~Rozdział 11
~Zarys przeszłości, powrót z
popiołów.
Lily siedziała
obok swojego brata, bojąc się o jego zdrowie. Wcześniej ledwo
uszedł z życiem, kiedy zaatakowała go Valentina, potem znokautował
go wampir. Od jakiegoś czasu Vaice przyciąga do siebie pech.
Blondynka westchnęła.
- Coś się
stało? - zapytał jej brat, wpatrując się w nią. - Chcesz coś
do jedzenia? Może wody?
- To chyba ja
powinnam się o ciebie martwić. - uśmiechnęła się w odpowiedzi.
- Miałaś
ostatnio jakąś wizję? - ton Vaice'a zmienił się. Był bardziej
poważny niż wcześniej.
- N-nie... -
wydukała Lily. - Pójdę pogadać sobie z Laurel, okej? - zapytała,
stając na nogi.
- A czy ja ci
bronię? - odparł Vaice. Blondynka uśmiechnęła się do niego w
odpowiedzi i pobiegła do jasnowłosej. Jej brat przez pewien czas
na nią patrzył. Jest szczęśliwa. Jednakże jeśli odzyska swoje
wspomnienia... nic nie wiadomo. Ale on jest pewien jednej rzeczy.
Dopóki może oglądać ten uśmiech, jest zdolny znieść wszystko.
***
- I co? -
zapytała Lily, kiedy dowiedziała się, że Laurel rozmawiała z
Meredith.
- Jak to, co? -
odparła jasnowłosa. - Nie wiem, czy się tym dzielić z
kimkolwiek...
- Za to opowiem
ci również ciekawe wydarzenie z życia Rivena w naszej strefie. -
Blondynka była pewna siebie. Laurel drgnęła. Więcej informacji
było na wyciągnięcie ręki. Dowie się czegoś na temat Rivena!
Potem... potem postara się zdobyć informację o innym członku
drużyny. Może Vaice? Lub Maddy. Ta dwójka jest najbardziej
niezrozumiała.
- Dobrze. -
powiedziała jasnowłosa. - No więc... - zatkało ją. Nigdy
wcześniej nie obgadywała kogoś, dlatego teraz niespecjalnie
wiedziała, czy robi dobrze.
- Wszystko
dobrze? - spytała Blondynka zmartwionym głosem. Po chwili
zauważyła zakłopotanie koleżanki. - To może ja zacznę, co?
- Z-zgoda. -
wymamrotała Laurel.
- Więc, co
chcesz wiedzieć?
- Cokolwiek.
- He? No dobra,
co by tu... - Lily zaczęła błądzić wzrokiem. Przez przypadek
natknęła się na spojrzenie czarnowłosego. Kiedy ich oczy się
spotkały, Riven momentalnie odwrócił głowę w przeciwnym
kierunku. Blondynka skrzywiła twarz w brzydkim grymasie.
- Coś nie tak? -
zaniepokoiła się Laurel.
- Co? - nie
zrozumiała Lily. - A, nic. Po prostu się rozmyśliłam. -
uśmiechnęła się.
- Rozumiem...
ale... - zaczęła jasnowłosa. - ty... n-naprawdę... - jąkała
się. Blondynka słuchała jej uważnie, co jeszcze bardziej ją
krępowało.
- Wiesz co? -
przerwała jej koleżanka. - Myślę, że wymianę plotkami zajmiemy
się kiedy indziej. Dobrze?
Jasnowłosa była
kompletnie zszokowana. Zauważyła jej skrępowanie? Nie... a może
jednak?
- Mhm. -
potaknęła Laurel. Kiedy Lily miała już zmienić temat, dodała.
- Lecz ja myślę, że lepiej jak przynajmniej ja ci powiem, co
przekazała mi Meredith.
- Hm? Okej. -
blondynka uśmiechnęła się ponownie. - Mów.
Laurel nabrała
powietrza i zaczęła mówić.
- Riven stracił
matkę podczas swojego porodu. Jego ojciec z tego powodu popełnił
samobójstwo, więc zajęła się nim Meredith. - tym razem słowa
płynęły z niej jak wodospad.
- Nie
wiedziałam... - wymamrotała Lily.
- Jednak około
dwa lata przed katastrofą z defektami, jego siostra po prostu sobie
poszła. Zostawiła go. Przyszła do Arthura i pomagała mu w
eksperymentach. Nigdy nie poznałam przyczyn, a ona nie chce ich
zdradzać. To tyle. - jasnowłosa westchnęła. Mimo, iż mówiła
bez krępacji, teraz dziwnie się czuła. Tak jakby zrzuciła z
siebie wielki ciężar, który został zastąpiony innym.
Lily nie odzywała
się przez jakiś czas.
- Teraz rozumiem,
dlaczego tak bardzo chciał znaleźć siostrę. - wydukała w końcu.
- Mnie mówił tylko, że przez dwa lata żył na ulicy. Potem
zaatakował go defekt i obudził się w strefie 27.
- Współczuję
mu...
- Cóż, myślę,
że on nie rozpamiętuje teraz przeszłości. Ona jest nieważna. To
wszystko już się stało, to wszystko już przeżył. Czas na nowe
przygody.
- Lily? - Laurel
miała wrażenie, że blondynka nie mówi o Rivenie, tylko
nieświadomie stara się sobie to wmówić.
- Pójdę już.
Ken obiecał mi, że nauczy mnie wywoływać wizje. - Lily
uśmiechnęła się na pożegnanie i pobiegła w stronę blondyna.
Jasnowłosa westchnęła.
***
Ken wpatrywał się
w drzewa, rosnące dookoła. Czuł wielką nostalgię. W końcu,
strefa 14 to jego dom. Za jakiś czas tam wróci. Tylko co dalej? Ma
się przyznać, że jest zdrajcą i współpracuje z Arthurem? Albo
lepiej będzie, jeżeli wytłumaczy ich plan. Skoro naukowiec, który
stworzył defekty, zna ich konstrukcję i słabe punkty, to jest
szansa na pokonanie tego okrucieństwa.
- Nauczysz mnie w
końcu? - do jego uszu dotarł znajomy głos i bardzo znajome
zdanie. Nie miał wątpliwości, kto mu je zadał.
- Nie masz co
robić, prawda? - zapytał ironicznie, spoglądając na blondynkę.
- Widzę, że ty
też. - odparła Lily. - Obiecałeś, a w dalszą podróż wyruszymy
prawdopodobnie dziś w nocy, lub jutro.
- Uparta jesteś,
wiesz?
- Słyszałam to
z tysiąc razy. - usiadła koło Kena.
- Okej, skoro już
muszę... - blondyn na chwilę się zamyślił. Ukradkiem oka
spojrzał w stronę czarnowłosego. Przyglądał się im. Ken
uśmiechnął się chytrze. Dobrze wiedział, że Riven jest
zazdrosny, zwłaszcza po tym, co ostatnio usłyszał. Oj, biedny
biedny. Niech się nauczy zasady, że kto pierwszy ten lepszy.
- Hej,
kontaktujesz jeszcze? - na ziemię sprowadziła go Lily. Postanowił
więc się zabawić i nadal oglądać śmieszne miny Rivena.
- No więc na
początku małe ćwiczenie dla ciebie. - Zaczął mówić ciszej i
przybliżył się nieco do blondynki. - Wyobraź sobie kogoś i
spróbuj przemyśleć, co się z nim może stać. Powodzenia. -
skończył, gdyż ledwo powstrzymywał śmiech. Cały czas patrzył
na Rivena, który aż kipiał wściekłością. Miał taką zabawną
minę. - Idź i ćwicz.
- Dobra,
nauczycielem nigdy nie zostaniesz. - odparła Lily. Wstała i
wróciła do Laurel. Po krótkiej chwili obie zaczęły dyskutować.
Ken podszedł do Rivena.
- Ej, ślepy
Romeo. - zaczął. - Co jest? Zazdrość ci dupę ściska? -
uśmiechnął się cynicznie.
- Nie nazywaj
mnie tak. - odparł czarnowłosy. Był cały czerwony i to
najbardziej bawiło blondyna.
***
Pod wieczór
wszyscy zbierali się do dalszej drogi. Każdy sprawdzał, czy
przypadkiem nie zapomniał czegoś ważnego. Podręczne torby nie
były za bardzo wygodne podczas walki, więc z ostatniego incydentu
z fałszywą strefą, mają już tylko 3 takie plecaki. Z czego
każda zawiera niewielką ilość jedzenia, lin, bandaży i broni w
postaci noży. Lily straciła swój bagaż podczas pożaru w
fałszywej strefie. Nie zdążyła już go wynieść. Dziewczyna, z
braku roboty, poszła ponownie kawałek dalej w las. Usiadła na
najbliższej kłodzie i rozmyślała nad sytuacją. Po chwili
przypomniała sobie o radzie Kena.
- Wyobrazić
sobie... - wymamrotała niesłyszalnie. Zamknęła oczy i
zastanowiła się, kogo chce sobie wyobrazić. Riven? Nie, o nim już
prawie wszystko wiedziała. Może któreś z jej rodzeństwa?
- Może dowiem
się czegoś o mojej przeszłości...- otworzyła
oczy. Zdziwiła się, dlaczego tak nagle zainteresowała ją jej
amnezja.
Spuściła głowę. Westchnęła i po chwili ponownie zamknęła oczy i skupiła się na postaci swojej siostry. Próbowała sobie przypomnieć, jak ona wyglądała jako nastolatka, potem jak mogłaby wyglądać jako starsza osoba. Nagle poczuła, jakby coś ciągnęło ją do tyłu. Chciała otworzyć oczy, ale było to dla niej niczym podnoszenie ciężaru. Przełknęła ślinę, która teraz wydawała się mieć metaliczny smak. Jej oddech stał się płytki, a powietrze tak gęste, że można by je kroić nożem. I wtedy zobaczyła coś...
Spuściła głowę. Westchnęła i po chwili ponownie zamknęła oczy i skupiła się na postaci swojej siostry. Próbowała sobie przypomnieć, jak ona wyglądała jako nastolatka, potem jak mogłaby wyglądać jako starsza osoba. Nagle poczuła, jakby coś ciągnęło ją do tyłu. Chciała otworzyć oczy, ale było to dla niej niczym podnoszenie ciężaru. Przełknęła ślinę, która teraz wydawała się mieć metaliczny smak. Jej oddech stał się płytki, a powietrze tak gęste, że można by je kroić nożem. I wtedy zobaczyła coś...
Leżała na
podłodze. Ciemność nie pozwalała jej określić wyglądu
pomieszczenia, w którym się znajdowała. Tylko kilka świec
podświetlało ściany i kredens. Cały czas ktoś się śmiał.
Spróbowała poruszyć, ale momentalnie jej ręka odmówiła
posłuszeństwa.
Gdzie ja jestem? Lily spojrzała na swoje ręce. Widziała je.
Zazwyczaj, kiedy miała wizje, nigdy nie mogła się poruszyć, lub
myśleć samodzielnie. Wizje zajmowały cały jej umysł. Teraz
wydawała się być świadkiem tego wszystkiego. Miała poczucie, że
nikt tu jej nie widzi.
Jeden z
napastników kopnął leżącą na ziemi kobietę. Ta w odpowiedzi
syknęła z bólu.
W tej chwili obraz zaczął się zniekształcać. Blondynka nie
mogła nic na to poradzić.
W tym momencie pojawił się przed nią wyraźny zarys pokoju.
Miał zapewne czerwone ściany. Nie... to krew. Krew jest wszędzie.
Na ziemi leży ciało martwej kobiety. To nie ta sama, co przedtem.
Ta ma blond włosy i szeroko otwarte, brązowe oczy. Wyglądała na
około 40-50 lat. Nad zwłokami siedziała dziewczynka. Jednak tak
jak wcześniej, Lily nie mogła określić jej wyglądu. Twarz była
niewyraźna, a włosy mogły być również koloru blond lub rude.
Nie wiedziała. Dziewczynka zaczęła krzyczeć.
- Gdzie jesteście?! - jej głos wyrażał przerażenie. - Wiem,
że się gdzieś chowacie! Nie zostawiajcie mnie teraz samej!
Proszę, błagam, niech ktoś się odezwie! Pro- przerwała nagle,
gdyż została ogłuszona. Upadła na ziemię, tuż obok trupa
kobiety.
Lily chciała do niej podbiec. Obudzić. Przepędzić napastnika.
Ale nie mogła. Nie dała rady dostrzec twarzy, ani ich dotknąć.
Nikt jej nie słyszał. Nikt jej nie widział. Nic. Jakby była
duchem.
***
- Lily! - dobrze znany głos wyrwał ją z wizji. Szybko otworzyła
oczy. Na początku obraz był zamazany, ale po chwili wszystko się
zmaterializowało. Przed sobą, a raczej nad sobą, zobaczyła
Rivena, Laurel i całą resztę.
- Wszystko w porządku? - wyrwała się jasnowłosa. Widać było,
że bardzo się przejęła stanem blondynki.
- A czemu miałoby nie być? - Lily uśmiechnęła się blado.
Podniosła się z ziemi i ułożyła w pozycji siedzącej. -
Właściwie... co się stało?
- Ślepy Romeo o mało zawału nie dostał, jak zobaczył cię
półprzytomną na ziemi. - mimo poważnej atmosfery Ken poczuł
chęć zażartowania z czarnowłosego. Vaice'owi wymsknął się
krótki śmiech, ale po chwili wrócił do rzeczy.
- Riven zawołał nas, bo ponoć zobaczył, że coś dziwnego się z
tobą dzieje. Kiedy tu przyszliśmy, leżałaś na ziemi z szeroko
otwartymi oczami i cała drżałaś. - wyjaśnił brat blondynki. -
Więcej nic nie wiem.
Czarnowłosy posłał blondynowi wściekłe spojrzenie, na co ten
ponownie uśmiechnął się krzywo. Lily wstała z ziemi i spojrzała
na Kena.
- Chyba wywołałam wizję... tylko, że ona nie miała miejsca w
przyszłości. To się już wydarzyło. Dawno temu. Nie wiem, jak
dawno... - Maddy stała, jakby skamieniała. Czyżby się zaczęło?
- Co widziałaś? - zapyta k Vaice. Wyglądał na mało przybitego
tą sytuację, co kompletnie zdziwiło brązowooką.
- Na początku była ciemność. A w niej jakaś osoba, nad którą
ktoś się znęcał. Wokół były świece. - te słowa poruszyły
Maddy. Lily widziała tę sytuację. - Potem natomiast było coś
innego. Ciało innej kobiety. Obok siedziała dziewczynka.
Rozpaczliwie wołała o pomoc, która nie nadeszła. Potem ktoś ją
ogłuszył. Jednak nie wiem, kim są te osoby. Nie widziałam ich
twarzy, ani nie rozpoznałam głosu.
- Więc możesz też przywołać wizje przeszłości. - zachwyciła
się Laurel. - Jak dla mnie to ciekawe! - zaapelowała z uśmiechem.
- Dobra, - zaczął brat blondynki. - mimo wszystko musimy ruszać
dalej. Znajdziemy Arthura i przekonamy go, choćby siłą, do
współpracy. - wszyscy potaknęli, po czym wrócili po swoje
rzeczy. Riven i Lily zostali w tyle.
- Ej, - zaczęła blondynka. - czemu Ślepy Romeo? - zapytała,
śmiejąc się. Doprowadziła tym samym do sytuacji, w której
czarnowłosy zarumienił się.
- Żebym ja to wiedział... - odparł, błądząc wzrokiem. Po
chwili zobaczył jakąś postać, stojącą wśród drzew. Szykowała
się do ataku. A jej celem była...! - Uważaj! - krzyknął Riven,
powalając blondynkę swoim ciałem na ziemię. W ostatnim momencie
uchronił ją od lecącego noża.
- Co się dzieje?! - zapytała spanikowana Lily. Odepchnęła nieco
czarnowłosego od siebie, gdyż wylądowali na ziemi w dość
dwuznacznej pozycji. Riven wstał i przyjął pozycję do ataku.
Zza drzewa wyłoniła się postać dziewczyny. Blondynka spojrzała
w jej kierunku. To przecież była...
- Kate. - oświadczyła Lily, rozszerzając oczy.
Brązowowłosa stała z nożem w ręce i poszarpanych ubraniach.
Włosy miała nieco krótsze, gdyż ogień musiał zrobić swoje.
Ale przeżyła...
- To wy... - zaczęła groźnym tonem. - zabiliście Valentinę!
_________________________________________________
Dobra, przyznać się, kto usnął? Nie miałam żadnego pomysłu,
jak przedstawić pierwszą wywołaną wizję Lily i powrót Kate do
żywych... ale mogę wam za to zapewnić, że za niedługo (obawiam
się, że nawet nieco szybko...) pojawi się Arthur! A z nim nowy
problem... hehe, nie dam wam spokoju z główkowaniem nad zagadkami
:P Pozdrawiam ;)
Pierwsza! Oł jea!
OdpowiedzUsuńNie usnęłam, a wręcz przeciwnie.Bardzo mi się ten rozdział podobał. Nie dość, że Lily wywołała wizję, która była bardzo przerażająca i trzymała w na;pięciu, to jeszcze potem Kate powróciła.
Nie spodziewałam się, że Lily tak łatwo pójdzie opanowanie tej trudnej techniki. Ale dzięki temu dowiedziała się czegoś o przeszłości i wydaje mi się, że to ona była tą małą dziewczynką. Tylko w takim razie dlaczego nie poznała samej siebie? Maddy się boi, Vince się boi, a Lily nic nie rozumie. Wiem jakimi pobudkami kieruje się jej brat i nie dziwię się w pewnym sensie, że nie chce jej opowiadać o przeszłości. Ale ona i tak się dowie.
Mam nadzieję, że Kate nic im nie zrobi, ale z drugiej strony jestem nieco spokojna. Ona jest jedna, ich jest kilkoro, więc poradzą sobie z nią. Chyba! A co do Ślepego Romeo, coraz bardziej podoba mi się ten wątek. Niech go zżera zazdrość! Zasłużył na karę za to, że przez tyle czasu nie zauważał Lily. Może wreszcie weźmie się w garść.
Pozdrawiam!
Ja także nie usnęłam! Było bardzo ciekawie ;) Nie spodziewałam się, że wywoływanie wizji jest takie hm., proste. Mimo to Ken rzeczywiście nigdy nie zostanie mistrzem nauczania. Wizja przeszłości bardzo mi się podobała. Dobrze trzymała w napięciu i była tajemnicza, czyli wszystko czego w wizjach trzeba. Odnoszę wrażenie, że tą małą dziewczynką była właśnie Lily, a martwa kobieta, to jej mama. Nie wiem jednak kto uczestniczył na początku wizji. Jestem przekonana, że to dotyczyło bohaterki, bo i Vaice i Madie byli przestraszeni całą tą sytuacją. Polubiłam bardzo Kena naprawdę. Z każdym kolejnym rozdziałem, co raz bardziej go lubie. Cała ta sytuacja z Romeem jest fantastyczna! Myślę, że Riven zasłużył na to by dowiedzieć się czym jest zazdrość. Ciekawe też było to, co Meredith powiedziała o nim Laurel. Aha jeszcze ten powrót Kate, no po prostu ekstra! ;) Już jestem ciekawa co wymyśli, aby pomścić Valentinę. Pisz następny szybciutko. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńWitaj. ;)
OdpowiedzUsuńCo ty mówisz, rozdział był bardzo ciekawy przecież. :P
Genialny pomysł wizji, tylko...co ona oznaczała? To mnie interesuje najbardziej. Kolejna zagadka...:P Niech ten Riven w końcu weźmie się w garść i zacznie okazywać uczucia Lily, tylko tak dobitnie, wyraźnie. :P On mnie trochę z tym irytuje, no, ale mam nadzieję, że w końcu się przełamie jakoś i zacznie pokazywać, co czuje do Lily. Nie mogę się tego doczekać. ;)
I pojawił się kolejny problem, Kate...żeby tylko nie namieszała za porządnie! ;)
Powiem tak, pierwsza część tego rozdziału, a dokładnie rozmowa między Lily a Lauriel..no faktycznie, przez moment pomyślałam sobie...ale mi tu Jane nawymyślała, a i tak nic z tej rozmowy nie wynika, po czym zmieniłam zdanie, kiedy Lauriel zaczęła opowiadać o Rivenie. Dalsze zdarzenia, nawet mnie wciągnęły, więc nie jest tak źle ;) Powiem Ci jedno...no ja kocham, tych dwóch czyli Kena i Rivena. Wielka prośba, żeby oni w każdym rozdziale robili takie sceny, tak mi się to podoba jak Ken dokucza Rivenowi, że nie wiem :P Dobry miałaś pomysł, aby dodać ten wątek i jestem Ci wdzięczna za to. Następna rzecz to ta wizja Lily. Szczerze to nam czytelnikom niewiele dała, bo też nick konkretnego się nie dowiadujemy, tylko tyle, że ma to związek z przeszłością naszej bohaterki. Ty po prostu nasz lubisz męczyć, z tymi tajemnicami, też je lubię, ale jednak po jakimś czasie muszę jakieś wyjawić, żeby dodać kolejne. Inaczej czytelnicy pewnie pogubiliby się. No i ta Kate...jak nie defekty to grupa wampirów i teraz jeszcze Kate...No mają bohaterowie trochę pod górę. Nie mogę się doczekać kiedy wprowadzisz nam postać Arthura:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
KV
Zdecydowanie nie usnęłam. :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że Lily udało się opanować przywoływanie wizji - ale jakoś za łatwo jej to poszło. ;D
Co do pojawienia się Kate to mam nadzieję, że nic głupiego nie zrobi.
Co do Rivena to dobrze mu tak, niech go zżera zazdrość! Zdecydowanie na to zasłużył. Po za tym uwielbiam fragmenty, w których Ken dokucza Rvenowi, oby takich więcej i więcej. :D
I jestem niezmiernie ciekawa postaci Arthura, naukowca, który stworzył defekty.
Po wchłonięciu wszystkich 11 rozdziałów czuję się pełna (coś jak po zjedzeniu dużego posiłku) a w mojej głowie krąży stworzona przez ciebie historia! :)
Teraz będę na bieżąco, więc czekam na 12.
Pozdrawiam i dużo weny życzę ;)
Pozdrawiam!
Riven zazdrosny. I jakoś mu nie współczuję, co więcej przesyłam uściski Kanowi, który tak pięknie mu dogryza. Riven, jak nikt sobie na to zasłużył:)
OdpowiedzUsuńKate...błagam, niech się ona opamięta i nie miesza! Jeszcze kgoś skrzywdzi...
Nie ładnie ucinać rozdział w takim momencie!
Troszkę to trwało, za co przepraszam, ale przeczytałam wszystkie rozdziały:) Twoja historia wciąga, posiada masę tajemnic, które tak uwielbiam. Bohaterowie są wspaniali. A całość akcji powala na kolana:)
Jestem zachwycona i biję ci brawa:) Teraz czekam na rozdział dwunasty:)
Pozdrawiam!
Podoba mi się zazdrość Rivena, ale mógłby tego uniknąć, wyznając Lily swoje uczucia. no poważnie, długo on z tym będzie zwlekał? A tak poza tym, to bardzo fajnie ci wyszło wywołanie wizji przeszłości Lily. Może to Maddy tak płakała, a ta kobieta to była ich matka? A co do końcówki, to bajeczna! Taki książę ratujący swoją księżniczkę przed psychopatką z nożem :D lecę dalej :)
OdpowiedzUsuńNie usnęłam. No co ty. Ten rozdział był boski. Zwłaszcza ta wizja Lily. Jej przeszłość bardzo mnie intryguje. Bo co takiego chcą przed nią ukryć. Naprawdę zastanawiające....
OdpowiedzUsuńRiven mnie po prostu mnie rozbraja.-.- Jak można być takim totalnym idiotom się pytam? Nawet nie mogę się zmusić, aby było mi go żal. Niech wreszcie wyłoży karty na stół, a nie robi takie głupie podchody. Albo niech Lily wyjdzie z inicjatywa. Jak dalej tak będziesz ciągnąć to osobiście urwę ci łeb. ;D
No no. Kate zmartwychwstała. Zobaczymy jak sobie z nią poradzą. Mam nadzieje że dość krwawo. =^^=
Nie usnełam, było ciekawie. Przepraszam, że dopiero teraz komentuje ale zaraz święta, sprawdziany przed końcem semestru :/
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału lubię Kena, może dzięki niemu Riven wreszcie zda sobie sprawę z tego, że kocha Lily. Mam nadzieje, że Lily nie będzie za długo zła na rodzeństwo z powodu ukrycia prawdy i, że to jednak od nich się jej dowie. Dobra lece czytać dalej :) Weny i wesołych świąt :)
Hahahahaha XD Ślepy Romeo XD Coraz bardziej lubię Kena xD Chyba jemu też bardzo podoba się Lily :3 Jestem ciekawa kto był tymi osobami w wizji :c No i jeszcze przeszłość Rivena... matka umarła przy porodzie ojciec popełnił samobójstwo a zwyrodniała siostra go zostawiła... ;c biedactwo :c
OdpowiedzUsuńNa dzisiaj chyba już tyle. Uch udało mi się nadgonić trochę rozdziałów :D Dokończę później resztę :3
Pozdrawiam :3
Biedny Vaice (dostało mu się chyba najbardziej) i Riven, mieć taką smutną przeszłość!
OdpowiedzUsuńLilly niby poddała się co do Rivena, ale widać, że wciąż jej zależy, eh. Kiedy obydwoje w końcu wyznają sobie swoje uczucia!
Ken jest cudowny, druga postać, którą polubiłam naprawdę mocno. :)
http://zasnute.blogspot.com/