~Rozdział 4
~Zakazane imię.
- Walcz! - krzyknęła Lily i zwinnym
ruchem podbiegła do Kena. Zaczęła zawzięcie wymachiwać nożem
przed jego twarzą. Jednak on okazał się strasznie szybki.
- Wiedziałem, że to zrobisz. -
zaapelował. W tej chwili zniknął jej z pola widzenia.
- Co ? - zapytała, stając w miejscu
i rozglądając się wokół. W tym momencie przeszył ją rażący
ból.
Chwyciła się za głowę, próbując
go wytrzymać.
- Nie dasz rady ze mną wygrać. -
przed jej oczami pojawił się, jakby znikąd, Ken. - Nie pokonasz
mojej telepatii. - Jego szeroki uśmiech pogłębił się. Jednak
blondyn po pewnym czasie ujrzał, że Lily unosi się w powietrzu i
nie zwija się z bólu.
- To twój pierwszy błąd. Zdradziłeś
mi swój dar. - zaapelowała z uśmiechem. Starała się nieco ukryć
swoje przerażenie. Telepata to naprawdę ciężki przeciwnik. Za
chwilę bez problemu może dowiedzieć się, jaką mocą włada
blondynka. Wkurzało ją to. Ale jeśli go pokona, będzie o jednego
mniej. Przynajmniej tyle.
- Mówię po raz kolejny: Oddaj
Laurel, wtedy zostawimy was w spokoju. - Oświadczył Ken,
przybierając nieco poważniejszy wyraz twarzy.
- Nie zgadzam się. - odparła
blondynka tworząc kilka powietrznych noży, które po pewnym czasie
zaatakowały mężczyznę. Ten jednak, nieco wyczerpany, zaczął
rzucać w Lily ostrymi narzędziami. Niektóre z nich spowodowały
kilka ran na ciele blondynki.
***
Laurel siedziała na ławce i czekała
na powrót Rivena. Co chwilę patrzyła w stronę lasu, jakby
spodziewała się, że zaraz ktoś z niego wyjdzie. Bała się o
Lily. W końcu, jej przeciwnikiem był sam zastępca naczelnika. Są
pogłoski, że on przewiduje ruchy innych, nim zaatakują. Zadrżała.
Nie mogła nic zrobić, tylko czekać.
- Już jestem. - usłyszała dobrze
znany jej głos.
- Gdzie byłeś ? - zapytała. Riven
nawet na nią nie patrzył. No tak. W końcu jest ona wspólniczką
Arthura. Mordercy jego siostry. Czarnowłosy jest świadomy, że
Laurel widzi Meredith, wie też, że jego siostra widzi i słyszy
to, co dzieje się wokół. Dlatego stara się nie wpaść, tak jak
wtedy, kiedy zaatakował Laurel.
- Sprawdzałem, czy Vaice nie wrócił.
- odpowiedział chłodno.
- I co ?
- Jest w budynku. Został zaatakowany
przez strażników. Ma szczęście, że uszedł z życiem. - odparł
czarnowłosy. Laurel poczuła się winna. Oni wszyscy jej pomagają,
a ona ściąga na nich tylko kłopoty. Mało brakowało, żeby się
nie popłakała.
Zapadła głęboka cisza.
W tej chwili coś zaszeleściło. Z
krzaków naprzeciwko wyszła blondynka. Była cała poszarpana, a z
czoła leciała jej stróżka krwi.
- Lily! - Laurel niemal krzyknęła.
Podeszła powoli bliżej przyjaciółki z szerokim uśmiechem.
Riven jednak nie cieszył się na
powrót blondynki. Coś mu nie pasowało. Lily spoglądała na nich
przerażonym wzrokiem. Kiedy popatrzyła na niego, niemal
podskoczył. Jej usta poruszały się, jakby chciała mu coś
przekazać. Dopiero po chwili zrozumiał, co chce mu powiedzieć.
„To pułapka!”.
- Laurel, cofnij się! - krzyknął,
lecz było już a późno. Jasnowłosa odleciała kilka metrów
dalej. Coś, albo raczej ktoś, odepchnął ją siłą woli.
Zza pleców blondynki wyłonił się
Ken. Trzymał Lily za włosy, szarpiąc ją niemiłosiernie. Była
niezdolna do walki, nie mogła się obronić. Jednak blondyn
wyglądał na przemęczonego. Najwidoczniej Lily udało się go
osłabić.
- Powtarzam po raz wtórny. -
zaapelował Ken. - Oddajcie Laurel, a nic jej się nie stanie i damy
wam święty spokój. - uśmiechnął się triumfalnie. Był już
pewien swojej wygranej.
- Nie ma mowy! - odparł Riven, stając
przed Jasnowłosą. Czarnowłosy gotowy był zaatakować go.
- Moja cierpliwość się kończy. -
dodał blondyn. Po chwili kopnął Lily, sprawiając iż ta
krzyknęła głośno.
Laurel obserwowała to wszystko. Znowu
ktoś ją bronił i cierpiał przez to. Wzdrygnęła się na krzyk
blondynki. Jednak ukradkiem oka spostrzegła stojącego niedaleko
Rivena. Chłopak stał, nieugięty. Lecz Jasnowłosa zauważyła, że
czarnowłosy zaciska dłonie w pięści i trzęsie się. Ciężko
oddychał. Bolał go fakt, iż musi bronić Laurel, ale i nie mógł
patrzeć na cierpienie Lily. Głośno przełknął ślinę.
Jasnowłosa podeszła nieco bliżej.
- Pójdę...
- Siedź cicho! - Riven niemal
krzyknął. Spojrzał na nią wściekłym wzrokiem.
W tej chwili spojrzała na Kena. Ku
jej zaskoczeniu, chłopak osunął się bezwładnie na ziemię. Za
nim pojawił się Vaice i ogłuszył blondyna.
- Lily, wszystko w porządku ? -
zapytał jej brat, pomagając jej stanąć na nogi.
Blondynka pokiwała głową, dając
wyraźny znak, iż jest dobrze. Riven momentalnie znalazł się u
jej boku. Mierzył wzrokiem, jakby w poszukiwaniu większych ran.
- Masz jakieś głębsze obrażenia ?
- zapytał czarnowłosy, na marne próbując ukryć troskę na
twarzy. - Trzeba to opatrzyć szybko. - dodał.
- Jest... - wychrypiała blondynka. -
...naprawdę w... porządku... - jej urywany ton nie przekonał
jednak nikogo.
- Dajmy jej odpocząć. - powiedział
zrezygnowany Vaice. - Co zrobimy z nim ? - wskazał na Kena. - Nie
możemy przecież czekać, aż się obudzi i znowu zacznie rzeź.
Jego kompani są już daleko od nas. Udało mi się ich wcześniej
przegonić. - uśmiechnął się skromnie.
- Cały ty. - odparła Lily,
wymuszając u siebie uśmiech. Chłopcy pomogli jej usiąść na
ławce.
- Więc, co z nim zrobimy ? -
powtórzył Riven.
- Może jak rąbniemy go patelnią,
tak po staropolsku, to wszystko zapomni ? - zaproponowała
blondynka. Vaice zaśmiał się nieco na żart swojej siostry, a
Laurel uśmiechnęła. Była szczęśliwa, że mimo trudności,
wszyscy są radośni.
- Wątpię, że to ci się uda. -
odparł czarnowłosy. Starał się unikać kontaktu wzrokowego z
Lily. Najwidoczniej nadal jest na nią obrażony, a ona na niego.
Vaice zrobił nieco głupią minę,
pokazując tym, że nie rozumie, o co im chodzi. Faktycznie, nie był
obecny podczas ich kłótni, więc ma prawo nie wiedzieć. Lepiej
nawet, żeby się nie dowiedział...
- Możemy mu także wmówić, że to
wszystko to sen, albo go tu więzić. Jest wiele opcji. - dodała
blondynka drażliwie.
- Co więcej, trzeba wykonywać
robotę. Kto był ostatnio na zwiadach ? - zapytał Vaice.
- Ja. - dodał Riven.
- Czyli moja kolej. - powiedziała
Lily. - To wy pomyślcie, co z nim zrobić, a ja zajmę się robotą.
- Jesteś ranna. Zastąpię cię. -
zaapelowała dotychczas milcząca Laurel.
- Dzięki za troskę, ale poradzę
sobie. To tylko defekty, nie są groźniejsze od niego. - Lily
wskazała wzrokiem leżącego obok Kena. - Jak dalej będziecie
główkować, to ja proponuję go związać. Tylko na chwilę.
- Laurel ma rację. - wtrącił Riven
chłodno. - Powinnaś zostać i odpoczywać. Jesteś teraz za słaba
na walkę.
- Twierdzisz, że cię posłucham ? -
odparła blondynka. Jej głos był jadowity jak u żmii. Vaice aż
otworzył usta ze zdziwienia. Jego mina sama za siebie mówiła.
„Oni się kłócą.”
- Powinnaś. - powiedział
czarnowłosy. Lily popatrzyła na niego z politowaniem i skrzywiła
usta w udawanym uśmiechu.
- Nie zamierzam słuchać kogoś
takiego.
- „Takiego” czyli jakiego ? Możesz
to wytłumaczyć łaskawie !? - tym razem Riven krzyknął. - Chcesz
skończyć jak Gabriel !? - te słowa wszystko zmieniły. Atmosfera
wokół stałą się ciężka, a trawa straciła ten jasny i pogodny
kolor zieleni.
- Cholera, Riven... - szepnął Vaice,
chwytając się za głowę. Jedynie Laurel, stojąca obok, mogła go
usłyszeć.
W tym momencie Lily poczuła, jak
ogarniają ją złe emocje. Jej oddech zrobił się ciężki. Te
słowa wbiły się jej w serce jak drzazga. Przełknęła głośno
ślinę.
W tej chwili blondynka uniosła ręce
i Riven, pod wpływem powietrza, poleciał kilka metrów dalej.
- Czy według ciebie, nadal sobie nie
poradzę !? - krzyknęła Lily. - Nienawidzę cię! - dodała,
kierując się szybkim krokiem w stronę lasu. Zostawił wszystkich
w kompletnym osłupieniu. Czarnowłosy wstał. Najwidoczniej
obrażony poszedł w przeciwną stronę.
- Kim jest Gabriel ? - Laurel dopiero
teraz odważyła się zapytać. Vaice zawahał się przez chwilę,
zanim jej odpowiedział.
- Zakazanym imieniem w strefie 27.
Moim najmłodszym bratem. Najmłodszym bratem Lily. Martwym
człowiekiem...
Jasnowłosą zatkało. Spuściła
wzrok.
Hej. :)
OdpowiedzUsuńEch, wszystkie problemy zaczęły się, kiedy Lily poznała Laurel...dlatego ona zaczyna mnie trochę irytować. Niby jest też poszkodowana, jednak to całe zamieszanie powstało przez nią...
A ta kłótnia między Lily, a Rivenem, no smutna trochę, wcześniej się przyjaźnili, ona jest w nim zakochana ( słowa ''nienawidzę Cię'' nic nie zmieniają )...mam tylko nadzieje, że jakoś dojdą do porozumienia niedługo...
Na dodatek ten brat Lily i Vaice'a...dlaczego jest martwy? Naprawdę, strasznie ciekawy rozdział. ;)
Szczerze mówiąc spodziewałam się bardziej zaciętej walki pomiędzy Lily a Kenem. Co prawda nie było źle, ale myślałam, że bardziej się na niej skupisz. Bardzo podobał mi się pomysł jak Ken wykorzystał Lily po jej przegranej. Ta pułapka była świetna. Koleś miał niezłą myśl. Zastanawiam się co z nim zrobią. Będą więzić ? Przesłuchiwać ? A może po prostu go zabiją ? Nie czekaj, szkoda będzie jeśli umrze, taka zła mocna postać się przyda ;) Już sam tytuł rozdziału mnie zaciekawił. Zrobiło mi się smutno kiedy przeczytałam, od Gabriel jest zmarłym bratem bohaterów. Ale Riven zachował się okrutnie. Rozumiem, że był zły, ale bez przesady ! Co do tekstu "Może jak rąbniemy go patelnią tak po staropolsku to wszystko zapomi" bardzo mnie rozbawił, ale niestety sądząc po tym,że bohaterowie mają angielskie/amerykańskie imiona, to raczej nie znają staropolskich zwyczajów. Muszę też zwrócić uwagę, że zaczynam się gubić z tymi jasnowłosymi i ciemnowłosymi i miejscami już nie wiem kto kiedy i gdzie, a przez to muszę bardziej myśleć ;D pomyśl czy możesz coś na to poradzić ;P Rozdział był bardzo dobry, a więc czekam na dalsze rozwinięcie akcji. ;) Życzę weny i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHmm kolejna osoba, która zginęła. Najpierw siostra Rivena, teraz najmłodszy brat Lily. Coraz więcej tych nazw, dlatego na prawdę trzeba się mocno skupić, aby się nie pogubić. No dobra, więc na szczęście Ken padł na jakąś chwilę nieprzytomny. Dobrze, że zjawił się Vaice, widzę, że jest on bardzo dobrym wojownikiem skoro pozałatwiał SAM sprawy z armią Kena no i dodatkowo uratował swoją siostrę. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Powiem Ci, że bardzo jest to opowiadanie ukryte samo w sobie, wiem możesz mnie nie rozumieć teraz ,ale chodzi mi o to,że niby się coś dzieje, jest ta fabuła, ale ukazujesz ją w taki dość tajemniczy sposób, nie mówię, że to źle, ale niektórzy czytelnicy stwierdzą, że bardzo pokomplikowane to opowiadanie. Jest przyjaźń za chwilę nagle jest nienawiść, stosunki rodzeństwa są tak zakręcone, że nie wiem sama co o nich myśleć i Lauriel, która nie wiadomo do końca kim jest, mimo, że w poprzednich rozdziałach coś tam się wyjaśniło, ja nadal nie widzę jest mocnego miejsca, w tym opowiadaniu. Ranna Lily idzie na zwiady, chłopcy zostają przy Kenie i myślą, a Lauriel no właśnie co? Nie wiem. Czytam uważnie Twoje opowiadanie i na prawdę martwię się, że w którymś momencie się pogubię...To jest na prawdę dobre opowiadanie, ale ma tyle ścieżek, że nie wiadomo gdzie iść, tak to określiłabym ^^ Z tą patelnią to pojechałaś po całości ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
KV
Czułam, ze mimo wszystko uda im się pokonać Kena. Co prawda, gdyby Vince się nie zjawił to sytuacja mogłaby się zakończyć tragicznie, ale nie ma sensu gdybać tylko cieszyć się, ze mimo wszystko razem wyszli jakoż z tej sytuacji. Bardziej niż to, martwi mnie atmostefa, która zaczęła panować między przyjaciółmi. Przyjście Laurel bardzo skomplikowało relacje Rivena i Lily. Ciekawa jestem czemu nagle zaczęli darzyć się taką nienawiścią, czemu tak sobie dogryzają. Mam nadzieję, że to tylko tymczasowej i niedługo wszystko sobie wyjaśnią.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ! ;)
A w wolnej chwili zapraszam Cię do mnie na nowy rozdział.
Ściskam! ;*
Wszystko coraz bardziej się gmatwa. Riven zna prawdę, źli ludzi szukają Lauren...Ech akcja pędzi i nie ma miejsca na nudę:)
OdpowiedzUsuńNie cierpię Kena. Jest zimny, nieprzyjemny i do tego taki pewny siebie, że chętnie zapoznałaby go z moją pięścią.
"- Może jak rąbniemy go patelnią, tak po staropolsku, to wszystko zapomni ?" - o matulu, zajebisty tekst. Zaczęłam się śmiać, gdy go przeczytałam. I co się dziwić, że w domu patrzą na mnie, jak na szajbuskę?:D
Gabriel. Coraz więcej zmarłych bliskich...
Ken telepatą - nie spodziewałam się. Vaice pojawiający się w ostatniej chwili i nokautujący Kena, jestem za.
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście wzmianka o Gabrielu.
W sumie fajna moc, ta telepatia. Szczerze to w pewnym momencie myślałam już, że nie pokonają tego Kena i on im coś zrobi, a już na pewno Lily coś zrobi. i szkoda mi jej, Riven mógł trochę pomyśleć, zanim palnął to o Gabrielu. Widać, że dziewczyna była z nim bardzo zżyta, nie dziwię się więc, że aż tak zareagowała. lecę dalej, może uda mi się jeszcze trochę dziś nadrobić :D
OdpowiedzUsuńLaurel....to wszystko zaczęło się przez nią. Lily jest chwilowo zła zaraz jej przejdzie ale mam nadzieję, że w Rivenie nie zostanie jakaś głębsza uraza. Czekam na rozdział w, którym dowiem się czegoś o Gabrielu :) Lecę czytać kolejne rozdziały alex2708.blogspot.com
OdpowiedzUsuńhejka ^^ Ale się dzieje :3 Meh, już nie lubię tej Laurel, cicha, bezbronna, słaba... bleee. Oni wszyscy się za nią wstawiają, nawet Riven, a ona nic. Tylko się dopytuje dopytuje i ciągle dopytuje .-. Mam nadzieję, że jak zostanie na dłużej, to jakoś zacznie żyć! Ruszać się i walczyć, bo jak na razie to jest takim workiem pełnym nieszczęść i piątym kołem u wozu. To przez nią Lily i Riven pokłócili się, choć mogliby być świetną parą. Ajajaj :C
OdpowiedzUsuńNiezła akcja z Kenem. Jego dar jest mega. Telepatia. No tego to się nie spodziewałam. Jestem w szoku, że udało im się go pokonać. Tekst Lily o patelni świetny. Ah uwielbiam takie zabawne kwestie. :)
OdpowiedzUsuńW sumie Riven zaczyna mnie denerwować. Trochę za bardzo czepia się Laurel. Widać, że żałuje wszystkiego. No ale cóż. Co do Gabriela, to czekam jak rozwinie się ten wątek.
Pozdrawiam. :*
Przepraszam, ale dla mnie zachowanie Lily jest totalnie... dziecinne. Jest ranna, ale woli wciąż wykłócać się z Rivenem, dodatkowo jest na niego zła o to, że on nie przyjmuje z otwartymi ramionami wspólniczki człowieka, który zabił jego siostrę... Gdzie się podziała ich przyjaźń???
OdpowiedzUsuńhttp://zasnute.blogspot.com/