~Rozdział 27
~Zatrzyj drogę swej przeszłości,
by móc obudzić się w przyszłości
Lily westchnęła głęboko. Teraz
zaczęła rozumieć Vaice'a i powód, dlaczego ukrywał przed nią
jej przeszłość, mimo iż nie była tego świadoma. Myślała, że
jej brat powiedział jej wszystko, co powinna wiedzieć, nie omijając
strasznych szczegółów. Jednak jej wizja nie skończyła się tylko
na wypadku samochodowym jej ojca. Musiała oglądać ciąg dalszy.
Dopóki wszystkiego się nie dowie, nie wyjdzie z tego transu.
Lily przetarła zaspane oczy i
lekkim pomrukiem ruszyła w stronę toalety. Była druga w nocy.
Obudziły ją hałasy, które nie pozwalały dziewczynce spać. Mała
powolnym krokiem szła po schodach na dolną część mieszkania.
Usłyszała po chwili trzask rozbijanego szkła. Przyspieszyła. W
środku nocy nie mogła za wiele widzieć, jednak znała ten dom jak
własną kieszeń. Ciemność nie była dla niej przeszkodą.
- Odejdź! - ktoś krzyczał. W tym
miejscu to było normalnością, lecz ten głos przeraził Lily.
- Co ty robisz, Elen? - Vaice
potwierdził obawy dziewczynki. Wyjrzała zza ściany i ujrzała
swojego brata przed drzwiami do łazienki.
- Zamknij się, rozwydrzony
dzieciaku! - krzyk wydawał się błaganiem o pomoc.
- Co się tutaj dzieje? - do
pomieszczenia przyszła Maddy. Lily od zawsze podziwiał swoją
starszą siostrę, zwłaszcza jej spokój i opanowanie w kryzysowych
sytuacjach.
- Elen wyrzuciła leki... -
oświadczył w odpowiedzi Vaice. - Jak bardzo ona potrafi być
szalona? - zacisnął pięści z wściekłości.
- Tylko nasz ojciec potrafił
utrzymać ją przy zdrowym rozsądku. - szepnęła Maddy. Od śmierci
Richarda minął zaledwie tydzień. Elen zdążyła zwariować.
Naprawdę go kochała, gdyż on pomógł jej z chorobą. Teraz
jednak załamała się i odmawia przyjęcia leków. Nie obchodziło
ją nic, co związane z swoimi przybranymi dziećmi.
Z upływem czasu zaczęła
traktować je jako nic nie znaczące osoby. Co wieczór można było
spotkać ją pijaną.
- Elen jest chora? - Lily wyszła z
ukrycia, a jej obecność zdziwiła starsze rodzeństwo. Vaice
jednak postarał się opanować, podszedł do siostry i przykucnął
przy niej.
- Wyrosłaś, wiesz? - powiedział.
- Jak na siedmioletnie dziecko jesteś bardzo wysoka. - uśmiechnął
się. Jednak nie udało mu się odwrócić uwagi dziewczynki od
wcześniejszego tematu. Lily szybko wyminęła brata i zajrzała do
pomieszczenia, w którym była ich macocha. Kobieta siedziała w
fotelu a w ręku trzymała puste opakowanie po lekarstwach.
- Tak nie można, Elen. -
powiedziała dziewczynka. - Jeżeli nie zażyjesz leków, nie
wyzdrowiejesz. - uśmiechnęła się do macochy. Vaice patrzył na
nią pustym spojrzeniem. Najmłodsze rodzeństwo, łącznie z Lily,
nie miało zielonego pojęcia o chorobie Elen. Kobieta ma poważne
problemy psychiczne. Do tego niedawno doszedł alkoholizm.
- Powiedziałam, - zaczęła
groźnie Elen podchodząc bliżej dziewczynki. - żebyście się ode
mnie odwaliły, durne bachory! - uniosła rękę i bez wahania
spoliczkowała blondynkę. Mała pod wpływem siły ciosu upadła na
ziemię.
- Lily! - Vaice podbiegł do
siostry. Pomógł jej wstać, po czym spiorunował swoją macochę
morderczym spojrzeniem.
To był pierwszy poważny atak ze
strony Elen.
Trzy miesiące później...
- Gdzie idziecie? - zapytała Lily,
spoglądając na swoje starsze rodzeństwo. Vaice i Maddy stali w
drzwiach frontowych. Oboje byli zaskoczeni.
- Mówiłam Ci. - oświadczyła
Maddy, piorunując brata wzrokiem mogącym zabić.
- Gdzie idziecie? - powtórzyła
pytanie dziewczynka. Był wczesny ranek. Lily nauczyła się wstawać
o tej porze. Spokojnej porze.
- My... - zaczął zmieszany Vaice.
- Idziemy po pomoc. - rzucił szybko.
- Pomoc?
- Elen nadal nie chce grzecznie
zażywać leków, prawda? Ruszamy przyprowadzić specjalnych ludzi,
którzy jej pomogą. Będzie jak dawniej. - uśmiech brata Lily
sprawił, że dziewczynka poczuła się szczęśliwa. Jednakże coś
kazało jej nie pozwolić im odejść. Jej rodzeństwo wiele razy
zmieniało temat, jeśli chodziło o ich macochę, a teraz mówili o
tym zbyt otwarcie.
- Tylko nie mów o niczym Elen. -
uprzedziła ją Maddy. - Bo znowu się zezłości.
Lily patrzyła na nich. Chciała
wierzyć, że oni tym razem wtajemniczają ją w swoje plany, a nie
ciągle zmieniają temat i kłamią. Lecz cichutki głos w jej
głowie mówił, że nigdy nie będzie już tak, jak dawniej, co
tylko potwierdzało fakt, że jej rodzeństwo kłamie.
- Rozumiem. - zaapelowała
beznamiętnie, wymuszając uśmiech na twarzy. - Będę czekać.
Kolejne kłamstwo wydobyło się z
ich ust. Minęło sześć miesięcy, a Vaice i Maddy nadal nie
wrócili.
- Lily, - skomlący głos jej
małego braciszka zwrócił jej uwagę. - dlaciego oni nas
zośtawili?
Gabriel był najmłodszy z całej
piętnastki. Większość się już wyprowadziła, lecz ci młodsi
ciągle musieli tu mieszkać. Mieszkać w tym potwornym miejscu,
jakim jest ich dom.
- Vaice wróci. A z nim Maddy.
Przecież ci już mówiłam. - odpowiedziała obojętnie.
Uśmiechnęła się, starając dodać otuchy bratu.
- Mówiś tak juś dugo... -
Gabriel posmutniał. - Mówiś tak siamo jak Vaice...
Wiele by dała, byleby tego nie
usłyszeć. Jej rodzeństwo kłamało, żeby ją chronić, lecz
potem uciekli. Jak zwykli tchórze. Ponownie skłamali, mówiąc, że
idą po pomoc. Nie wrócili.
- Nienawidzę ich... - szepnęła
tak, by Gabriel jej nie usłyszał.
- Gdzie moje piwo?! - krzyk, który
był u nich codziennością. Lily spojrzała w kierunku, z którego
dochodził.
- Idź na górę i powiedz Rosalie,
Mike'owi i Catherinie, żeby się schowali. - rzekła szybko, po
czym poszła do kuchni. W domu została ich tylko piątka: Ona,
Gabriel i trójka ich młodszego rodzeństwa. Rosalie była w wieku
Lily, czyli miała prawie osiem lat. Mike miał sześć, natomiast
Catherina pięć. Gabriel za miesiąc będzie obchodzić swoje
czwarte urodziny. Ze wszystkich tylko ona była najstarsza, nie
liczą Rosalie. Od zawsze chcieli uciec, tak jak Vaice i Maddy, ale
oznaczałoby to, że są tacy sami.
A ona za nic nie chciała się
upodobnić do tych tchórzy.
Nie mieli dokąd uciec, a
kilkoletnie dzieci nie wytrzymają długo same. Zwłaszcza Rosalie,
która jest niepełnosprawna. Nikt im nie pomoże. W wsi, w której
mieszkają, ludzie są zepsuci. Każdego obchodzą tylko jego własne
problemy.
Niecały miesiąc później w Lily
obudziły się jej moce. W duchu cieszyła się, że jest Obdarzoną,
lecz to oznaczało, że upodobniła się do swojego znienawidzonego
brata Vaice'a.
Wstała z łóżka. Znowu nie mogła
spać. Cały czas śniły jej się koszmary, w których uciekała
przed wampirem. Śni jej się wojna, wielki rozlew krwi. Potrząsnęła
głową i ruszyła na korytarz. Ciemność nie przeszkadzała jej.
Zeszła po schodach na dół. Jednak kiedy usłyszała dźwięk
tłuczonego szkła, jęknęła po cichu. Hałas dochodził z kuchni.
Zaczęła się obawiać, że Elen znowu bzikuje. Ten dom był bardzo
duży, można by się w nim zgubić po ciemku. Uchyliła drzwi i
zajrzała. Na stole i kilku blatach były zapalone świece. Dzięki
nim mogła dostrzec tę okropną scenę, mającą miejsce w kuchni.
- Maddy? - wyszeptała. Widziała
siostrę, leżącą w kałuży krwi i dwóch mężczyzn. Nie
wyglądali normalnie. Byli nienaturalnie bladzi. Kiedy zauważyli
dziewczynkę, mającą osiem lat, wchodzącą do pomieszczenia,
podeszli powoli do niej i uśmiechnęli.
-
Nie zbliżajcie się... - wymamrotała. - Nie zbliżajcie się do
mnie! - krzyknęła, choć wiedziała, że to na nic się nie zda.
-
Stójcie! - głęboki, męski głos przerwał atak wampirów.
Krwiopijcy stanęli jak wryci, słysząc władczy ton ich przywódcy.
- Ona nada się idealnie. - oświadczył.
-
Ale Jason, - zaczął jeden z słabszych wąpierzy. - obiecywałeś,
że będziemy mogli zjeść pozostałych członków tej popieprzonej
rodziny.
Starszy
wampir spojrzał na Lily. Przerażona wpatrywała się w niego.
Wkurzało go jej spojrzenie. W każdej chwili mogła uciec, lecz
mimo wszystko stała tutaj. Trzęsła się. Po tym, co usłyszała,
chyba kogoś chroni. Nie chce, żeby zaatakowali pozostałych
członków jej rodziny.
-
Powiedz maleńka, - przykucnął przy niej. Nim powiedział coś
jeszcze, dziewczynka uderzyła go lewym sierpowym. Wampir zachwiał
się lekko, po czym wstał wkurzony. Oczywiście nie zabolał go ten
cios, ale sam gest go wkurzył.
-
Idźcie stąd! - wykrzyczała. Jason spojrzał na nią z
politowaniem, po czym zwrócił się do swoich sługusów.
-
Możecie utoczyć jej trochę krwi. Tylko uważajcie, żeby jej nie
zabić. - oświadczył, odwracając się od przerażonej
dziewczynki.
Po
dosłownie chwili cały dom skonał w przeraźliwym krzyku.
Lily
leżała na ziemi, skąpana w krwi. Na jej przedramionach znajdowały
się ślady po zębach tych potworów.
Uważały,
żeby jej nie zabić.
Jednak
ona chciała umrzeć. Miała dosyć tego wszystkiego. Od śmierci
ojca starała się zaakceptować Elen. Takie było jego życzenie...
Jednak macocha robiła wszystko, żeby tak się nie stało. Przed
śmiercią Richarda była miła i troskliwa. Teraz zmieniła się w
potwora.
Kiedy
Vaice i Maddy tu byli, dało się radę żyć. Lecz od ich ucieczki
wszystkie problemy przeszły na nią. Ona nie mogła uciec. Nie
potrafiłaby zostawić niepełnosprawnej siostry.
Jak
można być tak nieczułym, żeby zwalić wszystko na barki małej
dziewczynki?
Ochrona
rodzeństwa, uspokajanie Elen...
Miała
już tego serdecznie dosyć.
Spojrzała
przed siebie. Mogła się ruszać, lecz wszystko wydawało się
sceną rodem z horroru.
-
Maddy...? - wyszeptała półprzytomnie. Jej siostra wróciła.
Tylko ona, która leżała teraz na ziemi nieprzytomna. Wszędzie
były porozstawiane świece. Wampiry zniknęły.
-
Gabriel... - Lily przypomniała sobie słowa tych potworów. Chcieli
zabić resztę domowników. Wstała i chwiejnym krokiem ruszyła w
stronę drzwi.
-
Co to za hałasy?! - zbladła. Dobrze znała ten ton głosu. Jak
również wiedziała, kto się zbliża. Kobieta po chwili z hukiem
wparowała do pomieszczenia. Dziewczynka stała jak wryta, choć
chwiała się. Nie mogła utrzymać równowagi, a obecność Elen
tylko bardziej wpłynęła na jej strach.
-
Ja to wytłumaczę... - szepnęła Lily, wpatrując się w ziemię.
Jej macocha nie zamierzała wysłuchiwać niczego, co ma jej do
powiedzenia dziewczynka.
-
Co się dzieje tam na dworze? - zapytała kobieta, podchodząc do
okna. Blondynka również zwróciła swój wzrok w tamtym kierunku i
widok, który zastała, przeraził ją. Wszędzie biegały istoty,
które przypominały ludzi. Jedyna odróżniająca je rzecz, to
jarzące się czerwienią oczy i zęby jak u zwierzęcia.
-
Co... co to za potwory...? - Gabriel pojawił się dosłownie
znikąd. Lily szybko się obróciła i ujrzała brata. Elen jest w
pobliżu, ona jest niebezpieczna...
Tyle
razy mu to powtarzała, a mimo to on teraz stał przed nią. Kobieta
patrzyła na chłopca i chęcią mordu w oczach. Gabriel sprawiał,
że zapominała ona o wszystkim, co się dzieje dookoła.
-
Dlaczego ty masz jego wzrok... - powiedziała z grozą. - Dlaczego
ten bachor patrzy na mnie jak Richard..?
Elen
podeszła do chłopca i uniosła dłoń. Lily zacisnęła pięść z
zamiarem rzucenia się do obrony bratu, lecz jej nogi były jak z
waty. Nie mogła nic zrobić. Mogła tylko patrzeć.
Nagle
przypomniała sobie o czymś. Całkiem niedawno objawiła się jej
moc obdarzonej.
Powoli
aczkolwiek ostrożnie wyciągnęła rękę przed siebie. Elen
zamachnęła się na Gabriela, po czym jej dłoń znieruchomiała.
Zdziwiona kobieta spróbowała jeszcze raz, lecz skończyło się
tak samo. Powietrze wokół zgęstniało.
-
Co ty wyprawiasz, smarkulo? - zapytała Elen, spoglądając na Lily.
Dziewczynka opierała się o ścianę i celowała w nią otwartą
ręką. Dziewczynka miała paskudny wzrok. To były oczy pełne
nienawiści.
Elen
po krótkiej chwili ruszyła w kierunku Lily, aby uderzeniem ją
okiełznać. Jednak zatrzymała się w połowie drogi. Przeraziła
się, kiedy nie mogła ruszyć. Jej ciało zdrętwiało.
-
Wokół ciebie nie ma tlenu. - oświadczyła pół głosem
dziewczynka.
Czy
ona chciała ją udusić? Możliwe. Ledwo kontrolowała swoje
zachowanie po utracie krwi i tym, co zobaczyła wcześniej, czyli
potwornemu zachowaniu jej macochy. Miała tego dosyć.
Niespodziewanie
Elen zaczęła wić się jak szaleniec. Oczy jej wychodziły na
wierzch a z ust zaczęła płynąć karmazynowa ciecz. Kobieta
upadła na kolana i ostatkiem sił spojrzała na Lily. Dziewczynka
uśmiechnęła się i machnęła ręką. W tym momencie Gabriel
zasłonił oczy. Z ciała Elen zaczęła tryskać krew. Nie zdała
sobie nawet sprawy, kiedy pojawiły się na niej rany cięte. Z jej
ust nie przestawała płynąć krew. Po dłuższej chwili kobieta
osunęła się na ziemię. Była martwa.
Blondynka
zdała sobie sprawę ze swojego czynu. Spojrzała na ciało swojej
macochy. Podniosła dłoń i zakryła nią usta, powstrzymując
krzyk. Panicznie przeraziła się widoku, który kreował się przed
nią. Co ma teraz zrobić?
Obejrzała
się. Na ziemi, kilka metrów dalej leżała jej siostra. Gdzieś
musi być Vaice! Może dotrzymali obietnicy i przyprowadzili pomoc?
Dziewczynka
zaczęła krzyczeć.
- Gdzie
jesteście?! Wiem, że się gdzieś chowacie! Nie zostawiajcie mnie
teraz samej! Proszę, błagam, niech ktoś się odezwie! Pro-
przerwała nagle, gdyż została ogłuszona. Upadła na ziemię, tuż
obok trupa kobiety.
Nad nią stał
Vaice z patelnią w dłoni. To on ją uderzył. Jego dłoń się
trzęsła.
- furari hanc
potestatem* - wymamrotał pod nosem. Nie musiał długo czekać,
gdyż przed nim uformowała się czarna postać, nie posiadająca
nic poza kształtem człowieka.
- Na rozkaz!
Czego sobie życzysz, Panie Obdarzony? - persona wydawała się
radosna, pomimo panującej wokół atmosfery.
- Ty jesteś
Złodziejem Darów?
- Tak jest!
Ale wolę, jak ludzie mówią o mnie inaczej. Obojętnie jak, byleby
nie była to ta durna ksywka z legendy. Czego sobie życzysz? Chyba
znasz również tego cenę. Możesz poprosić o co tylko zechcesz,
lecz w zamian wezmę sobie Twoją moc. - zaapelowała czarna postać.
- Wiem o tym.
Czy mógłbyś sprawić, żeby... - zawahał się. - żeby po
przebudzeniu Lily nie pamiętała Elen?
- Hm? -
persona zdziwiła się. - Zróbmy tak. Zabiorę wszystkie jej
wspomnienia do dnia dzisiejszego. Kiedy się obudzi, nie będzie nic
pamiętać. Czy takie twe żądanie?
Vaice
przytaknął.
- Jednakże
nie mogę w pełni zablokować jej umysłu. Kiedyś odzyska
wspomnienia.
- Co ty
pleciesz?! - oburzył się mężczyzna. - Przecież jesteś
istotą...
- Która
spełnia życzenia za odpowiednią cenę. Ty chcesz, żeby ona
zapomniała o tym życiu, w którym wszyscy ją ranili i okłamywali.
W którym ty ją okłamywałeś, a ona Cię nienawidziła.
Przestraszyłeś się tego, co widziałeś wcześniej, prawda? Boisz
się, że skoro ona żywi do Ciebie urazę, skończysz tak jak Elen.
W tym tkwi drugie sedno sprawy. Dlatego nie mogę w pełni spełnić
twojego życzenia. - oświadczyła czarna postać. - Na zewnątrz
właśnie dzieje się coś strasznego. Ludzie oszaleli, czekaj, to
nie są już ludzie. Teraz to potwory. Idź i tym razem, spisz się
na medal, znienawidzony braciszku.
Po tych
słowach Złodziej Darów zniknął.
- Vaice... -
to ostatnie słowa, które wypowiedziała Lily przed utratą
przytomności. Wiedziała, że w jej pamięci robią się luki, mimo
to nie potrafiła otworzyć oczu. Zaczęła pogrążać się w tej
iluzji.
***
Lily upadła na kolana. Poczuła, jak robi się bezsilna. Nie
obchodziło ją nawet, że wokół są krwiożercze bestie, których
do niedawna się tak bała.
- Krzyk Twoich oczu – zaczął Jason – jest obezwładniający. -
wyszczerzył kły w brzydkim uśmiechu.
***
Riven otworzył oczy i łapczywie nabrał powietrza. Laurel
odetchnęła z ulgą, kiedy wreszcie mogła odpocząć. Zdjęła
zaklęcie i opadła na kanapę. Ken westchnął zrezygnowany i
spojrzał na Vaice'a, który stał obok. Kilka chwil wcześniej
wbiegł do pomieszczenia i chciał ich zatrzymać. Riven podszedł
do niego i, ku zaskoczeniu wszystkich, uderzył go prawym sierpowym,
po czym chwycił za kołnierz mężczyznę i uniósł kilka
centymetrów nad ziemię.
- Ty cholero! - krzyknął chłopak i rzucił Vaice'm o ścianę
naprzeciwko.
- Riven, co Ty... - zaczęła Laurel, podchodząc do niego.
- Widziałem ją. - oświadczył Czarnowłosy beznamiętnie. -
Przeszłość Lily. Vaice, powiedz mi, jaką masz moc?
- On jest człowiekiem. - zaapelował Ken. Powoli zaczynał myśleć,
że zachowanie Romea jest szalenie irracjonalne. Jednak przewidział,
że będzie on mógł zobaczyć wizję Lily, jeśli ta takową mieć
będzie. Co by oznaczało tylko jedno...
- Vaice jest obdarzonym.
*Zabierz moją moc
________________________________________
Witajcie! Ech, nienawidzę ślęczenia nad projektem... Ale, z racji
tego, że zbliża się lany poniedziałek, ja dałam sobie wolne aż
do... wtorku...
Jak mam jakieś zaległości to bez obaw, dziś lub jutro wszystko
nadrobię! ;)
No więc mamy tutaj przeszłość Lily! Bo potrzeba było
dwadzieścia siedem rozdziałów, aby wszystko (prawie, to jeszcze
nie koniec tajemnic :P) się wyjaśniło... tak, wiem, umiem
odwlekać w czasie wiele rzeczy.
Przy okazji mam do Was pytanie – zastanawiam się nad dodaniem
zakładki z szablonami. Pasjonuje się kodem CSS i grafiką, więc
pomyślałam, że mogłabym robić szablony na zamówienie. Zakładka
powstałaby tutaj, na burning-heart, prowadziłaby do specjalnego
kącika, czyli mojej (na razie nieistniejącej) szabloniarni. Co wy
na to? Chcę poznać Waszą opinię. Skoro odnośnik byłby tutaj,
na tym blogu, wątpię, żebym była zawalona zamówieniami, więc
bez problemowo mogłabym wyrabiać się z czasem. A jakby ktoś
chciał, zrobiłabym szablon dla niego. Taki mały bonus, jaki niesie ze sobą ta strona burning-heart ;)
Piszcie ;D Edit: Powstała zakładka "informowani" proszę, aby każdy zapoznał się z tym, co jest tam napisane.
Pozdrawiam wszystkich!
O kurde, kochana! Zaskoczyłaś mnie niezmiernie tymi retrospekcjami, tym bardziej, że nie spodziewałam się aż tyle akcji związanej z przeszłością Lily. Widzę, że wyszłaś z założenia, że jak wyjaśniać to wszystko i bardzo się cieszę z tego powodu, bo przynajmniej wszystko już wiemy i wszystko dało się jasno zrozumieć. Podejrzewam, że kryją się tu jeszcze jakieś małe tajemnice czy sekreciki, ale ogólny zarys wydarzeń został chyba przedstawiony i aż nie wiem, co powiedzieć!
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim zacznę od tego, że nie zazdroszczę Lily przeszłości. Po tym, co przeczytałam widzę, że jej dzieciństwo było prawdziwym koszmarem i może dobrze, że nie musiała tego pamiętać. Aż ciężko wyobrazić sobie jak można powierzyć siedmioletniemu dziecku opiekę nad młodszym rodzeństwem, tym bardziej jeżeli jest tam też psychiczna osoba, szalejąca po stracie ukochanego, a jedno z dzieci jest niepełnosprawne! Przecież to był szczyt głupoty i chamstwa ze strony Maddy i Vince. Dziwi mnie, że te biedne dzieci dały radę przeżyć te kilka miesięcy. Przecież nikt się nimi nie zajmował, a siedmioletnie dziecko samo potrzebuje opieki! A tutaj nagle ta małoletnia Lily musiała zająć się młodszymi od siebie i zastępować im matkę i ojca. W dodatku bronić przed macochą i jakimiś wampirami które wzięły się nie wiadomo skąd! O rany, teraz w ogóle nie dziwię się Vincowi, że tak bardzo bał się przywrócenia siostrze pamięci,
Ale z drugiej strony to niezłe draństwo z jego strony. Zamiast wytłumaczyć wszystko, przeprosić i wziąć odpowiedzialność za swoje czyny to on po prostu postarał się by wymazano jej pamięć. To trochę pójście na łatwiznę, choć domyślam się, że miał pewnie na uwadze też jej dobro i spokój. Ciekawa jestem po co oni w ogóle odeszli i dlaczego nie wrócili wcześniej? Dopóki się tego nie dowiem, nie będę ich oceniać, ale wściekła jestem bardzo! :D
Pozdrawiam! ;* I życzę Wesołych Świat! ;)
Hehe, na końcu miało coś jeszcze być, ale postanowiłam przenieść tę scenę do następnego rozdziału.
UsuńJa, jak zawsze, katuje swoje postacie do granic możliwości (ukryta sadystka :3). To jeszcze nie koniec wrażeń, tak przynajmniej myślę.
Dziękuję za opinię ;D
Hej, hej :3 O Boshe! Tyle wyczekiwałam na wspomnienia Lily!
OdpowiedzUsuńNo i na początku bum! Macocha biła małą biedną Lily. To karygodne. Chora psychicznie i dopuściła się takich rzeczy. W sumie, to trochę zdziwiło mnie to, że nie zareagowali bardziej, hmm, stanowczo? Tak mi się wydaje, że w młodych latach Vaice był ...dupą ;-;
No i to, że uciekł razem z Maddy potwierdziło moje przypuszczenia. Cholerka są rodzeństwem, dużo starszym od nich i zostawili ich na pastwę losu. Teraz rozumiem co Vaice miał na myśli mówiąc, że jak wspomnienia wrócą do Lily, to go znienawidzi. Okłamywał ją razem z siostrą i jeszcze uciekli... oj Vaice, straciłeś w moich oczach =.=
Więc już wtedy spotkała Jasona! O matko kochana! ;-; Przeraziłam się. Te ohydne wampiry wgryzły się w ciało małej dziewczynki! To jest po prostu nie do opisania,no i jeszcze Maddy. W sumie, w tej chwili to się cieszę, że ją pogryzły pijawki -,- Zostawiła małą Lily samą razem z Vaice'm. Niech ma nauczkę.
No i kolejna wiadomość! Właśnie wtedy dostrzegli defekty! Czy to właśnie oznacza, że wtedy zostały stworzone? Wow!
No i włączyłam sobie muzyczkę :3 Mrr, klimat lekkiej grozy! Czy mi się dobrze wydawało, czy kilkuletnia dziewczynka zamordowała macochę?! : ooo O shit... Tego się nie spodziewałam. Odnoszę wrażenie, że wtedy po raz pierwszy użyła głuchej arii powietrza, bo mamuśkę, dosłownie rozerwało od środka i to jest to, co mi się podoba :D
Czekam na następny kochana :* Wesołych świąt :* Życzę weny i ślę buziaczki :3 :*
Tak, zgadzam się, porównując obecnego Vaice'a i Vaice'a dawniej mamy zupełnie różne osoby. Fakt, chciał chronić siostrę, niby naprawić błędy, a wyszło co wyszło.
UsuńTak, to właśnie była ta noc, w której Defekty zostały stworzone.
Muzykę wybrałam ze względu na samą nutę, jak to określiłaś - grozy. Jednakże jak się wsłuchać, tekst bardzo pasuje do scenki. "The love you never gave I give to you
Really don't deserve it but now, there's nothing you can do
so sleep, in your only memory of me, my dearest mother"
A nie?
Tak, Lily wtedy również użyła po raz pierwszy głuchej arii, co dało dość wybuchowy efekt :P
Cholera jasna! Tak to jest, jak się próbuje dodać komentarz z telefonu! Pieprzona klawiatura! Widzisz? Ledwo zaczęłam pisać, już przeklinam! A to wszystko dlatego, że wszędzie mam okropne zaległości a już od tygodnia jestem odcięta od komputera, bo znowu się popsuł... Ale zostawmy moje skomplikowane życie i przejdźmy do tego, co naprawdę ważne!
OdpowiedzUsuńJa myślałam że rozdział który prawie w całości jest retrospekcją, będzie cholernie nudny, a tu było wręcz przeciwnie! Lily miała okropne dzieciństwo i bardzo jej współczuje. Jak można zostawić siedmiolatkę samą z gromadą młodszego rodzeństwa i zapijaczoną macochą? To jest okropne! Nie ogarniam Vaicea i Maddy. Poszli po pomoc... I co? Pół roku ich nie było? To było cholernie nieodpowiedzialne i wręcz szczeniackie z ich strony. Nie rozumiem, jak mogli to zrobić. Ja bym spać nie mogła, jakbym swoje siostry zostawiła z kimś takim jak Elen.
A Vaice to już w ogóle mnie odrzuca! Ja do tej pory myślałam, że on próbuje Lily jakoś chronić, a on po prostu chciał chronią sam siebie, przed jej gniewem! Tchórz! Tchórz i egoista! Ale teraz prawda wyszła na jaw i nic chciałabym znaleźć się na jego miejscu, kiedy Lily go spotka! Należą się chłopakowi nauczka i nie dziwię się, że Riven zareagował właśnie w ten sposób w końcówce. Jak można tak bardzo skrzywdzić własną siostrę? chociażby może trochę też jej tym pomógł, bo Lily jest delikatna i wątpię, czy nawet po tylu latach będzie w stanie poradzić sobie z tym, że kogoś zabiła.
Na koniec przepraszam za wszelakie błędy bo jak już wspomniałam, piszę z telefonu i prawdopodobnie ten komentarz doda się dwa razy, bo mój telefon już taki jest... Tak czy owak uciekam a tobie życzę mnóstwo weny, wesołych świąt i mokrego dyngusa :*
Znam ten ból - klawiatura w telefonie plus autokorekta potrafi doprowadzić człowieka do nerwicy.
UsuńCóż, retrospekcje są ważne w opowiadaniach i jak widać, nie wszystkie muszą być nudne. Wreszcie ukazała się przeszłość Lily, na którą dość dużo osób czekało...
Tak, Vaice po prostu boi się Lily, gdyż widział, co ona zrobiła z Elen. To chyba normalne.
Fakt, Lily jest delikatna, jednakże zobaczysz w następnym rozdziale, jak sobie będzie radzić z odzyskaną przeszłością ;D
Zacznę całkiem od tyłu. Mnie jako mnie, nie trzeba informować, zawsze się pojawię, bo w końcu blogger pokazuje mi nowości...
OdpowiedzUsuńCo do szablonów, to czemu nie. Jeśli masz czas i ochotę to oczywiście możesz się tym zająć, ktoś na pewno się zgłosi. Swoją droga, sama robiłaś ten szablon?
Dobra do rzeczy. W końcu znamy przeszłość Lily. Po tylu rozdziałach! No nie mogłaś dłużej trzymać nas w niepewności. Prawda? Według mnie wątpliwe jest, że ośmioletnia dziewczynka ogarnia całe rodzeństwo i pijana macochę - wydaje mi się, że to zbyt mały wiek, aby się z tym uporać. Podbiłabym chociaż do dziesiątki, ale z drugiej strony nie znam się na mentalności dzieci w tym wieku, więc nie będę się spierać. W każdym razie wygląda na to, że musiała bardzo szybko dorosnąć i stawić czoła ogromnym problemom. Z pewnością nie było łatwo, tym bardziej, że Vaice i Maddy, ich opuścili. Nie wyobrażam sobie takiego zachowania! Zostawili dzieci w takim miejscu. Mogli chociaż próbować pomóc, interesować się, ale nie oni po prostu zniknęli.
Byłam prawdziwie zszokowana, kiedy okazało się, ze jednym z wampirów, który wtedy napadł Maddy był Jason. Oj coś czuję, że sprawa jest głębsza niż nam wszystkim się wydaje.
A więc Vaice poświecił swój dar, by odebrać Lily jej wspomnienia. On może być bardziej głupi? Wybacz, ale naprawdę mnie zdenerwował. Gdyby był przy rodzinie nie musiał by prosić Złodzieja Darów. Tym bardziej, że ten ostrzegł go, że dziewczyna sobie przypomni. To było z jego strony kompletnie nieprzemyślane. Bez sensu zmarnował swój dar. To życzenie nie miało większej wartości. Mimo to jestem ciekawa jaki miał ten dar i co wydarzy się dalej.
Życzę moorza weny, pozdrawiam :*
Tak, szablon, który obecnie widnieje u mnie na blogu jest robiony przeze mnie.
UsuńJa nie mogłam dłużej trzymać w niepewności? Hm... wyzwanie zaakceptowane *_- Hehe, nie no żartuje.
Cóż, ja wolałam, żeby bohaterka miała osiem lat - wiem, że to dość młody wiek, żeby zwalać na nią opiekę nad młodszym rodzeństwem... tak już jest i niech tak zostanie.
Spodziewałam się, że każdy będzie krytykować ucieczkę Vaice'a i Maddy (a kto by pochwalał?).
Jaki Vaice posiada dar? Tego dowiemy się w następnym rozdziale :3
Hejo! :3 No kochana! Zaskoczyłaś mnie! Naprawdę! Byłam w szoku, jak czytałam to całe wspomnienie Lily. Nie mogłam oderwać od niego oczy, bo tak bardzo mnie wciągnęło. Teraz w końcu nadeszła ta chwila, kiedy to dowiedziałam się co wydarzyło się tamtego dnia. Zawsze zastanowiło mnie, jakim cudem Lily straciła te wspomnienia z tego dnia? A tu taki coś! Naprawdę było to dla mnie nie małe zaskoczenie, ale bardzo spodobał mi się ten pomysł. Nie spodziewałam się tylko, że Lily miała takie okropne dzieciństwo :(
OdpowiedzUsuńA Vaice jest obdarzonym? A raczej był? Wow. Poświęcił się dla Lily i w sumie to się nie dziwię, bo w końcu chciał, by nie pamiętała tych wszystkich rzeczy, choć według mnie to powinna o wszystkim wiedzieć, bo już się dowiedziała...
Dziś się nie rozpiszę, bo mam jeszcze sporo do nadrabiania. Powiem tylko, że rozdział wspaniały! ♡ Czekam z niecierpliwością na kolejny! Potopu weny twórczej życzę! Pozdrawiam cieplutko i ślę całusy! :***
I życzę Ci Wesołych Świąt, smacznego jajka i mokrego dyngusa! :D
Jeśli chodzi o tą zakładkę, to jak chcesz to ją zrób :D Ja to nie mam do takich rzeczy cierpliwości xD
Zapraszam też do mnie na wielkanocny dodatek ^.^
madziula0909
Cieszę się, że w takim stopniu spodobał ci się rozdział ^^ Staram się zaskakiwać, co nie jest proste ;D
UsuńTak, Lily wie już wszystko. Jak zareaguje, kiedy spotka swojego brata? Cóż... tego dowiemy się potem :P
Rozumiem cię. Kiedy zaczynałam z kodem CSS to myślałam, że kompletnie wykituję. Wielu rzeczy jeszcze się uczę, ale jak na razie jestem zadowolona z prac :) Powodzenia więc!
Podoba mi się opis przeszłości Llily c:
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny!
Dziękuję :*
UsuńDzień dobryyy~
OdpowiedzUsuń„Była druga w nocy.” – O, dobrze, że nie trzecia. Trzecia to godzina Szatana. I najgorzej wtedy zejść na dół. Zwłaszcza w Nowy Rok, żeby zrobić kawę dla kapryśnych dziewczyn. Nigdy więcej. *własne doświadczenie, znowu gadam o sobie, nie zwracaj uwagi*
„Lily od zawsze podziwiał swoją starszą siostrę, zwłaszcza jej spokój i opanowanie w kryzysowych sytuacjach.” – Wait. Podziwiał? :o Gender? :o
Ohhh, ta ucieczka starszego rodzeństwa i to, że pozostali zostali *rymy jak z maszyny* takie smutne. ;____;
„Nad nią stał Vaice z patelnią w dłoni.” – Patelnia. Najlepsza broń na świecie. <3
Wow. Tyle w sumie mogę powiedzieć po przeczytaniu. Przeszłość Lily dramatyczna, ale ciekawa. Polubiłam Vaice’a, mimo tego, że „zdradził” swoją siostrę, uciekając przez laty. Ej, bo to takie… smutne. ;___;
Aż nie wiem jak sklecić komentarz! Dlatego powiem tylko – świetne, co prawda trochę błędów jest, ale sama treść powala. Wampiry huhu. Lubię wampiry. <3 No i widać, że nie będą to takie o jak Edzio ze Zmierzchu. >D
OK! Czekam na następny rozdział i życzę weny!
Pozdrawiam. :3
http://lowcaczasu.blogspot.com/
Witam nową czytelniczkę! Więc to ty mi tak nabijałaś licznik odwiedzin.
UsuńHm... w Nowy Rok zejść o trzeciej na dół, mam rozumieć do kuchni, żeby zrobić kawę? ... Wyzwanie zaakceptowane :3 Chociaż wyobraź sobie, że jesteś jeszcze świeżo po obejrzeniu jakiegoś strasznego horroru i Twój mózg jest tak wredny, żeby ci o nim w takich chwilach przypominać. :P
U mnie w rozdziałach nie raz patelnia jest lepsza niż jakakolwiek inna broń xD
Smutne? Jesteś chyba pierwszą osobą, która tak napisała. Wszyscy krzyczą na Vaice'a i Maddy za ucieczkę.
Edzio ze zmierzchu? On zhańbił wampiry ;_;
Ojeej.. ale mnie zaskoczyłaś tą przeszłością Lily.. że nie wiem co mam Ci napisać. No co jak co, ale tu kompletnie się nie spodziewałam takiego czegoś! Przyznam, że ciekawiła mnie przeszłość Lily, ale nie spodziewałam się kompletnie, że ona tak wyglądała! Właśnie! Vaice. Kurczę, czy ja dobrze rozumiem? On poświęcił swoje obdarzenie dla Lil? Aż serducho rośnie!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dziś krótko, ale czeka na mnie stos lekcji.. :(
Czekam na kolejny <3
Uwielbiam zaskakiwać ludzi :3
UsuńLily miała bardzo ciężką i przykrą przeszłość, jednym słowem jej współczuję. Natomiast Vaice, w stosunku do Lily zachował się niesamowicie bohatersko. Zrobił coś wspaniałego, a ona na pewno to doceni.
OdpowiedzUsuńJa również kocham opowiastki o wampirach, a jeszcze bardziej o tych ''złych''.
Czekam na następny rozdział i życzę Ci dużo weny.
W wolnej chwili zapraszam do siebie na nowy rozdział. :)
http://secret-harrystyles.blogspot.com
Cóż, wątpię, żeby Lily doceniła fakt, że brat ją zostawił z pijaną i chora psychicznie macochą, a potem nie przyszedł jej z pomocą (o co zresztą błagała), tylko rąbnął ją patelnią po łbie.
UsuńLily miała naprawde ciężka przeszlosc. Wspolczuje jej, naprawdę się tego nie spodziewalam. Jezu Vaice ♡ Zachowal sie naprawde dobrze, czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuń:))
http://scar-never-fade.blogspot.com/
Widzę, że znaleźli się też ludzie, którzy pochwalają zachowanie Vaice'a. Cóż za zróżnicowanie pod tym rozdziałem :D
UsuńDopiero co trafiłam na tego bloga, ale strasznie mi się podoba.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa jak to się wszystko skończy..
Pozdrawiam xx
Jeśli chcesz poczuć trochę "beznadziejności w perfekcyjności" zapraszam do siebie
http://hopelessdreamalmostlover.blogspot.com/
H.
Dobra, nie wiem jakim cudem, ale udało mi się wszystko przeczytać... Sukces, wiem :D
OdpowiedzUsuńWspółczuję Lily...nie chciałabym przeżywać tego, co ona.
Vaice....taki... no...hm... no że on się poświęcił? O.O
Witaj Vaice Obdarzony, żegnaj Vaice Obdarzony.
Ale... to piękne, że pozwolił jej znów "pamiętać"
No co by tu jeszcze...
A no tak!
Obserwuję i czekam na następną :)
Pozdrawiam,
Nowa czytelniczka - Brave
PS. Zapraszam do mnie :) Link zostawiłam w spamie, tutaj nie chcę ci zaśmiecać :)