długości rozdziału byłam zawiedziona kiedy się skończył! Ja chcę więcej! Tak myślałam, że to będzie jakiś podstęp! Nikt nie pojawia się nagle z dobrymi intencjami kiedy potrzeba pomocy, a przynajmiej ja tak myślę ;) Jeszcze ta tajemnicza strefa. Dobrze wywąchałam, że coś tam jest nie tak. Osłabiające herbatki - fajny pomysł. Rozbudziłaś moją ciekawość po raz kolejny tym rozdziałem. W końcu pojawiły się wampiry! Ta Valentina była okropna! Tak się bałam, że Vaice z tego nie wyjdzie cało. Na szczęście go ocaliłaś ;D Ale bardziej zastanawia mnie postać Lizz. Jest jak jakąś dziewczynka z horroru. I kto tak w ogóle jest pionkiem, o którym była mowa? Chyba ją lubię. Zresztą ogólnie lubię twoje postaci ;) choć muszę przyznać, że mam słabość do czarnych charakterów. Nieźle wymyśliła, aby podpalić teren strefy 26. Zakładam, że niedługo się spotkają. Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział. Zobaczmy co wyniknie z tej podróży ;) Ściskam ;*
OdpowiedzUsuńO rany! Tyle akcji się nie spodziewałam. Jak w moim ukochanym The walking dead;D Chociaż u Ciebie i tak ciągle coś się dzieję, to aż tyle emocji jeszcze nam chyba nie zaserwowałaś. W każdym razie podoba mi się, że włączyłaś w opowiadanie wampiry. Im więcej stworów, z którymi trzeba się zmagać, tym ciekawiej. Nie mogę domyślić się na kogo poluje ta Lizz. Czyżby na Lily? Mam nadzieję, ze nie, bo jest moją ulubioną postacią i nie chciałabym, zeby coś jej się stało tym bardziej, ze teraz nie czuje się zbyt dobrze. Udało im się jakoś uciec od tej dziwnej Valentiny, ale nie sądzę by to był koniec przygody. Zdziwiła mnie postawa Kate. Myślałam, że jest złą postacią, a okazało się, że została oszukiwana i ma swoją wrazliwość. Zaskoczyło mnie to, ale pozytywnie.
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że wszystko skończy się dobrze, ale jakoś nie mogę odetchnąć z ulgą. Czuję, ze to nie koniec kłopotów. W swojej strefie byli w miarę bezpieczni, a teraz muszą wędrować nie wiadomo dokąd i chyba jeszcze sporo przed nimi.
Pozdrawiam i czekam na nastepny!:*
Już jestem na komputerze i mogę coś napisać. Zaczęłam wcześniej od WOW i to było chyba najbardziej trafne. Dlaczego? Rozdział podobał mi się najbardziej z dotychczasowych. Jestem zwolenniczką akcji, dlatego usatysfakcjonowała mnie taka jej ilość. Najbardziej podobała mi się scena, w której Lizz podpaliła strefę i ta ucieczka oraz Valentina, która uciekać nie chciała, a na sam koniec jeszcze Roven wziął Lily! Matko! Aż oddech musiałam wziąć.
OdpowiedzUsuńOdnośnie Lizz - bardzo polubiłam jej postać, nie tyle ją, co czytanie o niej, ponieważ intryguje. Myślałam, że brat Lily ten na V, nie pamiętam jak mu było, zginie. Serio. Na szczęście nikt z naszych porządnie nie ucierpiał. Pff, choroby, trucizna w herbatce, skręcone kostki, co to dla bohaterów opowiadań, pff. Zawsze jestem za jak największym katowaniem postaci ;D
Super, że Lily trochę pocierpiała, bo Rivuś mógł jej pomóc. Kibicuję im tak bardzo! A jak napisałaś, że czując jego zapach czuje się bezpieczna, no po prostu mogłabym piszczeć.
Co by tu jeszcze... Portret Valentiny - od razu wiedziałam, że jest wampirem. To była moja pierwsza myśl.
Podobało mi się nazwanie tego... tego czegoś plugastwem. Dobrze, im więcej określeń, tym realniej.
No ale przeklęta strefa spłonęła niczym Mary Winchester, więc chyba koniec problemów. Ta, jasne, mamy jeszcze Lizz i 9384209302 kolejnych. Ale im więcej, tym lepiej!
Także czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że Riven i Lily się do diaska pocałują! Nie wiem jak, kiedy, gdzie, co, ale tak będzie, bo ja tak mówię, ot co!
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za informacje o rozdziale ;*
Juls
*Riven, literówka ;)
UsuńBtw. Mam jedną uwagę.
Ciągle pojawia się określenie "czarnowłosy". Nie lepiej brunet? Przynajmniej tak mi się wydaje, ale z natury jestem czepialska ;)
Teraz będę już na bieżąco, idealnie. ;)
OdpowiedzUsuńTaak, fani anime zrozumieją, dokładnie! :D Kurcze, jak ja dawno nie oglądałam anime...czas to zmienić. :P
Co do rozdziału - świetny! Naprawdę ostatnio wena Ci dopisuje, bo rozdziały według mnie są o wiele lepsze od tych pierwszych, są ciekawsze, o wiele ciekawsze! ;)
Rozdział jest wręcz przesiąknięty akcją. To bardzo dobrze. :P
Wiedziałam, że z tym miejscem będzie coś nie tak, no i nie myliłam się. Cieszę się, że Riven i Lily ponownie jako tako zaczynają się dogadywać. Od razu lżej na sercu się robi. :P
Interesuje mnie postać tej małej wampirzycy, pionka...jakie to wszystko zagadkowe! Ta mała troszkę mnie przeraża, ale i tak ją polubiłam. Uwielbiam takie postacie. ;)
Tak więc - czekam na kolejny rozdział! Buziaki. :*
Jestem ciekawa postaci Lizz. Mała dziewczynka, w dodatku wampirzyca władająca ogniem, która szukała pionka i spaliła całą strefę 26. ;O
OdpowiedzUsuńPo za tym dużo akcji co ubóstwiam :D Co jeszcze... ach, Riven i Lily w końcu się dogadują.
Jeszcze dwa rozdziały mi zostały.. ;D
Noo, zaszalałaś, nie powiem! i z akcją i z długością! uwielbiam takie rozdziały, gdzie akcja pędzi tak szybko, że trudno za nią nadążyć. I czy nie podejrzewałam, że to miejsce jest jakieś dziwne i ci lidzie też? No i nareszcie Lily i Riven się pogodzili :D już się nie mogę doczekać tego gorącego romansu między nimi, jaki zapewne się rozwinie.
OdpowiedzUsuńA ta cała Lizz jest na swój sposób urocza! wyobraziłam sobie małą dziewczynkę idącą przez las niczym czerwony kapturek i podśpiewującą pod nosem piosenkę o śmierci. czyż to nie słodkie? :P Ciekawa jestem, kto jest tym pionkiem :D Swoją drogą ciekawie postanowiła wykurzyć mieszkańców z domu :) lecę dalej :D
Ten rozdział zostanie chyba moim ulubionym, tyle się działo. Intryguje mnie postać Lizz, napisałaś, że jest 10 letnią wampirzycą tylko
OdpowiedzUsuń...czy ma 10 lat czy została przemieniona 10 lat temu, mam nadzieję, że wkrótce się tego dowiemy. Ciekawi mnie czy Riven będzie się dopytywał o niedokończone zdanie Kate...
Ogólnie 10/10
Matko Lizz Jest okropnie zwyrodniałym dzieciakiem :c Kto jest tym pionkiem? x.x Cholerka, lecę do następnego! Nie mogę się doczekać! Jak tak dalej pójdzie, to nie będę spać całą noc tylko czytać :D
OdpowiedzUsuńSkoro tak bardzo lubisz jego zapach to nie bądź dla niego taka wredna. -.-
OdpowiedzUsuńTak niewiele brakowało i Riven by się dowiedział o uczuciach Lilly. A może on już wie? Kurczę!!
http://zasnute.blogspot.com/