czwartek, 16 października 2014

Strefa 27 - rozdział 11

~Rozdział 11
~Zarys przeszłości, powrót z popiołów.

Lily siedziała obok swojego brata, bojąc się o jego zdrowie. Wcześniej ledwo uszedł z życiem, kiedy zaatakowała go Valentina, potem znokautował go wampir. Od jakiegoś czasu Vaice przyciąga do siebie pech. Blondynka westchnęła.
    - Coś się stało? - zapytał jej brat, wpatrując się w nią. - Chcesz coś do jedzenia? Może wody?
    - To chyba ja powinnam się o ciebie martwić. - uśmiechnęła się w odpowiedzi.
    - Miałaś ostatnio jakąś wizję? - ton Vaice'a zmienił się. Był bardziej poważny niż wcześniej.
    - N-nie... - wydukała Lily. - Pójdę pogadać sobie z Laurel, okej? - zapytała, stając na nogi.
    - A czy ja ci bronię? - odparł Vaice. Blondynka uśmiechnęła się do niego w odpowiedzi i pobiegła do jasnowłosej. Jej brat przez pewien czas na nią patrzył. Jest szczęśliwa. Jednakże jeśli odzyska swoje wspomnienia... nic nie wiadomo. Ale on jest pewien jednej rzeczy. Dopóki może oglądać ten uśmiech, jest zdolny znieść wszystko.
    ***
    - I co? - zapytała Lily, kiedy dowiedziała się, że Laurel rozmawiała z Meredith.
    - Jak to, co? - odparła jasnowłosa. - Nie wiem, czy się tym dzielić z kimkolwiek...
    - Za to opowiem ci również ciekawe wydarzenie z życia Rivena w naszej strefie. - Blondynka była pewna siebie. Laurel drgnęła. Więcej informacji było na wyciągnięcie ręki. Dowie się czegoś na temat Rivena! Potem... potem postara się zdobyć informację o innym członku drużyny. Może Vaice? Lub Maddy. Ta dwójka jest najbardziej niezrozumiała.
    - Dobrze. - powiedziała jasnowłosa. - No więc... - zatkało ją. Nigdy wcześniej nie obgadywała kogoś, dlatego teraz niespecjalnie wiedziała, czy robi dobrze.
    - Wszystko dobrze? - spytała Blondynka zmartwionym głosem. Po chwili zauważyła zakłopotanie koleżanki. - To może ja zacznę, co?
    - Z-zgoda. - wymamrotała Laurel.
    - Więc, co chcesz wiedzieć?
    - Cokolwiek.
    - He? No dobra, co by tu... - Lily zaczęła błądzić wzrokiem. Przez przypadek natknęła się na spojrzenie czarnowłosego. Kiedy ich oczy się spotkały, Riven momentalnie odwrócił głowę w przeciwnym kierunku. Blondynka skrzywiła twarz w brzydkim grymasie.
    - Coś nie tak? - zaniepokoiła się Laurel.
    - Co? - nie zrozumiała Lily. - A, nic. Po prostu się rozmyśliłam. - uśmiechnęła się.
    - Rozumiem... ale... - zaczęła jasnowłosa. - ty... n-naprawdę... - jąkała się. Blondynka słuchała jej uważnie, co jeszcze bardziej ją krępowało.
    - Wiesz co? - przerwała jej koleżanka. - Myślę, że wymianę plotkami zajmiemy się kiedy indziej. Dobrze?
    Jasnowłosa była kompletnie zszokowana. Zauważyła jej skrępowanie? Nie... a może jednak?
    - Mhm. - potaknęła Laurel. Kiedy Lily miała już zmienić temat, dodała. - Lecz ja myślę, że lepiej jak przynajmniej ja ci powiem, co przekazała mi Meredith.
    - Hm? Okej. - blondynka uśmiechnęła się ponownie. - Mów.
    Laurel nabrała powietrza i zaczęła mówić.
    - Riven stracił matkę podczas swojego porodu. Jego ojciec z tego powodu popełnił samobójstwo, więc zajęła się nim Meredith. - tym razem słowa płynęły z niej jak wodospad.
    - Nie wiedziałam... - wymamrotała Lily.
    - Jednak około dwa lata przed katastrofą z defektami, jego siostra po prostu sobie poszła. Zostawiła go. Przyszła do Arthura i pomagała mu w eksperymentach. Nigdy nie poznałam przyczyn, a ona nie chce ich zdradzać. To tyle. - jasnowłosa westchnęła. Mimo, iż mówiła bez krępacji, teraz dziwnie się czuła. Tak jakby zrzuciła z siebie wielki ciężar, który został zastąpiony innym.
    Lily nie odzywała się przez jakiś czas.
    - Teraz rozumiem, dlaczego tak bardzo chciał znaleźć siostrę. - wydukała w końcu. - Mnie mówił tylko, że przez dwa lata żył na ulicy. Potem zaatakował go defekt i obudził się w strefie 27.
    - Współczuję mu...
    - Cóż, myślę, że on nie rozpamiętuje teraz przeszłości. Ona jest nieważna. To wszystko już się stało, to wszystko już przeżył. Czas na nowe przygody.
    - Lily? - Laurel miała wrażenie, że blondynka nie mówi o Rivenie, tylko nieświadomie stara się sobie to wmówić.
    - Pójdę już. Ken obiecał mi, że nauczy mnie wywoływać wizje. - Lily uśmiechnęła się na pożegnanie i pobiegła w stronę blondyna. Jasnowłosa westchnęła.
    ***
Ken wpatrywał się w drzewa, rosnące dookoła. Czuł wielką nostalgię. W końcu, strefa 14 to jego dom. Za jakiś czas tam wróci. Tylko co dalej? Ma się przyznać, że jest zdrajcą i współpracuje z Arthurem? Albo lepiej będzie, jeżeli wytłumaczy ich plan. Skoro naukowiec, który stworzył defekty, zna ich konstrukcję i słabe punkty, to jest szansa na pokonanie tego okrucieństwa.
    - Nauczysz mnie w końcu? - do jego uszu dotarł znajomy głos i bardzo znajome zdanie. Nie miał wątpliwości, kto mu je zadał.
    - Nie masz co robić, prawda? - zapytał ironicznie, spoglądając na blondynkę.

    - Widzę, że ty też. - odparła Lily. - Obiecałeś, a w dalszą podróż wyruszymy prawdopodobnie dziś w nocy, lub jutro.
    - Uparta jesteś, wiesz?
    - Słyszałam to z tysiąc razy. - usiadła koło Kena.
    - Okej, skoro już muszę... - blondyn na chwilę się zamyślił. Ukradkiem oka spojrzał w stronę czarnowłosego. Przyglądał się im. Ken uśmiechnął się chytrze. Dobrze wiedział, że Riven jest zazdrosny, zwłaszcza po tym, co ostatnio usłyszał. Oj, biedny biedny. Niech się nauczy zasady, że kto pierwszy ten lepszy.
    - Hej, kontaktujesz jeszcze? - na ziemię sprowadziła go Lily. Postanowił więc się zabawić i nadal oglądać śmieszne miny Rivena.
    - No więc na początku małe ćwiczenie dla ciebie. - Zaczął mówić ciszej i przybliżył się nieco do blondynki. - Wyobraź sobie kogoś i spróbuj przemyśleć, co się z nim może stać. Powodzenia. - skończył, gdyż ledwo powstrzymywał śmiech. Cały czas patrzył na Rivena, który aż kipiał wściekłością. Miał taką zabawną minę. - Idź i ćwicz.
    - Dobra, nauczycielem nigdy nie zostaniesz. - odparła Lily. Wstała i wróciła do Laurel. Po krótkiej chwili obie zaczęły dyskutować. Ken podszedł do Rivena.
    - Ej, ślepy Romeo. - zaczął. - Co jest? Zazdrość ci dupę ściska? - uśmiechnął się cynicznie.
    - Nie nazywaj mnie tak. - odparł czarnowłosy. Był cały czerwony i to najbardziej bawiło blondyna.

    ***

    Pod wieczór wszyscy zbierali się do dalszej drogi. Każdy sprawdzał, czy przypadkiem nie zapomniał czegoś ważnego. Podręczne torby nie były za bardzo wygodne podczas walki, więc z ostatniego incydentu z fałszywą strefą, mają już tylko 3 takie plecaki. Z czego każda zawiera niewielką ilość jedzenia, lin, bandaży i broni w postaci noży. Lily straciła swój bagaż podczas pożaru w fałszywej strefie. Nie zdążyła już go wynieść. Dziewczyna, z braku roboty, poszła ponownie kawałek dalej w las. Usiadła na najbliższej kłodzie i rozmyślała nad sytuacją. Po chwili przypomniała sobie o radzie Kena.
    - Wyobrazić sobie... - wymamrotała niesłyszalnie. Zamknęła oczy i zastanowiła się, kogo chce sobie wyobrazić. Riven? Nie, o nim już prawie wszystko wiedziała. Może któreś z jej rodzeństwa?
    - Może dowiem się czegoś o mojej przeszłości...- otworzyła oczy. Zdziwiła się, dlaczego tak nagle zainteresowała ją jej amnezja.
    Spuściła głowę. Westchnęła i po chwili ponownie zamknęła oczy i skupiła się na postaci swojej siostry. Próbowała sobie przypomnieć, jak ona wyglądała jako nastolatka, potem jak mogłaby wyglądać jako starsza osoba. Nagle poczuła, jakby coś ciągnęło ją do tyłu. Chciała otworzyć oczy, ale było to dla niej niczym podnoszenie ciężaru. Przełknęła ślinę, która teraz wydawała się mieć metaliczny smak. Jej oddech stał się płytki, a powietrze tak gęste, że można by je kroić nożem. I wtedy zobaczyła coś...

    Leżała na podłodze. Ciemność nie pozwalała jej określić wyglądu pomieszczenia, w którym się znajdowała. Tylko kilka świec podświetlało ściany i kredens. Cały czas ktoś się śmiał. Spróbowała poruszyć, ale momentalnie jej ręka odmówiła posłuszeństwa.
    Gdzie ja jestem? Lily spojrzała na swoje ręce. Widziała je. Zazwyczaj, kiedy miała wizje, nigdy nie mogła się poruszyć, lub myśleć samodzielnie. Wizje zajmowały cały jej umysł. Teraz wydawała się być świadkiem tego wszystkiego. Miała poczucie, że nikt tu jej nie widzi.
    Jeden z napastników kopnął leżącą na ziemi kobietę. Ta w odpowiedzi syknęła z bólu.
    W tej chwili obraz zaczął się zniekształcać. Blondynka nie mogła nic na to poradzić.
    W tym momencie pojawił się przed nią wyraźny zarys pokoju. Miał zapewne czerwone ściany. Nie... to krew. Krew jest wszędzie. Na ziemi leży ciało martwej kobiety. To nie ta sama, co przedtem. Ta ma blond włosy i szeroko otwarte, brązowe oczy. Wyglądała na około 40-50 lat. Nad zwłokami siedziała dziewczynka. Jednak tak jak wcześniej, Lily nie mogła określić jej wyglądu. Twarz była niewyraźna, a włosy mogły być również koloru blond lub rude. Nie wiedziała. Dziewczynka zaczęła krzyczeć.
    - Gdzie jesteście?! - jej głos wyrażał przerażenie. - Wiem, że się gdzieś chowacie! Nie zostawiajcie mnie teraz samej! Proszę, błagam, niech ktoś się odezwie! Pro- przerwała nagle, gdyż została ogłuszona. Upadła na ziemię, tuż obok trupa kobiety.
    Lily chciała do niej podbiec. Obudzić. Przepędzić napastnika. Ale nie mogła. Nie dała rady dostrzec twarzy, ani ich dotknąć. Nikt jej nie słyszał. Nikt jej nie widział. Nic. Jakby była duchem.

    ***

    - Lily! - dobrze znany głos wyrwał ją z wizji. Szybko otworzyła oczy. Na początku obraz był zamazany, ale po chwili wszystko się zmaterializowało. Przed sobą, a raczej nad sobą, zobaczyła Rivena, Laurel i całą resztę.
    - Wszystko w porządku? - wyrwała się jasnowłosa. Widać było, że bardzo się przejęła stanem blondynki.
    - A czemu miałoby nie być? - Lily uśmiechnęła się blado. Podniosła się z ziemi i ułożyła w pozycji siedzącej. - Właściwie... co się stało?
    - Ślepy Romeo o mało zawału nie dostał, jak zobaczył cię półprzytomną na ziemi. - mimo poważnej atmosfery Ken poczuł chęć zażartowania z czarnowłosego. Vaice'owi wymsknął się krótki śmiech, ale po chwili wrócił do rzeczy.
    - Riven zawołał nas, bo ponoć zobaczył, że coś dziwnego się z tobą dzieje. Kiedy tu przyszliśmy, leżałaś na ziemi z szeroko otwartymi oczami i cała drżałaś. - wyjaśnił brat blondynki. - Więcej nic nie wiem.
    Czarnowłosy posłał blondynowi wściekłe spojrzenie, na co ten ponownie uśmiechnął się krzywo. Lily wstała z ziemi i spojrzała na Kena.
    - Chyba wywołałam wizję... tylko, że ona nie miała miejsca w przyszłości. To się już wydarzyło. Dawno temu. Nie wiem, jak dawno... - Maddy stała, jakby skamieniała. Czyżby się zaczęło?
    - Co widziałaś? - zapyta k Vaice. Wyglądał na mało przybitego tą sytuację, co kompletnie zdziwiło brązowooką.
    - Na początku była ciemność. A w niej jakaś osoba, nad którą ktoś się znęcał. Wokół były świece. - te słowa poruszyły Maddy. Lily widziała tę sytuację. - Potem natomiast było coś innego. Ciało innej kobiety. Obok siedziała dziewczynka. Rozpaczliwie wołała o pomoc, która nie nadeszła. Potem ktoś ją ogłuszył. Jednak nie wiem, kim są te osoby. Nie widziałam ich twarzy, ani nie rozpoznałam głosu.
    - Więc możesz też przywołać wizje przeszłości. - zachwyciła się Laurel. - Jak dla mnie to ciekawe! - zaapelowała z uśmiechem.
    - Dobra, - zaczął brat blondynki. - mimo wszystko musimy ruszać dalej. Znajdziemy Arthura i przekonamy go, choćby siłą, do współpracy. - wszyscy potaknęli, po czym wrócili po swoje rzeczy. Riven i Lily zostali w tyle.
    - Ej, - zaczęła blondynka. - czemu Ślepy Romeo? - zapytała, śmiejąc się. Doprowadziła tym samym do sytuacji, w której czarnowłosy zarumienił się.
    - Żebym ja to wiedział... - odparł, błądząc wzrokiem. Po chwili zobaczył jakąś postać, stojącą wśród drzew. Szykowała się do ataku. A jej celem była...! - Uważaj! - krzyknął Riven, powalając blondynkę swoim ciałem na ziemię. W ostatnim momencie uchronił ją od lecącego noża.
    - Co się dzieje?! - zapytała spanikowana Lily. Odepchnęła nieco czarnowłosego od siebie, gdyż wylądowali na ziemi w dość dwuznacznej pozycji. Riven wstał i przyjął pozycję do ataku.
    Zza drzewa wyłoniła się postać dziewczyny. Blondynka spojrzała w jej kierunku. To przecież była...
    - Kate. - oświadczyła Lily, rozszerzając oczy.
    Brązowowłosa stała z nożem w ręce i poszarpanych ubraniach. Włosy miała nieco krótsze, gdyż ogień musiał zrobić swoje. Ale przeżyła...
    - To wy... - zaczęła groźnym tonem. - zabiliście Valentinę!
    _________________________________________________
    Dobra, przyznać się, kto usnął? Nie miałam żadnego pomysłu, jak przedstawić pierwszą wywołaną wizję Lily i powrót Kate do żywych... ale mogę wam za to zapewnić, że za niedługo (obawiam się, że nawet nieco szybko...) pojawi się Arthur! A z nim nowy problem... hehe, nie dam wam spokoju z główkowaniem nad zagadkami :P Pozdrawiam ;)

11 komentarzy:

  1. Pierwsza! Oł jea!
    Nie usnęłam, a wręcz przeciwnie.Bardzo mi się ten rozdział podobał. Nie dość, że Lily wywołała wizję, która była bardzo przerażająca i trzymała w na;pięciu, to jeszcze potem Kate powróciła.

    Nie spodziewałam się, że Lily tak łatwo pójdzie opanowanie tej trudnej techniki. Ale dzięki temu dowiedziała się czegoś o przeszłości i wydaje mi się, że to ona była tą małą dziewczynką. Tylko w takim razie dlaczego nie poznała samej siebie? Maddy się boi, Vince się boi, a Lily nic nie rozumie. Wiem jakimi pobudkami kieruje się jej brat i nie dziwię się w pewnym sensie, że nie chce jej opowiadać o przeszłości. Ale ona i tak się dowie.

    Mam nadzieję, że Kate nic im nie zrobi, ale z drugiej strony jestem nieco spokojna. Ona jest jedna, ich jest kilkoro, więc poradzą sobie z nią. Chyba! A co do Ślepego Romeo, coraz bardziej podoba mi się ten wątek. Niech go zżera zazdrość! Zasłużył na karę za to, że przez tyle czasu nie zauważał Lily. Może wreszcie weźmie się w garść.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja także nie usnęłam! Było bardzo ciekawie ;) Nie spodziewałam się, że wywoływanie wizji jest takie hm., proste. Mimo to Ken rzeczywiście nigdy nie zostanie mistrzem nauczania. Wizja przeszłości bardzo mi się podobała. Dobrze trzymała w napięciu i była tajemnicza, czyli wszystko czego w wizjach trzeba. Odnoszę wrażenie, że tą małą dziewczynką była właśnie Lily, a martwa kobieta, to jej mama. Nie wiem jednak kto uczestniczył na początku wizji. Jestem przekonana, że to dotyczyło bohaterki, bo i Vaice i Madie byli przestraszeni całą tą sytuacją. Polubiłam bardzo Kena naprawdę. Z każdym kolejnym rozdziałem, co raz bardziej go lubie. Cała ta sytuacja z Romeem jest fantastyczna! Myślę, że Riven zasłużył na to by dowiedzieć się czym jest zazdrość. Ciekawe też było to, co Meredith powiedziała o nim Laurel. Aha jeszcze ten powrót Kate, no po prostu ekstra! ;) Już jestem ciekawa co wymyśli, aby pomścić Valentinę. Pisz następny szybciutko. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj. ;)
    Co ty mówisz, rozdział był bardzo ciekawy przecież. :P
    Genialny pomysł wizji, tylko...co ona oznaczała? To mnie interesuje najbardziej. Kolejna zagadka...:P Niech ten Riven w końcu weźmie się w garść i zacznie okazywać uczucia Lily, tylko tak dobitnie, wyraźnie. :P On mnie trochę z tym irytuje, no, ale mam nadzieję, że w końcu się przełamie jakoś i zacznie pokazywać, co czuje do Lily. Nie mogę się tego doczekać. ;)
    I pojawił się kolejny problem, Kate...żeby tylko nie namieszała za porządnie! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem tak, pierwsza część tego rozdziału, a dokładnie rozmowa między Lily a Lauriel..no faktycznie, przez moment pomyślałam sobie...ale mi tu Jane nawymyślała, a i tak nic z tej rozmowy nie wynika, po czym zmieniłam zdanie, kiedy Lauriel zaczęła opowiadać o Rivenie. Dalsze zdarzenia, nawet mnie wciągnęły, więc nie jest tak źle ;) Powiem Ci jedno...no ja kocham, tych dwóch czyli Kena i Rivena. Wielka prośba, żeby oni w każdym rozdziale robili takie sceny, tak mi się to podoba jak Ken dokucza Rivenowi, że nie wiem :P Dobry miałaś pomysł, aby dodać ten wątek i jestem Ci wdzięczna za to. Następna rzecz to ta wizja Lily. Szczerze to nam czytelnikom niewiele dała, bo też nick konkretnego się nie dowiadujemy, tylko tyle, że ma to związek z przeszłością naszej bohaterki. Ty po prostu nasz lubisz męczyć, z tymi tajemnicami, też je lubię, ale jednak po jakimś czasie muszę jakieś wyjawić, żeby dodać kolejne. Inaczej czytelnicy pewnie pogubiliby się. No i ta Kate...jak nie defekty to grupa wampirów i teraz jeszcze Kate...No mają bohaterowie trochę pod górę. Nie mogę się doczekać kiedy wprowadzisz nam postać Arthura:)
    Pozdrawiam
    KV

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdecydowanie nie usnęłam. :)
    Fajnie, że Lily udało się opanować przywoływanie wizji - ale jakoś za łatwo jej to poszło. ;D
    Co do pojawienia się Kate to mam nadzieję, że nic głupiego nie zrobi.
    Co do Rivena to dobrze mu tak, niech go zżera zazdrość! Zdecydowanie na to zasłużył. Po za tym uwielbiam fragmenty, w których Ken dokucza Rvenowi, oby takich więcej i więcej. :D
    I jestem niezmiernie ciekawa postaci Arthura, naukowca, który stworzył defekty.
    Po wchłonięciu wszystkich 11 rozdziałów czuję się pełna (coś jak po zjedzeniu dużego posiłku) a w mojej głowie krąży stworzona przez ciebie historia! :)
    Teraz będę na bieżąco, więc czekam na 12.
    Pozdrawiam i dużo weny życzę ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Riven zazdrosny. I jakoś mu nie współczuję, co więcej przesyłam uściski Kanowi, który tak pięknie mu dogryza. Riven, jak nikt sobie na to zasłużył:)
    Kate...błagam, niech się ona opamięta i nie miesza! Jeszcze kgoś skrzywdzi...
    Nie ładnie ucinać rozdział w takim momencie!

    Troszkę to trwało, za co przepraszam, ale przeczytałam wszystkie rozdziały:) Twoja historia wciąga, posiada masę tajemnic, które tak uwielbiam. Bohaterowie są wspaniali. A całość akcji powala na kolana:)

    Jestem zachwycona i biję ci brawa:) Teraz czekam na rozdział dwunasty:)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Podoba mi się zazdrość Rivena, ale mógłby tego uniknąć, wyznając Lily swoje uczucia. no poważnie, długo on z tym będzie zwlekał? A tak poza tym, to bardzo fajnie ci wyszło wywołanie wizji przeszłości Lily. Może to Maddy tak płakała, a ta kobieta to była ich matka? A co do końcówki, to bajeczna! Taki książę ratujący swoją księżniczkę przed psychopatką z nożem :D lecę dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie usnęłam. No co ty. Ten rozdział był boski. Zwłaszcza ta wizja Lily. Jej przeszłość bardzo mnie intryguje. Bo co takiego chcą przed nią ukryć. Naprawdę zastanawiające....
    Riven mnie po prostu mnie rozbraja.-.- Jak można być takim totalnym idiotom się pytam? Nawet nie mogę się zmusić, aby było mi go żal. Niech wreszcie wyłoży karty na stół, a nie robi takie głupie podchody. Albo niech Lily wyjdzie z inicjatywa. Jak dalej tak będziesz ciągnąć to osobiście urwę ci łeb. ;D
    No no. Kate zmartwychwstała. Zobaczymy jak sobie z nią poradzą. Mam nadzieje że dość krwawo. =^^=

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie usnełam, było ciekawie. Przepraszam, że dopiero teraz komentuje ale zaraz święta, sprawdziany przed końcem semestru :/
    Co do rozdziału lubię Kena, może dzięki niemu Riven wreszcie zda sobie sprawę z tego, że kocha Lily. Mam nadzieje, że Lily nie będzie za długo zła na rodzeństwo z powodu ukrycia prawdy i, że to jednak od nich się jej dowie. Dobra lece czytać dalej :) Weny i wesołych świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hahahahaha XD Ślepy Romeo XD Coraz bardziej lubię Kena xD Chyba jemu też bardzo podoba się Lily :3 Jestem ciekawa kto był tymi osobami w wizji :c No i jeszcze przeszłość Rivena... matka umarła przy porodzie ojciec popełnił samobójstwo a zwyrodniała siostra go zostawiła... ;c biedactwo :c
    Na dzisiaj chyba już tyle. Uch udało mi się nadgonić trochę rozdziałów :D Dokończę później resztę :3
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  11. Biedny Vaice (dostało mu się chyba najbardziej) i Riven, mieć taką smutną przeszłość!
    Lilly niby poddała się co do Rivena, ale widać, że wciąż jej zależy, eh. Kiedy obydwoje w końcu wyznają sobie swoje uczucia!
    Ken jest cudowny, druga postać, którą polubiłam naprawdę mocno. :)

    http://zasnute.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Coś Ci się spodobało? Masz jakieś sugestie? Nie wahaj się o tym napisać!
SPAM dodajemy w zakładce do tego przeznaczonej.