~Rozdział 3
~ Wspomnienie o Meredith
- Są tutaj...! - Laurel zamarła.
Rozszerzyła oczy i momentalnie poszukała wzrokiem Lily, lub
jakiegoś z jej towarzyszy. W tym momencie pojawiła się blondynka
wraz z czarnowłosym facetem, o dobrze zbudowanej twarzy i
jasnowłosa już wiedziała, kim on jest.
- Coś się stało ? - zapytała Lily.
Laurel spoglądała nadal na przyjaciela blondynki.
Nie możemy pozwolić, żeby Riven
dowiedział się o twoim pochodzeniu!
Te słowa dzwoniły
jej w głowie, odbijając się echem. Jeśli to ten facet jest
Rivenem, prawdopodobnie też bratem Meredith, to będzie musiała
zataić przed nim tą informację. To nie jest proste...
- Coś się stało
? - głos Lily wyrwał jasnowłosą z zamyśleń. - Zbladłaś.
- Nie, tylko...
nieco się martwię. Vaice pobiegł w głąb lasu. - Laurel
zacisnęła wargi.
- Niespokojny jak
zwykle. - uśmiechnęła się szeroko. - Riven, idź go poszukać.
Ja z Laurel pójdziemy pod bramę, żeby sprawdzić, czy tam nie ma
intruzów.
- Przyjąłem. -
zasalutował czarnowłosy i zniknął w mgnieniu oka.
- On również
jest obdarzonym ? - zapytała jasnowłosa.
- Tak. Super
szybkość i panowanie nad ziemią. - zaapelowała szybko Lily, po
czym dodała. - Musimy się pospieszyć. Intruzi mogą być strażą,
która szuka wspólników Arthura, czyli w pewnym sensie też
ciebie.
- Tak...
- Możesz mi
powiedzieć, dlaczego zgodziłaś się uczestniczyć w takim czymś
?
- Może to cię
zdziwi, ale Arthur mnie uratował. - Laurel uśmiechnęła się
blado, wymawiając te słowa. W tej chwili obie zaczęły iść w
kierunku głównej bramy.
- Poważnie ?
- Ale to długa
historia.
- Mamy czas.
- Ech... cóż.
Moi rodzice nie wiedzieli, kim są obdarzeni, a fakt, że ja takim
byłam, przerażał ich. Potrafię widzieć postacie astralne, więc
często myliłam je z ludźmi. Rodzice myśleli, że ja mówię sama
do siebie. Wysłali mnie do psychiatryka, w którym żyłam o
chlebie i wodzie. Arthur pojawił się pewnego dnia i wydostał mnie
z tego miejsca. To tyle.
- Więc
odwdzięczyłaś mu się poprzez asystę ?
- Dokładnie tak.
***
Riven w swoim
niezawodnym tempie biegł prosto do lasu. Nagle zatrzymał się.
- Wyczułem
dziwną energię, wydobywającą się z ciała tej dziewczyny, która
była z Lily. - pomyślał, marszcząc brwi. - Nie mogę z
tym czekać.
Momentalnie ruszył
z powrotem. Ta tajemnicza energia nie dawała mu spokoju. Vaice na
pewno da sobie radę.
Kiedy Riven był
już kilka metrów od budynku, za którym stała Lily z
przyjaciółką, zatrzymał się.
- Musimy się
pospieszyć. Intruzi mogą być strażą, która szuka wspólników
Arthura, czyli w pewnym sensie też ciebie. - słysząc słowa
blondynki, czarnowłosy rozszerzył oczy.
- Tak...
- Możesz mi
powiedzieć, dlaczego zgodziłaś się uczestniczyć w takim czymś
?
- Może to cię
zdziwi, ale Arthur mnie uratował. - zaczęły tu iść. Szybko
zniknął i ponownie skierował się w stronę lasu.
Stanął na
chwilę, aby połączyć wątki. Wzdychał ciężko. Uderzył
pięścią w korę drzewa. Sam już nie wiedział, co teraz zrobić.
Wrócić do nich i oskarżyć tę nową o popełnienie zbrodni, po
czym wydać ją straży ? A może na razie zachowa się, jakby o
niczym nie wiedział ? Jedno jest pewne.
- Ona jest
wspólniczką Arthura. Zabójczynią Meredith.
***
Lily obejrzała
się. Miała okropne wrażenie, że są śledzone. Odkąd defekty
wstąpiły na ten świat, to wrażenie stawało się coraz
silniejsze.
- Słuchaj, -
zaczęła Laurel, wyprowadzając ją z rozmyślań. - a co się
stanie, jak Riven dowie się o moim pochodzeniu ? Zabije mnie ?
- Co ? Nie. -
zaśmiała się Lily. - Na wszelki wypadek mamy asa w rękawie. - tu
jej mina zrobiła się bardziej poważna. Spoglądała w dal i
wyglądała, jakby na coś czekała.
- Riven! -
powiedziała po pewnym czasie Lily, widząc nadchodzącego
przyjaciela. - Znalazłeś Vaice'a ?
Jednak czarnowłosy
nic nie odpowiedział. Podszedł do Laurel. Po chwili ziemia wokół
jasnowłosej zaczęła drżeć. Blondynka zorientowała się, co
jest grane.
- Przestań! -
krzyknęła Lily. - Zostaw Laurel! - po tych słowach podniosła
ręce i wymierzyła je w stronę czarnowłosego. Momentalnie upadł
na ziemię, a potem powietrze odrzuciło go na najbliższą ścianę.
Lily wzdrygnęła się. Podbiegła do Rivena i przykucnęła przy
nim.
- Wszystko w
porządku ? Co ci się stało, Riven ? - zapytała z troską
wymalowaną na twarzy. Pomogła mu wstać. Uśmiechnęła się
blado. Po chwili jednak czarnowłosy odtrącił ją od siebie.
- Wiedziałaś! -
krzyknął i zamachnął się, żeby uderzyć Lily pięścią, ale w
ostateczności uspokoił się.
- C ci się dzieje
!? - zapytała blondynka.
- Ty wiesz, kim
ona jest, prawda !? Po c ja się głupio pytam, oczywiście, że
wiesz! Słyszałem waszą rozmowę! Ona jest wspólniczką Arthura!
- Nie krzycz! Mogą
cię usłyszeć. - zaapelowała szybko Lily, starając się uspokoić
sytuację.
- Kto !? Strażnicy
? Dlaczego ty jej pomagasz ? To wszystko przez nią!
- Uspokój się!
Mam powód, żeby jej pomóc, miałam taką wizję.
- Tak, ty i twoje
wizje!.
Laurel stała jak
osłupiała, przyglądając się tej scenie. Przypomniała sobie
słowa Vaice'a.
Oni nigdy się nie pokłócili.
Była właśnie
świadkiem ich pierwszej kłótni. Czy to przez nią ? W końcu
kłócą się o to, że ona tutaj jest. Jedna strona chce, aby
została w strefie 27, natomiast druga pragnie jej niezwłocznej
śmierci. Jest powodem ich pierwszej kłótni. Poczuła nagle, jak
łzy napływają jej do oczu. Pobiegła z powrotem w głąb strefy.
Tam, gdzie może nikt jej nie znajdzie.
***
- Laurel! -
krzyknęła Lily, oglądając się na przyjaciółkę. Spojrzała z
powrotem na Rivena. - Możesz nie być taki agresywny i mnie
wysłuchać!?
- Ona jest
wspólniczką Ar... - nie dane mu było dokończyć. Blondynka
spoliczkowała go. Jej mina wyrażała smutek, pomieszany z
wściekłością.
- Ale za to widzi
duchy, a jednym z nich jest twoja siostra! - wysyczała przez zęby,
po czym pobiegła za przyjaciółką.
Riven stał jak
osłupiały, kiedy zniknęła za licznymi krzakami i drzewami.
Przełknął głośno ślinę.
- Meredith...
***
- Laurel! Wyjdź,
proszę. Riven już się nieco uspokoił. - mówiła Lily, mając
choćby mały promyczek nadziei, że odnajdzie przyjaciółkę,
zanim zrobią to strażnicy.
- Ja jestem
spokojny do czasu. - usłyszała nagle głos czarnowłosego.
- Weź już nie
rób scen. - Słowa Lily były okropnie suche i bezuczuciowe. W
głębi serca wiedziała, że jest zła na Rivena, jednak tak
naprawdę chyba była po prostu zawiedziona. Jeszcze nigdy się nie
pokłócili.
- Przepraszam... -
oboje odwrócili się, kiedy usłyszeli ten cieniutki głos.
- Laurel! -
ucieszyła się Lily. Podbiegła do koleżanki i uścisnęła ją
serdecznie.
- Przepraszam, to
moja wina...
- Co ty mówisz ?
Riven już się uspokoił, prawda ?
- Mhm... Ty
naprawdę widzisz i słyszysz Meredith ? - zapytał, jakby nie mógł
już wytrzymać.
- Tak. Ona również
wszystko słyszy i widzi... - teraz Laurel nieco pożałowała, że
to powiedziała. Może nieumyślnie zraniła tym Rivena ?
- Póki co lepiej
chodźmy, nim natkniemy się na intruzów. - zaapelowała Lily
zmieniając temat.
- Intruzi ? - za
nimi jednak stał już ktoś niemile widziany. Laurel d razu go
poznała. - To tak teraz nazywa się strażników ?
Mężczyzna miał
jasne blond włosy i ciemne oczy. Był bardzo wysoki i dobrze
zbudowany. Miał na sobie tylko koszulę i proste Jeansy.
- Zastępca
naczelnika straży – zaczęła cicho Laurel. - Ken.
- Czego chcesz ? -
Lily spojrzała na niego z pogardą.
- Oddajcie
dziewczynę a nikomu nie stanie się krzywda. - Mina strażnika
przyozdobiona została szarmanckim uśmiechem.
- Riven, zabierz
Laurel w bezpieczne miejsce! - Blondynka wyciągnęła dwa sztylety
i przyjęła pozycję do walki. - Ja go tu zatrzymam.
Czarnowłosy nie
czekał na dalsze instrukcje. Złapał jasnowłosą za ramiona i
poprowadził w przeciwną stronę od zastępcy naczelnika. Lily
ukradkiem oka to widziała. Kiedy on w ten sposób dotknął jej
przyjaciółki, poczuła nagły przypływ zazdrości, ale
momentalnie to zataiła. Ukryła to, tak jak zawsze.
- Myślisz, że
dasz mi radę w pojedynkę ? - zapytał Ken, nie zdejmując swojego
uśmiechu z twarzy.
- Walcz!
Hej. ;)
OdpowiedzUsuńNo no, coraz ciekawiej. ;) Czasami trochę się gubię, nie rozumiem pewnych rzeczy, ale po ponownym przeczytaniu notki zaczynam wszystko łapać. :P
Zaczynam lubić Lily, nie wiem czemu, ale wydaje mi się być...taka słodka. :P Troszkę to dziwne może, ale mam takie odczucia po prostu. :P
Riven...jeszcze nie wiem, czy go lubię. Muszę bliżej go poznać. ;)
Ogółem, historia wydaje mi się trochę zagmatwana, skomplikowana, ale mam tak czasem, że pewnych rzeczy nie ogarniam, więc to pewnie moja wina. :P
Czekam na kolejną notkę. :*
Ah ta zazdrość, choć w tej sytuacji nie powinna być zazdrosna o Rivena, dobrze, że w sumie do tego momentu historii nikomu nic się nie stało, no bo w końcu mogło dojść do nie miłej walki między Laurel a Rivenem, ale LIily dopięło swego i go na szczęście przywróciła do spokojnego zakątka życia, oczywiście nie ukrywając, że duży wpływ na to miała również świadomość tego, że Laurel widzi Meredith. Ciekawa jestem co się stało/dzieje z Vaicem?
OdpowiedzUsuńCoś pachnie mi tu konkretną walką w następnym rozdziale. W końcu zakończyłaś w takim momencie i to dość ciekawym. Ken kontra Riven chciałabym przeczytać o mocach Rivena jak będzie się nimi posługiwał w walce, liczę na ciekawe wątki i opisy ;)
Pozdrawiam
KV
Hejka!
OdpowiedzUsuńNareszcie wszystkie rozdziały już nadrobiłam, a to dobrze, bo mogę wypowiedzieć się na temat fabuły. Mozę zacznę od Lily (ładne imię). Dla mnie jest to trochę dziwne, że tak szybko zaufała Laurel, a tym bardziej, że tak szybko zaczęła nazywać ją przyjaciółką. To jest dla mnie takie nienaturalne. Mogłaby koleżanką, ale żaby tak od razu przyjaciółką? Jakoś mi to nie pasuje. Poza tym byłą zazdrosna o przyjaciółkę? Ja to raczej o Rivena bym była. No i zaintrygowałaś mnie tym Kenem. Mam nadzieję, że zostanie na dłużej w opowiadaniu :)
Czekam na nexta!
Ściskam,
Carmen
Obawiałam się, że Riven zrobi jakieś głupstwa jak się dowie prawdy o Laurel, ale na szczęście w miarę szybko się wszystko wyjaśniło. Nie sądziłam, że będzie w stanie się uspokoić, bo szczerze powiedziawszy rozumiem jego gniew i złość. W końcu stracił siostrę, którą bardzo kochał i to z winy Arthura, więc to logiczne i normalne, ze nienawidzi jego i jego ludzi. Mimo to, cieszę się, ze zaakceptował Laurel i mam nadzieję, że dzięki niej będzie miał szansę na porozmawianie z siostrą. Ciekawi mnie gdzie jest Vince, bo jakoś zniknął w tym rozdziale;D I oby Lily dała radę temu strażnikowi. Wierzę w jej możliwości;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!:)
Powiadamiałam o rozdziale? Nie pamiętam! Jeśli się powtórzę to bardzo przepraszam, ale skleroza nie boli:D Zapraszam ;)
Momentami, rozdział wydawał się wręcz skomplikowany. No nic poradziłam sobie z tym. W ogóle nie spodziewałam się Kena, w sensie, że nagle się tam zjawi, ale żeby zrobić koniec rozdziału w takim momencie ? Już nie mogę się doczekać walki. Cieszę się, że Riven nie zrobił krzywdy Laurel, ale wiem też, jak ogromny wpływ miał na niego fakt, że dziewczyna może skontaktować się z jego siostrą. Odnoszę wrażenie, że będzie ją bardzo wykorzystał pod tym względem. Zastanawiam się co się dzieje jeszcze z bratem Lily, mam nadzieję, że nie przepadł ? Moment w którym bohaterka poczuła zazdrość, był po prostu słodki. Nie wiem czemu, ale tak właśnie to odczułam. Hm, trochę nad tym myślę i zastanawiam się, czy przypadkiem nie przydałoby się dołączyć nazwisk ? Aha zaskoczyło mnie to, że Arthur uratował Laurel, chociaż nie dziwię się, że jej rodzice uznali ją za wariatkę. No właśnie ! Przypominało mi się ! A gdzie są wampiry ? Też przydałby się jakiś krwiopijczy bohater. No nic. Czekam na kolejny rozdział niecierpliwie. Ściskam i do następnego. Aha (znowu "aha"?) od teraz obserwuję twojego bloga, a także dodałam link do niego u mnie w zakładce "Blogowe Besty", gdzie są polecane przeze mnie opowiadania ;)
OdpowiedzUsuńCoraz więcej akcji ;D Teraz zdecydowanie jestem w drużynie Lily. Postawiła się Rivenowi, broniła Laurel.. No i stanęła do walki z Kenem. ;D
OdpowiedzUsuńPędzę dalej...
dziwi mnie to, że Lily jest zazdrosna i Laurel. skoro czuje coś do Rivena, to o niego powinna być zazdrosna, no nie? A co do tego Kena, to jestem ciekawa, co będzie dalej. Zastanawia mnie, czy jako zastępca naczelnika jest silniejszy od Lily? Bo w końcu ona ma dar panowania nad żywiołem powietrza, więc on chyba też powinien mieć jakiś dar, albo jakiegoś asa w rękawie, no nie? cholernie ciekawa tego jestem, lecę do kolejnego :D
OdpowiedzUsuńKurcze. Akcja naprawdę pędzi jak szalona. Nic nie stoi w miejscu. Momentami zaczynam się serio plątać ale chyba w miarę wszystko ogarnęłam. Tak naprawdę to nie spodziewałam się że aż tak mnie wciągnie ;). Jak nadmieniłam w poprzednim komentarzu lubię wartka akcje ale ty przechodzisz sama siebie. Jesteś po prostu niesamowita. ;P
OdpowiedzUsuńWprowadziłaś Kena. Okej zobaczymy jak Lily sobie z nim poradzi. Naprawdę jestem ciekawa, bo wydaje się być taka... Eteryczna. I jakoś ciężko mi ja sobie wyobrazić z bronią. -.- No nic. Lece dalej.;)
No zaczyna się ciekawie :) Resztę przeczytam i skomentuje później :)
OdpowiedzUsuńPierwsza kłótnia kiedyś musiała być, trochę skomplikowane gdy nie ma rozdziału drugiego :/ No ale staram się wszystko zrozumieć :) Rivena lubię, nie wiem czemu ale coś mi podpowiada, że będzie moją ulubioną postacią...
Ken hmmm ciekawe jak zakończy się ten pojedynek :3 Niby Lily panuje nad powietrze ale zastępca naczelnika straży też musi być silny.
Lily i ta zazdrość :3 zrobiło mi się trochę smutno ;/
alex2708.blogspot.com
Hej ^^ Przepraszam za braki komentarzy, ale przygotowania świąteczne są bezlitosne i nie dają mi zbyt wiele czasu, korzystam więc z sytuacji i nadrabiam co mogę :*
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się tego, że Riven od razu uspokoi się gdy Lily powie mu o jego siostrze widzianej przez jej nową przyjaciółkę.
W tej całej sytuacji zabrakło mi brata Lily, on jest fajny ^^
Od razu spodobał mi się Ken, jest peny siebie jak na strażnika przystało. :3 Mam nadzieję, że ich pojedynek nie będzie szybki :3
Pozdrawiam gorąco i życzę wesołych świąt :)
Rozdział pogmatwany i pełen akcji. Momentami nie mogłam zrozumieć o co chodzi. A może to po prostu moje zmęczenie daje się we znaki. :D
OdpowiedzUsuńI tak wszystko mi się podobało. Tajemniczość od początku do końca. Nie wiem czego spodziewać się po Kenie. Riven'a uwielbiam. Postaram się pozostałe rozdziały nadgonić jak najszybciej. :)
Nie dziwię się reakcji Rivena, sama byłabym zła. Rozumiem, że Lily widzi wizje, ale ile zna Laurel, a ile zna Rivena? Powinna wiedzieć jak mu było trudno po stracie siostry (tak podejrzewam). W sumie jej zachowanie (Lily) mnie troszkę zawiodło... ;/
OdpowiedzUsuńhttp://zasnute.blogspot.com/